niedziela, 20 lipca 2008

Padaczka! /20 lipca 2008/

Zapomniałam Wam napisać, że w czwartek rano moja Agi miała jakiś dziwny atak. Coś takiego, a właściwie tak intensywnego jej się do tej pory nie zdarzyło.
Było bardzo wcześnie, dopiero zaczynało świtać. Obudziły mnie dziwne dźwięki wydawane przez Agi. Podbiegłam do łóżeczka a tu Agi odkryta, zwija się w dziwnych konwulsjach. Towarzyszył temu oczopląs i przewracanie się na lewy bok i na wznak. Nie mogłam jej uspokoić. Trwało to chwilkę i się wyciszyła. Odessałam ją i Agi spała dalej. Okryłam moje maleństwo i dalej spałam już na czuwaniu. To mnie przekonało, żeby dać jej lekarstwo od neurologa. Może to był jakiś znak?
Przyjazd Danki dzień wcześniej też miał sens. Pani Asia nie mogła przyjechać w czwartek i przyjechała w piątek. I dobrze. Od czwartku byłam przekonana, że Agi boli kręgosłup. Głupia masowałam go, ćwiczyłam na piłce… Niestety nie wpadłam na to, że prawdopodobnie podczas tego ataku, Agi wybiła sobie boleśnie bioderko! Dobra ze mnie matka!!! Pani Asia niestety musiała sprawić mojej Agi ból, żeby nastawić jej to biodro. Udało się, ale Agi nacierpiała się nieźle. Myślałam, ze mi serce pęknie. Wiem jednak, że tylko tak mogę jej pomóc.
Po rehabilitacji Agi dostała jeść i padła jak kawka. Spała chyba z dwie godziny. W każdym razie przespała praktycznie całą wizytę Madzi z synkiem.
Madzia zabrała ze sobą Kamila. Ten młody mężczyzna ma już 5 lat i zrobił przegląd Agi zabawek i książek. Z powagą naukowca oglądał każdą zabawkę, każdą stronę książeczki. Widać było, że zdziwiły go samochody pośród zabawek dziewczynki. Tylko, że moja Agi uwielbiała te autka…
Dziękuję Madziu, że przyszłaś z synkiem. Przynajmniej odświeżyły się zabawki Agi, bo kurz już na nich osiadł… Zapraszam ponownie z obydwoma chłopcami. Zgodnie z zapowiedzią.
Do późna robiłam wypieki. O dziwo, miałam do tego dużo chęci, nic z przymusu, pomimo tego, ze dzień był długi. Mam nadzieję, że będą smakowały.
Kochana Magda pożyczyła nam matę ozonową. Dzięki temu będę mogła sprawdzić, czy Agi nie będzie się bała hałasu wydobywającego się z urządzenia. Upewnię się przynajmniej, czy warto ją kupić. Szkoda, ze Magda nie miała takiej możliwości. Nie wiem czy zdołam się odwdzięczyć.
Dzisiaj już Agi nie miała obolałych bioderek. Była tylko zmęczona. W ogóle ten dzień przeleciał tak szybko, że nie wiem kiedy się skończył.
Jutro loteria Maćka! Mam nadzieję, ze się uda!
Dobranoc!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz