środa, 1 lutego 2012

Dobre rady z NFZ /1 lutego 2012/

Dzisiaj krótko o moim załatwianiu, trochę za mocne słowo, refundacji na Pulmicort. Po konsultacji z naszą pediatrą, uznałyśmy, że warto najpierw dowiedzieć si, czy składanie takiego wniosku ma jakikolwiek sens. Jeden numer na centralę, ale co tam, cierpliwość popłaca. Za 8 razem się dodzwoniłam, nie jest źle. Poprosiłam o rozmowę z Działem Gospodarki Lekami, a tam, bardzo miła Pani, przejęła się naszą sytuacją, ale nie mogła nic zrobić. Podała nazwisko i numer konkretnej osoby do której mam dzwonić w sprawie wniosków indywidualnych. Tym razem tylko dwa razy, ale dodzwoniłam się. Tylko po co?
Pani, lekko wystraszona i w końcu zniesmaczona moim telefonem, burknęła, że to nie jej wina, że nic się nie da zrobić. A ja tylko prosiłam o pomoc a nie wrzeszczałam na nią. No i mam podziękować Ministrowi Zdrowia (dziękuję), a najlepiej zapytać się Pani w aptece o tańszy zamiennik!!! Dlaczego nie lekarza? Prosiłam o jakąkolwiek podpowiedź co robić, nic, nic się nie da zrobić. W jakim celu w takim razie jest stanowisko do rozpatrywania wniosków indywidualnych? Za głupia na to jestem…
Pani doktor „ucieszyła się”, bo może Pani w aptece poda jej zamiennik, bo ona takiego jeszcze nie znalazła. Problem wygląda tak, że do tej pory płaciliśmy za lek 3,20 zł, a teraz 106 zł, dlatego szukam możliwości refundacji. Napisze jeszcze pismo do centrali w Warszawie i zobaczymy. Może odpowiedzą.
Przerażające jest to, ze to nie jedyny taki lek. Ja nie wiem jak sobie radzą ludzie, którzy muszą teraz wydawać kilka razy więcej na zdrowie. Zwyczajnie nie stać nas na leczenie. No i po co płacić składki chorobowe i zdrowotne? Ja się tylko cieszę, że Agnieszka nie bierze aż tyle lekarstw. Musimy sobie poradzić, no i sobie poradzimy, ale niesmak pozostaje.

4 komentarze:

  1. ZeniaG
    1 lutego 2012 o 21:36

    pulmicort jest na liście leków refundowanych – część dawek na ryczałt, część w innej odpłatności. Proponuję sprawdzić, jak jest z Waszą dawką. Pozdrawiam i życzę zdrówka w te zimne dni:Dhttp://www.mz.gov.pl/wwwmz/index?mr=q491&ms=383&ml=pl&mi=383&mx=0&mt=&my=419&ma=19077(lista w załączniku o nazwie plik nr 1)


    ~AnkaJ
    1 lutego 2012 o 21:44

    Agnieszka, jak i większość dzieci, które dostawały pulmicort do inhalacji w leczeniu zapobiegającym zapaleniu oskrzeli, nie podlega pod ryczałt. Z tymi 30% to dla tych ze zaświadczeniem od specjalisty, czyli pulmonologa, alergologa.Pozdrawiam serdecznie :)

    ZeniaG
    7 lutego 2012 o 18:46

    no to mnie zaskoczyłaś – ja miałam receptę od pediatry i kupowałam za małe pieniądze…


    Liv___
    2 lutego 2012 o 07:17

    Wiesz, co mam ochotę powiedzieć: ‚… mać’. /Przepraszam/ Po prostu bym rozniosła ten NFZ gołymi rękami. 3.20 a 106, no nie… Aniu, dacie radę, tylko po co????? Przecież płacicie składki, a Agi się to należy, to nie jest, na Boga, puder, szminka, czy wstrzyknięcie botoksu! Nie, wierzyć się nie chce, zwykłe robienie z nas, obywateli, durniów, debili itp. Mój lek, ten najważniejszy, pozostał refundowany, uff – inaczej zamiast 80 – 800 zł. miesięcznie… Ale jeden z pobocznych nie. Na szczęście – jest zamiennik. Gorzej przyswajalny, ale jest, Jakoś przyswajam, ale jeśli ktoś nie przyswaja?A w przypadku chorych dzieciaczków to jest podwójnie podłe… Słyszałam wczoraj, że dzieciom z porażeniem mózgowym odebrano refundację jakichś pomp /nie dosłyszałam jakich/, co może skutkować pobytem w szpitalu i przykuciem do łóżka, Jedna pompa kilkadziesiąt tysięcy, wystarczy na kilka lat.Temat rzeka…Mam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży…


    ~AnkaJ
    2 lutego 2012 o 09:02

    Załamuje mnie ten pulmicort, ale ok, poradzimy sobie. Przeraża mnie dokładnie to, o czym piszesz. Co mają zrobić ludzie, których zwyczajnie nie stać na leki? Mają emeryturę, więc całe życie płacili składki. A teraz nie mają za co kupić leków, bo Państwo opłaca im tylko lekarza rodzinnego i jednego specjalistę w roku, bo do drugiego się już nie dostaną.No i ta opieka dla najsłabszych, czyli dzieci, dzieci niepełnosprawnych. Rodzice nie mogą pracować, ale mają opłacić wszystko dzieciakom. Genialny system!!! Dla zdrowych i młodych.Pozdrawiam!


    ~ratka
    2 lutego 2012 o 12:50

    Moje dzieci (3) też są ciągle leczone pulmicortem, schodzi nam tego mnóstwo, bałam się jak sobie poradzimy jak opakowanie będzie ponad 100 zł i wymyśliłam: poszłam prywatnie do lekarza (koszt wizyty 30 zł) przepisał mi bez łaski 6 opakowań na P, zapłaciłam 20 zł i na razie mam spokój.Pozdrawiam.

    ~ratka
    2 lutego 2012 o 12:50

    Moje dzieci (3) też są ciągle leczone pulmicortem, schodzi nam tego mnóstwo, bałam się jak sobie poradzimy jak opakowanie będzie ponad 100 zł i wymyśliłam: poszłam prywatnie do lekarza (koszt wizyty 30 zł) przepisał mi bez łaski 6 opakowań na P, zapłaciłam 20 zł i na razie mam spokój.Pozdrawiam.



    OdpowiedzUsuń

  2. ~J.M.P
    4 lutego 2012 o 10:05

    Ekhmm, 30 zł za wizytę prywatną? Przepraszam cię bardzo, ale chyba żartujesz sobie. W największym pipidówku za wizytę płaci się co najmniej 70 zł za wizytę u zwykłego pediatry czy internisty (kolega z Ignackowa zapłacił 70 zł za wizytę z dzieckiem u „lepszego” pediatry), ja w Łodzi płaciłam za wizytę (i to u zwykłego lekarza, nawet nie doktora nauk medycznych) 80 zł i tańszego lekarza-pediatry się nie znajdzie. Wizyty u specjalisty są oczywiście droższe. Zdradź mi gdzie przyjmuje ten lekarz który bierze za wizytę 30 zł, bardzo chętnie się wybiorę razem z dzieckiem czy nawet sama:///// A co do NFZ to sami się godzicie na to, 99% osób to owce które nie potrafią nawet się odezwać i walczyć, potrafią jedynie beczeć w domu. Polacy nie umieją walczyć, zadbać o siebie, nie umieją protestować. Protest w domu nic nie zmieni, czemu nie potraficie brać przykładu z innych narodów i wyjść wreszcie na ulice i powiedzieć głośno co się nie podoba? Potrzebna jest porządna demonstracja i zaangażowanie wszystkich pacjentów, którzy zostali zmuszeni do tego, by płacić horrendalne ceny za leki do tej pory refundowane. Jeżeli tłum przemówi to jest szansa że ktoś go usłyszy i wysłucha. Szansa niewielka ale lepsze to niż siedzenie z założonymi rękoma w domu i narzekanie na NFZ i cały świat.

    OdpowiedzUsuń
  3. AnkaJ
    4 lutego 2012 o 11:58

    Za wypisanie recepty, zdarza się, choć rzadko, że lekarz bierze minimalną stawkę. A czasami rozpisują sobie lekarze wizytę w ramach NFZ a pieniążki od ludków i tak pobierają. W naszym mieście stawki lekarzy wynoszą od 50 zł w górę. Jednak specjaliści, typu pulmonolog prywatnie, przyjmuje już nie u nas. Trzeba dojechać do innego oddalonego o minimum 40 km miasta.W sumie masz trochę racji. W momencie sprawy ACTA powstały protesty, demonstracje, jednym słowem wielki szum. Natomiast przy ustawie zdrowotnej poszkodowani są najsłabsi. Jakoś nie wyobrażam sobie demonstracji nas, czyli rodziców chorych i i niepełnosprawnych dzieci, czy ludzi potrzebujących tych leków. Ich stan najczęściej nie pozwoli na jakąkolwiek demonstrację. Rodzice niepełnosprawnych od lat walczą o wyższe świadczenia i uznanie naszej pracy, jako pracy zawodowej. Podpisywaliśmy petycję, była wysłana do Premiera. Niestety, bez echa. Z roku na rok obcinają refundację leków coraz bardziej. Jednak dotyka to najsłabszych, a oni nie są w stanie protestować. Może w ramach protestu przestać je przyjmować? Tylko kto poświęci swoje dziecko? Matka stanie na głowie, ale lek dziecku kupi.Pozdrawiam

    mbmjuwe@op.pl
    5 lutego 2012 o 17:23

    Mieszkam 20 km od Warszawy i wizyta też kosztuje od 100 zł w górę. Ten lekarz nie jest żadnym specjalistą, internista- dermatolog. Tak na dobrą sprawę wszystko zależy od dobrej woli. Dojeżdżam do niego 30 km. Też byłam w szoku, że tak mało bierze za wizytę!


    ZeniaG
    7 lutego 2012 o 18:51

    a ja mieszkam w dużym mieście na śląsku i ceny wizyt są najróżniejsze. ostatnio słyszałam sprawdzoną i wiarygodną historię o pediatrze, który nie tylko przyjechał do dziecka w niedzielę, ale też z własnej woli zaglądał codziennie jak ono się czuje – policzył sobie za dwie wizyty – w sumie 60 zł! Ale słyszałam i o profesorze, u którego wizyta kosztuje 320…

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Longina
    2 lutego 2012 o 21:47

    To wszystko co się dzieje woła aż o pomstę do nieba! Masz rację kochana Wy jakoś sobie poradzicie ale co z ludźmi, których na prawdę nie stać na leki? Chyba tylko umierać im pozostaje. Co do nóżek Aguni to dobrze by było może wymoczyć je w jakiejś soli rozgrzewającej + do tego kremik. Sama miałam kiedyś jakiś imbirowy bodajże z avonu i świetny był. buziaki :)

    OdpowiedzUsuń