piątek, 13 grudnia 2013

Nie boli i Mikołajki :) /13 grudnia 2013/

Jak dobrze, Agnieszka już nie cierpi! Nie bolą jej żebra, nie wystawia się kręgosłup. Już w piątek było lepiej, jednak była ona odurzona lekami. Naproxen i sirdalud w całkiem niezłej dawce. Do poniedziałku włącznie dostawała naproxen, a od czwartku zmniejszyłam o 1 mg sirdalud. Dostaje teraz 2 razy na dobę po miligramie. Jest spokojniejsza, ładnie śpi w nocy, nawet nie budzi się, jak ją przewracam na drugi bok. Rzadko się zdarza, że nie muszę jej odsysać w nocy. Nerwowo było jeszcze we wtorek rano, nie chciała długo siedzieć w foteliku.
W poniedziałek jak usłyszała głos Mirka rozległo się wielkie „fuuu…”, ale, że miała terapię czaszkowo – krzyżową, a nie rehabilitację, uspokoiła się. Wuja nie ryzykował pracy w buzi. W czwartek zaryzykował i cały spokój z zajęć przepadł. Nie podobało się to dziewczynce Właściwie to się nie dziwię
Niestety, dramatem była środowa rehabilitacja. Już sam widok Asi wywołał u Agnieszki strach przed bólem. Zajęcia były w zasadzie stracone. Jakieś 40 minut bujania się i próba uspokojenia Agnieszki niewiele dały. Ręka na klatce piersiowej – dramat. Musimy odczekać, aż Agnieszka przestanie sobie kojarzyć Asię z bólem. Zostaje nam Mirek, albo Sonia w awaryjnej sytuacji. Agnieszka zdenerwowała się do tego stopnia, że dostała gorączkę 37,6. Po godzinie temperatura zeszła.
Zajęcia z Robertem przebiegały świetnie. Pomijam fakt, że dwa dni spała na stole, bo dostała tabletkę. Agnieszka jakoś dobrze z wujem współpracuje. Pani Małgosia tylko we wtorek miała utrudnienie, bo dziecko było pobudzone i nerwowe, ale dała radę. Swoimi masażami buzi, niemal zlikwidowała odruch czkawki, jaki Agnieszka miała, kiedy dotknęło się jednego punktu na brodzie
A dzisiaj byliśmy na koncercie charytatywnym dla dzieci potrzebujących. Biletem wstępu były słodycze Mam nadzieję, że uzbierało się dużo, na paczki świąteczne dla tych dzieciaczków. Wielki harmider, tłok i zamieszanie, to jest to, co wystarczy Agnieszce do szczęścia! Wielkie, szczęśliwe oczy i radość, bo przyszedł się przywitać wuja Robert. Na salę, gdzie występowały dzieci, nie mieliśmy szans się dostać. Tłok przy drzwiach olbrzymi. Ciągła wymiana występujących, bo przedstawienia miały wszystkie klasy, powodowała brak dostępu do wejścia. Trudno, Agnieszka i tak była zadowolona Dziewczynki wymalowały jej buzię, dzielna była nasza malarka Zrobiliśmy też fotkę z Mikołajem i przy choince. Jeszcze teraz Agnieszka jest pobudzona. Może to brzmi dziwnie, ale dla niej to bardzo wiele. Tak jak nie lubi hałasu samochodów, tak uwielbia śmiech i krzyk dzieci. Może zasnąć w takich warunkach.
Udało nam się też w niedzielę, chwilkę pospacerować w śniegu. Sanki niestety już się nie sprawdzają, Agnieszka z nich wyrosła, a takich specjalnych nie mamy. Na szczęście mamy dodatkowy wózek Comfort 3 (kupiłam kiedyś używany, żeby do babci nie trzeba było wozić dużego wózka, nie wiedzieliśmy wówczas o przeprowadzce). Genialny na trudne powierzchnie. Jechał w śniegu do połowy kół i nie ślizga się jak Kimba! Kimba to miejski, doskonały wózek, na śnieg jednak słabo się nadaje.
Mam nadzieję, że przetrwaliście w zdrowiu i bezpiecznie orkan. U nas poza drobnymi brakami w prądzie, nie było dramatu. Na szczęście wuja po sąsiedzku, pożyczył prądu, żeby podgrzać w domu, oni mają jeszcze jedną fazę Ostatnie zakupy świąteczne, ostatnie porządki i za chwilkę mamy święta. Jak ten czas szybko zleciał! Kochani, spokoju w tym dosyć nerwowy okresie, abyśmy mogli wszyscy spotkać się przy wigilijnym stole w zdrowiu

1 komentarz:

  1. ~Lila Liv
    13 grudnia 2013 o 21:25

    Jak dobrze,że Jej już nie boli…Nawet nie wiesz,jak mnie ulżyło,a co dopiero Wam.Ja zamierzam być leniwa i zgoła apatyczna-precz z przedświątecznym stresem:)))
    Ściskam Was,Dziewczynki,z całej siły:)

    AnkaJ
    13 grudnia 2013 o 21:36

    Tak, dobrze, bardzo dobrze!!! Porządki porobiliśmy tydzień temu, teraz zostaje zrobić zakupy spożywcze. Jeżeli starczy mi sił, to jutro pojedziemy. Chcę kupić wszystko, a w każdym razie maksymalnie dużo, żeby nie trzeba było walczyć później w kolejkach i załamywać rąk.
    Buziaki Liluś!!!

    ~AO
    14 grudnia 2013 o 09:53

    Jak dobrze, że już jest lepiej!:) Cały tydzień o Was myślałam i wypatrywałam lepszych wieści.
    Jak miło, że Agniesia miała takie miłe przeżycia:)
    Oby tak dalej!:)
    Uściski:)

    AnkaJ
    15 grudnia 2013 o 10:58

    Dobrze, nawet bardzo!! Bałam się pisać posta, żeby nie okazało, że cieszę się zbyt szybko! Stale jestem jeszcze przewrażliwiona, ale mam nadzieję, że najgorsze za nami!
    Pozdrawiam i dziękuję za ciepłe słowa :)

    ~okiem kobiety
    16 grudnia 2013 o 17:00

    to cudnie, że już lepiej. A z tymi cukierkami jako biletami, świetny pomysł. Wam też spokoju i wszystkiego dobrego w tym gorącym, świątecznym czasie!!!

    OdpowiedzUsuń