Jak ja nie lubię wymieniać tej nieszczęsnej rurki u Agniesi! Mówię
oczywiście o rurce tracheo. Przed wyjazdem jakoś nie chcieliśmy
wymieniać, z obawy, że mogłoby być coś nie tak. Na szczęście dzisiaj
poszło bez zająknięcia. Agniesia była widocznie tak zaskoczona samym
faktem wymiany, że nie zdążyła mi się napiąć. Dzięki temu nie zdążyła
zaciągnąć dziurki, co zwykła mi robić. Jednak niechcący musiałam ją
gdzieś zahaczyć, bo się popłakała. Moje małe biedne słoneczko. Wiem, ze
taką wymianą robię jej krzywdę. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że bez
tej rurki nie dałaby rady oddychać.
Asia jak na zamówienie dojechała w poniedziałek. Zabrała się za zbuntowaną małolatę, która jakoś nie miała najmniejszej ochoty na ćwiczenia. Napinała się jak się dało. W końcu Asia zaczęła sprawdzać kręgosłup. Okazało się, że Agniesia poza lekko przestawionymi kręgami w odcinku piersiowym, nie było żadnych przemieszczeń. Jest jeszcze możliwość, ze wskoczyło samoczynnie. Zwyczajnie, cały tydzień siedzenia w wózku, dał jej w kość. często wyciągana. Wózek był prostowany. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, ze 4 godziny siedziała w foteliku w drodze do Międzyzdrojów. A uwierzcie mi, to bolało najbardziej. Wiem to po sobie. Siedzenie bolało, że ho ho.
Później poszliśmy na spacerek. Agniesia napędziła nam niezłego stracha. Kilka razy nie wiadomo dlaczego zlewała się zimnym potem. Do tego wszystkiego była jakaś rozpalona. Za chwilkę było wszystko dobrze. Cali w panice, zakończyliśmy spacer. Agi okryta kocykiem. W sumie nie wiem co to było. Może to reakcja na rehabilitację? Kto to wie…
Dzisiaj dla odmiany na spacerku padł nam ssak. Tak więc spacer trzeba było ograniczyć do niewielkiego promienia od domu. Na spacerku byliśmy późno, a dzisiaj ssak sporo pracował.
Gorące pozdrowienia dla moich wspaniałych wczasowiczek z Gdańska!!! Kinga, Ewka, Jolka i Dominika – buziaczki!!! Pozdrówcie też Asię ode mnie!!!
Asia jak na zamówienie dojechała w poniedziałek. Zabrała się za zbuntowaną małolatę, która jakoś nie miała najmniejszej ochoty na ćwiczenia. Napinała się jak się dało. W końcu Asia zaczęła sprawdzać kręgosłup. Okazało się, że Agniesia poza lekko przestawionymi kręgami w odcinku piersiowym, nie było żadnych przemieszczeń. Jest jeszcze możliwość, ze wskoczyło samoczynnie. Zwyczajnie, cały tydzień siedzenia w wózku, dał jej w kość. często wyciągana. Wózek był prostowany. Jednak trzeba wziąć pod uwagę, ze 4 godziny siedziała w foteliku w drodze do Międzyzdrojów. A uwierzcie mi, to bolało najbardziej. Wiem to po sobie. Siedzenie bolało, że ho ho.
Później poszliśmy na spacerek. Agniesia napędziła nam niezłego stracha. Kilka razy nie wiadomo dlaczego zlewała się zimnym potem. Do tego wszystkiego była jakaś rozpalona. Za chwilkę było wszystko dobrze. Cali w panice, zakończyliśmy spacer. Agi okryta kocykiem. W sumie nie wiem co to było. Może to reakcja na rehabilitację? Kto to wie…
Dzisiaj dla odmiany na spacerku padł nam ssak. Tak więc spacer trzeba było ograniczyć do niewielkiego promienia od domu. Na spacerku byliśmy późno, a dzisiaj ssak sporo pracował.
Gorące pozdrowienia dla moich wspaniałych wczasowiczek z Gdańska!!! Kinga, Ewka, Jolka i Dominika – buziaczki!!! Pozdrówcie też Asię ode mnie!!!