Nasza kolejna podróż do CZD odeszła w dal. Wróciliśmy po 17,
jechaliśmy w obie strony A2. Trochę rozkopany Pruszków nam wydłużył
podróż, ale mamy to już za sobą. Za to nasze centrum przegoniło nas
swoimi wspaniałymi podziemiami, że hej! Już w laboratorium musiałam stać
w kolejce do rejestracji, pierwszy raz coś się takiego zdarzyło. Na
szczęście już na samo pobranie długo nie czekałyśmy i do tego Pani wkuła
się za pierwszym razem. Tylko jedna probówka, więc szybko poszło,
Agnieszka nawet się nie wzdrygnęła. Dzielny pacjent!!
Jak zwykle windą zjechaliśmy nie na ten poziom. Musieliśmy wracać
korytarzami do głównej windy i zjechać piętro niżej do piwnicy/sutereny.
Zależy którą windą się jedzie. No a tutaj znowu poszłam w kierunku
pasażu, a powinnam minąć pasaż bokiem, w ogóle tam nie wchodzić.
Niestety jedna tablica źle pokazuje kierunek, jak wytłumaczyła mi jedna z
pielęgniarek, kiedyś na rehabilitacji była mała pediatria i tak
zostało, nikt jeszcze tego nie zmienił. A my nadal chodzimy w złym
kierunku. Zawracam, bo mi się nie zgadzają widoki ścian
Na Żywieniu dostaliśmy kartkę i wyruszyliśmy z powrotem, na niski
parter/LP. Zależy którą windą się jedzie. Tam odczekaliśmy grzecznie
swoje, bo przyszły jeszcze dzieci z oddziału, a one mają pierwszeństwo.
Na pomiarach okazało się, że Agi przybrała 80 dkg, ale skróciła się o
jakieś 1,5 cm (25,1 kg i 102,2 cm). Ja się kiedyś załamię przez te
pomiary. Pani doktor uznała, że nie są dokładne, hmmm też mi coś takiego
na myśl przyszło
Na żywienie zjechaliśmy inną windą, tą przy antropologii. Jechaliśmy
trochę w ciemno, bo to był nasz pierwszy raz ;). Trafiłam bezbłędnie,
udało się zastać Panią dietetyczkę w pokoju i nawet dzisiaj ze mną
rozmawiała. Zmniejszyła dietę Agnieszce, zachodziła w głowę, dlaczego
ona tak przybiera na masie, gdzie wzrostu, wg pomiarów oczywiście, nie
widać. Uświadomiłam jej, że to jakoś tylko w pomiarach nie wychodzi, że
Agnieszka rośnie, ale muszę Agnieszce kupować ciuszki na 128 już, bo 122
są przykrótkie w tułowiu. Wyliczone BMI wychodzi kosmiczne, nadal nie
rozumiem dlaczego liczą takie dzieciaczki wg standardowych norm, skoro
ona się w normach nie mieści. Nóżki krótsze, rączki krótsze, spalanie
kaloryczne prawie żadne. Jakoś nikt nie bawi się w statystyki i nie
sprawdza jak to powinno wyglądać. Niedługo będę ją tylko poić.
Pani doktor przyszła jak tylko się pojawiliśmy, a że nasze wyniki już
były, przyjęła nas. Agnieszka nie chciała współpracować. Wstrzymywała
oddech podczas badania i nie pozwoliła obejrzeć sobie dobrze buzi.
Wszystkie wyniki w normie. Bałam się trochę o próby wątrobowe, po
ostatnim antybiotyku, ale wszystko jest ok. Poprosiłam Panią doktor o
konsultację stomatologiczną. Zadzwoniła i wyprosiła, żeby przyjęli nas
jeszcze dzisiaj. No i jak na ironię, ponowne podróże podziemiami Zwyczajnie śmialiśmy się w głos, bo musieliśmy jeszcze na żywienie wrócić i oddać teczkę Agniechy.
Pani doktor obejrzała buzie Agnieszki, na tyle, na ile było to
możliwe. Poskrobała górną jedynkę, żółte przebarwienie, to skutek
jakiejś wady przy wybijaniu się zęba. Za długo się wydostawał z dziąsła.
Próchnicy nie ma i, na szczęście nie ma podstaw do usuwania zębów u
mojej córci. Niepokojący jest przerost dziąseł, bo nie pozwalają wybijać
się stałym zębom. Pani doktor zaproponowała usunięcie nadmiaru dziąseł.
Brzmi fatalnie i boję się jak to Agnieszka zniesie. Oczywiście zabieg
odbędzie się w narkozie i będziemy musiały zostać na oddziale. W
listopadzie mamy się zgłosić i Pani doktor, ordynator, sama oceni jak to
będzie wyglądało u Agnieszki. Nie ma pośpiechu, ale warto to zrobić.
Znowu zaczynam się nakręcać. Jak już słyszę narkoza, to coś mi się
przestawia w głowie. Może czas się leczyć…
Odnieśliśmy kartę na żywienie i powrót do karetki, tym razem na
świeżym powietrzu. Dobrze nam to zrobiło, ale jestem bardziej zmęczona,
niż jak wróciliśmy koło 21 do domu. Przynajmniej połowę z 3 godzin
spędzonych w centrum zajęło nam krążenie katakumbami. Kalorie spalone
Kochani moi, spokojnego wieczoru i miłego dłuuuuuugiego weekendu