środa, 25 lutego 2009

Troszkę spokojniej i ten uśmiech! /25 lutego 2009/

Kochani po wymianie cewnika u Aguni, miałam paskudną noc. Ten stres z tym wszystkim związany dał mi się nieźle we znaki! Niby założyłam ten cewnik dobrze, ale to zawsze jest jakaś niewiadoma. W końcu nie dosyć, że robiłam to pierwszy raz, to jeszcze nie zdążyłam się oswoić z faktem, że Aguś ma dziurkę w brzuszku! A teraz, żeby było weselej, sama jeszcze musiałam dziecku coś do tej dziurki wkładać. A to jeszcze dobrze nie wygojone i za każdym razem leje się krew i ropka. Nic przyjemnego. Na szczęście we wtorek miałyśmy dogoterapię i wyżaliłam się biednej Danie! Ulżyło mi bardzo. Także jak już Asia przyszła mój nastrój był znacznie lepszy. Rano zadzwoniła do mnie Pani chirurg z Warszawy. Całe szczęście, bo ja na śmierć zapomniałam, że miałam do niej dzwonić. Była całkowicie zaskoczona, że ten balonik pękł. Z drugiej strony zaskoczona była też, że miałam odwagę i tyle opanowania i wymieniłam sama tego Foleya. Z doświadczenia wie, że rodzice starają sie tego nie robić. Cóż, ja też wolałabym tego nie robić, ale zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Wieczorem zadzwoniła do mnie Pani Irka. Niestety nie udało jej się złapać tego chirurga, z którym obiecała porozmawiać. Jak się dowiedziała, że ja już sama wymieniałam ten cewnik, to się lekko zapowietrzyła. Dodała tylko „zgłupiałaś” po czym sama stwierdziła, ze nie miałam wyjścia. Znała doskonale sobotnie zdarzenie i wiedziała, że do szpitala niebardzo miałam po co jechać.
Po chwili znowu dzwoni Pani Irka. Nie dawało jej spokoju to wszystko i zadzwoniła do szpitala do chirurga, który uratował Agi życie. Jest on również anestezjologiem i ordynatorem naszej chirurgii. Kazał nam przyjechać z małą. Obejrzy rankę i cewnik. W zasadzie ucieszyłam się. Miałam przeczucie, że cewnik założony jest dobrze, ale co fachowe oko, to fachowa oko! Pan doktor wymienił Agi jeszcze raz cewnik (dobrze, ze ja jej nie dałam całego jedzenia). Dał mi praktyczne wskazówki co do założenia takiego cewnika. Zgodził się również poasystować mi przy wymianie rurki tracheo. Hospicjum bowiem jeździło 2 tygodnie temu i do nas nie przyjechali! Zapomnieli o nas. Prosiłam Panią w rejestracji o informację i gdybym dzisiaj nie zadzwoniła powiedzieć, ze już nie muszą przyjeżdżać, nie zadzwoniłby wcale! A potem mają pretensje, że sama rurki jej wymieniam. A co mam może czekać, aż się tak zaklei, że nie będzie mogła oddychać?? Ręce opadają! Nie omieszkałam tez poskarżyć się na podwładnego z sobotniego dyżuru. Nie będę już cytowała wypowiedzi Pana doktora, ale ogólnie powiem, że był bardzo wkurzony. Tym bardziej, że musieliśmy jechać do Poznania, a można było to zrobić na miejscu! Usłyszałam od kogoś taką opinię, że Agi jest uratowana przez tego lekarza i on już przypilnuje, żeby nie zrobili jej krzywdy. Dobrze jest mieć taką świadomość. Żebyśmy tylko nie musieli już korzystać z pomocy szpitala…
Wczoraj po powrocie z izby Agi była padnięta. Zasnęła niemal natychmiast. Po jakimś czasie przebudziła się i wiecie co? Uśmiechnęła się! Znowu się uśmiechnęła!! Tak niewiele potrzeba, żebym poczuła się szczęśliwa! Nawet nie wiecie jaki to śliczny uśmiech! Najcudowniejszy na świecie i najcenniejszy!
Aguś, śmiej się do mamy często! Najlepiej co chwila, mamie wtedy ciepło na sercu!!!

1 komentarz:

  1. ~Guga
    26 lutego 2009 o 08:20

    Mmmm :) jak słodko :) Kochany Aginek :)

    ~kasia71
    26 lutego 2009 o 09:28

    Dziękuję Ci Aniu , że jesteś taka silna. Czasem człowiek zapomina o tym, że wielkim szczęściem jest miec zdrowe dzieci i użala się nad błahostkami. Bądź dla Agi taka ona się w końcu obudzi. Trzymam za Was wszystkich kciuki .Pozdrawiam serdecznie.

    ~polaczka
    26 lutego 2009 o 09:41

    To że o Was zapomnieli a jeszcze w dodatku że nikt nie reaguje na to to już porażka.Agusiu dobrze że się uśmiecasz na to wszystko.

    ~lika11@poczta.onet.pl
    26 lutego 2009 o 17:13

    Aniu żebyś codziennie widziała więcej i więcej takich uśmiechów. Życzę Ci tego z całego serca. Agi wstawaj słonko i uśmiechnij się do netowych ciotek.

    ~realistka
    18 marca 2011 o 04:14

    jesji chcialaby Pani datek na aborcje w tej sytuacji chetnie bym wspomogla.Ale skoro zdecydowala sie Pani na te ktolewne i wspanialego skarba i skazala go na koszmarne zycie nie widze powodu do placenia jakichkowiek pieniedzy,Dzoiecko juz teraz jest straszne i takie zycie go czeka.Coz z tego ze na blodu stado idiotek bedzie wypisywac jaka jest pirna i jak cudownie sie smieje.Przeciez to to 100% hipokryzji.

    OdpowiedzUsuń