Agniesia już trochę lepiej się ma. Nadal coś jej doskwiera, ale nie
mogę znaleźć przyczyny. Dzisiaj będzie Karolina, to obejrzy bidulkę. W
środę rehabilitacji nie było, więc musiałyśmy radzić sobie same.
Musiałam zacząć od pozycji na brzuchu, bo jakoś mniej wówczas Agi się
denerwuje. Wczoraj to samo. Pięknie sobie siedziałyśmy po południu na
tapczanie. Agnieszka obok mamy, czytałyśmy sobie książkę. Agiś
wyprostowana, nawet głowę ładnie trzymała. Musiałam pilnie coś załatwić,
więc jak tylko Arek wrócił, położyłam ją i pojechałam. Okazało się, ze
chyba coś tam się przestawiło jak ją kładłam, chyba w barku, i bolało
strasznie, bo zapłakana leżała. Próbowałam pomóc córci, i jakby właśnie w
lewym barku coś kliknęło. Agnieszka się uspokoiła i zasnęła na wznak. A
w nocy znowu zmarzła. Nie wiem dlaczego. Opatulona kocem i kołdrą, a
jej zimno. Dostała gorącej wody, przytuliłam się do niej i jakoś
zasnęła. Oj ta zmiana pogody. Niby zaczęłi grzać, ale bez przesady… nie
ma jeszcze mrozów!
Wczoraj Pani nam obwieściła postanowienia z zebrania w szkole. Zebranie dotyczyło naszych dzieciaczków rewalidacyjnych. Na zakończenie roku, jak może pamiętacie, rozmawiałam z Panią Wicedyrektor odnośnie niezapraszania dzieci niepełnosprawnych na imprezy w szkole. Pani dyrektor obiecała coś zmienić od tego roku. No i stąd właśnie to zebranie. Padło pytanie, czy wyrażam zgodę na udział w takich zajęciach…wyrażam. Z siódemki dzieci tylko dwoje rodziców było za takimi zajęciami. Pozostali boją się reacji zdrowych dzieci, dlaczego? Nie wiem…
Natomiast druga propozycja szkoły to wizyty dzieci w domach. Dzieci miałyby przychodzić, czytać książeczki, moze zrobić jakieś przedstawienie. W sumie fajna sprawa, jednak jak się dopytałam o konkrety, moje serce było zagrożone. Okazało się, że dzieci miałyby chodzić po zajęciach lekcyjnych – same!!!!!!!! Bez opieki pedagoga!!! Ja już nie mówię o zapanowaniu w domu nad grupą onieśmielonych, obcych dzieci, które niewiadomo jakby się zachowały w nieznanym mieszkaniu. A gdzie bezpieczeństwo dzieci!! Jak możliwe, że szkoła chce pozyłać dzieci do obcych ludzi, czy oni naprawdę znają te wszystkie rodziny i ufają im bezgranicznie? A droga do obcych domów? Znając siebie, odwoziłabym całą czeredę do domu i upewniła się czy bezpiczenie wrócili. Czy ktoś z Was puściłby swoje dziecko samo, bez opieki w nieznane? Nieważne czy siedmio, czy jedenastolatka! Pani miała wczoraj rozmawiać z pomysłodawczynią, ale jakoś nie miała czasu. Na spkojnie wczoraj jeszcze przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że opiekunami mogą być nauczyciele rewalidacyjni. W końcu to oni mają pod opieką nasze dzieci i mają płacone za zajęcia z nimi. Podzieliłam się tą myślą z Panią…cóż, zachwycona to raczej nie była. Ja chętnie wyrażę na taką formę zajęć zgodę, ale tylko pod opieką pedagoga, nie rodzica, pedagoga!
Na chwilę obecną 5 października jest Święto Pyry i ognisko, jesteśmy zaproszone. Chętnie z Agniesią pojedziemy na godzinkę. To w najbliższy piątek.
Pani próbowała Agnieszkę zapisać do jednej z klas. Jednak jedna z nauczycielek, Pani P. nie wyraziła zgody, ma podobno zbyt wielu uczniów… Tylko, że my mielibyśmy przyjeżdżać na zabawy klasowe, żeby Agnieszka miała możliwość zabawy z dziećmi, albo chociaż posłuchania ich głosów. Ona naprawdę to lubi.
Załatwiam karetkę na 9 października, bo znowu czeka nas podróż do stolicy. Coś pod górkę mi wszystko szło. Pani sekretarka wystawiła nieczytelne zaświadczenie, musiałam jeszcze raz dzwonić i prosić o kolejne, tym razem już pięknie przeszło. Skaner przeskanował mi dokumenty w najniższej rozdzielczości, nie do odczytania, a na koniec, jak już myślałam, ze wszystko gra, na wniosku Pani doktor nie było podpisu!!! Była tylko pieczątka!! Wychodziłam z przychodni i nie spojrzałam, no nic trzeba był jeszcze raz lecieć do przychodni, podpisywać, skanować i meilować. Zaledwie trzy dni mi to zajęło!! Już teraz to mi się śmiać chce przy każdym takim błędzie w czasie załatwiania. Pan, który się tym zajmuje, też jakoś wydobył z siebie poczucie humoru, o które go nie posądzałam, więc daliśmy radę. Teraz tylko czekać do 9 października.
Wieczorem jedziemy do Piły. Umawiałam się z Elą na grzybobranie, więc czas nadszedł! Życzcie mi udanego zbioru, bo naprawdę już nie mam suszonych grzybków!
Kochani miłego weekendu i zdrówka!!!!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi drodzy, od 1 września ruszyła kampania „Na jednym wózku”, pod patronatem Pani Prezydentowej. Akcja pokazuje jak wygląda życie rodziny z dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi. Dzięki naszym blogom zainteresowani mogą dowiedzieć się, dlaczego rehabilitacja jest konieczna, dlaczego jeden z rodziców nie może podjąć pracy i zostaje w domu. Może dzięki zgłoszeniu się do tej akcji uświadomimy ludziom jak ciekawe a jednocześnie trudne jest nasze życie. Jak wiele dobrych osób poznaliśmy, jak chętnie dzielimy się naszą wiedzą i jak wiele człowiek jest w stanie poświęcić i jak wiele nauczyć się w swoim życiu. Klikajcie na link w nagłówku bloga. Tam, jest zgłoszony nasz blog, ale przechodząc na stronę fundacji, znajdziecie pozostałe, zgłoszone blogi. Zapraszam do klikania. Pokażcie kochani, że jesteście solidarni z nami!!! DZIĘKUJĘ :))))))))
Wczoraj Pani nam obwieściła postanowienia z zebrania w szkole. Zebranie dotyczyło naszych dzieciaczków rewalidacyjnych. Na zakończenie roku, jak może pamiętacie, rozmawiałam z Panią Wicedyrektor odnośnie niezapraszania dzieci niepełnosprawnych na imprezy w szkole. Pani dyrektor obiecała coś zmienić od tego roku. No i stąd właśnie to zebranie. Padło pytanie, czy wyrażam zgodę na udział w takich zajęciach…wyrażam. Z siódemki dzieci tylko dwoje rodziców było za takimi zajęciami. Pozostali boją się reacji zdrowych dzieci, dlaczego? Nie wiem…
Natomiast druga propozycja szkoły to wizyty dzieci w domach. Dzieci miałyby przychodzić, czytać książeczki, moze zrobić jakieś przedstawienie. W sumie fajna sprawa, jednak jak się dopytałam o konkrety, moje serce było zagrożone. Okazało się, że dzieci miałyby chodzić po zajęciach lekcyjnych – same!!!!!!!! Bez opieki pedagoga!!! Ja już nie mówię o zapanowaniu w domu nad grupą onieśmielonych, obcych dzieci, które niewiadomo jakby się zachowały w nieznanym mieszkaniu. A gdzie bezpieczeństwo dzieci!! Jak możliwe, że szkoła chce pozyłać dzieci do obcych ludzi, czy oni naprawdę znają te wszystkie rodziny i ufają im bezgranicznie? A droga do obcych domów? Znając siebie, odwoziłabym całą czeredę do domu i upewniła się czy bezpiczenie wrócili. Czy ktoś z Was puściłby swoje dziecko samo, bez opieki w nieznane? Nieważne czy siedmio, czy jedenastolatka! Pani miała wczoraj rozmawiać z pomysłodawczynią, ale jakoś nie miała czasu. Na spkojnie wczoraj jeszcze przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że opiekunami mogą być nauczyciele rewalidacyjni. W końcu to oni mają pod opieką nasze dzieci i mają płacone za zajęcia z nimi. Podzieliłam się tą myślą z Panią…cóż, zachwycona to raczej nie była. Ja chętnie wyrażę na taką formę zajęć zgodę, ale tylko pod opieką pedagoga, nie rodzica, pedagoga!
Na chwilę obecną 5 października jest Święto Pyry i ognisko, jesteśmy zaproszone. Chętnie z Agniesią pojedziemy na godzinkę. To w najbliższy piątek.
Pani próbowała Agnieszkę zapisać do jednej z klas. Jednak jedna z nauczycielek, Pani P. nie wyraziła zgody, ma podobno zbyt wielu uczniów… Tylko, że my mielibyśmy przyjeżdżać na zabawy klasowe, żeby Agnieszka miała możliwość zabawy z dziećmi, albo chociaż posłuchania ich głosów. Ona naprawdę to lubi.
Załatwiam karetkę na 9 października, bo znowu czeka nas podróż do stolicy. Coś pod górkę mi wszystko szło. Pani sekretarka wystawiła nieczytelne zaświadczenie, musiałam jeszcze raz dzwonić i prosić o kolejne, tym razem już pięknie przeszło. Skaner przeskanował mi dokumenty w najniższej rozdzielczości, nie do odczytania, a na koniec, jak już myślałam, ze wszystko gra, na wniosku Pani doktor nie było podpisu!!! Była tylko pieczątka!! Wychodziłam z przychodni i nie spojrzałam, no nic trzeba był jeszcze raz lecieć do przychodni, podpisywać, skanować i meilować. Zaledwie trzy dni mi to zajęło!! Już teraz to mi się śmiać chce przy każdym takim błędzie w czasie załatwiania. Pan, który się tym zajmuje, też jakoś wydobył z siebie poczucie humoru, o które go nie posądzałam, więc daliśmy radę. Teraz tylko czekać do 9 października.
Wieczorem jedziemy do Piły. Umawiałam się z Elą na grzybobranie, więc czas nadszedł! Życzcie mi udanego zbioru, bo naprawdę już nie mam suszonych grzybków!
Kochani miłego weekendu i zdrówka!!!!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi drodzy, od 1 września ruszyła kampania „Na jednym wózku”, pod patronatem Pani Prezydentowej. Akcja pokazuje jak wygląda życie rodziny z dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi. Dzięki naszym blogom zainteresowani mogą dowiedzieć się, dlaczego rehabilitacja jest konieczna, dlaczego jeden z rodziców nie może podjąć pracy i zostaje w domu. Może dzięki zgłoszeniu się do tej akcji uświadomimy ludziom jak ciekawe a jednocześnie trudne jest nasze życie. Jak wiele dobrych osób poznaliśmy, jak chętnie dzielimy się naszą wiedzą i jak wiele człowiek jest w stanie poświęcić i jak wiele nauczyć się w swoim życiu. Klikajcie na link w nagłówku bloga. Tam, jest zgłoszony nasz blog, ale przechodząc na stronę fundacji, znajdziecie pozostałe, zgłoszone blogi. Zapraszam do klikania. Pokażcie kochani, że jesteście solidarni z nami!!! DZIĘKUJĘ :))))))))