wtorek, 11 sierpnia 2009

Mały zdrajca ;))) /11 sierpnia 2009/

Parę spraw się wyjaśniło. Zacznę może od tej nieszczęsnej recepty na pampersy. Zadzwoniłam do NFZ, Najpierw Pan próbował mi wmówić, że przekazywali informację osobie, która odbierała dla mnie receptę, ale zapewniłam go, że nie ma takiej możliwości. Ela to rzetelna osoba i pamięć ma dobrą!! W takim razie zaczął z innej beczki. To przecież oczywiste, że wydają na jedno dziecko jeden numer książeczki. I ja powinnam o tym wiedzieć!! Wszyscy pozostali pewnie też. Dodrukowują tylko tabelki na odpowiedni asortyment. Tak dla wyjaśnienia, jak potrzebujemy jakieś stałe zlecenie na sprzęt medyczny z NFZ, to najpierw musimy mieć zlecenie od odpowiedniego lekarza. Lekarz bawi się w wypisywanie numerków chorób, żeby pasowały do zapisywanego sprzętu. No bo dla mnie to zabawa. Dla dziecka w śpiączce nie ma możliwości zapisania pieluchomajtek, do tego, nie ma takiej choroby jak śpiączka u dzieci. Już nie pamiętam, co wpisała Pani doktor, ale NFZ przyjął. Z tym zleceniem jedziemy sobie, najczęściej kilkadziesiąt kilometrów do najbliższego NFZ, tam sprawdzają „numerki” (ach, bo zapisywany sprzęt też ma swoje odpowiedniki w numerkach) i podpisują, albo ewentualnie mówią, że coś nie tak jest. Ja miałam szczęście i zawsze mam dobrze wypisane zlecenie jak jestem w NFZ. No i teraz zależy na co jest zlecenie. Jeżeli na sprzęt rehabilitacyjny to tylko podpisują. Natomiast jeżeli to są środki pomocnicze, typu pieluchomajtki, czy cewniki, drukują taka tabelkę i do tego strona z danymi pacjenta, numerem książeczki, peselem i takie tam dyrdymały. No i właśnie tej strony nie było. Teraz już wiem, że wydają jedną i dołożyłam do cewników. Ale co się naszukałam, to moje!!
Teraz ta mniej szczęśliwa wieść, jak zobaczyłam prześwietlenie Aginkowych stawów…słabo mi się zrobiło. Każda kość oddzielnie, gdyby nie skóra, rozsypałyby się. Dlaczego tak się robi? Dlaczego moje dziecko musi to znosić? Nie mogę tego pojąć! Postaram się załatwić dla Agi ortezy na barki i łokcie. Miejmy nadzieję, że to coś pomoże.
Arek zrobił sobie kuku w paluszek i nie może moczyć opatrunku. Skutkiem tego jest to, że muszę sama wykąpać małą. On mi ją przeniesie do wanny i z powrotem, ale umyć muszę ja. Nie to, że mi się nie chce czy coś w tym rodzaju. Ze względu na mój bolący kręgosłup robi to z reguły Arek. No i doczekałam się… Agniesia w ogóle nie chciała mnie słuchać przy kąpaniu!! Zero współpracy!! Ani nie chciała podnieść głowy do umycia, czy spłukania. Nie chciała podnieść rączek do mycia. Sztywna jak drewno!! Dopóki tata się nie odezwał, i nie pojawił na horyzoncie. Wtedy pełna współpraca. Zdrajca mały!!!
Dzisiaj też, leżała sobie na tapczanie jak tata z pracy wrócił. Tata zamiast wziąć dziecko na ręce, usiadł na przeciwko na fotelu. Jaka zbulwersowana była!
Zwyczajnie są rzeczy które robi mama, a są takie które należą wyłącznie do taty. Musi być jakiś podział. Tak jak kiedy Agi była mała, mama podawała butelkę z oliwką Agniesi. Agniesia lała mamusi na rączki a tata zabierał. A jak się buntował, to trzeba było go zawołać „eeeeeeeee”, „eeeeee”, „tati, eeee”. Tati chcąc nie chcąc, musiał oliwkę od córeczki odebrać.
Przysłali nam ssak, taki jak chciałam, ten najtańszy. Nie jest najgorszy. Pan następnego dnia wieczorem przywiózł nam kabel na wymianę do tego hospicyjnego i odpukać, działa.
Agniesiu, księżniczko moja, czas wracać do nas i podać tacie oliwkę. Zawołać go, no i koniecznie tego buziaka dać!!

1 komentarz:

  1. ~polaczka
    11 sierpnia 2009 o 13:10

    Biedny ten Aginek.Przytul ją czule od cioci polaczki.

    ~E.S
    12 sierpnia 2009 o 14:47

    Aniu,czytam twojego bloga codziennie od wielu miesiecy.Wierze ze Agunia sie obudzi.-naprawde.Tyle juz przeszla w swoim krotkim zyciu ze teraz musi byc tylko dobrze.Pozdrawiam Was serdecznie.Aga -wstawaj nam predko-wakacje sie koncza -czas pojsc moze do przedszkola :)Buziaki od Naszej calej rodzinki dla slicznotkiEdytahttp://krystianek-autyzm.blog.onet.pl/

    ~Elwi
    12 sierpnia 2009 o 18:54

    Zasmuciłaś mnie tymi Aginkowymi stawami…

    karka180@onet.eu
    15 sierpnia 2009 o 15:56

    wpadłam na pani blog przypadkiem i muszę pani powiedzieć że jest pani wspaniałą mamą pełną miłości oraz troskliwości szczerze pisząc podziwiam panią za siłę z jaką pani walczy o wybudzenie się Agusi wierze w to że ta mała księżniczka się wybudzi:) ja sama ma mam problemy ze zdrowiem(jestem chora na MPDZ) i wiem ile potrzeba siły i wiary aby walczyć o zdrowie i normalne funkcjonowanie w społeczeństwie jeśli miała by pani ochotę oraz czas by zajrzeć na mojego bloga i zostawić ślad po sobie to serdecznie zapraszam na:http://karo-lina-17.blog.onet.pl/ ja dopiero zaczynam serdecznie ściskam oraz pozdrawiam ,wierze w to że będzie dobrze i całym sercem jestem z państwem:)

    ~Ciocia Asia
    20 sierpnia 2009 o 22:30

    Aniu! Nie martw się damy radę i ze stawami barkowymi i z łokciami – Ty jesteś tu ważna- musisz nam pomóc sprawić tak żeby te ortezki aktywne były. ja służę radą. Uwierz mi ,że sprawianie bólu Agniesi jest strasznie dla mnie trudne. Pracuję zawsze tak by było go jak najmniej. to jednak nie łatwe gdy Agi tak cierpi nawet leżąc czy gdy zmienia się jej pozycje. ja jak zwykle zrobię co umiem najlepiej – nie widzę szans na ulgę w spastyce w łokciach i dalszym deformacjom stawów jak te ortezki. cudowne zdjęcie dodalaś jako głowne. patzrę, patrzę i wierzę, że jeszcze Wam takie zrobię!!!

    OdpowiedzUsuń