sobota, 17 lutego 2018

Zaczynamy relaks :)

Witam Was serdecznie :) Mam dziwne wrażenie, że dopiero teraz możemy z Agnieszką odpocząć. Dlaczego? A no dlatego, że wizyta w poradni już za nami i raczej wszystko jest dobrze. Wczoraj od rana byliśmy już w szpitalnej poradni i oczekiwaliśmy na przyjście lekarza. Zaledwie dwie godziny spóźnienia i już mogliśmy wejść do gabinetu ;) . W każdym razie, lekarz delikatnie starł szwy, były rozpuszczalne. Kilka wyjął. W jednym miejscu, tam właśnie, gdzie podciekało przez cały czas w szpitalu zrobił się mały krwiak. Najpierw pan doktor nie chciał tego ruszać, twierdząc, że nic się nie powinno dziać. Jak zapytałam, czy samoistnie się wchłonie, podjął decyzję, że wyciągnie płyn strzykawką. Spokojnie. Dla mnie nie było to przyjemne, bo ja trzymałam Agnieszkę i w jakiś sposób pomagałam lekarzowi, dla Agnieszki nie było większych emocji. Do kłucia jakoś się przyzwyczaiła. Z tego co słyszałam, to właśnie lepiej, jak się wkłują i ściągną płyn, niż nacinają i wyciskają. To drugie boli bardzo. Zeszło jakieś 12 ml, czyli całkiem sporo. Agnieszka po odciągnięciu płynu, odżyła. Do końca dnia była w całkiem dobrym nastroju!
Dzisiaj zdjęłam jej opatrunek, który założył lekarz i założyłam już tylko plaster z gazą, bez kompresów, bo blizna ładnie zarosła. Lekarz, kiedy usłyszał, że za 4 tygodnie wracamy na oddział, nie kazał nam przyjeżdżać do kolejnej kontroli. W razie nagłego przypadku dzwonić na oddział, albo w piątek bezpośrednio do poradni przyjechać. Cóż, mam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności!!! Sama odradzałam doktorowi jeszcze jedną naszą wizytę w poradni, właśnie ze względu na kolejną, bliską, operację. Dzieci w kolejce przeziębione potwornie, i już się boję, czy Agnieszka czegoś nie chwyciła. Dostaje rutinoscorbin profilaktycznie i po cichu liczę na to, że przejdzie bokiem!!!
W niedzielę możemy w końcu porządnie umyć dziecko! Do tej pory układaliśmy Agnieszkę do góry nogami na leżaczku, żeby jej te włosy umyć. Reszta ciała gąbka i miska z wodą. Prysznic jest niebezpieczny, bo może pomoczyć ranę. Teraz już możemy delikatnie zmoczyć wodą. W końcu!!!!
Agnieszka już nie odczuwa bólu tej nogi. Brakuje jej leżenia na lewym boku, bo to jej ulubiona pozycja. Trochę się boję, jak to  długo będzie ją bolało, bo już za chwileczkę trzeba będzie robić drugie biodro.
Wszyscy mi powtarzają, że teraz już łatwiej. Łatwiej o tyle, że wiem, co nas czeka. Jednak czy na pewno? Wiem czego się spodziewać, na co zwracać uwagę, o co prosić lekarzy czy pielęgniarki. Strach pozostaje. To jest operacja, znieczulenie i poważny, pełen bólu zabieg. Ja wierzę, że po raz kolejny damy z Agnieszką radę. Tylko ta moja głowa pracuje i tworzy.
Agnieszka miała już pierwsze rehabilitacje i była bardzo zadowolona. Bardzo zmęczona i bardzo zadowolona! Jak ona lubi tych swoich rehabilitantów :) Jeszcze tydzień i wrócą również nauczyciele. U nas trwają jeszcze ferie. Wyszłyśmy ze szpitala, jak się zaczynały. W sumie nawet dobrze się ułożyło, bo przynajmniej wszystko stopniowo włączamy i nie ma dla niej wielkiego szoku z zajęciami.
Życzę Wam spokojnego wieczoru i udanej niedzieli!!!

2 komentarze:

  1. Myślałam dużo o Agnieszce :) Cieszę się, że powoli ale systematycznie dochodzi do siebie po operacji. Obie jesteście bardzo dzielne! Niech się Pani nie zamartwia na zapas drugą operacją, tylko cieszy się radością Agi z powrotu do rehabilitacji. A co ma być to będzie. Pozdrawiam ciepło. Justyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) Cieszę się, że do nas zaglądasz i ciepło o Agniesi myślisz! Serdecznie pozdrawiam Justynko!

    OdpowiedzUsuń