poniedziałek, 23 lutego 2009

I znowu pękł balonik!!!!!!!!!! /23 lutego 2009/

Cała niedziela była poświęcona Aginkowi. Na małą godzinkę tylko wyjechałam po mały wózek Agniesi, bo musiałam go wyprać. Jest już komuś potrzebny. Po co ma leżeć i się kurzyć. Jak wróciłam, moje dziecko niemal wpadło w moje ramiona. Co widać na poniższym zdjęciu. Moja mała kruszynka nie spuszczała ze mnie oczu. Tym razem to nie była niedziela taty i Agi. To była niedziela mamy i Agi. A tata ważne, że był w pobliżu. Wieczorem Agiś wykąpaliśmy i czyściutka poszła grzecznie spać.
Dzisiaj od rana miałam sporo załatwiania na mieście. Przyjechała mama z bratem i zostali z Agi. A ja biegiem przez miasto. Urząd miasta, bank, firma, przychodnia, apteka, sklep medyczny, drogeria i na tym musiałam zakończyć rajd. Mama zadzwoniła, że przyjechała pediatra z hospicjum. Dzisiaj już słowem nie odezwali się na temat wypisania nas z hospicjum. Ciekawe jak długo. Znowu byli zawiedzeni, że nie mogą wypisać nam recepty. Rano dzwoniłam do hospicjum, bo Agi ma już 6 tygodni rurkę i czas najwyższy ją wymienić. Nic nie wspomnieli, że jedzie pediatra. Okazało się, że jakieś 1,5 tygodnia temu jeździł nowy anestezjolog. Dlaczego do nas nie dojechał??? Może my od macochy? Się wkurzę to sama jej wymienię rurkę i znowu będzie jazda!
Od rana próbowałam się dodzwonić do naszej Pani chirurg do centrum. Cały czas była na bloku. Dopiero po południu rozmawiałam z chirurgiem i on wziął moje dane i obiecał przekazać informację Pani doktor.
Rehabilitacja nam się pochorowała i może jutro ktoś dojedzie. Jutro wtorek… Dogoterapia! Kurcze, zapomniałabym! Naprawdę zaczynam wariować!
Jak tata wrócił, zajął się Aginkiem. Pokołysali się w rytm Metody Knill’ów. Dzięki Haniu za pomoc. Też popróbujemy, będziemy się kołysać jak Wy z Kajtusiem! A mam poleciała na pocztę wydać pół wypłaty taty! Aż mnie serce boli jak płacę rachunki.
Ponieważ Agiś po ćwiczeniach zaczęła przysypiać, zabrałam się za jej przebieranie. Ściągam pieluszkę, a tam pupka we krwi. Jeszcze rano miała pupcię wygojoną! Za telefon i do Pani doktor. Kazała z gołą pupą na maksa trzymać. A jak nastanie potrzeba kładzenia spać, to tormentiolem (jedyna dostępna maść w moich zasobach!)grubo posmarować. Jak do jutra się nie zagoi, to wypisze receptę. Opowiedziałam przy okazji nasze sobotnie przygody i przeżycia. Trochę mnie rozczarowała. Powiedziała, że NFZ nie będzie prawdopodobnie chciał utrzymywać takiej bandy oszalałych kobiet! Do tego pozostawienie dzieciów z ojcami… To niekoniecznie najszczęśliwszy pomysł. Chyba faktycznie założę swoją własną klinikę i dla nas tam zrobimy sobie kącik! Tak będzie bezpieczniej. Dana będzie nam „soczki” przynosiła… Fajnie będzie! Zobaczycie!
Odłożyłam telefon i zabrałam się za dalsze przebieranie Agniesi. Jak mnie szlag nie trafi na miejscu! BALONI PĘKŁ I CEWNIK FOLEYA WYSZEDŁ Z ŻOŁĄDKA!!!! Jasna cholera! Dobrze, że ja sobie w sobotę w aptece kupiłam zapas! Starałam się jak mogłam opanować drżenie rąk. Rękawiczki, cewnik, gaziki jałowe, skinsept, sól fizjologiczna, strzykawka. Do dzieła! Arek tylko grzecznie wykonywał polecenia. Najgorsze, że nie mogłam napełnić tego cholernego balonika solą! Ten cewnik był troszkę inny niż ten poznański! Jednak udało się! wyciągnęłam cewnik i się zatrzymał  w żołądku. Oznacza to, że balonik się napompował i uszczelnia otwór. Chyba!
Panie doktorze z chirurgii w Wągrowcu! Może Panu pokazać jak to się robi!? Mogę jeszcze pokazać jak wymieniać rurki tracheostomijne. Wiecie, tak się zastanawiałam nad naszym życiem. Życiem rodziców dzieci chorych i niepełnosprawnych. Powiedzcie jak to jest, ze my to wszystko musimy umieć zrobić. Jak to jest, że lekarz, który powinien nas wesprzeć, pocieszyć, pomóc, nie przychodzi na ratunek naszemu dziecku? Jeżeli tak to wszystko ma wyglądać, to może my się zaczniemy uczyć medycyny? I tak jak powiedziała mama dziewczynki z chorym serduszkiem, czekając na operację. Przez rok, sama by się tego nauczyła. Przez cały czas miałam dużo cierpliwości i często usprawiedliwiałam niektórych lekarzy. Jednak w momencie, kiedy ten nie chce przyjść do mojego dziecka i obejrzeć jej, a drugi wkurza się na mnie, że jestem nerwowa… Czara się przelała. Ja wiem, nic się nie stało, bo to na szczęście nie było aż tak groźne. Jednak moja wyobraźnia pracuje. A jakby Agnieszka przyjechała do szpitala właśnie wtedy jak ten chirurg miał dyżur? Ona by nie żyła. Bo on się boi małych dzieci! Gratuluję Panie doktorze, gratuluję! Myślę, ze prześlę Panu treść przysięgo Hipokratesa. Podejrzewam, że przez te lata zapomniał Pan jej treści!
Tekst przysięgi:
Przysięgam uroczyście że,życie moje poświęcę służbie ludzkości; nauczycieli moich szanować będę za wiedzę, którą im zawdzięczam; zawód mój wykonywać będę z sumiennością i godnością; troska o zdrowie chorych będzie moim pierwszym obowiązkiem; powierzone mi ich tajemnice szanować będę;podtrzymywać będę ze wszystkich moich sił honor i szlachetne tradycje mego zawodu; koledzy moi będą mi braćmi; nie dopuszczę, by religijne,narodowe, rasowe, polityczne lub społeczne względy były przeszkodą w spełnianiu mego obowiązku wobec cierpiącego; mieć będę najwyższy szacunek dla życia ludzkiego już od chwili jego poczęcia; nie użyję mej wiedzy lekarskiej przeciw prawom ludzkości nawet pod presją groźby; z własnej woli, na mój honor uroczyście oświadczam, że tej przysięgi dochowam.
To tak dla informacji! Już się tak nie boję wymiany tego cewnika, ale dlaczego on dzisiaj pękł… Nie wiem. A ja w domu nie mam ani jednego więcej cewnika.
Agnieszko, ja Cię tak bardzo przepraszam. Za całe cierpienie, które musisz znosić. Dlaczego ja tą parówkę Ci wtedy dałam! Dlaczego?!?!?!?!?!?! Wybacz głupiej matce skarbie…

2 komentarze:

  1. ~Ala vel Suonko (suonko@wp.pl)
    24 lutego 2009 o 00:10

    Aniu, czytam Twojego bloga już od dłuższego czasu i bardzo Wam kibicuję w zmaganiu się z codziennością i niepełnosprawnością Agnieszki. Podziwiam Cię za siłę i hart ducha. Jesteś dzielną kobietą, ale to pewnie wiesz :)Odzywam się wreszcie, bo … po pierwsze, co do notki, a w zasadzie komentarza do tej notki sprzed kilku dni – Pitol buractwo! Tacy ludzie nie zdają sobie w ogóle sprawy jak to jest z dzieckiem chorym, unieruchomionym i potrzebującym setek wizyt u lekarzy. To są ograniczone umysły … Nie warto się w ogóle zajmować takimi osobnikami. Ty wiesz co jest potrzebne Agnieszce i dąż do tego, żeby jej życie było jak najbardziej komfortowe. A że Wam będzie przy okazji wygodniej, to już inna sprawa. Ja mam dwójkę dzieci, zupełnie zdrowych, ale wiem jak to jest zapakować się w średniej wielkości auto. Jestem szczęśliwym posiadaczem Citroena ZX, on ma na prawdę spory bagażnik, ale przy dwójce dzieci zdecydowanie zbyt mały. Kupiliśmy 5letniego, mocno przechodzonego Forda Mondeo Kombi i teraz dopiero jest nam wygodnie. Dzieci mają dużo miejsca, ja nie mam problemu z pakowaniem podwójnego wózka i maneli. Teraz to jest coś! A auto … było niewiele droższe od Waszego wózka dla Agi ;) Aaaa przypomniało mi się coś. Moja koleżanka, mama dwójki niepełnosprawnych dzieci w zeszłym roku zdobyła auto kombi. PFRON również jej nie objął, była na liście rezerwowej, ale niestety nie udało się. Zakasała rękawy i sama zadziałała. Ona rozmawiała z jakąś firmą i ta firma odsprzedała jej za symboliczną kwotę samochód poleasingowy. Może i Wam udałoby się znaleźć podobną firmę? A druga sprawa, to smarowanie odparzeń. Aniu, pisałaś, że przy Waszym budżecie tylko Tormentiol. Możesz spróbować jeszcze takiego specyfiku, a w zasadzie jednego z dwóch. To są maści robione na zamówienie, 100ml u nas kosztuje 5zł. Jedyny problem, to recepta. My regularnie bierzemy od naszego pediatry recepty i mamy w ciągłym użyciu poniższe mazidła.Mazidło nr 1 (trochę słabsze): Vaselini albi 30.0, Lanolini 30.0, Parafini lig. 30.0, 3% Ac. borici ad 100.0Mazidło nr 2 (mocniejsze, jak zaczyna się lać krew): 3% Ac. borini 20.0, Lanolini 20.0, Zinci oxydat 20.0, Vaselini albi ad 100.0Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. ~aniab-z
    24 lutego 2009 o 01:19

    Odnośnie powołania: Znam dziewczynę po pedagogice, która pracując w domu dziecka, mawiała, że „wszystko byłoby fajnie, gdyby nie te dzieci”.Trzymam za Was kciuki i życzę spotkań z lekarzami z prawdziwego zdarzenia!

    ~Guga
    24 lutego 2009 o 08:58

    Mnie zawsze taka gorycz zalewa kiedy pomyślę o szpitalach w cywilizowanych krajach. W Niemczech, Stanach… nie dość że potrafią człowiekowi pomóc, to jeszcze traktują go godnie, ze zrozumieniem, ułatwiają mu życie w ciężkich momentach….A u nas…. Ania umiesz liczyć? Licz na siebie! To niestety smutne ale prawdziwe…

    ~Barbara
    24 lutego 2009 o 10:14

    Corka kolezanki studiuje medycyne i juz na pierwszym roku wpajaja mlodym,ze sa najlepsi,najmadrzejsi a reszta spoleczenstwa to dno.Stad arogancja i bezkarnosc duzej czesci lekarzy.To temat rzeka .Jak widzisz sama nie trzeba 6 lat nauki,zeby poradzic sobie z problemem.I kto tu jest najmadrzejszy i najlepszy?A kto jest to dno?

    ~Beata
    24 lutego 2009 o 14:20

    Aniu nie zadręczaj się tym wypadkiem. Dałaś jej to co lubi. Ona nie ma do Ciebie żalu, w jej oczkach widać miłość. Spróbuj wybaczyć sobie, będzie Ci lżej!!! :)A jeśli chodzi o lekarzy, ich zawód chyba coraz mniej ma wspólnego z powołaniem, choć jest jeszcze wielu i takich z prawdziwego zdarzenia, ale nie wszędzie można ich znaleźć. Niech Was Bóg błogosławi i stawia dobrych lekarzy na Waszej drodze. Pozdrawiam :) :) :)

    ~hanusia
    25 lutego 2009 o 08:29

    Bo Knill jest niesamowity, terapię robimy czasem dwa razy dziennie po godzinie. Też macie dwa programy podzielone na cztery części i każdy jest inny, tylko początek taki sam?Ania przestań tak myśleć, dałaś dziecku jeść, tak samo, jak matka podaje tabletkę, nie mogłaś tego przewidzieć, nikt nie mógł… Ja sobie tłumaczę to tak, że wszystko jest gdzieś pisane i dzieje się w jakimś celu, choć czasem trudno to zrozumieć…Przytulam mocno -kajtusiowa mama

    ~kasia819
    25 lutego 2009 o 18:55

    hej Aniu nie pisz tak więcej, nie możesz zadreczać.czy jestes wrożka i potrafisz przewidzieć rożne sprawy/ jesli tak to możesz mieć do siebie pretensje…ale wiemy ze tak nie jest, nie mogłas tego przewidzieć!Kochana jestes super mamusią , wiele razy to juz udowodnilas i wiesz o tym:)A gus obudz się skarbeńku, tak bardzo na to czekamy!buziole dla Was kochane!

    ~EDYTA7720
    26 lutego 2009 o 18:46

    WITAMANIU NIE ZADRĘCZJ SIE ,DOBRZE ŻE JESTES,,JESTES SUPER

    ~EDYTA7720
    26 lutego 2009 o 18:46

    WITAMANIU NIE ZADRĘCZJ SIE ,DOBRZE ŻE JESTES,,JESTES SUPER

    OdpowiedzUsuń