Witajcie!
Agnieszka już trzeci tydzień jest w domu. Przepraszam, że nie odzywałam się tak długo, ale stres i cała sytuacja momentami paraliżuje. Trzeba nauczyć się funkcjonować w trochę innej dla nas rzeczywistości. Po raz kolejny życie udowadnia nam, że nie ma, że boli. Trzeba się czegoś nowego nauczyć, to to robisz i tyle. Ale od początku.
13 maja, w godzinach popołudniowych, Agnieszka została przewieziona na OIT do Poznania. Tam zrobiono jej TK głowy, a właściwie ucha. Zostały też prześwietlone płuca. Fiberoskopem sprawdzono też zalegania na płucach. Dzień po przyjęciu zaczęła trochę gorączkować i zabieg został przesunięty, jak wynika z wypisu. W piątek odbyła się operacja ucha. Podobno nic tam nie znaleziono. Ucho zostało wyczyszczone i wymieniony dren... Jedyne co lekarze stwierdzili, to przewlekły stan zapalny ucha. Już tego samego dnia lekarze na OIT odłączyli ją od respiratora i zostawili na samym tlenie. Wyobraźcie sobie, że 10 godzin radziła sobie doskonale. Następnego dnia odłączono ją już na stałe od respiratora. Oddycha samodzielnie, potrzebuje tlenu, żeby utrzymać saturację.
19 maja Agnieszka karetką została przewieziona do domu. WRÓCIŁA, PO DWÓCH, DŁUGICH MIESIĄCACH!!!!!!! Moja dziewczynka, przerażona, poraniona, słabiutka i bledziutka. Serce pęka z bólu, jak pomyślę ile wycierpiała... Skąd siła w tej małej kobietce? Nie wiem, ale od tylu lat, nadal w niej jest. Ja tracę wiarę, ona udowadnia, że jeszcze nie przyszedł jej czas. Moje serduszko.
Pani doktor jeszcze tego samego dnia była ją obejrzeć. Osłuchała i dobrze jeszcze nie jest, zalegania są, płuca mało słyszalne. Tlen na 2 litry całą dobę podłączony. Każde odłączenie od koncentratora to wyścig z czasem i saturacją. W ciągu 10 minut saturacja spada do 82, to bardzo mało. Wykąpać jednak trzeba.
Duży koncentrator tlenu jest tylko dobry do domu. Na dwór, czy do lekarza nie da się z tym jechać. Trzeba mieć przenośny, ładowany też w samochodzie. Bateria działa, niestety, tylko pół godziny.
Dokupiłam już dodatkowy koncentrator przenośny, używany po regeneracji, na gwarancji. Bateria dodatkowa, też ma na dniach dojść. Jeszcze jeden pulsoksymetr, bo nasz tylko na prąd już działa. Do tego zakupy w aptece i zrobiły się takie pieniądze, że głowa mała!
A jak Agnieszka dzisiaj??
Nadal gorączkuje. Kilka razy w tygodniu dostaje temperaturę w okolicach 39 stopni. Ucho nadal boli, robi się purpurowe. Z drenu nic nie wycieka. Płyny wydostają się spod drenu. z tlenu zeszliśmy do 1 litra, to już fajnie. Niestety, nadal dłużej jak kilka minut nie wytrzymuje. Jak jest spokojna to daje radę trochę dłużej. Raz udało się jej przetrwać bez tlenu godzinę. Niestety, to niepokoi lekarkę i walczymy na kilku frontach, żeby ją wyczyścić z zalegań. Musimy zejść z części leków neurologicznych, bo niektóre dawki zostały 8x powiększone. Już osiągnęłam niezły poziom, na szczęście Agnieszka współpracuje i nie ma ataków. Na razie...
Rehabilitacja była już następnego dnia, po powrocie Agnieszki. Stęsknieni i szczęśliwi, jak my, bo są z nami od zawsze. Dziękuję Wam 💗💗💗 Takie wsparcie jest bardzo cenne! Agnieszce taka oddechówka jest bardzo potrzebna, daje nadzieję na odłączenie tlenu. Jednak dla niej jest też to powrót do normalności. Powrót do swoich ukochanych. Szczęście sprawił jej balonik od cioci, kwiaty od wuja które kwitły dwa tygodnie na jej półce przy łóżku. Uruchomienie telewizorka i bajek wprawiło ją w szok. Oczy wielkie, jakby nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Wyjście na dwór, liście, kwiaty, światełka... Kolejny zachwyt i niedowierzanie, że to się dzieje.
Agnieszka jest w domu. Jest jednak nadal chora. Jest słaba i wycieńczona. Wracamy do inhalacji, bo osłuchowo jest gorzej niż było 2 tygodnie temu. Teraz nie słychać prawie nic. Musimy o nią zawalczyć. Z kolejnego pobytu na IOMie, już tylko z respiratorem wróci. Wierzymy jeszcze, że to wszystko, co wyciszone, to zalegania, a nie uszkodzenia na płucach...
Dziękuję wszystkim, za wsparcie. Dziękuję za ciepłe słowa i pocieszenie. Walczymy dalej, bo ona walczy 💓