Doczekaliśmy się zabiegu plastyki dziąseł u Agnieszki. 22 lipca stawiliśmy się na oddział chirurgii szczękowej w Poznaniu. Bałam się strasznie i boję nadal. Agnieszka, ze względu na swoją skłonność do ataku padaczki przy wybudzaniu z narkozy, została skutecznie spacyfikowana lekami uspokajającymi. I wiecie co? To bardzo dobrze. Taka operacja jest bolesna. Spała po wybudzeniu z narkozy praktycznie dobę. Jednak ból było widać na kardiomonitorze. Tętno galopowało powyżej 120, a oddech robił się płytki. Bidula moja. Teraz już wiem, że ból miał jej towarzyszyć dłużej. To nadaj jeszcze boli, choć już jest dużo lepiej. Trochę szkoda, że informacje przekazane w szpitalu są bardzo skąpe. Trzeba wszystkiego samemu się dowiadywać. Teraz już też wiem, że szwy są rozpuszczalne. Informacji w wypisie brak. Trochę nas martwił brak tej informacji. Szwy jednak nadal bardzo dobrze trzymają, co bardzo utrudnia i niemal uniemożliwia higienę jamy ustnej. Szwy są założone bardzo chaotycznie i są wszędzie. Zabieg był obarczony dużym krwawieniem i podejrzewam, że zakładanie szwów było bardzo trudne. Najgorszy jest strup, który jak pancerz zrobił się na podniebieniu. Okazało się, że jest to krew w pajęczynie szwów. Już nieźle się to wykruszyło, ale nadal sporo jeszcze zostało. Psikamy Aquą, płynem z elektrolitami, takim specjalnym do gojenia ran w buzi, spreyem Anaftin, przemywam srebrem. I tak czekamy, żeby zobaczyć jak to wszystko będzie wyglądało.
Póki co, widać zęby, małe sztylety, które będą teraz cięły jej dziąsła, język i usta. Już sobie przecięła usta. Nie odbierajcie tego źle, po prostu piszę jak jest i jak będzie. Lekarze mi nie wierzyli, że może się ugryźć, trzeba będzie dokumentować fotograficznie. Przyznam jednak, że nie uśmiecha mi się, a nawet przeraża mnie myśl, że mielibyśmy wrócić, żeby usunęli wszystkie zęby. Tak mi powiedziano, że jeżeli by już usuwali, to wszystkie. Sama myśl przeraża...
Mam nadzieję, że w ciągu kolejnych dwóch tygodni rany się zabliźnią, szwy rozpuszczą i będzie to w końcu dobrze wyglądać. Na razie musimy przetrwać ten trudny dla Agnieszki okres. Na szczęście dziewczyna dużo śpi. Jest osłabiona, zmęczona. Wczoraj po raz pierwszy wyjechałam z nią na dwór. Od poniedziałku miała rehabilitację i była taka szczęśliwa. Pierwszy raz od operacji nie spała w dzień tylko domagała się swoich bajek. Na dworze było cudnie. Oczy wielkie kiedy tylko coś zobaczyła. Róże, jabłka, słoneczniki, ptaki na rynnach... W końcu było fajnie!
Pobyt w szpitalu objawił bardzo duży problem, który utrudnia nam jakikolwiek kolejny pobyt w szpitalu. Okazało się, że żyły Agnieszki są bardzo zniszczone, są skręcone i ma strasznie dużo zrostów. Dodatkowo opuchnięcie, skolioza i spastyka utrudniają jakiekolwiek wkłucie. Tak, jakiekolwiek, bo na bloku centralę udało się założyć tylko w szyi. A było wiele prób w innych miejscach. Nawet krwi nie da się w normalnych warunkach pobrać. Może to być tylko łut szczęścia. Udało się dzięki lekarzowi z USG, niestety, wenflonu po pobraniu krwi, nie udało się utrzymać. Na szczęście dostaliśmy potwierdzoną grupę krwi, co nam dużo ułatwia. Bez pobranej krwi, nie przyjęli by nas na bloku. Wracałybyśmy do domu. Na co dzień, zostają tylko opuszki palców, ale i tu ostatnio nawet skóra zeszła. Odcisków palców brak.
Pobyt w szpitalu trwał 3 dni i cieszy mnie, że mieliśmy tylko 60 km, nie 300. Mimo tego, że Agnieszka lubi podróżować samochodem, ciężko zniosła i tę drogę. Najważniejsze, że to już za nami. Teraz musi się wygoić. To najważniejsze! Wiedziałam, gdzieś tam w głowie, że to proste nie będzie, mimo tego, trochę mnie to przygniata. Dobrze, że Agnieszka jest taka dzielna!!!
Kontrola w poradni szczękowej 5 września, wcześniej neurolog i jeszcze we wrześniu konsultacja w sprawie programu botulinowego. Może uda nam się załapać na darmową botulinę. Zobaczymy. Dostałam też skierowanie do poradni laryngologicznej. Termin na marzec, ale może to i dobrze. Zobaczymy jak się wygoi ta buzia i czy da to oczekiwany przez nas efekt i ucho trochę odpuści... Oby, bo zaczęło się robić bardzo niefajnie.
Co do spraw związanych z dorosłością. Odebrałam dowód osobisty, zastrzegłam jej pesel i założyłam już Profil Zaufany. Kolejne sprawy, na które czekamy, to termin komisji w ZUS i sprawa w sądzie, ale to termin znamy, 27 sierpnia. Ciekawe o czym jeszcze zapomniałam...
Życzę Wam dużo spokoju i miłego odpoczynku. Cieszmy się latem!
Biedulka... Jak zwykle nie potrafię niczego sensownego napisać... Może to, że nie cierpiała na darmo, efekt operacji ja, laiczka, widzę gołym okiem. Też mi mróz przebiegł po kościach na myśl o usunięciu wszystkich zębów. Ale Agnisia na spacerze - cudo. Oczyska jak z bajki, wielkie, piękne i zachwycone. Przytulam:)
OdpowiedzUsuńEfekt niesamowity!
OdpowiedzUsuń