wtorek, 29 kwietnia 2014

Ropień :( /29 kwietnia 2014/

Trochę nam się zaczęło psuć. Agnieszka na drugi dzień od przyjazdu miała na pupce jakieś zaczerwienienie. Byłam przekonana, że to odparzenie. Potraktowałam maścią i obserwowałam. W sobotę wieczorem dostała 37,4 i zaczęłam panikować. W niedzielę wybierałyśmy się do Złotowa na zakupy i przy okazji natrafiłyśmy na Oddział Ratunkowy. Weszłam z Agnieszką, żeby ją obejrzeli. Okazało się, że na tyle, na ile zdołał obejrzeć gardło lekarz, wszystko ok, to nie infekcja. Odparzenie okazało się czyrakiem, czyli ropniem. Dostałam receptę na maści i antybiotyk. Lekarz bał się, że jak nie pęknie, będzie trzeba szukać chirurga… Na szczęście dzisiaj rano ropień pękł… Brrr… Nie będę Wam opowiadać jak to wygląda, ale jest to paskudne, boli Agnieszkę, a muszę to czyścić.
Dzisiaj te zajęcia, które można było zrobić w pokoju, były w pokoju, a te, które można, przenieśliśmy na inny dzień. Mam nadzieję, że ropa już cała zeszła z rany i teraz będzie się goić. Nie wiem jeszcze jak to jutro będzie wyglądało i jak będzie z zajęciami. Z oczywistych powodów od wczoraj nie mamy już hydro, a do tego musieliśmy zrezygnować z próby posadzenia Agnieszki na koniu. Panowie chcieli sprawdzić, czy można ją bez narażenia bioder, bezpiecznie posadzić. Nawet opracowali kilka scenariuszy. Zobaczymy, może w poniedziałek, albo jeszcze we wtorek się uda nam sprawdzić jak z tym hipo.
Trzymajcie kciuki za moją dzielną córcię! Powiedzcie mi skąd takie paskudztwa się biorą??? Nasza kochana Pani doktor stale na telefonie, bardzo mi pomogła! Należy jej się chyba jakiś bukiet kwiatów!
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za życzenia urodzinowe!

piątek, 25 kwietnia 2014

Turnus trwa :) /25 kwietnia 2014/

Witajcie ze słonecznej Stawnicy Od wczoraj Agnieszka dzielnie pracuje z terapeutami i całkiem nieźle sobie radzi. Matka panikara, na szczęście niepotrzebnie się obawiała i turnus przebiega w całkiem spokojnym stylu. Mieszkamy z ciotka Ela i Fabiankiem w jednym „apartamencie” W odróżnieniu od pozostałych mamy salon, a nawet balkon
Odważyłam się włożyć Agnieszkę do wielkiej wanny z hydromasażem. Bałam się strasznie, ale na szczęście udało się jakoś rozwiązać problem z rurką i tym, żeby utrzymać Agnieszkę na powierzchni. Szczegóły i piękność w swoim pierwszym stroju kąpielowym pokażę na fotkach
Dzisiaj poszłyśmy na wykład o koniach i wiecie co? Agnieszka miała chwilkę nietypowej hipoterapii. Pani podeszła z konikiem, który mlasną Agnieszkę w buźkę, a potem przeszukał pyskiem jej rączki, czy aby nie ma nic do jedzenia Ale o tym nikomu nie mówcie, bo jeszcze ktoś chciał tak samo Agnieszkę przytkało i na kilkanaście minut nie reagowała na nic!
Kochani, nie mam tutaj prawie wcale zasięgu. Mam nadzieję, że wybaczycie mi moją nieobecność na fb, poza wysyłaniem od czasu do czasu smsów nie da się rozmawiać przez telefon. Teraz korzystam z komputera turnusowego. Przy okazji wykorzystuję dobroć Eli, bo ona też ma obcykane odsysanie i się nie boi mojej córci
A swoją droga Agnieszka już pokazała dwa uśmiechy dwóm różnym panom terapeutom… kokietka
Przytulam Was serdecznie!!

wtorek, 22 kwietnia 2014

Jesteśmy gotowe i jedziemy! /22 kwietnia 2014/

Nerwowy nastrój towarzyszy mi od kilku dni. Przygotowania do świąt, a do tego wszystkiego przygotowania do turnusu i załatwianie karetki do Warszawy. Wszystko to musiałam zrobić teraz, bo później nie będę miała na to już czasu.
Święta szybko minęły, Agniesia w niedzielę bardzo płakała i niestety nie mogliśmy zabrać jej do dziadków w odwiedziny. Pojechaliśmy sami, a Agusia pod czujnym okiem cioci. Wczoraj w świetnej formie, spacerowałyśmy na świeżym powietrzu. Agnieszka szczęśliwa. A dzisiaj… Dzisiaj to samo co w niedzielę. Spięta tak, że nie mogłam zdjąć jej bluzki, bo miałam problem ze zgięciem jej głowy. Moja mała księżniczka była tak zdenerwowana i nie mogła się uspokoić. Karolina przyjechała już koło 10 i ponaprawiała trochę kręgosłup, stawy biodrowo -krzyżowe, jednak nie to było powodem jej napinania się. Powiedziałabym, że przez to napinanie się spowodowała kolejne kontuzje. A no właśnie, w piątek Agnieszka także płakała i spinała się, a ja nie wiedziałam co jej jest. Do tego pojawiła się masa wydzieliny i na końcu 37 temperatury. Niby niewiele, ale złapałam za telefon i zadzwoniłam do naszej Pani doktor. Zrobiłyśmy morfologię, CRP i badanie moczu. Wszystko w normie, na szczęście. Może te jej spięcia spowodowane są faktycznie bólami wzrostowymi? Wszystko to powoduje, że panikuję i cały czas myślę, jak Agnieszka poradzi sobie na tak licznych zajęciach.
Złożyłam wniosek o karetkę. W czwartek rozmawiałam z Panią z NFZ w Pile. Długo i cierpliwie tłumaczyłam, prosiłam, przekonywałam, żeby nam przyznali teraz tą karetkę, a potem już przeniesiemy się do Poznania. Agnieszka ma umówiony zabieg u dentysty i nie chciałabym z niego rezygnować. Do tego nie mogę jej wyrwać górnej dwójki, bo stały ząbek zaczyna się przebijać, a mleczak twardo siedzi. W końcu Pani do mnie zadzwoniła i poinformowała mnie, że Piła wydała pozytywną decyzję, teraz musimy czekać na decyzję z Poznania. O decyzji dowiem się dopiero po powrocie, chyba, że uda mi się tam dodzwonić wcześniej. Pozostało mi cierpliwie czekać i wierzyć, że Piła dobre argumenty we wniosku podała
Bieganina przy pakowaniu, gotowaniu zupek dla Agnieszki, pranie, prasowanie, kupowanie… Dramat… Czuję się jakbym pierwszy raz na tak długo z Agnieszką jechała. Teoretycznie wszystko mam spakowane, albo też uszykowane. Już nie mam tego problemu, że mam za dużo bagażu, przyzwyczaiłam się. Jak wyjeżdżamy na 3 dni, mam tylko jedną torbę mniej. Trzeba zabrać odpowiednią ilość pampersów, cewników, rurki tracheo, foleye, leki, zupki, mleko, jogurty i oczywiście ciuchy, kosmetyki, ręczniki, koc…itp…itd… A ja ciągle mam wrażenie, że czegoś zapomniałam… Dojdzie do tego, że z przyczepką będę musiała jechać. Mam na dysku zapisaną listę tego, co muszę zabrać, jedynie modyfikuję listę w zależności od rodzaju wyjazdu. Uwierzcie mi, to się przydaje, nie zapominam najpotrzebniejszych rzeczy. No i jeszcze farelkę muszę zabrać, żeby wykąpać mojego zmarzlucha.
Dzisiaj jeszcze weszłam do Poradni Psychologiczno – Pedagogicznej, żeby umówić się na termin badania. Termin mamy wyznaczony na 4 lipca, godzina 8 rano. Niby to tak odległy czas, ale obawiam się, że nim się obejrzę, będziemy po badaniu.
Kochani, jeżeli będę miała możliwość, jak zawsze wrzucę jakiś wpis, co u nas słychać i jak Agnieszka sobie radzi. Jednak nie wiem, czy uda mi się połączyć z netem. Oby tak
Przytulam wszystkich gorąco i życzę samych pięknych dni

niedziela, 20 kwietnia 2014

Wesołych świąt Wielkiej Nocy!! /20 kwietnia 2014/





Życzenia Radosnych Świąt Wielkanocnych 
wypełnionych nadzieją budzącej się do życia 
wiosny i wiarą w sens życia. 
Pogody w sercu i radości płynącej z faktu 
Zmartwychwstania Pańskiego 
oraz smacznego Święconego w gronie 
najbliższych osób 
Życzy Agniesia i rodzice

piątek, 11 kwietnia 2014

Angina /11 kwietnia 2014/

Przygotowania do wyjazdu na turnus w pełni. Jutro planuję wykopać ciuszki letnie i przejrzeć co się jeszcze dla Agnieszki nadaje, a co trzeba oddać młodszym. Muszę sprawdzić, czy i ile bluzeczek muszę dokupić, bo coś mi się wydaje, że Agnieszka wyrosła z co niektórych. Dzisiaj Pani doktor wypisała nam zlecenie na turnus, podpisała zlecenie na karetkę i w przyszłym tygodniu będę mogła ją załatwiać. Trzymajcie kciuki, bo nie będzie łatwo. Wyślę obydwa zaświadczenia z poradni, to stare o żywieniu i to o zabiegu stomatologicznym. Mam nadzieję, że wywalczę karetkę, chociaż ten jeszcze jeden raz. Już jestem psychiczni nastawiona na zmianę poradni, ale tym razem musimy jeszcze tam jechać.
Agnieszka w poniedziałek zapłakana, ze skręconą głową i nie miałam pojęcia dlaczego. We wtorek Agnieszka niewyraźna, nie chciała siedzieć dłużej jak pół godziny w foteliku. Resztę czasu spędziła na moich kolanach, a później leżąc. Mirek próbował na wszystkie strony pomóc Agnieszce i w końcu ustaliliśmy, że wykręcone stopy wskazują ewidentnie na biodra. Do tego siniak na krzyżykach, wszystko wskazywało na zablokowany staw krzyżowo – biodrowy. Z pół godziny zajęć zrobiła się godzina. Agnieszka była dzielna, znaczy dzielnie buntowała się w czasie zajęć. Postanowiłam podać jej pabi – naproxen, musiałam zaleczyć ten ból i stan zapalny na dobre, bo półśrodki nie pomagają a pogarszają jej stan. Czasami jak się zastanawiam, to nie zdziwię się, jeżeli ktoś nam nie uwierzy, że tak mała dziewczynka w tak krótkim czasie może mieć rwę kulszową, zablokowany staw biodrowo – krzyżowy i skręcony kręgosłup. To jest niemal niewiarygodne, ale tak jest, a ja nie wiem jak jej pomóc.
Na domiar złego, Agnieszka się nam rozchorowała. Tradycyjnie zapalenie gardła – angina. W środę Agnieszka dostała 37, 6 i utrzymywało się to do późnego wieczora. Dostała ibum, tak dwie godziny po naproxenie. Środek nocy, a tutaj 38,6 stopni! Żyć, nie umierać. Żadnych więcej objawów, nic się nie działo. Rano Agnieszka zupełnie zdrowa, nawet stanu podgorączkowego nie było. Może trochę nadpobudliwa i tyle. Nie dzwoniłam do Pani doktor, bo niby z czym?? Dzisiaj od rana chwyciło mnie jakieś przeczucie. Poodwoływałam wczoraj wszystkie zajęcia do końca tygodnia, a od rana siedziałam z telefonem i wybranym numerem do Pani doktor. Dopiero koło dziesiątej zapadła decyzja, bo w buzi u Agnieszki pojawiła się brzydka, żółta wydzielina. Jak nic coś się wykluło. Umówiłyśmy się na 13, stwierdziłam, że zrobimy sobie spacerek. Ubrałam Agnieszkę, włożyłam do wózka, a tutaj coś mi nie gra. Przyspieszony oddech, ślepka się świecą, a do tego dziecko się trzęsie i jest rozpalone. W tym wózku zmierzyłam jej temperaturę – 38,2! Podałam Ibum i nastąpiła zmiana planów, do samochodu i do przychodni. Nici ze spaceru.
Dostaliśmy antybiotyk, fluconazol i środki do inhalacji, bo coś na lewym oskrzelu grać zaczynało. Dobrze, że ta nasza Pani doktor przyjmuje nas zawsze i jest tak życzliwa. W rejestracji nie da się legalnie dostać, bo trzeba byłoby stać od 5 pod przychodnią. Jednak dla nas ma zawsze czas. Życzę wszystkim tak dobrych i oddanych lekarzy.
Uciekam do Agnieszki, leży z wielkimi ślepkami i czeka na mamę. A ta wyrodna kobieta posty sobie pisze Poczytamy sobie Pinokia, podoba się Agnieszce bajka o drewnianej kukiełce
Pozdrawiam wszystkich serdeczni i gorąco!!!! Miłego weekendu!!!

piątek, 4 kwietnia 2014

Rwa, turnus i spacery /4 kwietnia 2014/

Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak długo nic nie pisałam. Trochę się zadziało. Pogoda zrobiła się iście wiosenna, więc ciężko w domu wysiedzieć. Weekend cały na świeżym powietrzu. W tygodniu, bywa już trudniej, ciężko wygospodarować odpowiednio dużo czasu na spacer. Do tego Agnieszce znowu coś doskwiera. W poprzednim tygodniu płakała, skręcała głowę. Mirek w czwartek próbował coś z tym zrobić, troszkę się uspokoiła, ale niewiele. Dopiero po wieczornej kąpieli zauważyłam, że stopy Agnieszki są nienaturalnie wykrzywione, niemal pod kątem prostym, czego rano jeszcze nie było. Może to znaczyć tylko, że są problemy ze stawem biodrowo – krzyżowym. W piątek Karolka znalazła przyczynę problemu – RWA kulszowa! Dawno jej nie było Cholerka, skąd jej się to bierze?? Ciotka popracowała, wymasowała, ponastawiała i zakleiła krzyżyki Agnieszce.
W sobotę i niedzielę spokój, pełen relaks i całe dnie na dworze. Dziecko w pełni szczęśliwe! W poniedziałek już znowu płacz i nerwy. Łapię się na tym, że w tej bezradności siedzę, patrzę na nią i mam wrażenie, że to mnie nie dotyczy. To trwa tylko chwilę, ale dopada mnie bezradność, zmęczenie psychiczne, brak pomysłu co zrobić z moim dzieckiem, żeby jej ulżyć. Chyba się starzeję… Agnieszka jest coraz większa i coraz trudniej jest z nią walczyć, bo jak ona się napina to jest walka. Ja próbuję ją uspokoić, znaleźć odpowiednią pozycję, przekładając z boku na bok, sadzając ją sobie na kolana, a ona po chwili spokoju (dosłownie), zaczyna od początku. Przeraża mnie myśl, która mnie momentami nachodzi, co ja zrobię, jak sobie poradzę za 5-10 lat? Staram się nie myśleć, ale to czasami jest silniejsze ode mnie… A może się obudzi?
Z turnusu, na który liczyłam, że pojedziemy, się nie odezwali. Dowiedziałam się, że nie mamy na niego zbyt dużych szans. Próbowałam załatwić nam jakiś turnus sanatoryjny nad morzem, ale niestety, warunki dla dzieci na wózkach, które nie wstają, nie są zachęcające. Do tego cena powala na kolana. We wtorek dopadła mnie bezsilność i wtedy koleżanka namówiła mnie na turnus w Zabajce, na który ona z synem jedzie. Wykorzystała moją niemoc Zadzwoniłam w środę, a już we wtorek okazało się, że jedziemy na turnus zaraz po świętach, czyli od 23.04 do 06.05. Mam dużo obaw, jak to będzie, czy Agnieszka podoła, ale mam nadzieję, że to będzie trafiony wybór. Cieszę się, bo chcę, żeby Agnieszka zmieniła klimat. Chcę zobaczyć, czy ktoś z terapeutów podsunie nam coś mądrego, ciekawego.
Teraz czeka nas dużo szykowania. Trzeba powyciągać letnie ciuszki, przejrzeć, co Agnieszce jest dobre, z czego wyrosła. Sprawdzić, czego nam brakuje i zaktualizować listę, którą mamy uszykowaną na wyjazdy.
Kochani moi, idę Agnieszce uszykować drugie śniadanie. Pani czyta książeczkę i straszy Agnieszkę, że może jeszcze buzię pomasuje. Słabo to widzę, bo poprzednia próba zakończyła się uspokajaniem dziecka, a no i Agnieszka już się buntuje, szybciej oddycha, a Pani tylko rękawiczki zaczęła ubierać. To była relacja na żywo
Udanego i cudownego weekendu. Mam nadzieję, że pogoda dopisze i będziecie mogli złapać trochę wiosennego słońca