piątek, 28 września 2012

Dziwna propozycja szkolna /28 września 2012/

Agniesia już trochę lepiej się ma. Nadal coś jej doskwiera, ale nie mogę znaleźć przyczyny. Dzisiaj będzie Karolina, to obejrzy bidulkę. W środę rehabilitacji nie było, więc musiałyśmy radzić sobie same. Musiałam zacząć od pozycji na brzuchu, bo jakoś mniej wówczas Agi się denerwuje. Wczoraj to samo. Pięknie sobie siedziałyśmy po południu na tapczanie. Agnieszka obok mamy, czytałyśmy sobie książkę. Agiś wyprostowana, nawet głowę ładnie trzymała. Musiałam pilnie coś załatwić, więc jak tylko Arek wrócił, położyłam ją i pojechałam. Okazało się, ze chyba coś tam się przestawiło jak ją kładłam, chyba w barku, i bolało strasznie, bo zapłakana leżała. Próbowałam pomóc córci, i jakby właśnie w lewym barku coś kliknęło. Agnieszka się uspokoiła i zasnęła na wznak. A w nocy znowu zmarzła. Nie wiem dlaczego. Opatulona kocem i kołdrą, a jej zimno. Dostała gorącej wody, przytuliłam się do niej i jakoś zasnęła. Oj ta zmiana pogody. Niby zaczęłi grzać, ale bez przesady… nie ma jeszcze mrozów!
Wczoraj Pani nam obwieściła postanowienia z zebrania w szkole. Zebranie dotyczyło naszych dzieciaczków rewalidacyjnych. Na zakończenie roku, jak może pamiętacie, rozmawiałam z Panią Wicedyrektor odnośnie niezapraszania dzieci niepełnosprawnych na imprezy w szkole. Pani dyrektor obiecała coś zmienić od tego roku. No i stąd właśnie to zebranie. Padło pytanie, czy wyrażam zgodę na udział w takich zajęciach…wyrażam. Z siódemki dzieci tylko dwoje rodziców było za takimi zajęciami. Pozostali boją się reacji zdrowych dzieci, dlaczego? Nie wiem…
Natomiast druga propozycja szkoły to wizyty dzieci w domach. Dzieci miałyby przychodzić, czytać książeczki, moze zrobić jakieś przedstawienie. W sumie fajna sprawa, jednak jak się dopytałam o konkrety, moje serce było zagrożone. Okazało się, że dzieci miałyby chodzić po zajęciach lekcyjnych – same!!!!!!!! Bez opieki pedagoga!!! Ja już nie mówię o zapanowaniu w domu nad grupą onieśmielonych, obcych dzieci, które niewiadomo jakby się zachowały w nieznanym mieszkaniu. A gdzie bezpieczeństwo dzieci!! Jak możliwe, że szkoła chce pozyłać dzieci do obcych ludzi, czy oni naprawdę znają te wszystkie rodziny i ufają im bezgranicznie? A droga do obcych domów? Znając siebie, odwoziłabym całą czeredę do domu i upewniła się czy bezpiczenie wrócili. Czy ktoś z Was puściłby swoje dziecko samo, bez opieki w nieznane? Nieważne czy siedmio, czy jedenastolatka! Pani miała wczoraj rozmawiać z pomysłodawczynią, ale jakoś nie miała czasu. Na spkojnie wczoraj jeszcze przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że opiekunami mogą być nauczyciele rewalidacyjni. W końcu to oni mają pod opieką nasze dzieci i mają płacone za zajęcia z nimi. Podzieliłam się tą myślą z Panią…cóż, zachwycona to raczej nie była. Ja chętnie wyrażę na taką formę zajęć zgodę, ale tylko pod opieką pedagoga, nie rodzica, pedagoga!
Na chwilę obecną 5 października jest Święto Pyry i ognisko, jesteśmy zaproszone. Chętnie z Agniesią pojedziemy na godzinkę. To w najbliższy piątek.
Pani próbowała Agnieszkę zapisać do jednej z klas. Jednak jedna z nauczycielek, Pani P. nie wyraziła zgody, ma podobno zbyt wielu uczniów… Tylko, że my mielibyśmy przyjeżdżać na zabawy klasowe, żeby Agnieszka miała możliwość zabawy z dziećmi, albo chociaż posłuchania ich głosów. Ona naprawdę to lubi.
Załatwiam karetkę na 9 października, bo znowu czeka nas podróż do stolicy. Coś pod górkę mi wszystko szło. Pani sekretarka wystawiła nieczytelne zaświadczenie, musiałam jeszcze raz dzwonić i prosić o kolejne, tym razem już pięknie przeszło. Skaner przeskanował mi dokumenty w najniższej rozdzielczości, nie do odczytania, a na koniec, jak już myślałam, ze wszystko gra, na wniosku Pani doktor nie było podpisu!!! Była tylko pieczątka!! Wychodziłam z przychodni i nie spojrzałam, no nic trzeba był jeszcze raz lecieć do przychodni, podpisywać, skanować i meilować. Zaledwie trzy dni mi to zajęło!! Już teraz to mi się śmiać chce przy każdym takim błędzie w czasie załatwiania. Pan, który się tym zajmuje, też jakoś wydobył z siebie poczucie humoru, o które go nie posądzałam, więc daliśmy radę. Teraz tylko czekać do 9 października.
Wieczorem jedziemy do Piły. Umawiałam się z Elą na grzybobranie, więc czas nadszedł! Życzcie mi udanego zbioru, bo naprawdę już nie mam suszonych grzybków!
Kochani miłego weekendu i zdrówka!!!!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi drodzy, od 1 września ruszyła kampania „Na jednym wózku”, pod patronatem Pani Prezydentowej. Akcja pokazuje jak wygląda życie rodziny z dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi. Dzięki naszym blogom zainteresowani mogą dowiedzieć się, dlaczego rehabilitacja jest konieczna, dlaczego jeden z rodziców nie może podjąć pracy i zostaje w domu. Może dzięki zgłoszeniu się do tej akcji uświadomimy ludziom jak ciekawe a jednocześnie trudne jest nasze życie. Jak wiele dobrych osób poznaliśmy, jak chętnie dzielimy się naszą wiedzą i jak wiele człowiek jest w stanie poświęcić i jak wiele nauczyć się w swoim życiu. Klikajcie na link w nagłówku bloga. Tam, jest zgłoszony nasz blog, ale przechodząc na stronę fundacji, znajdziecie pozostałe, zgłoszone blogi. Zapraszam do klikania. Pokażcie kochani, że jesteście solidarni z nami!!! DZIĘKUJĘ :))))))))

niedziela, 23 września 2012

Dlaczego znowu rwa? /23 września 2012/

Zbieram się w sobie do zmiany portalu blogowego. Zaczynam mieć dosyć problemów z onetem. Od połowy września miał pojawić się „nowy lepszy blog”. Za tydzień koniec września, a tutaj śladu nie ma po ikonce „ulepsz blog”. Teoretycznie miała to być alternatywa, albo zmieniasz blog na nowy, lepszy, nowoczesny, albo zostajesz w starym, awaryjnym systemie. Okazało się jednak, że od 10 października wszstkie blogi będą automatycznie przenoszone na nowy system. Wolałabym więc zrobić to sama… Mam też nadzieję, że nowa platforma blog.pl będzie lepsza i da nowe możliwości. Na razie jest dużo szumu i cała masa negatywnych opinii. Tak naprawdę nie wiem co o tym myśleć, więc muszę poczekać. Przydałaby się możliwość wrzucania na blogu banerków, zdjęć, filmów, linków aktywnych. W tej chwili jest strasznie mało funkcji na blogu, do tego z tych które są dostępne, prawie żadna nie działa! Liczę więc, że się połapię w tym nowym systemie, bo ostatnio kiepsko u mnie z koncentracją.
Agnieszka miała trudny tydzień. Już w poniedziałek Mirek walczył z Agnieszki karkiem i bioderkiem. Miała poblokowane stawy, ale długo spała na jednym boku w nocy. Jakoś udało się ją rozluźnić. We wtorek ponownie rozluźniałam kark. Agnieszka powalczyła, powalczyła, ale odpuściła. W srodę już było podejrzenie rwy, Karola całe zajęcia masowała i rozluźniała kręgosłup. W czwartek i piątek lekcji nie było, Pani na wycieczce. W piątek niestety Agnieszka poległa i okazało się, że to początek rwy kulszowej. Zawsze tak samo, sztywna lewa noga, obrzmiałe kolano i Agnieszka niepozwalająca się dotknąć. Co było robić, Karolina nastawiła co trzeba, rozmasowała i zakleiła tejpem plecki. Agniesia dostała przeciwbóla, bo niestety bolało okrutnie. Co gorsza do następnego dnia bolało. W nocy się obudziła i zasnęła dopiero jak lek zaczął działać. Moja biedna.
Zastanawiam się dlaczego przez kilka miesięcy nic się nie działo, a teraz, we wrześniu zaczynamy wszystko od początku. Przecież Agnieszka siedziała w foteliku przez okres wiosenno letni, nawet więcej niż ostatnio. A może to skutek podziębienia? W końcu inhaluję ją od dwóch tygodni, może osłabia to stawy. Nie wiem co o tym myśleć, a może to alergia na Panią nauczycielkę, tylko w dosyć paskudny sposób się objawia ;). Nie, a tak poważnie to tym razem obstawiam przeziębienie. Rozważałyśmy z Karoliną wszystkie możliwości i nie wzięłam tylko pod uwagę jednego… A może Agnieszka znowu się wyciągnęła i to dlatego!!! No jasne, przecież podkoszulki za krótki, w bluzkach też trzeba przegląd zrobic, kolejne dresiaki do wydania… A mówiłam, że problemy z koncentracją mam?
Czwartek i piątek nie udało nam się wyjść na spacer, fatalnie sie czułam, więc wolałam nie ryzykować. Żal mi było pogody, ale co zrobić i tak bywa. W sobotę jak szykowaliśmy się na spacer przyszła burza i ulewa. Pierwsza burza tej jesieni…absurd!!! Burza w drugiej połowe września, nie pamiętam czegos takiego! Za to dzisiaj pochodziłyśmy sobie troszkę. Przyznam, że podmarzłam. Agniesia ciepło ubrana, opatulona w kocyk, a mi ręce zmarzły. Chyba czas poszukać rękawiczek.
Mam nadzieję, że jeszcze trochę słońca nas czeka w tym roku. Tego Wam zyczę na ten tydzeń i zdrówka :))))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi drodzy, od 1 września ruszyła kampania „Na jednym wózku”, pod patronatem Pani Prezydentowej. Akcja pokazuje jak wygląda życie rodziny z dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi. Dzięki naszym blogom zainteresowani mogą dowiedzieć się, dlaczego rehabilitacja jest konieczna, dlaczego jeden z rodziców nie może podjąć pracy i zostaje w domu. Może dzięki zgłoszeniu się do tej akcji uświadomimy ludziom jak ciekawe a jednocześnie trudne jest nasze życie. Jak wiele dobrych osób poznaliśmy, jak chętnie dzielimy się naszą wiedzą i jak wiele człowiek jest w stanie poświęcić i jak wiele nauczyć się w swoim życiu. Klikajcie na link w nagłówku bloga. Tam, jest zgłoszony nasz blog, ale przechodząc na stronę fundacji, znajdziecie pozostałe, zgłoszone blogi. Zapraszam do klikania. Pokażcie kochani, że jesteście solidarni z nami!!! DZIĘKUJĘ :))))))))

środa, 19 września 2012

Uśmiech /19 września 2012/

Korzystamy jak się da z promieni słońca, które ostatnio nam dopisują. Codziennie po dwie godziny, a Agnieszka tak szczęśliwa, że nawet nie trzeba jej odsysać. Dzisiaj miałyśmy w planach spacer w przeciwnym kierunku, w stronę lasu. Niestety, słonko zrobiło sobie przerwę. Pada od rana, a jeszcze o piątej nie zanosiło się na deszcz. Jednak wczorajsza senność Agnieszki pozwalała przewidzieć załamanie pogody. Właśnie Pani nauczycielka została donośnie ofukana przez Agnieszkę. W końcu jak ona może nie pozwolić jej spać!! Siedzi w foteliku i wyzywa, a oczy jej się same zamykają. Nie dziwię się córci, bo mi też się z łóżka nie chciało podnieść. No ale jak trzeba, to trzeba.
Nie pisałam Wam, że Agnieszka od pewnego czasu uśmiecha się. Wygląda to na świadomą minkę. Właściwie mimika twarzy u Agi bardzo się wzbogaciła. Krzywi się, jak ją coś boli, marszczy nosek i wygina usta jak jest zła i pokazuje cudne dołeczki jak się uśmiecha. Czasami wystarczy jak ją niespodziewanie pocałuję, a ona jakby zamyślona zapomina, że mama cały czas jest w pobliżu. W sobotę jak zaczęłam ją szykować do wyjścia i ubierałam bluzę, nagrodziła mnie wówczas pięknym uśmiechem. Wyglądało jakby się ucieszyła, że wychodzimy. Byliśmy u mojej mamy. Szczęśliwa w dobrym humorze, ciągle towarzyszyła tacie przy jego pracy. Bardzo niezadowolona, kiedy deszcz zmusił nas do schowania się w domu.
Zastanawiam się stale co takie dziecko czuje, co ono rozumie i na ile świadome są jej gesty. Wiem, że jak pokarzę jej pampersa to jest spokojniejsza przy jego zmianie. Mniej się denerwuje przy masażu jak wytłumaczę jej, że tak trzeba, i nie przerwę, nawet jeżeli będzie się denerwować. Jak słyszy blender, czy pikanie mikrofali, wie, że to posiłek dla niej. Daje o tym jasno znać. Oczywiście, są dni gorsze, są dni lepsze, ale ja zatrzymuję się zawsze przy tych lepszych. Gorsze dni i nam się zdarzają, a wówczas problemem jest odjąć 0 od 10
Moi drodzy uciekam skończyć wyrabiać chlebek, ciasto już wyrosło i zajrzeć do obiadków. Wszystko robi się na razie samo, ale czas już ingerować Smacznej kawki i uśmiechu, pomimo deszczu :))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi drodzy, od 1 września ruszyła kampania „Na jednym wózku”, pod patronatem Pani Prezydentowej. Akcja pokazuje jak wygląda życie rodziny z dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi. Dzięki naszym blogom zainteresowani mogą dowiedzieć się, dlaczego rehabilitacja jest konieczna, dlaczego jeden z rodziców nie może podjąć pracy i zostaje w domu. Może dzięki zgłoszeniu się do tej akcji uświadomimy ludziom jak ciekawe a jednocześnie trudne jest nasze życie. Jak wiele dobrych osób poznaliśmy, jak chętnie dzielimy się naszą wiedzą i jak wiele człowiek jest w stanie poświęcić i jak wiele nauczyć się w swoim życiu. Klikajcie na link w nagłówku bloga. Tam, jest zgłoszony nasz blog, ale przechodząc na stronę fundacji, znajdziecie pozostałe, zgłoszone blogi. Zapraszam do klikania. Pokażcie kochani, że jesteście solidarni z nami!!! DZIĘKUJĘ :))))))))

piątek, 14 września 2012

Nerwus i „Na jednym wózku” /14 września 2012/

Dzisiaj moje kochane dziecko pozwoliło mamusi trochę pospać. Ostatnie noce były fatalne!! Agnieszka budziła się średnio raz na godzinę 1, 2, 3 … Całe dni na rzęsach chodziłam. Agnieszka przespała się trochę w dzień i spoko, mama już niekoniecznie. Może i dobrze, że ostatnie dwa dni nie mieliśmy lekcji. Od wczoraj zaczęłam inhalować Agnieszkę, bo zauważyłam podejrzany katar. Lepszy pulmikort niż kolejny antybiotyk. To już trzeci miesiąc bez chorowania!!!!!! To nasz rekord od dwóch lat!! Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze przetrzymać. Braki kadrowe w Somicie i musimy zgadzać się na rehabilitację przez faceta w masce Mirek już po terapii antybiotykowej, ale jeszcze z kaszlem. Agnieszka wuja nie widziała ze 3 miesiące i była bardzo zainteresowana, kto to taki. Moja córcia w czasie masażu pokazała jak bardzo nie chce być masowana, na rehabilitacji kochane, spokojne dziecko, które współpracuje z terapeutą. Na wałku wyprostowana, z głową podniesioną do góry. Siedząc z wujem na wałku odwróciła głowę i wielkimi oczami patrzyła kto to taki!!! Fotka w galerii. Nie mogłam się oprzeć i oczywiście zrobiłam jej zdjęcie.
W poniedziałek Agnieszkę dopadł kryzys. Nie mogłam jej zmusić do usiedzenia w foteliku. Spastyka pokazała swoje potworne oblicze i musiałam się z obydwoma zmierzyć, z moją córcią i spastyką, fatalne połączenie. Pół godziny walczyłyśmy. Wkładałam ją do fotelika, wyciągałam, kładłam na tapczanie, na kolanach, kołysałam, na stole rehabilitacyjnym próbowałam rozciągnąć boczki. Jedyna pozycja jaka odpowiadała Agnieszce to ułożenie na boczku i główka na moich kolanach. W końcu się uspokoiła. Zwyczajnie się poddała. A ja, ja miałam wszystkiego dosyć, ociężałe ramiona, ból kręgosłupa i zniechęcenie. Następnego dnia, Agnieszka postanowiła sobie pospać, co będzie walczyć jak może się zdrzemnąć… Cwaniara mała Dzisiejszej nocy się wyspała i ładnie pracuje. Mam nadzieję, że uda nam się w końcu na spacerek przejść. Zapowiada się całkiem przyjemna pogoda.
Wczoraj Agniesia pozbyła się górnej jedynki, to była druga jedynka i szósty ząbek. Następne w kolejności górne dwójki, też niestety bardzo zarośnięte dziąsłami. Bez pomocy dentystycznej uda mi się jeszcze wyciągnąć tylko kiełki, a potem będzie trzeba szukać gabinetu, który podejmie się pracy z Agniesią.
Kochani życzę Wam miłego i udanego weekendu. Mój Grisham się już kończy, ale na szczęście mam kolejnego, który oczekuje (niech żyje Allegro) na przeczytanie! Nie mogę ostatnio zasnąć, to sobie chociaż poczytam Pasjonującej lektury życzę wszystkim!!!
~~~~~~~~~~
Moi drodzy, od 1 września ruszyła kampania „Na jednym wózku”, pod patronatem Pani Prezydentowej. Akcja pokazuje jak wygląda życie rodziny z dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi. Dzięki naszym blogom zainteresowani mogą dowiedzieć się, dlaczego rehabilitacja jest konieczna, dlaczego jeden z rodziców nie może podjąć pracy i zostaje w domu. Może dzięki zgłoszeniu się do tej akcji uświadomimy ludziom jak ciekawe a jednocześnie trudne jest nasze życie. Jak wiele dobrych osób poznaliśmy, jak chętnie dzielimy się naszą wiedzą i jak wiele człowiek jest w stanie poświęcić i jak wiele nauczyć się w swoim życiu. Klikajcie na link w nagłówku bloga. Tam, jest zgłoszony nasz blog, ale przechodząc na stronę fundacji, znajdziecie pozostałe, zgłoszone blogi. Zapraszam do klikania. Pokażcie kochani, że jesteście solidarni z nami!!! DZIĘKUJĘ :))))))))

piątek, 7 września 2012

Pierwszoklasistka i kolejny ząbek. /7 września 2012/

Rozpoczęliśmy nowy rok szkolny. Moja mała pierwszoklasistka była na rozpoczęciu roku w szkole i ponownie hałas, harmider i gwar dzieci wywołały u niej dobre emocje. Podnosiła głowę i rozglądała się. Przez godzinę nie musiałam jej odsysać, co przy takim zamieszaniu nie jest normalne. Często zbytni hałas denerwuje Agnieszkę i wówczas moja córcia się buntuje. Jednak nie, kiedy słychać gwar dziecięcych głosów. Oczywiście stałyśmy z tyłu, bo zakochani w swoich pociechach rodzice szczelnie zasłonili jakikolwiek widok. Nawet same dzieci nie były w stanie oglądać akademii, nie było szansy się tam dostać. Kąśliwa uwaga Pani dyrektor była słuszna, „widząc taką ilość rodziców, trudno uwierzyć w niż demograficzny”. Wywołało to jedynie salwę śmiechu u rodziców… Trudno, Agnieszka i tak słyszała to co miała usłyszeć. Miasto zakorkowane, więc niestety przyjechałyśmy niemal w ostatniej chwili. Drogę pokonuję w maksymalnie 3-4 minuty samochodem. Tego dnia jechałam jakieś 12-15 minut. Nawet czas, jaki wzięłam sobie na zakładkę, nie starczył!
We wtorek porozmawiałyśmy sobie z Panią Haliną i ustaliłyśmy szkic zajęć. W końcu te 10 godzin, to znacznie więcej od 4 jakie miała Agnieszka przydzielone poprzedniego roku. Tak więc w poniedziałki, środy i piątki Agnieszka będzie pracowała intelektualnie, znaczy jakieś prace plastyczne, faktury materiałów, kształty itp. We wtorki i czwartki będziemy wykorzystywać materac, piosenki i lustro. Zobaczymy jak to się będzie miało do rzeczywistości.
W pierwsze dwa dni, znaczy się środę i czwartek, Agnieszka pracowała pięknie. Dzisiaj moje dziecko ma kryzys. Może to skutek pogody, ja też mam dzisiaj leniucha. Niebo zachmurzone i brak słońca nie nastraja nas optymistycznie. Na szczęście, Agnieszka dzisiaj pracuje z mamą, bo rehabilitacji nie ma kto zrobić w naszym Somicie. Braki kadrowe, damy radę jednak same. Może to i lepiej, bo jak na nią dzisiaj patrzę, to mi żal serce ściska.
Za to wczoraj Agniesia pozbyła się kolejnego ząbka. To już piąty. Sposób jednak w jaki go straciła, powalił mnie na łopatki. Tatuś zabrał Agnieszkę do kąpieli, z łazienki było tylko słychać nerwy Agnieszki i nawoływania bezradnego ojca. Arek przyniósł Agnieszkę do pokoju i woła mnie słowami: „Aniu, sprawdź, czy ona tam miała ząb!” Otóż miała kochani, był tam nadal, ale leżał na czubku języka. Tata obcierał buźkę ze ślinki podczas mycia i w przedziwny sposób usunął też ząb. Ten ząbek, dolna lewa dwójka już się dosyć mocno ruszał i pewnie Agnieszka w czasie tych nerwów sama sobie go rozruszała, a tata dopełnił niechcący los mleczaka. Ząbek nie miał już wsparcia z jednej strony i był bardzo narażony, nawet nie było krwi, znaczy nie cierpiało moje dziecko podczas zabiegu.A podobno to mama jest brutal
Ciągle się zastanawiam jaka byłaby Agnieszka, jakby była zdrowym dzieckiem. Krąży to po mojej głowie i nie mogę się pozbyć tych myśli. Widząc dziecko do 1,5 roku, porównuję je do mojej Agnieszki z tego czasu, a potem, potem jest czarna dziura. Potem zaczyna się smutek i bezradność. Czasami widzę jak wiele osiągnęliśmy z Agnieszką, widzę pracę jaka została włożona w jej stan. Doceniam każdy gest, każdy maleńki uśmieszek. Dziękuję za to, że jest zdrowa, że nie boli jej nic. Cieszę się, że potrafię z nią pracować. Do tego akurat potrzebowałam odwagi, ciągła niepewność i świadomość swojej niedoskonałości jest straszna. Moim największym marzeniem jest znalezienie swojego miejsca na ziemi. Chciałabym mieć swoje mieszkanie, skąd nas nikt nie wyprosi i nie przywoła kolejnych trosk. Znalezienie mieszkanie w podobnym do tego jak teraz mamy standardzie graniczy z cudem. Do tego kolejna przeprowadzka… przeraża mnie już sama myśl. Jak Agniesia była zdrowa zapisaliśmy się na zakup mieszkania, jednak nie zdążyliśmy podpisać umowy. Deweloper zadzwonił do mnie jak ja nie miałam już pracy i zdrowego dziecka. Wszystko się zmieniło, nasze plany, nasze życie… Muszę spróbować złożyć kolejny wniosek do TBS, może w końcu się uda… Mieszkania socjalne są poza naszym zasięgiem, musieliby wyrzucić nas na bruk, albo musielibyśmy głodem przymierać, może wówczas jakieś miejsce na liście by się znalazło. Dodatkowym problemem jest to, że socjalne mieszkania to mieszkania w starych, rozpadających się kamienicach, a my mamy wymagania. Potrzebujemy parteru i niezagrzybionego mieszkania. Mam nadzieję, jednak, że nie będę musiała szukać na szybko nowego lokum i chociaż do wiosny się tutaj utrzymamy. Mam doła od kiedy właściciel oznajmił nam, że sprzedaje mieszkanie. Ciężko mi się stąd wyprowadzić, do tego nie wiem ile mamy jeszcze czasu. Miało być minimum 5 lat, a tu proszę, zmieniło się…
Koniec narzekania! Od jutra mamy weekend i zamierzam odpocząć od pracowitego tygodnia! Upiekę jakieś dobre ciacho, myślę, że karpatka będzie dobrym pomysłem. Jutro też upiekę chlebuś. Zrobię porządki na ogródku i jak pogoda pozwoli pójdziemy na fajny spacer.
Miłego i ciepłego weekendu dla wszystkich :)))