Od środy nie mogłam dojść do siebie, poranny telefon zadziałał
lepiej niż kawa. Rano, jakoś po 8 zadzwoniła jakaś Pani (niestety nie
przedstawiła się) z Poradni Pedagogiczno – Psychologicznej, informując
mnie, że zaświadczenie lekarskie, dostarczone przeze mnie na przełomie
kwietnia i maja, powinno być wystawione na 3 a nie na 2 lata. Cóż do
posiedzenia komisji zostały jakieś 2 godziny… Dobrze,że chociaż zajrzeli
w te dokumenty!!! Oznajmiłam Pani, że nie jestem w stanie od ręki
takiego zaświadczenia dostarczyć, zaskoczona była, że nie mam dodatkowej
opieki do Agnieszki w domu. Hmmm… ciekawe, może to norma, tylko gdzie?
Zaświadczenie załatwiłam sobie przez telefon, dobrze, że Pani Beata jest taka wyrozumiała, no i odbiera ode mnie jeszcze telefony. Kolejny telefon do szkoły, żeby po raz trzeci zgłosić Agnieszkę. No, ale skoro owa Pani kazała, to zadzwoniłam. Rozmawiałam z Panią dyrektor. Rozłożyła mnie na łopatki, długo krążyła wokół tematu. Nie potrafiła mi powiedzieć o co jej chodzi. W końcu stwierdziła, że „takie” dzieci, to oni przyjmują dopiero w wieku pierwszoklasisty. Powiem, że bardzo się zdenerwowałam. Jednak Pani dyrektor stwierdziła, że dopiero jak otrzyma orzeczenie, będzie w stanie stwierdzić, co zrobi dalej. Niestety, napisano mi, że orzeczenie do odbioru będzie dopiero w piątek, 2 września. Pani dyrektor się załamała! Ja nic na to nie mogę poradzić, przecież stawiałam się na każde wezwanie.
W czwartek po masażu zabrałam Agniesię do auta i pojechałyśmy najpierw do przychodni, a potem do babci. Podrzuciłam Agi mamie i pojechałam do poradni zawieźć zaświadczenie. Coś mnie tknęło i zapytałam się o orzeczenie…będzie jutro!!! Myślałam, że w powietrze pójdę!!! Pani oczywiście stwierdziła, że to nie ona napisała mi 2 września termin odbioru, wiecie, ja też tego nie napisałam! Dlaczego się wkurzyłam? A no dlatego, że mogłam to załatwić wszystko za jedną drogą. A tak, dzisiaj kolejne 10 km musiałam zrobić i ciągnąć Agnieszkę w tym upale w samochodzie. Dlaczego nie są szanowani ludzie załatwiający sprawy w różnych urzędach, przecież wystarczy odrobina dobrych chęci i wyobraźni.
Dzisiaj po raz kolejny załadowałam Agi do auta, zabrałam tym razem babcię z nami i pojechałam. Do pierwszej musiałam wrócić, bo miałyśmy rehabilitację. Najpierw poradnia i orzeczenie, a potem do szkoły.
Rozmowa z Panią dyrektor była nawet przyjemna. Przeczytała zalecenia i oczywiście przyznała nam nauczyciela. Jeszcze nie wiem kogo, ale będzie to Pani. W sumie mi to wszystko jedno, byle nauczyniel potrafił z Agi pracować. Poprosiłam tylko Panią dyrektor, żeby to był nauczyciel z dużym doświadczeniem i chęciami do pracy z Agniesią. Generalnie przedstawiłam Pani dyrektor moją wizję takich zajęć. Muszę powiedzieć, że była zaskoczona. Nie spodziewała się chyba konkretów z mojej strony. Swoją drogą Pani dyrektor próbowała nas jeszcze wypchnąć do innej szkoły, ale to już było bez sensu. Szybko upadła ta teoria.
Nadal podtrzymuję swoje oczekiwanie, że liczę na miłe zaskoczenie pracą nauczyciela. Trzymajcie więc kciuki, żeby Pani dyrektor dotrzymała słowa i nauczyciel był rzetelny. Pozwoliłam na przyjęcie Agi do szkoły teraz, pomimo tego, że miałam jeszcze możliwość rocznego odroczenia, bo liczę na dodatkowe bodźce. Myślę, że dziecko w stanie Agnieszki potrzebuje takiej pracy. Dlatego walczę o nauczyciela z pasją i chęcią do pracy. Tak naprawdę, to wszystkie nasze dzieci, sprawne, czy tez nie, powinny mieć takich nauczycieli. Wszystkim Wam tego życzę!!
Swoją drogą orzeczenie jest napisane w zaskakujący dla mnie sposób. Pani psycholog napisała dokładnie to, co chciałabym, aby było robione z Agniesią. Nawet Arek był zaskoczony.
Kochani, dziękuję za wszystkie podpowiedzi dotyczące środków na odporność dla Agi. Mam już tabletki Ismigen, to doustna szczepionka na częste infekcje górnych dróg oddechowych. Agnieszka dostanie 10 tabletek, muszę wymyślić jak jej dawać, bo generalnie rozpuszcza się je pod językiem. Zobaczymy, jutro rano będę kombinować. Potem robi się 20 dni przerwy.
Wszystkie leki mam spisane i te bez recepty dołożę, jak np.: Bioaron. W przerwie podam jej też coś, tylko muszę jeszcze przeanalizować co. Dzięki Wam, mam wybór
Agusia ma gęstą wydzielinę i zaczyna mi podpadać. Mam wrażenie, że coś się wykluwa. Zaczęłam ją inhalować solą fizjologiczną. Codziennie też spacerujemy, co Aguli się podoba. Dzisiaj pomimo solidnego zmęczenia, Agniesia nie zasnęła po spacerze. Oczy wielkie i tylko się rozglądała. Ostatnio podziwia swoją wystawkę z pluszaków. Zdarza się, że denerwuje się, kiedy jakiegoś brakuje. Dopiero jak odłożę na miejsce powoli się uspokaja. Coś chyba w tej główce czasami się zaświeci. Byle tylko częściej. Muszę powiedzieć, że ostatnie dwa tygodnie, poza delikatnie wystawionym wczoraj bioderkiem, nie spowodował żadnych musowych nastawień kręgosłupa. Nawet Karola zrobiła całość ćwiczeń, bez nastawiania. Tylko karczek jej rozluźniła w poniedziałek. Jak bym chciała, żeby tak zostało!!!
Miłego i słonecznego weekendu, w końcu to już ostatni w te wakacje.
Zaświadczenie załatwiłam sobie przez telefon, dobrze, że Pani Beata jest taka wyrozumiała, no i odbiera ode mnie jeszcze telefony. Kolejny telefon do szkoły, żeby po raz trzeci zgłosić Agnieszkę. No, ale skoro owa Pani kazała, to zadzwoniłam. Rozmawiałam z Panią dyrektor. Rozłożyła mnie na łopatki, długo krążyła wokół tematu. Nie potrafiła mi powiedzieć o co jej chodzi. W końcu stwierdziła, że „takie” dzieci, to oni przyjmują dopiero w wieku pierwszoklasisty. Powiem, że bardzo się zdenerwowałam. Jednak Pani dyrektor stwierdziła, że dopiero jak otrzyma orzeczenie, będzie w stanie stwierdzić, co zrobi dalej. Niestety, napisano mi, że orzeczenie do odbioru będzie dopiero w piątek, 2 września. Pani dyrektor się załamała! Ja nic na to nie mogę poradzić, przecież stawiałam się na każde wezwanie.
W czwartek po masażu zabrałam Agniesię do auta i pojechałyśmy najpierw do przychodni, a potem do babci. Podrzuciłam Agi mamie i pojechałam do poradni zawieźć zaświadczenie. Coś mnie tknęło i zapytałam się o orzeczenie…będzie jutro!!! Myślałam, że w powietrze pójdę!!! Pani oczywiście stwierdziła, że to nie ona napisała mi 2 września termin odbioru, wiecie, ja też tego nie napisałam! Dlaczego się wkurzyłam? A no dlatego, że mogłam to załatwić wszystko za jedną drogą. A tak, dzisiaj kolejne 10 km musiałam zrobić i ciągnąć Agnieszkę w tym upale w samochodzie. Dlaczego nie są szanowani ludzie załatwiający sprawy w różnych urzędach, przecież wystarczy odrobina dobrych chęci i wyobraźni.
Dzisiaj po raz kolejny załadowałam Agi do auta, zabrałam tym razem babcię z nami i pojechałam. Do pierwszej musiałam wrócić, bo miałyśmy rehabilitację. Najpierw poradnia i orzeczenie, a potem do szkoły.
Rozmowa z Panią dyrektor była nawet przyjemna. Przeczytała zalecenia i oczywiście przyznała nam nauczyciela. Jeszcze nie wiem kogo, ale będzie to Pani. W sumie mi to wszystko jedno, byle nauczyniel potrafił z Agi pracować. Poprosiłam tylko Panią dyrektor, żeby to był nauczyciel z dużym doświadczeniem i chęciami do pracy z Agniesią. Generalnie przedstawiłam Pani dyrektor moją wizję takich zajęć. Muszę powiedzieć, że była zaskoczona. Nie spodziewała się chyba konkretów z mojej strony. Swoją drogą Pani dyrektor próbowała nas jeszcze wypchnąć do innej szkoły, ale to już było bez sensu. Szybko upadła ta teoria.
Nadal podtrzymuję swoje oczekiwanie, że liczę na miłe zaskoczenie pracą nauczyciela. Trzymajcie więc kciuki, żeby Pani dyrektor dotrzymała słowa i nauczyciel był rzetelny. Pozwoliłam na przyjęcie Agi do szkoły teraz, pomimo tego, że miałam jeszcze możliwość rocznego odroczenia, bo liczę na dodatkowe bodźce. Myślę, że dziecko w stanie Agnieszki potrzebuje takiej pracy. Dlatego walczę o nauczyciela z pasją i chęcią do pracy. Tak naprawdę, to wszystkie nasze dzieci, sprawne, czy tez nie, powinny mieć takich nauczycieli. Wszystkim Wam tego życzę!!
Swoją drogą orzeczenie jest napisane w zaskakujący dla mnie sposób. Pani psycholog napisała dokładnie to, co chciałabym, aby było robione z Agniesią. Nawet Arek był zaskoczony.
Kochani, dziękuję za wszystkie podpowiedzi dotyczące środków na odporność dla Agi. Mam już tabletki Ismigen, to doustna szczepionka na częste infekcje górnych dróg oddechowych. Agnieszka dostanie 10 tabletek, muszę wymyślić jak jej dawać, bo generalnie rozpuszcza się je pod językiem. Zobaczymy, jutro rano będę kombinować. Potem robi się 20 dni przerwy.
Wszystkie leki mam spisane i te bez recepty dołożę, jak np.: Bioaron. W przerwie podam jej też coś, tylko muszę jeszcze przeanalizować co. Dzięki Wam, mam wybór
Agusia ma gęstą wydzielinę i zaczyna mi podpadać. Mam wrażenie, że coś się wykluwa. Zaczęłam ją inhalować solą fizjologiczną. Codziennie też spacerujemy, co Aguli się podoba. Dzisiaj pomimo solidnego zmęczenia, Agniesia nie zasnęła po spacerze. Oczy wielkie i tylko się rozglądała. Ostatnio podziwia swoją wystawkę z pluszaków. Zdarza się, że denerwuje się, kiedy jakiegoś brakuje. Dopiero jak odłożę na miejsce powoli się uspokaja. Coś chyba w tej główce czasami się zaświeci. Byle tylko częściej. Muszę powiedzieć, że ostatnie dwa tygodnie, poza delikatnie wystawionym wczoraj bioderkiem, nie spowodował żadnych musowych nastawień kręgosłupa. Nawet Karola zrobiła całość ćwiczeń, bez nastawiania. Tylko karczek jej rozluźniła w poniedziałek. Jak bym chciała, żeby tak zostało!!!
Miłego i słonecznego weekendu, w końcu to już ostatni w te wakacje.