No i po grzybobraniu. Niestety lasy wysuszone, do tego zbyt niska
temperatura w lesie i cieżko nam było uzbierać tyle, żeby na cały rok
starczyło. Agniesia z tatą została, a my pełni zapału, umówieni na 8
rano, wyruszyliśmy już o 9
Koło 13 wyjeżdżaliśmy z lasu przewentylowni i średnio zadowoleni.
Swoją drogą to nie jest zdrowe, taka ilość świeżego powietrza w jednym
dniu! Już pod koniec to miałam takie zawroty głowy, że bałam się,
zwyczajnie przewrócę. Grzybków udało nam się mimo wszystko sporą ilość
zebrać dzięki bratu i bratowej. Pojechali z nami i nazbierali grzybów
dla nas :))) Dzięki Martuś :*, bo Marcin tylko podnosił wskazane
grzybki, tak mielibyśy sporo takich z czerwonymi kropeczkami
Powiem
Wam także, że ludzie to są wandale. Żeby dostać się do szkółki leśnej,
rozerwali ogrodzenie. Śmieci w lesie na szczęście nie było zbyt wiele,
no może jakby ktoś w okolicach Podanina znalazł małą butelkę z wodą… No
co…ten podgrzybek był ważniejszy, a potem ta radość, no i skończyło się
tym, że nie miałyśmy co pić
Ze
Święta Pyry w szkole też nic nie wyszło. Szkoła zapomniała, bądź
dowiedziała się o jakimś istotnym zebraniu w piątek w ostatniej chwili i
niestety przesunęli ognisko na czwartek. Dlaczego niestety? A no
dlatego, że od 15.30 zaczęło padać, a już zaczęłyśmy się z Agniesią
szykować… Mówi się trudno, żyje się dalej.
Ostatnio postanowiłam
sprawdzić jakie prawa mają nasze dzieci w nauczaniu indywidualnym.
Natchnęła mnie do tego Ania, mama Kajtka. Skoro u nich w szkole można,
to reszta szkół też może, prawda? Kajtuś ma 10 godzin tygodniowo, ale
zegarowych, nie lekcyjnych. Znalazłam odpowiedź z ministerstwa i powiem
Wam, że sami nauczyciele gubią sie w tych przepisach. Zajęcia
dydaktyczno – wyrównawcze i specjalistyczne organizowane są w ramach
godzin do dyspozycji dyrektora oraz godzin wynikających z art. 42 Karty
Nauczyciela. Godzina tych zajęć powinna trwać 60 minut. Tak na dobrą
sprawę powinnismy mieć zajęcia z logopedą, korekcyjno – kompensacyjne i
socjoterapeutyczne. Wszystko zależne powinno być od stopnia upośledzenia.
Jednak to, że wszystko jest uzależnione od dyrektora szkoły wiąże nam
ręce. Jeżeli dyrektor uważa, że wysłanie do dziecka nauczyciela,
najczęściej nawet nie oligofrenopedagoga wystarczy, nic nie możemy
zrobić. Chociaż będę próbowała. Jeszcze podzwonię i się dowiem jak
sprawa się ma i jakie faktycznie prawa mają nasze dzieciaczki. Skoro i
tak, jak wszyscy wiemy, na nasze dzieci przeznaczone są specjalne środki
finansowe, dlaczego ich nie wykorzystać na dotrudnienie specjalistów?
Zdrowemu dziecku potrzebna jest nauka czytania, pisanie, liczenia, w
późniejszym czasie potrzebna jest też inna, konkretniejsza wiedza o
otaczającym nas świecie i zachodzących w nim zjawiskach. Nasze dzieci
potrzebują innych „lekcji”, czy to naprawdę tak wiele zachodu z tym? W
końcu taki program przygotowuje się raz i dalej to się jakoś kula. Jedna
z nauczycielek rewalidacyjnych pracuje całkiem nieźle z dziećmi,
dlaczego? Sama się przyznała, nauczyła się słuchać rodziców. A to
naprawdę bardzo dużo. My jako rodzice przebywamy z naszymi dziećmi 24
godziny na dobę. Znamy każdy gest, grymas, oddech i ruch dziecka. A
nauczyciel, nawet po roku pracy nie wie kiedy dziecko się cieszy, kiedy
denerwuje.
Kochani, jeżeli coś wiecie, pomóżcie. Może razem uda nam
się pomóc naszym dzieciaczkom. A jak nie naszym, to chociaż pozostałym,
które wkrótce będą musiały przez system edukacji przebrnąć.
Zapomniałam
dodać, że propozycja szkoły dotycząca wędrówek dzieci po domach dzieci
niepełnosprawnych nie wypaliła. Okazało się, że pomysłodawcą byli
rodzice, którzy nie wyrazili zgody na uczestniczenie dzieci w życiu
szkoły. Jak okazało się, że da się to zorganizować, rodzice się
wycofali… No i jak tu wyjść ludziom na przód??? Opiekę nad tymi dziećmi
miała sprawować wychowawczyni kółka teatralnego. Właśnie te dzieciaczki
miały nas odwiedzać. Jednak ja chętnie z Agnieszką przejadę sie na próby
kółka teatralnego. Zaproponowałam to naszej Pani. Obiecała przekazać to
dyrekcji. No zobaczymy.
Miłego weekendu, nam znowu plany się
pomieszały, przez deszczową pogodę. Mam nadzieję, że jednak jakieś miłe
chwile nas czekają w najbliższym czasie. Mam dosyć szarości, mieszkanie
wkrótce trafi na stronę biura nieruchomości, W czwartek przyjdą je
fotografować. Znowu dołek mnie dopada…
Wszystkiego dobrego kochani, uśmiechu!:)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi
drodzy, od 1 września ruszyła kampania „Na jednym wózku”, pod
patronatem Pani Prezydentowej. Akcja pokazuje jak wygląda życie rodziny z
dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi. Dzięki naszym blogom
zainteresowani mogą dowiedzieć się, dlaczego rehabilitacja jest
konieczna, dlaczego jeden z rodziców nie może podjąć pracy i zostaje w
domu. Może dzięki zgłoszeniu się do tej akcji uświadomimy ludziom jak
ciekawe a jednocześnie trudne jest nasze życie. Jak wiele dobrych osób
poznaliśmy, jak chętnie dzielimy się naszą wiedzą i jak wiele człowiek
jest w stanie poświęcić i jak wiele nauczyć się w swoim życiu. Klikajcie
na link w nagłówku bloga. Tam, jest zgłoszony nasz blog, ale
przechodząc na stronę fundacji, znajdziecie pozostałe, zgłoszone blogi.
Zapraszam do klikania. Pokażcie kochani, że jesteście solidarni z
nami!!! DZIĘKUJĘ :))))))))
~Lala
OdpowiedzUsuń5 października 2012 o 13:19
Jestem nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej w szkole masowej, nie znam się na edukacji dzieci niepełnosprawnych (ile godzin), ale od 1 września obowiązuje w podstawówkach rozporządzenie o pomocy pedagogiczno-psychologicznej, która ma na celu zorganizowanie wsparcia dla dzieci. W zależności od potrzeb i „papierków”, które mają dzieci (opinie, orzeczenia, diagnozy funkcjonalne) dyrektor planuje i organizuje zajęcia – to jest mus, a nie dobra wola dyrektora. Dla 1 dziecka tworzy się zespół specjalistów, który planuje działania i zajęcia, spotyka się z rodzicami i pracuje z dzieckiem – to wszystko dodatkowo poza samym nauczaniem. Tych godzin zajęć może być kilka tygodniowo – w zależności od potrzeb. Do końca września takie zespoły powinny spotkać się i zaplanować pracę z dzieckiem i poinformować rodziców. Dla dzieci zdiagnozowanych z orzeczeniem o niepełnosprawności tworzy się INDYWIDUALNY PROGRAM EDUKACYJNO-TERAPEUTYCZNY, te z opinią bądź diagnozą funkcjonalną mają KARTĘ INDYWIDUALNYCH POTRZEB UCZNIA. Poszperaj w internecie – na pewno znajdziesz wzory IPET i KIPU. I jeszcze nie rozumiem, jak Aga może być nie zapisana do konkretnej klasy – to sprawa dyrektora, a nie zgoda nauczycielki. Szok?! znalazłam jakieś linki: :) http://www.ppplegionowo.pl/pliki/pomoc_psych_ped.pdfhttp://www.warszawa.mscdn.pl/zmiany_prawne_ksz.pdfhttp://www.abc.com.pl/du-akt/-/akt/dz-u-10-228-1487