środa, 31 lipca 2013

To był dobry dzień :) /31 lipca 2013/

Dzisiejszy dzień należał do tych, na które się czeka. Do teraz nie mogę zetrzeć uśmiechu z ust. Wiecie, może to takie dziecinne, ale czekałam na to spotkanie z pewnym niepokojem. W końcu nie widziałyśmy się już jakieś 4 lata. Okazało się jednak, że nadal nam się wspaniale rozmawia i świetnie się rozumiemy. A Agnieszka? Agnieszka zareagowała cudownie. Oczy wielkie, pełne podekscytowanie i spięta całkowicie. A ciocia nie przywiozła ze sobą swoich psiaków Tak, przyjechała nas odwiedzić nasza ukochana ciocia od piesków, Dana!!
Nie mogłyśmy się nagadać, tyle było do opowiadania. Znowu zapomniałam oddać jej nawilżacza, który mamy pożyczony już tak strasznie długo. Tyle kilometrów chciało jej się do nas jechać, jestem bardzo wdzięczna. Dziękuję Danuś jeszcze raz!! Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy!!!
Trochę musiałam jej nagadać, bo nauczyła nas tak wiele. Nauczyła mnie profesjonalizmu w pracy z pieskami. Pokazała jak można stymulować dziecko takie jak Agniesia. Teraz mam problem, bo do tej pory nie spotkałam człowieka tak zaangażowanego w swoją pracę. Panie od dogoterapii były super, ale niestety, Danusia jest w tym mistrzem i jej nie dorównują. Niewiele osób potrafi pracować z dzieckiem, które nie bawi się samodzielnie z pieskiem. Najczęściej pieski pracują z dziećmi aktywnymi, a schody pojawiają się, jak trzeba pomóc dziecku, które samo nie pogłaszcze pieska i nie poda mu chrupka. To samo tyczy się nauczycieli. Trzeba wiedzieć w jaki sposób stymulować takie dziecko
Dzisiaj Agniesia dostała niespodziankę. Kuzyn z sąsiedztwa przyniósł szczeniaczka yorka. Zwyczajnie Agniesia obejrzała i przytuliła nowego yorka Oczka wielkie i nie mogła skupić spojrzenia. Maleńki był tylko chwilkę, bo ma dopiero jakieś 2 tygodnie, więc musiał szybciutko wracać do mamy. Liczyłam na Radzia, w końcu to on przynosi Agniesi wszystkie nowe zwierzątka, żeby jej pokazać. W nagrodę dostał ciacho z bitą śmietaną
Agusia dzisiaj ładnie ćwiczyła z Mirkiem, ładnie trzymała główkę, a nawet siedziała wyprostowana na wałku. To już drugi tydzień jak moja córcia tak sobie świetnie radzi. Mam nadzieję, że tak zostanie. Od jutra pogoda ma się poprawić, to uda nam się trochę nacieszyć słonkiem. Wiatru, deszczu i okropnych burz mam chwilowo dosyć. Ostatnia z poniedziałku na wtorek była potworna. Myślałam, że pioruny uderzają w drzewa na ogrodzie, a za chwilę walnie w dom. Na dworze niemal cały czas było jasno i przerażająco. Nie lubię, oj nie lubię…
Moi kochani, odpoczywajcie i cieszcie się latem. Niestety już sierpień, a to przybliża nas do jego końca. Wcale mi się nie spieszy do jesieni i ciepłych ubrań. Uśmiechu dla Wan na każdy dzień

poniedziałek, 29 lipca 2013

Letnie leniuchowanie /29 lipca 2013/

Lubię ciepełko, ale takie upały jak wczoraj, to już trochę za wiele na mnie. W nocy z soboty na niedzielę rozpętała się potężna burza z silnym wiatrem. Skutkiem tego były pozrywane linie wysokiego napięcia i brak prądu w całym Wągrowcu i kilku okolicznych gminach. Co trzy godziny dzwoniłam na 991, żeby dowiedzieć się o postępy w pracach naprawczych. W końcu po 19, Pani powiedziała, że jak do 21 nie naprawią, to dopiero w poniedziałek będzie prąd. Pomijam fakt, że zamrażarka i lodówka były na skraju rozmrożenia, a brak ciepłej wody trochę zaczynał doskwierać. Chodziło mi o ssak Agnieszki. Na szczęście bateria, wymieniona przed turnusem, jeszcze się sprawdza i przez 15 godzin ssak dał radę. Po 19 przyjechali elektrycy i zabrali się za naprawę. Zabrało im to prawie godzinę. Co chwila chodziłam sprawdzać, czy nie odjechali, nie naprawiwszy awarii. Wówczas musielibyśmy jechać do Arka rodziców na jakieś 2 godziny i naładować ssak. Tylko musielibyśmy jechać z Agnieszką, bo drugi ssak jest sieciowy, nie ma baterii. Przy okazji skorzystalibyśmy z ciepłej wody i Agnieszka zaliczyłaby wieczorną kąpiel. Ja wiem, że dla dziadków to nie problem, ale woleliśmy czekać do ostatniej chwili. Na szczęście po 20 prąd włączyli i pełnia szczęścia została osiągnięta. Dzisiaj zapowiada się kolejny upalny dzień i niestety, jak to zwykle bywa, grozi to kolejnym groźnym wyładowaniem atmosferycznym.
Agniesia nawet nieźle znosi te wysokie temperatury. Z reguły spędzamy je na dworze, ale niestety, wczoraj do obiadu, bo zawiewał chłodzący wiaterek. Po obiedzie powietrze się zatrzymało. Przestało wiać i zrobiła się sauna. Wolałyśmy schować się w domu. Chociaż wentylatory nie mogły nas ochłodzić, nie miały zasilania bateryjnego Muszę coś wymyślić z dodatkowym zasilaniem. Tutaj zdarzają się takie awarie, fakt, nigdy tak długie, ale w okresie chłodniejszym, możemy mieć problem.
Wykupując ostatnie zlecenie na pampersy zmieniłam aptekę na sklep medyczny. Zdenerwowało mnie kolejne źle złożone zamówienie do hurtowni, przez aptekę. Okazało się, że Tena od jakiegoś czasu ma też linię dziecięcą, czego kiedyś nie było. Drykids, te pieluszki są lepsze od Seni Kids. W każdym razie świetnie pasują na Agnieszkę, mają dłuższe rzepy i nie muszę ich na styk dopinać i przypadają wyżej na pupie. Poza tym, sklep medyczny ma tez zwyczaj, że zawsze do mnie dzwoni jak mają już towar. Dla tych miłych Pań to nie problem. Odpada mi więc kilkakrotne jeżdżenie do apteki, przy każdym zleceniu po przynajmniej 3 razy. Tutaj, wystarczy, że zadzwonię, żeby Pani mi zamówiły to co potrzebuję. Wypisanie recepty i obsługa zajmuje jakieś 5 minut, nie 20, nawet jak dokupuję jeszcze kilka innych rzeczy. Ech, dobra wygadałam się trochę.
Ostatnio moje nerwy są nadwyrężone. Wyjazd do Chrzanowa kosztował mnie więcej niż myślałam. Do tego nałożyło się kilka innych problemów.  Zdawałoby się banalnych, jednak czuję się nadal oszukana i zraniona. Nic na to nie poradzę, a mówienie o mnie, że jestem podła i roszczeniowa, kiedy tego nie słyszę, przy ludziach, którzy nie powinni tego słyszeć… Boli, bardzo boli… A zaufanie jakie miałam do niektórych kruszy się jak lód na wiosnę. Smutek przeważa i nie potrafię wykrzesać z siebie tej normalności, jaka pojawia się, kiedy jest wszystko dobrze. Może powinnam wyjechać z rodziną na kilka dni. Odpocząć kilka dni… W końcu pieniądze to nie wszystko. Odmówimy sobie paru rzeczy po powrocie. Nie planowałam wakacji, ale może powinnam jednak rozważyć jakiś wyjazd, może choć 3-4 dni relaksu? Agnieszce też by się to przydało.
Kochani moi strzeżcie się zbyt wysokich temperatur i opalajcie się z głową. Życzę pięknych i ciekawych przygód na wakacyjnych wojażach Pozdrawiam serdecznie!!!

piątek, 19 lipca 2013

Jaki tu spokój, nic się nie dzieje, nananana… /19 lipca 2013/

Wakacje się zaczęły i jakoś nie ma o czym pisać. Może to i dobrze, bo znaczy, że nic złego u nas się nie dzieje Pełna stabilizacja i rutyna. Na szczęście Agnieszki bóle zostały zaleczone i mam nadzieję, że szybko nie powrócą. Lek jaki dostaje przyniósł oczekiwany efekt. Ostatnio nawet wydzieliny Agnieszka ma mniej i w nocy nie trzeba jej zbyt często odsysać. Niestety ma to swoje złe strony, bo zwyczajnie przysycha jej w rurce i pojawia się świstanie, którego tak nie lubię. Dlaczego? A bo zwyczajnie boję się, że Agnieszka ma mniejszy przepływ powietrza i się poddusza. Wiecie, że już się tak parę razy zdarzyło. Na szczęście działam dosyć skutecznie i wystarczy sól fizjologiczna, a w ostateczności cewnik 10, do odsysania.
Rehabilitacja odbywa się planowo i Agnieszka, odkąd przestało ją coś boleć ćwiczy całkiem pięknie Kontrola głowy jest widoczna, trochę sztywna jest lewa nóżka i niestety coś się zrobiło jej w lewym łokciu, bo zaczął klikać. Zgina się ładniej, ale klika coś. Mam nadzieję, że to nic groźnego, bolesne nie jest.
Pogoda zaczęła dopisywać, niestety dzisiaj znowu wieje dosyć mocno. Agnieszki oczka są bardzo wrażliwe i boję się, że ją przewieje. Niestety jak nie idziemy na dwór Agnieszka jest nerwowa. Kiedy spacerujemy po działce, pies chodzi razem z nami. Z reguły idzie przed wózkiem i muszę uważać, żeby skubanej, nie najechać na ogon. Jednak pilnuje nas cały czas i nie spuszcza z oka
Wyjazd do Warszawy przełożyłam na 13 sierpnia, mieliśmy jechać 30 lipca, ale Arek został sam w firmie i nie dostałby urlopu. Poza tym, boję się, że na pierwszy termin byłby potworny upał. Doskonale pamiętam swoje samopoczucie z poprzedniego roku. To, że nic Agnieszce nie było, to cud. Mam nadzieję, że w sierpniu temperatura nie osiągnie 30 stopni, w każdym razie nie 13. Z jednej strony wolałabym jechać w pierwszym terminie i mieć to za sobą, ale z drugiej, wizja 32 stopni przeraża mnie! Gdyby CZD było przy wjeździe od A2, to zwyczajnie jechałabym sama, jednak podróż i przebijanie się przez całą stolicę, to nie dla mnie. Nie dam rady, to dodatkowe 2-3 godzin podróży, a to już za długo na jednego kierowcę. Dobrze, że możemy korzystać z karetki.
Kochani, życzę udanych wakacji i pięknej pogody na urlopie

środa, 10 lipca 2013

Coś boli /10 lipca 2013/

Od dwóch tygodni Agnieszka jest niespokojna. Zaczęło się już w ostatnim tygodniu roku szkolnego. Codzienna walka przy porannym „wstawaniu”. Bunt, łzy i spięcie. Teraz pojawiły się duże łzy i mocniejsze spinanie się. Jednak bywają momenty kiedy Agnieszka leży i płacze, a ja zwyczajnie nie wiem co robić. Na dworze Agnieszka niby jest zadowolona i szczęśliwa, ale przychodzi moment, że żadna pozycja w wózku, czy na leżaku jej nie odpowiada. Spina się, denerwuje, a czasami nawet płacze. Najczęściej kończy się na kolanach u mamy i wtedy najłatwiej ją uspokoić.
W poniedziałek po urlopie miała być już ciocia Asia, ale niestety, nie była. Był wujek Mirek. Jednak Agnieszka miała w fatalnym stanie kręgosłup i ta wcześniejsza walka z nią… Wiedziałam, że Mirek może sobie nie dać rady. Zadzwoniłam po ciotkę Karolkę i przyjechała we wtorek. Najpierw myślała, że to od upadku, ale nie tak bezpośrednio. Agnieszka ma jakieś stłuczenie, które ją boli i spinając się z bólu sama sobie robi krzywdę. Jednak oglądając ją dokładnie doszła do wniosku, że to coś innego. Agnieszka urosła. Pojawiły się problemy z barkami. Jeżeli dobrze zrozumiałam, to moje dziecko wystawia sobie obojczyk, a to boli jak diabli. Prawe ramię udało się bez większych problemów wstawić. Z lewym pojawiły się problemy. Teraz byłoby jasne, dlaczego Agnieszka nie chce leżeć na tym boku. Do tej pory to była jej ulubiona pozycja. ramię było spuchnięte. Wysłałam mamę do cioci, po sąsiedzku po kapustę i zwyczajnie zrobiłam jej okład z liści. Później smarowałam altacetem. Wczoraj na dworze było to samo. Najpierw super i ładnie, a potem nerwy i kolana mamy.  Próbuję się dodzwonić do naszej neurolog. Może trzeba jej podać jakiś środek na zwiotczenie? Może musimy wrócić do sirdaludu? Może depackina jest za słaba? Ja już nie wiem co robić. Wczoraj prawie płakałam z Agnieszką, bo nie wiedziałam jak jej pomóc. Kombinezon dopiero na jesień. Mam nadzieję, ze te bóle szybko ustąpią i obejdzie się bez środków dodatkowych…
Arek od jakiegoś czasu myślał nad ulepszeniem leżaczka kąpielowego. Każdy, kto ma taki leżaczek wie, że posiada on jedną wadę. Trzeba po dziecko schylić się do wanny. To jest dosyć znaczne obciążenie dla kręgosłupa. No i wymyślił. Otóż, kupiliśmy dwie ławeczki do wanny http://sklep.protmed.com/product.php?id_product=16 Coś takiego, tylko tańsze. Pojawiły się w Aldim za 80 zł. Kupiliśmy dwie i Arek przewiercił śruby mocując leżaczek do tych ławeczek. Jednak musiał to zrobić tak, żeby można to było szybko zdemontować. W końcu, z ławeczkami nie będę jeździła, jak zajdzie potrzeba zabrania leżaczka Pierwsza próba już się odbyła i jest super. Fakt, dziecko jest dosyć wysoko, ale jakby co, leżaczek ma pasy do wpięcia dziecka. Podnosząc Agnieszkę biorę ją na siebie, a nie muszę jej dźwigać do góry.

Wkrótce napiszę jak sprawy z Agnieszki boleściami się mają. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Udanych wakacji i słonecznej pogody!!!
~~~~~~~~~~~~~~
Rozmawiałam z Panią neurolog.Podobnie jak ja, sądzi, że depakina jest w porządku. Bardziej wskazany jest jakiś środek zwiotczający. Wracamy do sirdaludu. Na początek raz dziennie 1/4 tabletki rano. Mam nadzieję, że pomoże. Dzisiejsza rehabilitacja pełna bólu i strachu. Na szczęście, żebra nie były połamane, bo i takie podejrzenie padło. Zwyczajnie każdy ból u Agnieszki powoduje spięcie, a spięcie kolejne uszkodzenie i kolejny ból i tak kółko się zamyka. Muszę znaleźć jakąś przerwę w tym okręgu… Mam nadzieję, że idę dobrym torem!

poniedziałek, 1 lipca 2013

Wakacyjnie i urodzinkowo :) /1 lipca 2013/

Ten spokój rano, brak pędu i zamieszania… Za tym tęskniłam. W końcu mamy wakacje i trochę sobie odetchniemy od codziennej rutyny. Agnieszka może sobie ze spokojem poleżeć do 9 i nie stresuje się tym, że muszę ją ubierać jak jej się jeszcze nie chce wstawać. Zauważyłam właśnie, że ostatnio moje dziecko nie chciało wstawać wcześniej. Spięcie i nerwy powodowały, że miałam problemy z jej ubraniem. Teraz mamy dwa miesiące na odpoczynek. Ciekawe jak będą wyglądały zajęcia od września i czy zmieni się Pani nauczycielka. Myślę, że dowiem się na koniec sierpnia. Teraz nie myślę o tym, teraz skupiamy się na dniu bieżącym
W piątek byłyśmy z Agnieszką na zakończeniu roku szkolnego. Mile zaskoczyły nas dzieciaczki, które jak tylko się pojawiłyśmy obległy nas z uśmiechem i zaczęły witać się z Agnieszką. Pani była zaskoczona i nie wiedziała o co chodzi. To były nasze księżniczki z balu sylwestrowego w styczniu Jakże było im miło, kidy je poznałam. Uśmiech nie schodził im z buzi Przywitała nas też Pani z balu i Pani wicedyrektor wyrażając swoje zadowolenie, że przyjechałyśmy. Agusia otrzymała dyplom i pojechałyśmy do domku
W piątek Agniesia obchodziła też swoje siódme urodzinki. W sobotę odbyła się mała imprezka. Kilka najbliższych nam osób zapowiedziało swój przyjazd. Tak więc, był tort, grill i prezenty dla Agusi. Świeczka była zdmuchiwana trzy razy i były też trzy życzenia dla, albo w imieniu Agnieszki. Zgodnie z zasadą, że nie wolno wypowiadać ich na głos, nie znamy ich Dlaczego potrójnie? A no dlatego, że było trzech kuzynów Agusi i nie mogli się dogadać, który ma zdmuchnąć świeczkę. Tak więc odpalałam ją trzy razy i było pięknie Tort to moja wielka improwizacja, ale był smaczny, a przede wszystkim piękny, taki letni i dziewczęcy Jesteście wspaniali, że pamiętacie o mojej małej księżniczce, to dla mnie tak wiele znaczy!!!
Jednak z kotek we wtorek miała operację. Chodzi w kaftaniku, bo ma szwy na brzuchu. Od momentu jak odzyskała siły układa się przy Agnieszce i leżą razem. Wieczorem wskakuje na jej poduszkę i śpią słodko, a Agnieszka ma mruczankę do snu Zaskoczyła mnie Zmiotka, bo ona to raczej stroni od przytulańców, a tu proszę. Teraz dla odmiany, obie kotki leżą w nogach Agnieszki i wtulone w siebie słodko śpią!
Pan z PFRON zadzwonił i oznajmił mi, że decyzja co do kombinezonu zapadnie dopiero w okolicach września. Starosta poszedł na urlop, a jak wróci Pan z PFRON idzie na urlop. Musimy więc poczekać, nie ma innej rady. Na szczęście nie mamy większych kłopotów z kręgosłupem.
Perturbacje po upadku z łóżka jednak się pojawiły. Karolina w piątek powalczyła z jej górnym odcinkiem kręgosłupa, odblokowała bark, obojczyk, a także biodro i kolano. Wszystko z jednej strony, lewej, tej na którą upadła. Teraz boję się ją samą na chwilkę zostawiać. Obkładam czym się da, żeby przypadkiem nie wywinęła mi znowu takiego numeru. Musimy zrobić jakąś barierkę podnoszoną i opuszczaną, według potrzeb. Musze mojego „Dobromira” natchnąć do wykonania tego. Na chwilę obecną myślimy ja ułatwić sobie kąpiel Agnieszki w wannie. Do czasu jej generalnego remontu, nie mamy innego wyjścia. Wszystkiego jednak od razu nie damy rady zrobić. Agnieszkę jest nam coraz trudniej udźwignąć z wanny. Na razie jednak sobie radzę, muszę
Dzisiaj muszę lecieć do przychodni zanieść recepty na cewniki i pampersy. Kupiłam ostatnio przez internet Bella Happy 6, bo niestety Rossmann zmienił wgląd pieluszek i nie są już dla Agnieszki dobre, są zbyt ciasne. Za to zaskoczyły mnie Pampersy, bo oni dla odmiany zwiększyli „6″. To dobrze, będę miała jakąś alternatywę. Pieluszki z Seni są dziwnie zrobione i jakoś mało komfortowe dla Agnieszki. Jednak tylko na taki apteka ma podpisaną umowę. Kiedyś były happy, ale niestety… Ważne, że jeszcze jakieś dla niej znalazłam
Kochani moi, życzę wszystkim udanego urlopu i niezapomnianych wakacji! Słoneczko się pojawiło, a już myślałam, że deszczowo dzisiaj będzie. Mam nadzieję, że jednak bokiem przejdzie!