wtorek, 15 marca 2022

Niech w końcu będzie dobrze

 15 marzec. Powinniśmy już wracać z botuliny z Poznania... No niestety. Od roku nie przekładaliśmy terminu podania botuliny u Agnieszki. Jakoś tak się wyrabiała z antybiotykami w tzw.: międzyczasie i było ok. Tym razem, mimo moich nadziei, nie udało się. Antybiotyk trzeba było przedłużyć o kolejne kilka dni. To niestety spowodowało zbyt krótki okres czasu od zakończenia leczenia, do terminu podania toksyny. Poza tym, trochę się bałam, że jest zbyt słaba na przyjęcie tego leku, w końcu on też obciąża organizm.

Agnieszka przeszła bardzo ciężko tę infekcję. Oprócz bólu pojawiły się stany napięcia na pograniczu ataków. Nie wyglądało to na ból, a dzieciak walczy. Godzina czasu, a ona nie przestaje. Relanium i kolejna godzina, Agnieszka nie osłabła nawet odrobinę. Żadna pozycja nie była odpowiednia, napięcie bardzo silne. Paracetamol, pół godziny i nic lepiej. Bałam podać się jej wlewkę na Relanium. W końcu podałam wcześniej Sirdalud. Mięśnie się rozluźniły, Agnieszka zasnęła. Położyłam się też, bo jeszcze trochę nocy zostało.

Od rana było jakby ciut lepiej. Zadzwoniłam do neurolog, zasugerowała, żeby wzywać pogotowie, jeżeli coś takiego się powtórzy. A ja na to nie wpadłam, dramat... To chyba skutek tego, że zwykle musimy radzić sobie sami. Jedyne co mi przychodzi do głowy, na swoje usprawiedliwienie. No nic, zapisała silnie wyciszający lek, Midanium, na takie właśnie sytuacje. Mam nadzieję, że się nie przyda...

Dzisiaj jest już lepiej. Agnieszka ma naklejane całe plasterki Matrifenu, nie połowę. Leki przeciwbólowe dostaje co dwa do trzech dni, bo wtedy płacze, ucho ma czerwone i ewidentnie ją boli. Było tak właśnie wczoraj. Pyralgina pomogła już w 20 minut. Później dzionek był spokojny. Nawet na pół godziny na dwór wyszłyśmy. Agnieszka szczęśliwa :) Dotleniła się i zasnęła głęboko w swoim łóżku. 

No właśnie...

Kiedy Agnieszka zasypia na tyle głęboko, że mogę ją przebrać w piżamę z pełną kosmetyką, a ona śpi dalej, jest to niepokojące. Właśnie wczoraj był taki przypadek. Jak już się wszystko uspokoiło, to pojawiła się nasza "ukochana" padaczka. Niestety. Na szczęście wlewka została schowana z powrotem do szuflady z lekami. Agnieszka się obudziła, ale zaczynała sinieć na buzi, bo krótki, urywany oddech powoduje bezdech i dalsze niedotlenienie. Dzisiaj jest spokojna, przysypia i ogląda bajkę na swoim tablecie. 

Jest dobrze.

Na razie.

Mam nadzieję, że ten atak był spowodowany długim braniem antybiotyku, który osłabia działanie leku na padaczkę. Poziom kwasu walproinowego (zawarty w jednym z leków, które Agnieszka przyjmuje), mogę zbadać dopiero za jakieś dwa tygodnie. Wtedy będziemy wiedzieli, czy trzeba podnieś dawkę leku, czy też był to skutek antybiotyku. Jeżeli jest ta druga opcja, trzeba będzie ta druga opcja, będzie trzeba podnieść dawkę Depakiny na czas antybiotykoterapii.

Kochani trzymajcie się zdrowo! Dużo spokoju Wam życzę!!!


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nadal trwa okres rozliczeniowy. Prosimy, jeżeli jeszcze nie zdecydowałeś komu przekazać swój 1%, przekaż go naszej córce! Dziękujemy!!!!!!!!!!!!