środa, 1 lipca 2009

Rurki nie wyjmą! /1 lipca 2009/

W poniedziałek od rana wyruszyliśmy na umówione z laryngologiem spotkanie w szpitalu. Myślałam, że Pan doktor obejrzy Aginka i „coś” zadecyduje. Cóż, troszkę się zdziwiłam, bo decyzja zapadła natychmiast. Zostajemy na oddziale. a we wtorek direktoskopia. Szok!!! Fakt, musiałam wyrazić zgodę, ale nie spodziewałam, że to tak szybko będzie. Odczekaliśmy swoje, ulokowano nas na oddziale i zdecydowaliśmy, że pojadę i odstawię samochód do domu, spakuję się, a wieczorem Danka mnie zawiezie, zabierając spowrotem Arka. Trochę kombinacji, ale co robić… Sama z Agi nie wrócę, bo to za długo na odsysanie, a jadąc z Poznania, niebardzo jest gdzie się zatrzymać!
Całe szczęście, że „Biedronka” jest tak blisko!!! Ostatnio kupiłam właśnie dużą torbę, która była teraz jak znalazł. Jeszcze tylko jakieś klapki i tyle. Jechałyśmy oczywiście w największej ulewie. Właściwie kilku, ale ta od Suchego Lasu… Drogi nie było widać, i to zabawne uczucie jak oblewa Cię woda z kałuży na sąsiednim pasie!
Miałam fuksa, bo dostałyśmy pokój z dużym łóżkiem i mogłyśmy z Agi spać razem. Także nie musiałam spać na podłodze. Prysznic też był dostępny.
Dobra, ale najważniejsze. Wieczorem wenflon pielęgniarka założła Aginkowi. Od rana na czczo no i to nieznośne czekanie na zabieg. Szczerze mówiąc tak trochę dziwnie to wyglądało, pielęgniarki jeździły z łóżkiem i dziećmi jak z ciastem w piekarni. Agi była jedną z ostatnich. Koło 11 wjechała na salę. Już podczas wyjazdu z sali dowiedziałam sie, że niestety, nie można zmienić rurki na foniatryczną i nie ma takiej opcji aby w przyszłości została usunięta!!!!!!
Zrobiło mi się strasznie przykro, smutno i tak dziwnie… Znowu krok do tyłu, tak kurczowo trzymałam się myśli, ze uda się usunąć tą rurkę i Agiś w końcu się odezwie. Może to byłby dźwięk mało wyraźny, ale nie ważne. Teraz wiem, że jeżeli to kiedykolwiek nastąpi, dużo czasu upłynie!
Aguś dostała czopek luminalu i zasnęła. Spała tak dobre 3 godziny. Przespała to największe podrażnienie krtani i gardełka. Ten pierwszy ból. Dostała też kroplówkę a koło drugiej pierwszą herbatkę z rumianku. O czwartej zrobiła się potwornie głodna i poprosiłam o zupkę. Wracała do normalnego planu żywienia. Pani anestezjolog zaleciła Agi przeciwbóle i luminal jeszcze wieczorem i rano. Nie skorzystałyśmy. Moja dzielna królewna walczy z bólem i nie potrzebowała takich środków.
Następnego dnia czekaliśmy głównie na wypis. Dopiero koło 13 udało nam się dostać do profesora. Musze powiedzieć, że bardzo sympatycznie wspominam ten pobyt. Pomimo niezbyt miłych wieści, kompetencja lekarzy dała się zauważyć. Justyna cały czas do nas dzwoniła i wypytywała się o Agi. Troszkę przeszła w tym szpitalu, ale o laryngologii ma bardzo dobrą opinię. Pierwszy raz spotkałam się, żeby kierownik oddziału wydawał osobiście wypisy i rozmawiał przy tym z rodzicami, przekazując osobiście spostrzeżenia i wskazania. Byłam zaskoczona, bo zarówno lekarz, do którego przyjechaliśmy ze mną porozmawiał, jak i sam profesor również. Może to dziwnie zabrzmi, ale rozmowa przebiegała jak z … normalnym człowiekiem. Jego słowa były zarówno raniące, jak i kojące, i wspierające. Pan profesor stwierdził, że Agi przez swoją anatomię, ma zatkany układ oddechowy. Agniesia po zadławieniu przebywała głównie w pozycji leżącej. Grawitacja spowodowała przesunięcie żuchwy i języka zatykając krtań. Do tego okazało się, że Agi ma przerośnięty trzeci migdał. Jedyną dobrą rzeczą jaką zauważyli w gardełku Agniesi to zaskakująco dobry stan krtani poniżej rurki. Okazało się, że Agi ma idealnie dopasowaną długość rurki. Znaczy, że rurka jest w odpowiedniej odległości od rozdwojenia na oskrzela. Tutaj ukłon w stronę IOM-u anestezjologicznego na Krysiewicza za dopasowanie odpowiedniej rurki. Nie ma podrażnień, zrostów ani nie zapadają się ścianki.
Smutne te nasze wieści. Jednak nie żałuję, że badanie zostało zrobione. Wiemy przynajmniej jak to wygląda od środka. Nie spodziewałam się co prawda tak dramatycznej diagnozy. Byłam jednak pewna, że nam nie usuną tej rurki, tłumacząc to względami bezpieczeństwa dziecka, jednocześnie asekurując się przed popełnieniem błędu i doprowadzeniem do zadławienia. Kolejnego zresztą…
Rozbawiła mnie sytuacja z naszym znajomym chirurgiem „drugim”. Jak jechaliśmy na blok z Agi znalazł się koło jej łóżka, prawie do niego wchodząc. Pewnie skądś ją kojarzył. Podeszłam do niego i tak jak nauczyła mnie mamusia przywitałam się „dzień dobry Panie doktorze”. Zmieszał się i zwiał. Widać jego mamusia nie uczyła kultury…
Agniesiu jesteś kochana królewno!!!

1 komentarz:

  1. ~Ania ze Szczecina
    2 lipca 2009 o 22:21

    Ty ,też jesteś ,,naszą,, Królewną, no nie taką piękną ,jak Królewna Agi, ale ładną.Teraz poważnie,zawsze jestem taka ,,bystra,, i ,,elokwentna,,a teraz muszę sprawę przepłakać.nie da rady inaczej!Aniu,moja imienniczko ,wybacz,jutro napiszę coś sensownego!

    ~ada
    4 lipca 2009 o 23:28

    Wycierpi się Aginek niesamowicie, ale za to dzielna jest jak nie wiem… Pewnie ma to po mamie;) pozdrawiam!

    ~:)
    5 lipca 2009 o 12:09

    Pewnego razu było dziecko gotowe, żeby się urodzić. Więc któregoś dnia zapytało Boga: – Mówią, że chcesz mnie jutro posłać na ziemię, ale jak ja mam tam żyć, skoro jestem takie małe i bezbronne? – Spomiędzy wielu aniołów wybiorę jednego dla ciebie. On będzie na ciebie czekał i zaopiekuje się tobą. – Ale powiedz mi, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym? – Twój anioł będzie ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do ciebie każdego dnia. I będziesz czuł jego anielską miłość i będziesz szczęśliwy. – A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówić, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie? – Twój anioł powie ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś, i z wielką cierpliwością i troską będzie uczył Cię mówić. – A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą? – Twój anioł złoży twoje ręce i nauczy cię jak się modlić. – Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni? – Twój anioł będzie cię chronić, nawet jeśli miałby ryzykować własnym życiem. – Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Cię więcej widział. – Twój anioł będzie wciąż mówił tobie o Mnie i nauczy cię, jak do mnie wrócić, chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej ciebie. W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły głosy z ziemi i Dziecię w pośpiechu cicho zapytało: – O, Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć powiedz mi, proszę, imię mojego anioła. – Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz do niego wołał: „MAMUSIU”.

    OdpowiedzUsuń