czwartek, 29 lipca 2021

Jakoś tak się porobiło...

Czas przepłynął między palcami, a lato ucieka w zastraszającym tempie. Mam nadzieję, że jeszcze kilka osób do nas zagląda i czeka na jakieś wieści. Przepraszam Was za brak informacji o Agnieszce, ale ostatnio nie ma wielu dobrych dni. Właściwie zdarzają się sporadycznie. Co za tym idzie, mój nastrój też nie należy do najlepszych. Jedyne, gdzie mogę się odstresować, to w ogrodzie, wśród moich pięknych kwiatów i czasami wsiąść na rower i popędzić przed siebie. Godzina dla mnie, muzyka w uszach i relaks. Skumulowało się trochę spraw. Pojawiły się nowe do ogarnięcia, takie, o których wiedziałam, że trzeba będzie zacząć działać, nie myślałam jednak, że mnie to tak dotknie... O tym jednak później.
Agnieszka cały czas jest w słabej formie. Co chwilę wołamy lekarza, jedziemy na pogotowie laryngologiczne do Poznania. Tam nas odsyłają do chirurga szczękowego, ale nikt nie potrafi powiedzieć, gdzie konkretnie. Trochę się zblokowałam. Trochę jestem zrezygnowana. Mam w głowie tylko jedno. Pojadę z Agnieszką, a tam mi powiedzą, że to nie tu. Oni tego nie robią. Mamy szukać dalej, jak zawsze. Jedyne, co przebiega bez kłopotów i gładko, to ostrzykiwanie botuliną. Chociaż tyle. Niestety, botulina nie działa już tak, jak byśmy chcieli. Nie tak jak na początku. Jasne, jest lepiej, ale to już nie to. Trzeba się jednak cieszyć z tego co jesteśmy w stanie osiągnąć i to przyjmujemy z pokorą. Wiedzieliśmy, że to nie jest złoty środek na jej dolegliwości, tylko doraźna pomoc. Częściej i więcej botuliny, już dostać nie może. Agnieszka ostatnio mało w wózku siedzi. Podejrzewamy, że to nie jest kwestia niewygody w wózku, bardziej pozycji i dyskomfortu. Leży najczęściej spokojnie. Jak rozumiecie, to jeden z powodów, przez które zrezygnowaliśmy z wyjazdu nad morze. Nigdy nie wiemy, kiedy będzie miała dobry dzień. W tym tygodniu raz siedziała spokojnie w wózku i to nawet dosyć długo. Wczoraj, po 40 minutach zaczęła płakać i trzeba było przełożyć ją do łóżka.
Od ostatniego wpisu, Agnieszka zaliczyła zastrzyki ze sterydu i antybiotyki. W ostatnim czasie coraz mniej jest dni, kiedy nie dostaje leków przeciwbólowych i nie płacze. Ucho ma ostatnio stale czerwone. Nie zawsze płacze z tego powodu, albo nie boli, albo tak przywykła do bólu...
Smutno mi i nie wiem sama, czy publikować ten post. Piszę go już kilka dni. Za jakieś dwa tygodnie jedziemy do poradni laryngologicznej. Nie spodziewać się cudu, ale można mieć choć nadzieję, że coś pomyślą. Co nam pozostało. W letnie wieczory, często wychodziliśmy przejść się z Agi osiedlem, robiło się chłodniej i przyjemniej. Udało nam się raz tego dokonać, a po pół godzinie wracaliśmy z płaczącą i cierpiącą dziewczyną. 
W ogrodzie Agnieszkę najbardziej uspokajały czerwone róże, które w tym roku pięknie i długo kwitły. Niestety, to stara, półwieczna odmiana i teraz już nie kwitnie. Agnieszka jest niezadowolona i szukamy alternatywy. Nie podchodzą jej białe, żółte czy różowe. Te czerwone są najlepsze. Jest szansa, że jeszcze kilka pąków zakwitnie, ale musi odżyć trochę.
Dziękuję wszystkim, którzy jak co roku, w wakacje o nas pamiętają i nas odwiedzają! Tak miło jest się  z Wami spotkać i pogadać o czymś innym, niż nasza codzienność :) Zapraszam i czekam na kolejne odwiedziny!!!!
Dzisiaj Agnieszka ma śpiący dzionek. Niech śpi, niech odpoczywa, po tak parnych dniach.
Życzę Wam wszystkim dużo zdrowia i cudownych wakacji! Odpoczywajcie i cieszcie się każdą dobrą chwilą, niech będzie ich jak najwięcej :)