Gdzieś tam słyszałam psa!!! Czujne oko poszukuje!!!!
Weekend upłynął nam spokojnie. Sobotę rozpoczęłyśmy wymianą cewnika
Foleya. A co jakby mama wyszła z wprawy? W końcu to równe 3 tygodnie! Ja
nie wiem po kim to dziecko takie odporne! Koło 4 dawałam jej ciepłej
wody, bo nie zrobiła kupki. Odessałam, otuliłam kołderką, włączyłam
pozytywkę i poszłyśmy dalej spać. Po 5 moje dziecko mnie budzi na
odsysanie, a że nie mogłam sobie poradzić postanowiłam odwrócić grzyba
na drugi bok. Najpierw myślałam, że pampers przepuścił. Ale okazało się,
że koszulka też mokra, prześcieradło. No a Foley leży obok dziurki w
brzuszku… Jedno co muszę przyznać, to nie byłam już taka spanikowana.
Bałam się tylko czy aby dziurka w żołądku się nie ściągnęła za mocno i
czy dam radę włożyć cewnik. Z trudem, ale się udało! Pamiętam jak Pani
chirurg mówiła, ze czasem dwie godziny wystarczą, aby otwór się
zmniejszył! Na szczęście wszystko się udało! Chyba jakieś dobre duchy
nam nami krążą!
W pionizatorze Aginkowi się nie podobało. Może przejścia nocne dały jej w kość. Tak się napinała i denerwowała, i poddałam się jak zaczęła płakać. Jak ją wyjmowałam, ręce miała na moich ramionach i tak słodko się wtuliła. Ostatnio wogóle często robi takie gesty jakby się do mnie tuliła. Dzisiaj kilka razy podniosła główkę i oparła o mnie, jak trzymałam ją na kolanach. Nie wiem na ile to jest świadome.
W niedzielę dzień taty i Aginka. Tata był bardzo zdziwiony, jak odłożył Agusię na tapczan i na chwilkę usiadł do kompa. Maluda zaczęła płakać!!! Ja tak mam cały czas, Agiś nie lubi samotności, ona musi czuć, że ktoś z nią jest.
A dla odmiany, dzisiaj w pionizatorku maludzie się podobało! Stała jakieś 40 minut. Poćwiczyłyśmy troszkę rączki i paluszki. Agiś oczywiście przy pierwszej sposobności oswobodziła główkę z uprzęży i walczyła, żeby jej nie opadła. Po kąpaniu, oczka same jej się zamykały. Nawet dobrze nie zdążyłam jej „oporządzić”. Zajmuje nam to ponad pół godziny. W końcu na kolanach zasnęła. Przełożona do łóżka już nie była taka senna. Zbójec mały!
Poniżej wrzucam jeszcze kilka fotek z piątkowej dogoterapii!
Nie dam ciacha!!
W pionizatorze Aginkowi się nie podobało. Może przejścia nocne dały jej w kość. Tak się napinała i denerwowała, i poddałam się jak zaczęła płakać. Jak ją wyjmowałam, ręce miała na moich ramionach i tak słodko się wtuliła. Ostatnio wogóle często robi takie gesty jakby się do mnie tuliła. Dzisiaj kilka razy podniosła główkę i oparła o mnie, jak trzymałam ją na kolanach. Nie wiem na ile to jest świadome.
W niedzielę dzień taty i Aginka. Tata był bardzo zdziwiony, jak odłożył Agusię na tapczan i na chwilkę usiadł do kompa. Maluda zaczęła płakać!!! Ja tak mam cały czas, Agiś nie lubi samotności, ona musi czuć, że ktoś z nią jest.
A dla odmiany, dzisiaj w pionizatorku maludzie się podobało! Stała jakieś 40 minut. Poćwiczyłyśmy troszkę rączki i paluszki. Agiś oczywiście przy pierwszej sposobności oswobodziła główkę z uprzęży i walczyła, żeby jej nie opadła. Po kąpaniu, oczka same jej się zamykały. Nawet dobrze nie zdążyłam jej „oporządzić”. Zajmuje nam to ponad pół godziny. W końcu na kolanach zasnęła. Przełożona do łóżka już nie była taka senna. Zbójec mały!
Poniżej wrzucam jeszcze kilka fotek z piątkowej dogoterapii!
Nie dam ciacha!!
Sama wezmę!!