Miniony tydzień przepłynął jak we śnie. Nawet nie wiem kiedy. W
poniedziałek miałyśmy późno rehabilitację, więc poszłyśmy wcześniej na
spacerek. Korzystając z okazji, dokupiłam kwiatek na skalniak. Wieczorem
wsadziłam i teraz wygląda już trochę bardziej przyzwoicie. Powyrywałam
zdewastowane przez te podłe mięczaki turki i w miejsce tego wstawiłam
nową roślinkę. Macierzanka, którą wcześniej wsadziłam, nieźle się
sprawuje, bo ślimaków jak na lekarstwo. Kilka jeszcze znalazłam, ale to
już niewielki odsetek ich populacji.
Kupiłyśmy sobie z Agniesią też 3 różowe goździki do wazonu. Agniesia niosła je w wózku Fajnie wyglądała z takimi kwiatkami na sobie. Nawet nie narzekała Zdążyłyśmy przyjść na chwilkę przed rehabilitacją. Obiadek Ago dostała w czasie masażu i ćwiczenia trzeba było robić delikatnie.
We wtorek były moje imieniny, więc postanowiłam upiec coś na szybko. Z dostępnych produktów wymyśliłam roladę biszkoptową z bitą śmietaną i owocami. Biszkopt w 15 minut był zrobionym, a jakieś 20 się piekł. Śmietanę miałam w lodówce i pojawił się problem, bo zabrakło mi fixa do śmietany! Szybciutki spacerek dobrze nam zrobił, dzięki temu była rolada z pysznymi borówkami a nie brzoskwiniami z puszki Zeszła cała!
Niestety na koniec dnia Agniesia się rozpłakała i ciężko było ją uspokoić. Nie wiem co się stało. W środę miała ustawianą, a właściwie rozluźnianą szyjkę przez Karolcię. Niestety jej wada twarzoczaszki i krótsze mięśnie z prawej strony, powodują ciągły ból. Aguś była bardzo spokojna potem. Pozwoliła mi zrobić to co musiałam. Leżała spokojnie i się rozglądała. W nagrodę tez zrobiłyśmy sobie spacerek.
W czwartek pogoda była już do niczego i tak zostało do dzisiaj. Na domiar złego, dzisiaj spanikowałam, bo po włożeniu Agi w fotelik pionizatora, musiałam ją kilka razy odsysać w krótkim czasie. Bardzo się denerwowała i zaczęła być coraz cieplejsza. Zmierzyłam jej temperaturę, a tu 37,5! Napisałam eskę do Pani doktor, co mam jej podawać. Oddzwoniła po kilku minutach. Natychmiast zastrzegłam sobie, że zastrzyków jej nie dam. Jeszcze jej się pupcia nie wygoiła po ostatnich. Żaden ze wskazanych antybiotyków nie niszczy bakterii, tylko ją wycisza, więc podam jej Dalacin, który pozostał mi jeszcze z wiosny. Zadziałał tak samo, tylko Agi nie dostawała zastrzyków! Ja głupia łudziłam się, że skoro podane są tam nazwy leków, to one zadziałają niszcząc bakterię ropy, a tu nic z tego! Dwa silne antybiotyki i nic z tego!!! Na szczęście, Agi nie dostała już temperatury jednak podałam jej w inhalacji gendamecynę. Zobaczymy co z tego wyniknie. Jak zobaczyłam na termometrze 37,5, to miałam przed oczami kolejne zastrzyki! Potrzebuję chyba odpoczynku, bo ostatnio kiepsko ze mną. Już jeden spazmatyczny płacz w tym tygodniu zaliczyłam, wolałabym na tym poprzestać.
Kochani, życzę Wam miłej niedzieli i równie przyjemnego tygodnia! A Ty mój mały klusku nie choruj!!!
Kupiłyśmy sobie z Agniesią też 3 różowe goździki do wazonu. Agniesia niosła je w wózku Fajnie wyglądała z takimi kwiatkami na sobie. Nawet nie narzekała Zdążyłyśmy przyjść na chwilkę przed rehabilitacją. Obiadek Ago dostała w czasie masażu i ćwiczenia trzeba było robić delikatnie.
We wtorek były moje imieniny, więc postanowiłam upiec coś na szybko. Z dostępnych produktów wymyśliłam roladę biszkoptową z bitą śmietaną i owocami. Biszkopt w 15 minut był zrobionym, a jakieś 20 się piekł. Śmietanę miałam w lodówce i pojawił się problem, bo zabrakło mi fixa do śmietany! Szybciutki spacerek dobrze nam zrobił, dzięki temu była rolada z pysznymi borówkami a nie brzoskwiniami z puszki Zeszła cała!
Niestety na koniec dnia Agniesia się rozpłakała i ciężko było ją uspokoić. Nie wiem co się stało. W środę miała ustawianą, a właściwie rozluźnianą szyjkę przez Karolcię. Niestety jej wada twarzoczaszki i krótsze mięśnie z prawej strony, powodują ciągły ból. Aguś była bardzo spokojna potem. Pozwoliła mi zrobić to co musiałam. Leżała spokojnie i się rozglądała. W nagrodę tez zrobiłyśmy sobie spacerek.
W czwartek pogoda była już do niczego i tak zostało do dzisiaj. Na domiar złego, dzisiaj spanikowałam, bo po włożeniu Agi w fotelik pionizatora, musiałam ją kilka razy odsysać w krótkim czasie. Bardzo się denerwowała i zaczęła być coraz cieplejsza. Zmierzyłam jej temperaturę, a tu 37,5! Napisałam eskę do Pani doktor, co mam jej podawać. Oddzwoniła po kilku minutach. Natychmiast zastrzegłam sobie, że zastrzyków jej nie dam. Jeszcze jej się pupcia nie wygoiła po ostatnich. Żaden ze wskazanych antybiotyków nie niszczy bakterii, tylko ją wycisza, więc podam jej Dalacin, który pozostał mi jeszcze z wiosny. Zadziałał tak samo, tylko Agi nie dostawała zastrzyków! Ja głupia łudziłam się, że skoro podane są tam nazwy leków, to one zadziałają niszcząc bakterię ropy, a tu nic z tego! Dwa silne antybiotyki i nic z tego!!! Na szczęście, Agi nie dostała już temperatury jednak podałam jej w inhalacji gendamecynę. Zobaczymy co z tego wyniknie. Jak zobaczyłam na termometrze 37,5, to miałam przed oczami kolejne zastrzyki! Potrzebuję chyba odpoczynku, bo ostatnio kiepsko ze mną. Już jeden spazmatyczny płacz w tym tygodniu zaliczyłam, wolałabym na tym poprzestać.
Kochani, życzę Wam miłej niedzieli i równie przyjemnego tygodnia! A Ty mój mały klusku nie choruj!!!
~zlebek
OdpowiedzUsuń31 lipca 2011 o 20:50
Aniu-żadna panikara z Ciebie-kochajaca mamusia,troskliwa i na szczescie zapobiegliwa.Wiem ile kosztuje pozbycie sie tego paskudnego bakterzyska-pałeczki ropy -jestes silna,dasz rade…jestem z Wami pozdrawiam mimo padajacego deszczu obie dzielne kobietki:-)
~babcia gosia
31 lipca 2011 o 21:11
Kochana Pani Aniu..gdyby była Pani panikarą…nie dałaby Pani w życiu rady trwając u boku AGUSI…Dzień, noc…to czuwanie..I szybka reakcja, kiedy coś się zmienia, nadchodzi jakieś zagrożenie…Ta postawa i jej efekty do dowód Pani wielkiej odpowiedzialności, sił i trafnych decyzji…Bo MIŁOŚĆ góry przenosi…i zawsze znajdzie się ten właściwy krok.Wrażliwość, siła i ta CUDOWNA WIĘŹ z dzieckiem nie pozwolą, aby nagły labirynt nie znalazł swojego wyjścia…Podziwiam, szanuję, chylę czoła …Bo przecież to wszystko ma jakiś głębszy cel…Przytulam mocno i miliony buziaczków dla AGUSI od babci Gosi…
~iwona
2 sierpnia 2011 o 17:16
Jestes bardzo dzielna!!!!!! zadna panikara. To jak sobie radzisz i zyjesz zasluguje na najwyzszy podziw. Jestescie niesamowite dziewczyny!!!!!
~Bogi=)
2 sierpnia 2011 o 21:25
Aniu, wierzę, że sobie poradzicie, trzymam za Agę kciuki!! Jak przeczytałam pierwsze dwie notki, to prawie sie popłakałam. Ale wierzę w Adzie! Dacie radę:) Pozdrawiam SERDECZNIE Ciebie i Agi:*
~Ania z Gliwic
2 sierpnia 2011 o 22:05
Witajcie Dziewczyny!Dawno do Was nie zaglądałam i byłam już ciekawa co u Was nowego. Przeczytałam szybciutko i jedna rzecz mi nie daje spokoju-komentarz Kasi. Przecież to caly czas Twoja Agniesia! Ta sama,nie inna,nie podmieniona! Komentuję tak na gorąco,może ktoś już o tym pisał,ale nie mam czasu czytać wszystkiego.Trochę widzę podobieństw do tego,co dzieję się u mnie- dwa miesiące temu okazało się ,że moja mama ma raka mózgu-energiczna,piękna,dobra kobieta.Pomagała mi w opiece nad moimi dziecmi. Teraz leży, nie mówi,trzeba ją myć,karmić i przewijać-ale to moja mama,ta sama,nie inna. wydaje mi się,ze wiecej rozumie niż nam się czasem wydaje.Życzę Ci Aniu duzo siły i mądrości a Princesske Agniesie ucałuj
AnkaJ
4 sierpnia 2011 o 22:41
Aniu strasznie mi przykro z powodu choroby mamy! Najtrudniej jak los tak właśnie doświadcza najbliższych. Najcięższe jest to, że widzimy ich cierpienie. Pomoc naszym chorym nie jest ciężarem, ciężka jest nasza dusza, boli serce! Jesteś wspaniałą kobietą! Dziękuję też za ciepłe słowa! Życzę Aniu siły przede wszystkim!!!
~Longina
3 sierpnia 2011 o 21:27
Oj moja Ty kochana panikaro jak następnym razem będziesz miała złe dni to proszę się do mnie odezwać. Wiesz, że zawsze pogadamy. Zresztą nie może tak być, że tylko ja się Tobie skarbie żale i płaczę. Wstyd mi jak nie wiem bo nie złożyłam Ci życzeń. Zaraz zaznaczam w kalendarzu te Twoje imieninki. Sto latek słońce. Dużo zdrówka, radości, żebyś już zawsze była taką cudowną kobietką jaką jesteś. buziaki :)
AnkaJ
4 sierpnia 2011 o 22:37
Loniuś nie przepraszaj! W niewielu osobach mam tyle oparcia co w Tobie! Buziolki skarbie!!!!