niedziela, 10 stycznia 2016

Oczko i przeziębienie, chyba… /10 stycznia 2016/

Witajcie w Nowym Roku!
Mam nadzieję, że Sylwester był udany i wspominać będziecie go z rozrzewnieniem My ten czas spędziliśmy jak rok wcześniej, w gronie najbliższych. Mając naszą Agniesię, jakoś nie jesteśmy w stanie wyjść i bawić się całą noc. Musielibyśmy kogoś obciążyć opieką nad Gucią. A dzieci, jak to one, zwykle przy wyjściu rodziców są bardziej czujne, nawet taka Agnieszka Na szczęście możemy czasami wyjść na kilka godzin do przyjaciół, wieczorkiem. To się jakoś bilansuje. Właściwie nie mamy z tym większego problemu. Nie uznajemy tego, jako jakąś krzywdę od losu. Czasami tylko jakiś chochlik szepcze do ucha o jakiejś niesprawiedliwości i żalu. To jednak tylko chwilowe załamania i trzeba strzepnąć złe myśli. Muszę nauczyć się szukać pozytywów w naszym życiu. W końcu załamywanie się nic nie da. Osłabia nas tylko i nie pozwala normalnie funkcjonować.
Kochani, co u nas? A no od tygodnia mieszkamy u mojej teściowej, która użyczyła nam dachu nad głową na czas remontu. Panowie wkroczyli do łazienki i dzieją się tam straszne rzeczy. Dostęp do wanny był utrudniony, a nasze kręgosłupy jakoś tak osłabły. Musimy coś z tym zrobić. Agnieszka nie może przebywać w tym kurzu i trzeba jakoś przetrwać ten czas. Mam nadzieję, że prace będą szybko postępować.
Agnieszka od początku roku znowu ma problemy z oczkiem. Założyłam jej wilgotną komorę w nadziei, że to coś pomoże. Jednak oko było coraz gorsze. Całe zaczerwienione, do tego białko oka zrobiło się żółtawe, a źrenica mętna. W środę wyglądało to już bardzo fatalnie, a mi skończyły się pomysły. W poniedziałek zapisałam nas do Poznania, do okulistki, u której byliśmy jak poprzednio coś się działo. Jednak najbliższy termin, to 4 luty, do tego tylko prywatnie. Dopiero w maju wizyta na NFZ. Zapisałam Agnieszkę na obydwa terminy. Ostatnio mamy tyle problemów z oczkami, że ta wizyta też będzie potrzebna.
W czwartek zadzwoniłam do naszej Pani doktor, po radę i namiar na jakiegoś dobrego okulistę, bo już zgłupiałam. Komora jest ok, oczko było bardziej nawilżone, ale jeżeli tam jest jakieś owrzodzenie, to przy braku tlenu, będzie się działo… Do tego wszystkiego, odniosłam wrażenie, że pojawiła się druga, maleńka blizna. Ze środy na czwartek nie mogłam spać ze strachu, że mi to oko mi pęknie… Pani doktor podała mi namiary, ale tam też dopiero w poniedziałek wizyta. Cudem udało mi się dodzwonić do okulistki, która przyjmuje w Wągrowcu. Potrzebne było jeszcze tylko skierowanie na cito i mogliśmy jechać. Lekarka obejrzała to oczko i stwierdziła, że jeszcze nic groźnego się nie dzieje. Jednak potwierdziła, że coś tam jest. Tak naprawdę nie dowiedziałam się, skąd ten stan zapalny, i co tam jest. Dostaliśmy antybiotyk w kropelkach, z tzw.: górnej półki i żel do smarowania oczka kilka razy na dobę. Przyznam, że dopiero dzisiaj widzę poprawę. Oczko jest zaczerwienione, ale źrenica odzyskuje blask. Mam nadzieję, że sprawa się unormuje. Pani doktor zaproponowała też soczewkę na to oko. To tak profilaktycznie, żeby je ochronić przed wysychaniem. W pierwszej chwili spodobał mi się ten pomysł. Jednak za chwilę przypomniało mi się, jak pewien znakomity okulista wyzywał na soczewki, że wysuszają oczy i uszkadzają siatkówkę. Muszę to skonsultować z innym okulistą, najlepiej pediatrycznym, dlatego nie odwołałam naszej lutowej wizyty w Poznaniu. Tą jutrzejszą, rano odwołam, bo jeszcze w piątek nie było widać najmniejszej poprawy, więc nie wiedziałam, czy nie będę musiała z nią jechać.
Na domiar wszystkiego we wtorek Agnieszka była bardzo powystawiana. Wejście Karoliny wywołało łzy u Agnieszki. To był już znak, że coś jest nie tak. Karolka musiała najpierw uspokoić Agnieszkę, bo łezki jak grochy płynęły. Tak jeszcze nam się nie zdarzyło. Zastanawiam się, czy ona zaczęła płakać, bo bała się bólu, czy też z radości? Wydaje mi się jednak, że wiedziała, że będzie ją boleć. Moje biedna dziecko Jak ona dużo rozumie, a do tego tak się nacierpi! I faktycznie, bolało ją bardzo. Jeszcze przed zakończeniem zajęć dostała lek przeciwbólowy. W czwartek musiałam odwołać zajęcia z ciotką, bo akurat w tym czasie jechaliśmy do okulisty, a pewnie coś tam zostało do skończenia. Skutkiem tego w sobotę zaczęły się łzy i nerwy. Coś ją bolało, a my byliśmy całkowicie zdezorientowani. Zalewała się wydzieliną, cewniki schodzą jak woda. Ja nie umiem jej pomóc. Na szczęście zabrałam naproxen i podałam Agnieszce. Wieczorem miała już 37,6 temperatury, spocona i rozpalona. Wyglądało to, na jeszcze wyższą gorączkę. Dzisiaj rano trochę spokojniej, ale 37,5 się utrzymało. Na chwilę obecną gorączka, właściwie to taki stan podgorączkowy, zeszła i jest troszeczkę mniej odsysania. Musiała się gdzieś przeziębić. Dostaje nadal naproxen (nie wiem czy to wszystko nie jest na tle bólowym) i do tego rutinaceę. Liczę na to, że zakończy się to tylko na tych lekach. Zajęcia na razie odwołałam. Jutro i we wtorek Agnieszka ma wolne.
Tak swoją drogą, będąc u okulisty, pomyślałam sobie, a co tam, zapiszę się i sprawdzę dokładnie te moje oczy. Ciągle tylko komputerowo, albo prywatnie. A tu niespodzianka. Nie dosyć, że muszę mieć skierowanie, to jeszcze muszę je mieć przed zapisaniem się do lekarze! Załamałam się. Całkowicie zapomniałam o tym, że te skierowania trzeba teraz mieć przed zapisaniem się w poradni. Ostatnio z Agnieszkę na skierowaniu mamy tylko cito zapisane, a to na innych prawach działa. Wynika teraz z tego, że muszę najpierw umówić się do swojego rodzinnego, do którego i tak nie mam czasu iść, bo wydaje mi się, że to zawracanie głowy. I mam iść, żeby poprosić o skierowanie do okulisty??? Przecież internista nie musi się znać na chorobach oczu…. Dobra, nie kumam tego systemu, za chwilę będę musiała iść po skierowanie do gina czy dentysty! I tyle by było, jeśli chodzi o kolejną wizytę na NFZ… Jak dobrze, że mamy taki dobry kontakt z Agnieszki pediatrą i chociaż tutaj udaje mi się częściej uniknąć wydawania pieniędzy! A tak, nie miałam narzekać
Trzymajcie się zdrowo i dbajcie o siebie. Mróz też jest potrzebny, aczkolwiek teraz trochę strat w ogrodach pewnie porobił. Najważniejsze jednak, żeby ani Wam, ani nam nie zaszkodził. Wymrozi trochę bakterii, powietrze się oczyści i będzie dobrze! Pozdrawiam Was serdecznie!

1 komentarz:

  1. ~Lila-Fleur de Lys
    10 stycznia 2016 o 21:36

    Sylwester-domówka u Przyjaciół,za to 02.balanga rodzinna,bardzo udana,a trochę nieudana(szczegóły wiesz gdzie).Ogólnie na plus,ale tam chyba podłapałam przeziębienie,z którym część rodzinki walczy już od połowy grudnia,mam podwyższoną temperaturę(38,a ja już umieram przy takiej:)i kilka opryszczek,brrr…
    Jeśli chodzi o soczewki,to okuliści chyba nigdy nie osiągną consensusu.A i ja sama mam problemy.Mam soczewki różne,co jakiś czas,jedne są bardzo dobre,drugie mi rysują siatkówkę,w jednych się czuję rewelacyjnie,w innych mam wysuszone oko…I najczęściej nie ma to żadnego logicznego związku(takie same soczewki,tej samej firmy raz się sprawdzają,a raz nie).W efekcie często o nich zapominam i biegam w okularach.(Wiem,że soczewka Agnisi byłaby związana z innym problemem,niż krótkowidztwo,ale składy soczewek chyba są generalnie podobne).I w sumie nie wiem,jakie mam zdanie na ich temat:)
    Dla mnie Sylwester to dzień,jak każdy inny,ale szczerze mówiąc,raz w życiu chętnie bym poszła na prawdziwy,wielki bal…Niekoniecznie w sylwestra,ale jakoś do tej pory się nie złożyło,to się pewnie nie złoży:)Trudno.
    Życzę Wam dobrego,nowego roku,niech Was omijają choróbska,niech oczko Agnisi wydobrzeje i niech ta spastyka wreszcie Ją przestanie męczyć.Bo skoro ja mam łzy w oczach,jak o tym czytam,to co musi czuć Ona,a Ty przy Niej?Ściskam bardzo mocno*

    AnkaJ
    12 stycznia 2016 o 15:32

    Z tymi soczewkami to chyba jednak nie jest dobry pomysł. Zobaczymy co powie okulistka u której już byłyśmy. Może coś zaleci. Problem jest w tym, że Agnieszka wciska tą stronę buzi w poduszkę, tym samym podrażnia oko. Te wilgotne komory są jakimś rozwiązaniem, tylko nie wiem na ile to się sprawdzi. Chyba przed wizytą w poradni nie będę ich zakładała. Boję się, że tam coś jeszcze siedzi. Dziękuję za opinię, jest bardzo cenna ☺ Pozdrawiam gorąco i przytulam. ☺

    ~Longina
    12 stycznia 2016 o 14:27

    Jak tam Gusiaczek się miewa? Mam nadzieję, że oczko już o wiele lepiej. Że co? Jak to przed zapisaniem się do lekarza? Kurde same utrudnienia!
    Masakra. Ja póki co problemów ze wzrokiem nie mam (tfu tfu). No może tylko to, że kasy nie widzę ;)
    buziolki

    AnkaJ
    13 stycznia 2016 o 21:26

    To moje trzecie podejście do tego komentarza ;) Coś mnie blokuje :(
    Agnieszka dzisiaj już w dobrej formie. Aczkolwiek w poniedziałek nadal była płaczliwa, do tego odparzenie wokół PEG-a i jeszcze do tego wszystkiego drugie oczko zaczęło się nam „psuć”. Karolina we wtorek „naprawiła” Agniechę. Miała rwę kulszową i do tego coś tam w szyi. Na całe szczęście gardło i oskrzela czyste. Tyle dobrego!
    Jestem teraz z ograniczonym dostępem do kompa. Wybacz, że dopiero teraz odpisuję. Buziaki, Loniu!!!

    OdpowiedzUsuń