Jak to moja kochana siostra ostatnio określiła, brak mi weny.
Zawsze się nabija, że nie wie co się u nas dzieje jak sobie nie może
poczytać… I faktycznie jak do nas przychodzi to włącza stronkę i
sprawdza czy coś nowego się pojawiło! Mówię Wam, co ja z nią mam… Szkoda
gadać! Dzisiaj wpadła, popracowała jeszcze jakąś godzinkę jako
telefonistka ,
i wyciągnęła nas z Aginkiem na wieczorny spacerek. Proszę, czasem moja
siostrunia ma fajne pomysły. Agniesia była taka podekscytowana
perspektywą wyjścia, że aż cała się trzęsła! Dopiera jak ruszyłyśmy
wózkiem się uspokoiła. Przez moją chorobę no i wiatr, ostatnio wogóle
nie wychodziłyśmy. Dopiero dzisiaj pierwszy raz od bardzo dawna!
Muszę powiedzieć, że było bardzo przyjemnie. Tata jadąc do domu z pracy nam pomachał. Po jakiejś godzince wróciłyśmy do domku. Agiś była padnięta. Powiem Wam jednak, że jak Arek ją niósł do domu, to wcale nie wyglądała na chorą! Wyglądała na zdrową, tylko zmęczoną trzylatkę. Żal serce ściska jak tak patrzę na nią. Na schodach zawsze odchyla mocno głowę do tyłu i patrzy w górę. Ciekawe dlaczego najbardziej interesuje ją to co jest do góry? Moja mała królewna wtuliła się w tatę i zasnęła natychmiast.
Dzisiaj niewiele spała. Jakoś nie było okazji. Co chwilkę przysnęła, ktoś przyszedł.
Przez weekend podleczyliśmy gardełko i myślę, że sytuacja jest w miarę opanowana. Zastanawia mnie tylko dlaczego Agniesia budzi się w środku nocy i nie chce spać. Zasypia dopiero koło 3. Ma przerwy jakieś dwie godziny. Jest wtedy biedna taka smutna i zrezygnowana. Nie pomaga ani tulenie, ani głaskanie, ani kołysanki. Nie chce spać i tyle.
Dzisiaj mieliśmy dogoterapię, ale Agiś niespecjalnie podobało się lizanie Maji. Musiałyśmy przerwać zabawę, bo królewna nie miała ochoty na coś takiego. Trudno, może Agunia mieć też kiepski dzień, a jak! W końcu to kobieta, a jak mi lekarz kiedyś powiedział, kobiety najczęściej mają kiepskie dni! Złośliwiec jeden…
Asia była dopiero o 16, ale Agiś nie zdążyła sobie pospać, bo przyjechało hospicjum do wymiany rurki. Okazało się, że rurka znowu była bardzo brzydka w środku. Kiedyś jak wymienialiśmy rurkę, Aginek miała zawsze czyściutką w środku. Może to znak, że trzeba wyjąć rurkę? Czas pozwolić Agi samodzielnie się odzywać i normalnie oddychać. Wiecie, panicznie się tego boję. Jednocześnie chcę, żeby ta rurka została usunięta. Wierzę, że pomoże to w całkowitym powrocie Agusi do nas.
Asia przyjechała i Aginek też niebardzo miała ochotę na ćwiczenia. W zasadzie ja byłam senna, a co dopiero ona! Ona musiała jeszcze się gimnastykować i znosić ten ból. Muszę powiedzieć, że ciocia Asia dosyć skutecznie nauczyła Agunię „mówienia” „tak” i dawania znać, że ją boli. „Tak” Agi mówi głęboko wzdychając i ruszając buzią, natomiast ból sygnalizuje „pykaniem” (robi baloniki ze śliny). Jak tak siedzę i patrzę z boku na ich rozmowę, to stwierdzam, ze to działa! Za często, żeby nazwać to przypadkiem.
Ciocia Asia poszła a my obiadek i tyle było ze spania. Może dzisiejsza nocka będzie spokojniejsza i Aguś sobie pośpi! Oby!!!
Muszę powiedzieć, że było bardzo przyjemnie. Tata jadąc do domu z pracy nam pomachał. Po jakiejś godzince wróciłyśmy do domku. Agiś była padnięta. Powiem Wam jednak, że jak Arek ją niósł do domu, to wcale nie wyglądała na chorą! Wyglądała na zdrową, tylko zmęczoną trzylatkę. Żal serce ściska jak tak patrzę na nią. Na schodach zawsze odchyla mocno głowę do tyłu i patrzy w górę. Ciekawe dlaczego najbardziej interesuje ją to co jest do góry? Moja mała królewna wtuliła się w tatę i zasnęła natychmiast.
Dzisiaj niewiele spała. Jakoś nie było okazji. Co chwilkę przysnęła, ktoś przyszedł.
Przez weekend podleczyliśmy gardełko i myślę, że sytuacja jest w miarę opanowana. Zastanawia mnie tylko dlaczego Agniesia budzi się w środku nocy i nie chce spać. Zasypia dopiero koło 3. Ma przerwy jakieś dwie godziny. Jest wtedy biedna taka smutna i zrezygnowana. Nie pomaga ani tulenie, ani głaskanie, ani kołysanki. Nie chce spać i tyle.
Dzisiaj mieliśmy dogoterapię, ale Agiś niespecjalnie podobało się lizanie Maji. Musiałyśmy przerwać zabawę, bo królewna nie miała ochoty na coś takiego. Trudno, może Agunia mieć też kiepski dzień, a jak! W końcu to kobieta, a jak mi lekarz kiedyś powiedział, kobiety najczęściej mają kiepskie dni! Złośliwiec jeden…
Asia była dopiero o 16, ale Agiś nie zdążyła sobie pospać, bo przyjechało hospicjum do wymiany rurki. Okazało się, że rurka znowu była bardzo brzydka w środku. Kiedyś jak wymienialiśmy rurkę, Aginek miała zawsze czyściutką w środku. Może to znak, że trzeba wyjąć rurkę? Czas pozwolić Agi samodzielnie się odzywać i normalnie oddychać. Wiecie, panicznie się tego boję. Jednocześnie chcę, żeby ta rurka została usunięta. Wierzę, że pomoże to w całkowitym powrocie Agusi do nas.
Asia przyjechała i Aginek też niebardzo miała ochotę na ćwiczenia. W zasadzie ja byłam senna, a co dopiero ona! Ona musiała jeszcze się gimnastykować i znosić ten ból. Muszę powiedzieć, że ciocia Asia dosyć skutecznie nauczyła Agunię „mówienia” „tak” i dawania znać, że ją boli. „Tak” Agi mówi głęboko wzdychając i ruszając buzią, natomiast ból sygnalizuje „pykaniem” (robi baloniki ze śliny). Jak tak siedzę i patrzę z boku na ich rozmowę, to stwierdzam, ze to działa! Za często, żeby nazwać to przypadkiem.
Ciocia Asia poszła a my obiadek i tyle było ze spania. Może dzisiejsza nocka będzie spokojniejsza i Aguś sobie pośpi! Oby!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A teraz jeszcze powracam do prośby o pomoc Zosiakowi!
Już jest wyznaczony termin operacji. Okazało się, ze sprawa jest znacznie poważniejsza niż nam się zdawało i termin przypada na ostatni tydzień czerwca!!! Kochani to niespełna dwa miesiące, a pieniędzy do uzbierania bardzo dużo. Mama Zosi, Justyna, wydzwania po fundacjach, redakcjach. My możemy pomóc jedynie w ten sposób, uruchamiając dobre, ludzkie serca! Podaję poniżej konto w Fundacji COR INFANTIS, gdzie Zosia ma założone konto i można już wpłacać tam pieniążki.
Fundacja na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantisul. Nałęczowska 24
20-701 Lublin
86 1600 1101 0003 0502 1175 2150
z dopiskiem dla Zosi Nowak
A teraz jeszcze powracam do prośby o pomoc Zosiakowi!
Już jest wyznaczony termin operacji. Okazało się, ze sprawa jest znacznie poważniejsza niż nam się zdawało i termin przypada na ostatni tydzień czerwca!!! Kochani to niespełna dwa miesiące, a pieniędzy do uzbierania bardzo dużo. Mama Zosi, Justyna, wydzwania po fundacjach, redakcjach. My możemy pomóc jedynie w ten sposób, uruchamiając dobre, ludzkie serca! Podaję poniżej konto w Fundacji COR INFANTIS, gdzie Zosia ma założone konto i można już wpłacać tam pieniążki.
Fundacja na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantisul. Nałęczowska 24
20-701 Lublin
86 1600 1101 0003 0502 1175 2150
z dopiskiem dla Zosi Nowak