Jak dobrze, Agnieszka już nie cierpi! Nie bolą jej żebra, nie
wystawia się kręgosłup. Już w piątek było lepiej, jednak była ona
odurzona lekami. Naproxen i sirdalud w całkiem niezłej dawce. Do
poniedziałku włącznie dostawała naproxen, a od czwartku zmniejszyłam o 1
mg sirdalud. Dostaje teraz 2 razy na dobę po miligramie. Jest
spokojniejsza, ładnie śpi w nocy, nawet nie budzi się, jak ją przewracam
na drugi bok. Rzadko się zdarza, że nie muszę jej odsysać w nocy.
Nerwowo było jeszcze we wtorek rano, nie chciała długo siedzieć w
foteliku.
W poniedziałek jak usłyszała głos Mirka rozległo się wielkie „fuuu…”,
ale, że miała terapię czaszkowo – krzyżową, a nie rehabilitację,
uspokoiła się. Wuja nie ryzykował pracy w buzi. W czwartek zaryzykował i
cały spokój z zajęć przepadł. Nie podobało się to dziewczynce Właściwie to się nie dziwię
Niestety, dramatem była środowa rehabilitacja. Już sam widok Asi
wywołał u Agnieszki strach przed bólem. Zajęcia były w zasadzie
stracone. Jakieś 40 minut bujania się i próba uspokojenia Agnieszki
niewiele dały. Ręka na klatce piersiowej – dramat. Musimy odczekać, aż
Agnieszka przestanie sobie kojarzyć Asię z bólem. Zostaje nam Mirek,
albo Sonia w awaryjnej sytuacji. Agnieszka zdenerwowała się do tego
stopnia, że dostała gorączkę 37,6. Po godzinie temperatura zeszła.
Zajęcia z Robertem przebiegały świetnie. Pomijam fakt, że dwa dni
spała na stole, bo dostała tabletkę. Agnieszka jakoś dobrze z wujem
współpracuje. Pani Małgosia tylko we wtorek miała utrudnienie, bo
dziecko było pobudzone i nerwowe, ale dała radę. Swoimi masażami buzi,
niemal zlikwidowała odruch czkawki, jaki Agnieszka miała, kiedy dotknęło
się jednego punktu na brodzie
A dzisiaj byliśmy na koncercie charytatywnym dla dzieci potrzebujących. Biletem wstępu były słodycze
Mam nadzieję, że uzbierało się dużo, na paczki świąteczne dla tych
dzieciaczków. Wielki harmider, tłok i zamieszanie, to jest to, co
wystarczy Agnieszce do szczęścia! Wielkie, szczęśliwe oczy i radość, bo
przyszedł się przywitać wuja Robert. Na salę, gdzie występowały dzieci,
nie mieliśmy szans się dostać. Tłok przy drzwiach olbrzymi. Ciągła
wymiana występujących, bo przedstawienia miały wszystkie klasy,
powodowała brak dostępu do wejścia. Trudno, Agnieszka i tak była
zadowolona Dziewczynki wymalowały jej buzię, dzielna była nasza malarka
Zrobiliśmy też fotkę z Mikołajem i przy choince. Jeszcze teraz
Agnieszka jest pobudzona. Może to brzmi dziwnie, ale dla niej to bardzo
wiele. Tak jak nie lubi hałasu samochodów, tak uwielbia śmiech i krzyk
dzieci. Może zasnąć w takich warunkach.
Udało nam się też w niedzielę, chwilkę pospacerować w śniegu. Sanki
niestety już się nie sprawdzają, Agnieszka z nich wyrosła, a takich
specjalnych nie mamy. Na szczęście mamy dodatkowy wózek Comfort 3
(kupiłam kiedyś używany, żeby do babci nie trzeba było wozić dużego
wózka, nie wiedzieliśmy wówczas o przeprowadzce). Genialny na trudne
powierzchnie. Jechał w śniegu do połowy kół i nie ślizga się jak Kimba!
Kimba to miejski, doskonały wózek, na śnieg jednak słabo się nadaje.
Mam nadzieję, że przetrwaliście w zdrowiu i bezpiecznie orkan. U nas
poza drobnymi brakami w prądzie, nie było dramatu. Na szczęście wuja po
sąsiedzku, pożyczył prądu, żeby podgrzać w domu, oni mają jeszcze jedną
fazę
Ostatnie zakupy świąteczne, ostatnie porządki i za chwilkę mamy
święta. Jak ten czas szybko zleciał! Kochani, spokoju w tym dosyć
nerwowy okresie, abyśmy mogli wszyscy spotkać się przy wigilijnym stole w
zdrowiu
~Lila Liv
OdpowiedzUsuń13 grudnia 2013 o 21:25
Jak dobrze,że Jej już nie boli…Nawet nie wiesz,jak mnie ulżyło,a co dopiero Wam.Ja zamierzam być leniwa i zgoła apatyczna-precz z przedświątecznym stresem:)))
Ściskam Was,Dziewczynki,z całej siły:)
AnkaJ
13 grudnia 2013 o 21:36
Tak, dobrze, bardzo dobrze!!! Porządki porobiliśmy tydzień temu, teraz zostaje zrobić zakupy spożywcze. Jeżeli starczy mi sił, to jutro pojedziemy. Chcę kupić wszystko, a w każdym razie maksymalnie dużo, żeby nie trzeba było walczyć później w kolejkach i załamywać rąk.
Buziaki Liluś!!!
~AO
14 grudnia 2013 o 09:53
Jak dobrze, że już jest lepiej!:) Cały tydzień o Was myślałam i wypatrywałam lepszych wieści.
Jak miło, że Agniesia miała takie miłe przeżycia:)
Oby tak dalej!:)
Uściski:)
AnkaJ
15 grudnia 2013 o 10:58
Dobrze, nawet bardzo!! Bałam się pisać posta, żeby nie okazało, że cieszę się zbyt szybko! Stale jestem jeszcze przewrażliwiona, ale mam nadzieję, że najgorsze za nami!
Pozdrawiam i dziękuję za ciepłe słowa :)
~okiem kobiety
16 grudnia 2013 o 17:00
to cudnie, że już lepiej. A z tymi cukierkami jako biletami, świetny pomysł. Wam też spokoju i wszystkiego dobrego w tym gorącym, świątecznym czasie!!!