czwartek, 8 stycznia 2009

Jak nie śmiech to łzy! /8 stycznia 2009/

Moje kochane duszyczki. Coraz bliżej do naszej wyprawy. Wiem, może się powtarzam, ale ja ostatnio o niczym innym nie mogę myśleć. A do tego mamy same wahania nastrojów. Raz jest dobrze, a raz źle. We wtorek, mróz potworny. Skutkowało to u nas zamarznięciem wody. Fajosko! Trzy lata temu nam nie zamarzła, jak były jeszcze większe mrozy, a teraz… Szczęściem, wiedziałam już gdzie idzie nasza rura w piwnicy. A ponieważ swojego czasu, bo już nam kiedyś zamarzła, piwnica ta należała do właściciela, zadzwoniłam. Ku mojemu zaskoczeniu, jeszcze przed południem uszkodzenie było zlokalizowane i do 14 mieliśmy wodę!!! Pan do którego, należała piwnica, ocieplił okno, ale została szczelina, i to wystarczyło! Na szczęście, wszystko dobrze się skończyło. Tylko biedna Asia nie miała nawet gdzie umyć rączek! Mieliśmy bardzo średniowieczne warunki! Woda w butelce i miska.
Agiś miała strasznie powykręcane stópki. Nie wiem już co robić, żeby te stópki jej poprawić. Do tego lewą miała obolałą. Pewnie jak spała sobie nadwyrężyła. Staram się układać jej prawidłowo stópki, ale ona się zwija w nocy w rogalik i tak to się kończy. Do tego jej ramionka paskudnie przeskakują. No i oczywiście ją bolą. Paskudna sprawa!
W środę od samego rana telefon z pogotowia w sprawie karetki, że mam natychmiast przyjechać. Okazało się, że mam się zgłosić do księgowego, żeby powiedział jakie pismo mam wysłać do NFZ aby dostać karetkę. Później się okazało, że wystarczy abym zadzwoniła. Po rozmowie dostałam numer do Poznania i tam rozmawiałam z Panią, która upewniła się, że CZD jest najbliższym miejscem, gdzie Aginek może być prowadzony i transport jest uzasadniony. Okazuje się, że jak transport jest powyżej 100  km, to musi być potwierdzenie co do słuszności wyjazdu. Cóż co rok nowe przepisy. W skrócie, w niedzielę rano, ma po nas karetka przyjechać. Na tym stanęło.
Później jechałyśmy do naszej Pani bioterapeutki. Kurcze, ale mi samochód zamarzł! Odpalił, ale te szyby!!!! Zaczynam skrobać, a tu się okazuje, że w środku zamarznięte! Masakra! Wąż do ssaka  w 3 minuty taki sztywny, że pokrywkę musiałam trzymać nogą, bo nie mogłam Aginka odessać! A Aguś wkurzona do bólu, bo rurka zatknięta filtrem. Nienawidzi tego. Walczy potem jak lwica, co kończy się najczęściej zwymiotnięciem posiłku! Pani Danuta bardzo głęboko pracowała nad Agusią. Przez całe zajęcia była bardzo skupiona i próbowała ją przygotować do zabiegu i bólu, który niechybnie będzie mu towarzyszył. Mam nadzieję, że jej się to udało, bo ja najbardziej boję się jej stresu. Zabieg wiem jak będzie wyglądał (tak w przybliżeniu), stąd jestem pewna jej stresu. Nawet nie wiem jak długo tam będziemy! Niestety. Sonia wymasowała Agusię i pomogła jej połknąć ślinkę. Co sprawiło jej dużo radości. Coś Aguś ostatnio obolała jest, bo Sonia ma problemy z jej wyciszeniem podczas masażu. Do tego wieczorami Agunia z reguły ciągle płacze. Łezki płyną jej ciurkiem, aż się serce kraje. A ja nie wiem jak jej pomóc!
A tak swoją drogą zobaczcie jak wygląda połykanie!

  Ps.: Nie, to nie jest duszenie 
Agiś wstawaj, w przepisach nie ma czegoś takiego jak śpiączka u dzieci!! Nie wygłupiaj się!

1 komentarz:

  1. ~Madzia
    9 stycznia 2009 o 07:58

    śliczna dziewczynka i te niebieskie cudne oczęta

    ~mamamai29
    9 stycznia 2009 o 11:14

    Aniu mogę się tylko domyślać jak trudna i dołująca może być bezradność wobec swojego dziecka, dziecka które nie może powiedzieć ani też pokazać co mu dolega, co boli….Aniu jestem z Wami myślami, modlę się i głęboko wierzę że ta śliczna blond Królewna się obudzi…tak więc Agi posłuchaj Mamusi i wstawaj…buziaki dla Ciebie Śliczna a dla Ciebie Aniu uściski….a zdjęcie jest po prostu urzekające…

    ~Ola Daukszewicz.
    9 stycznia 2009 o 21:26

    A ja Was Kocham i mocno w Was wierzę!!!

    ~Kasia
    9 stycznia 2009 o 21:52

    Jesteście nie dośc że cudne i śliczne to bardzo dzielne!!!Pozdrawiam was cieplutko:)

    ~ala
    10 stycznia 2009 o 11:04

    Piękna dzielna dziewczynka

    ~Guga
    14 stycznia 2009 o 09:10

    Ale ona jest słodka! Aż ma się ochotę przutulić :)

    OdpowiedzUsuń