czwartek, 3 kwietnia 2025

Przez chwilę było lepiej...

 Dzisiaj mija czternasta doba, od kiedy Agnieszka trafiła do szpitala na intensywną. Na dzień dzisiejszy nie ma szans na szybki powrót do domu. Chociaż przez chwilę było inaczej. Agnieszka miała zrobioną kontrolną tomografię, na której płuca były prawie czyste. Niemal cudem, nazwali to lekarze. Jednak pod zapaleniem bakteryjnym podobno była infekcja wirusowa. Na wszelki wypadek dostała leki.

W tym tygodniu odstawiono antybiotyki, chyba we wtorek. Zaczęli ją wybudzać, włączać coraz więcej oddechów własnych na respiratorze. Szło w dobrą stronę. Niestety, zaczęły nasilać się ataki padaczki, zwiększono leki wyciszające i na padaczkę. Zaczęła miewać stan podgorączkowy, do 37,8. Samo chłodzenie ciała przestało pomagać, trzeba było podać leki przeciwgorączkowe. 

Mimo tego lekarze postanowili przygotować ją na wypis do domu. Trochę nas to wystraszyło, bo ona bardzo słaba, nadal pod respiratorem. Na respiratorze włączyli system Cepap, czyli była na własnym oddechu z tlenem, wspomagana tylko gdyby nie dała rady. Mieli od wtorku podjąć próby zejścia z respiratora, ale była bardzo pobudzona. Okazało się, że ma wzdęty i bolesny brzuch. Wczoraj miała już wysoką gorączkę, w okolicach 40 stopni. Dopiero wieczorem udało się ją zbić poniżej 38 stopni. okryta mokrymi pieluchami, żeby nie cierpiała podano jej Midanium we wlewie, usnęła sobie.

Lekarz pobrał posiewy, krew i poszły do badania. Mam nadzieję, że jutro będą wyniki posiewów, inaczej trzeba czekać do poniedziałku. Dziwne to... Wyniki krwi są znowu gorsze. CRP rośnie i leukocyty bardzo wysokie. Nie wiedzą co się dzieje. Nie wiem co zastanę jak przyjadę. Ucho sobie obejrzałam, czerwone mocno nie jest, ale dren wystaje, jakby coś go od  środka wypychało. Jak nie zareaguje na leczenie, a posiewy nie wykażą kierunku infekcji, pewnie ją przewiozą gdzieś, na szerszą diagnostykę. Sama nie wiem. 

Trochę człowiekowi sił brakuje, bo nie wie z której strony padnie cios.