piątek, 4 stycznia 2013

Rozmowa, całkiem niełatwa. /4 stycznia 2013/

Witajcie w Nowym Roku!
Mam nadzieję, że Sylwester u wszystkich był udany i weszliście w ten 2013 rok z uśmiechem! Zgodnie z planami spędziliśmy Sylwester w Pile u Eli. Było naprawdę super, nawet Agnieszka doczekała północy i dała mamie noworocznego buziaka. Postanowiłam sobie, że ten 2013 rok, będzie dobrym rokiem. Będziemy dążyć do tego, aby każdy dzień był lepszy i postaram się patrzeć pozytywnie na życie. Chociaż tego już się chyba nauczyłam, jednak łatwo stracić tę dobrą wizję życia. Będę starała się jej nie tracić
Agnieszka już doszła do siebie po chorobie. Ciotka Asia na środowej rehabilitacji miała co robić i niestety były to same bolesne zabiegi. Gorączka powoduje osłabienie stawów u Agnieszki. Odcienek piersiowy i szyjny kręgosłupa niestety był w fatalnym stanie. Asia popracowała i udało się naprawić to co się zepsuło. Dzielne to moje dziecko. Dzisiaj zmęczona, pewnie pogodą. Pani walczy z sennością Agnieszki.
Co do Pani… Zgodnie z planami porozmawiałam z Panią w pierwszy dzień po Nowym Roku. Nie była to prosta rozmowa, bo jak każdy nauczyciel, uważa swoją pracę za dobrą. Plan pracy, który mi Pani przedstawiła, dotyczy ogólnego pojęcia dzieci z upośledzeniem głębokim. Nie rozumiem nadal, dlaczego, skoro Pani jest nauczycielem Agnieszki, nie tyczy się tylko Agnieszki. Plan pracy zawierał takie elementy, których Agnieszka nie będzie wykonywała. Jednym z nich jest poznawanie zapachów, czy samodzielne wykonywanie poleceń. Dodatkowo Pani się zapędziła i dopisała masaż buzi, tłumacząc mi, że chodziło o dotykaniem noska i policzków. No i masaż ciała oliwką, tłumaczony potem głaskaniem rączek i nóżek. Może ja i jestem trudna, ale myślę, że domagając się konkretnej pracy ze swoim dzieckiem nie przekraczam żadnych granic. Starałam się być uprzejma, jednak chyba nie zrozumiała mnie do końca nasza Pani. Ja również nie lubię takich rozmów, jednak nie widziałam innego wyjścia. Na chwilę obecną Pani sie stara i pojawiła się zadowalająca mnie praca. Uświadomiłam naszej Pani, że ja pomimo tego, że nie siedzę z nimi w pokoju, doskonale słyszę i wiem jak wygląda jej praca. To nie jest tak, że wszystkie zajęcia były do niczego. Zwyczajnie było za mało tych, godnych polecenia. Jak wytłumaczyć osobie, która nie rozumie, że podczas snu dziecka, lepiej stymulować mu dłonie plasteliną, np, niż czytać bajki. W czasie snu śpi tylko dziecko, nie receptory na rączkach, czy nóżkach. Mam wrażenie, że zdobycie tytułu ologofrenopedagoga, nie powinno uprawniać do pracy z każdym dzieckiem. Pani nie rozumie niepełnosprawności i stopnia upośledzenia Agnieszki. starałam się to po raz kolejny wytłumaczyć. Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to zbyt przemądrzale.
Nie możemy sie też porozumieć co do imprez szkolnych. Pani nadal twierdzi, że jej nie informuje szkoła, albo, że należymy do klasy innej Pani. Zwyczajne szukanie wymówki. Trudno, oznajmiłam, że wybieram się również do Pani dyrektor w sprawie nauczania Agnieszki i postaram się dowiedzieć jak wyglądać ma informowanie nas o takich sprawach. Dlaczego na zebraniu na początku roku w sprawie ustalania pracy z dzieckiem nie ma rodzica, który tak bardzo może pomóc w pracy z dzieckiem.
Nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie, dlaczego przez rok pracy z Agnieszką, Pani nadal nie zna jej zachowania na tyle, aby sformułowany plan pracy dotyczył tylko i wyłącznie mojego dziecka. Nauczyciele nie są roliczani i kontrolowani jeśli chodzi o pracę indywidulaną. Mają całkowitą wolną rękę i tylko rodzic może spróbować powalczyć o dobrą pracę swojego dziecka.
Kochani uciekam uszykować Agnieszce śniadanko i trzymajcie kciuki, żeby lekcje Agnieszki były takie, jakie powinny byc przez cały czas, nie tylko chwilowo. Pozdrawiam wszystkich i życzę udanego weekendu!

3 komentarze:

  1. ~Liv
    4 stycznia 2013 o 13:02

    Wiesz, to chyba nie o to chodzi, że każdy nauczyciel uważa, że pracuje dobrze, ale faktem jest, że bardzo źle znosi krytykę /bo za takową uważa każdą wypowiedź/ rodzica. Ja tylko dwa razy eksplodowałam, bo zdarza się dość często, że rodzice mają sporo racji. W tym wypadku miałaś rację. Z góry mówię, że nie znam się ani na pracy z dziećmi z klas 0 – III, ani z dziećmi, takimi, jak Agniesia, ale mam wystarczające doświadczenie zawodowe, żeby przyznać Ci rację: po roku pracy, indywidualnej w dodatku, nie można nie poznać potrzeb dziecka i jego możliwości edukacyjnych. Jeśli zaś chodzi o wpisanie Aginka na listę jakiejś klasy, to kwestia wyłącznie dobrej woli, bo zapisanie do klasy dziecka, które przyjdzie do szkoły kilka razy do roku pod opieką Mamy, to żadna filozofia, a Agi MUSI być na liście jakiejś klasy, skoro jest uczona przez nauczyciela z tej szkoły. Wkurzyłam się na tę panią.
    Ostatecznie też chcę, żeby to był dobry rok… Zobaczymy, na razie nie jest.
    Ściskam Was, Dziewczyny. Nie dajcie się. Walczcie o Wasze prawa.

    AnkaJ
    4 stycznia 2013 o 19:39

    Masz rację Liv, też później do tego doszłam, że właściwie źle to określiłam. Trudno znieść krytykę, nawet, jeżeli jest ona konstruktywna. Tylko ja w ciągu roku wielokrotnie prosiłam Panią o stymulację dłoni czy nóżek. Można powiedzieć, jak grochem o ścianę, bo w notatkach jest coś innego…
    Co do zapisania Agnieszki do klasy to sama nie wiem jak do tego podejść. Pani, która miała wpisać Agnieszkę na listę obecności to też oligo, jednak dosyć nieprofesjonalny, jeżeli mogę to tak delikatnie określić. Nie chciała się zgodzić na wpisanie Agnieszki na listę. Musiałam jednak dojrzeć do tego, aby porozmawiać z nauczycielem, a teraz z dyrektorem szkoły. Pomogła mi rozmowa z Panią dyrektor ośrodka, która dodała mi odwagi.
    I ja życzę Ci, aby zaczęło w końcu się poprawiać i zmierzać ku dobremu u Ciebie!!!
    Będziemy walczyć, pozdrawiam!!!!!

    ~polaczka
    4 stycznia 2013 o 13:44

    Aniu a nie macie możliwości zmiany szkoły na inną? Ta Wasza współpraca faktycznie coś się nie układa. Mnie też się wydaje że po takim czasie pani powinna znać Agę i to dość dobrze. Może ona po prostu nie czuje tej pracy. Ja stanowczo zrobiłabym porządek z tym że Agniesia nie jest zapraszana na imprezy. Kiedy czyta się o nauczycielach innych dzieci to naprawdę serce rośnie jak bardzo im się chce(np pan od matematyki Antosia). Pozdrawiam mocno.

    AnkaJ
    4 stycznia 2013 o 19:31

    Tak Aneczko, to prawda. Żal mi serce ściska i zazdroszczę tym szczęściarzom, którzy trafiają na profesjonalistów. Wiesz, Pani nasza ma potencjał tylko słomiany zapał i jakoś tak się wszystko źle kończy. Szkoła do której należymy to rejon naszego meldunku, jednak niewielu jest oligofrenopedagogów, a dzieci potrzebujących całkiem sporo. Zobaczę co się zmieni w ciągu najbliższych tygodni i będziemy działać dalej. Nie odpuszczę.
    Dziękuję kochana!!

    ~basik71
    4 stycznia 2013 o 16:05

    Aniu nauczyciel z pracy indywidualnej tez jest rozliczany przez Dyrekcję. Masz zastrzeżenia czy swoje sugestie które nie trafiaja do nauczyciela po roku pracy to wal do Dyrekcji bądź Pedagoga szkolnego.

    A czy Agnieszka nie jest zapisana do konkretnej klasy? Z tego co sie orientuję to dziecko MUSI być na liście klasy. Antek tak ma, jest na liście klasy, uczestniczy w życiu klasy i ma co najważniejsze SZCZĘŚCIE że trafił na naszą Iwonkę i fantastyczne dzieci w klasie, jak od początku fajnie trybi to później juz sie dobrze toczy dalej.
    Nie dajcie sie wodzic za nos, szkoła na kształcenie Agnieszki dostaje dużą subwencję.
    Pomyślności :)

    OdpowiedzUsuń
  2. AnkaJ
    4 stycznia 2013 o 19:27

    Basiu, daję Pani czas na realizację nowego planu pracy z Agnieszką. To, że szkoła na Agnieszkę dostaje całkiem niezłą dotację, ja wiem. Dlatego szału dostaję jak widzę tak marnie wykonywaną pracę. Do klas dzieci rewalidacyjne nie są zapisywane, co dla mnie było szokiem w poprzednim roku. W tym, Pani dyrektor kazała zapisać Agnieszkę do klasy pierwszej nauczycielki również oligo. Niestety to tylko fikcja, dlatego rozmowa z Panią dyrektor jest konieczna.
    Przykre tylko jest to, że o wszystko musimy walczyć, a przez to postrzegani jesteśmy jako zgorzkniali i niesympatyczni.
    Pozdrawiam i dziękuję :)

    ~kajka
    4 stycznia 2013 o 20:18

    Agnieszko- czytam Twój blog, ale nigdy nie komentowałam Twoich wpisów. Dzisiejszy wpis jednak mnie poruszył, ponieważ sama pracuję w szkole integracyjnej. I niestety muszę Ci przyznać rację,że często Ci nauczyciele byle jak przykładają się do swojej pracy, bo przecież i tak efektów specjalnie nie widać, jak w przypadku np dziecka zdolnego- tak chyba uważają, kiedy patrzę na ich pracę. Z ręką na klamce do pracowni pytają, co dzisiaj robimy na lekcji??? To gdzie tutaj obowiązkowe przygotowanie do lekcji indywidualnej pod kątem potrzeby dziecka??? Spotykam jednak i takich, którzy wkładają serce w prace i takich nauczycieli życzę Agnieszce, bo ma do tego pełne prawo! Walcz i nie daj się- pozdrawiam:)

    ~Anna
    5 stycznia 2013 o 02:14

    zgadzam się z Liv- i takoż poniżej- walcz i nie poddawaj się oni wszyscy czekają abyśmy zabrały dzieci do domu i prze światem schowali- bo by pracować z naszymi Darami- po prostu trzeba kochać dzieci i swoją pracę
    Trzymaj się Aniu :-) Buziaczek delikatny dla Agi w czółko

    AnkaJ
    10 stycznia 2013 o 11:41

    Tak, tak, dokładnie tak to wygląda. Pani najchętniej poczytała by książeczkę, puściła płytę i pokołysała rączkami Agnieszki w tym czasie. Dzisiejsza stymulacja stóp powaliła mnie na kolana…przez skarpetki!!!
    Przytulam Wielka Kobieto i ślę duuuuuuuuużo energii!!!!!!!!

    AnkaJ
    10 stycznia 2013 o 11:43

    Kajka, nie wiele jest niestety takich oddanych nauczycieli. Mam wrażenie, że nasza nieoceniona Dana, dogoterapeutka miała więcej pomysłów na pracę z Agnieszkę niż profesjonalny oligo. Wczoraj bawiłyśmy się w rozdzieranie gazet, Agnieszka była zachwycona. To tylko 20 minut, ale była zmęczona i pobudzona, czy tak wiele trzeba??
    Dziękuję i pozdrawaiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Beata
    5 stycznia 2013 o 15:15

    Aniu trzymam kciuki za Twoją dobra wizję życia na ten rok :)
    Aniu nauczyciele są rozliczani także z lekcji indywidualnych. Każdy uczeń przynależy do jakiejś klasy. Dowiedz się do jakiej i spróbuj nawiązać kontakt z jej wychowawcą.
    Walcz jak radzi Ci Basik i Kajka.
    POWODZENIA i POZDROWIENIA :):):)
    Beata z rodzinką z Gryfina

    AnkaJ
    10 stycznia 2013 o 11:39

    Beatko, trochę inaczej przedstawiła mi to nasza Pani. Wydaje mi się, że jeżeli ni ema bezppośredniej kontroli ze szkoły, to powinni podpisywać plan wykonanych orac rodzice, ale może mi się tylko tak wydaje?
    Ściskam, całuję i pozdrawiam całe Gryfino!!!
    Ps.: jak naszyjnik i bransoletka dla cioci Anieli?

    ~Beata
    12 stycznia 2013 o 22:58

    Ciocia Aniela zadowolona, pasuje jej :) Dzięki!
    Nie wiem jak tam z podpisywaniem planu, ale na pewno możesz mieć duży wpływ na to jak nauczyciele pracują z Agniesią. Z tego co pamiętam Aga jest pierwszą uczennicą w tej szkole z tak specyficznymi potrzebami więc Ty przecierasz szlaki niczym w dżungli przepisów i „ludzisk”. Tak, bo czasem zamiast ludzi stają nam na drodze ludziska i wtedy trzeba dużo samozaparcia by dążyć do celu. Życzę spotykania samych LUDZI w dążeniu do celu :)

    AnkaJ
    15 stycznia 2013 o 22:33

    Dziękuję :) Agnieszka jest dzieckiem z rurką, które nie komunikuje się w sposób przewidziany przez program edukacyjny, nawet ten specjalny i tutaj pojawiają się schody… No ale myślę, że damy radę :)

    OdpowiedzUsuń