wtorek, 23 czerwca 2015

Rurkowa historia z dreszczykiem /23 czerwca 2015/

Niezłe zamieszanie zrobiło się wokół rurek tracheo, których Agnieszka używa. W piątek przeczytałam na stronie naszej fundacji ogłoszenie:
Informacja administracyjna:
Szanowni Państwo,
W związku z otrzymanym pismem od firmy Medtronic Poland Sp. z o.o. z dnia 29 maja 2015 roku informującym o wycofaniu ze sprzedaży wadliwego sprzętu medycznego firmy Covidien, tj.: rurek tracheostomijnych Shiley™ dla noworodków, rurek tracheostomijnych  Shiley™ dla dzieci, długich rurek tracheostomijnych Shiley™ dla dzieci oraz długich rurek tracheostomijnych dla dzieci z mankietem TaperGuard™ Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą” zwraca się z prośbą do rodziców oraz podopiecznych, którzy zakupili ww. wyroby medyczne o kontakt z przedstawicielem firmy Covidien: katarzyna.badula@covidien.com.
Używanie wadliwego sprzętu może stanowić zagrożenie dla zdrowia dzieci. Państwa reakcja będzie dla firmy kluczowa w działaniach mających na celu wycofanie produktu z rynku.
Natychmiast napisałam zapytanie na wskazany meil. Jednak przez cały weekend nerwy nie dawały nam spokoju. Byłam zła i rozczarowana, że firma nie poinformowała nas o tym fakcie. Już nie mówię, że producent, ale sklep medyczny, z którego rurki kupowałam. W niedzielę udało się nam namierzyć oficjalne pismo z Covidiena. Okazało się, że rurki przez nas kupione należą do felernej partii Wyobraźcie sobie jak się poczułam! Zostało mi 6 z 10 zakupionych rurek.
Nie wiem czy Wam pisałam, ale kiedy zmieniliśmy pierwszą rurkę z tych nowo zakupionych, Agnieszka świstała przez nią. Chwyciłam jeszcze stare opakowanie po rurce i zaczęłam porównywać, bo niestety coś mi w  nich nie pasowało. Parametry jednak wszystkie się zgadzały. Po kilku dniach, Agnieszka przystosowała się do nowej rurki i wydawało się, że jest wszystko dobrze. Świstanie zwaliłam na fakt, że rurka oblana jest silikonem, miała też silikonowe skrzydełka. Teraz wiem, że Pani, która pakowała nam towar, sprzedała nam PED, a wysłała PEF. Nie wiem czym różnią się te oznaczenia i Pani, która próbowała rozwiązać nasz problem, obiecała mnie poinformować, jak tylko dowie się, jaka to różnica.
Uwierzcie mi, od poniedziałku wisiałam na telefonie, próbując się czegoś dowiedzieć. Jednak, gdziekolwiek nie dzwoniłam, nikt nic nie wiedział. Nawet w centrali firmy, nikt nic nie wiedział. Sklep medyczny, z którego kupowałam rurki, też nie otrzymał żadnej informacji od Covidiena. Nie wiem jak to jest, bo przedstawiciel handlowy, który też nic nie wiedział o tym, po zapoznaniu się ze sprawą, poinformował mnie, że sklep dostał instrukcję jak ma postępować. Tutaj mówią jedno, tam mówią drugie, a moje dziecko ma nadal rurkę, która może jej zrobić krzywdę!!! Dzisiaj już nerwy mi puściły. Pokłóciłam się z Panią ze sklepu, bo uznała mnie za natręta. Dopiero, kiedy dowiedziała się, że nie mamy opieki hospicyjnej, zeszła trochę z tonu. Ja wiem, poniosło mnie. Przeprosiłyśmy się i dogadałyśmy.
Pani udało się dzisiaj jakoś dodzwonić do producenta, co było niezłą sztuką i dowiedziała się, że mają na magazynie jeszcze 6 sztuk PED i mi je przyślą niezwłocznie. Mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu. Wadliwe rurki odbierze Pan ze sklepu medycznego, który jeździ do Wągrowca raz w tygodniu, ale to już im się nie spieszy.
Tak naprawdę nie wiem jaka jest dokładnie wada tych rurek. Podejrzewam, bo takie odniosłam wrażenie, że są one źle wygięte. Jeżeli się nie mylę, to wyjaśniałoby nadmiar wydzieliny u Agnieszki, jej ciągłe problemy z karkiem i w następstwie z odcinkiem piersiowym. Tak, wiem, wcześniej też się takie problemy pojawiały, ale teraz zdecydowanie częściej. Zostało  mi czekać i wierzyć, że te rurki, dobre już, dojdą do nas do piątku!!!
Pierwszy raz żałowałam, że nie należymy do żadnego hospicjum. To oni musieliby się zająć tą sprawą. To oni musieliby nas zabezpieczyć w dobrą rurkę. Gdzieś tam, pojawił się pomysł oddania się pod opiekę hospicjum domowego… Jednak dwa z trzech, które zajmują się dziećmi, przyjmują tylko wentylację (czyli dzieciaczki na respiratorach), a trzecie, to to, które nas wypisało. Nie wiem, czy jestem w stanie zwrócić się do nich jeszcze raz o pomoc… Zwyczajnie nie wiem…
Mam wrażenie, że coś się we mnie wypaliło. Nie mam siły i ochoty na ciągłą walkę. Nie chcę być ciągle i stale postrzegana jako „roszczeniowa i asertywna”, to takie lekkie określenia wrednej zołzy. Jestem zmęczona, zmęczona psychicznie. Może czas na ten pensjonat z białymi ścianami?
Dobrze, już Wam nie smucę i nie narzekam!!! Trochę spanikowałam i wtedy człowiek myśli o wszystkim… Dobra, nie trochę, bardzo spanikowałam. Jednak w tym piśmie było  napisane o 12 ciężkich uszkodzeniach u chorych, jakoś nie chcę, żeby Agnieszka była 13… Poniżej pismo z Covidien.

http://www.urpl.gov.pl/system/article_attachments/attachments/7213/original/FSN_Covidien_03.06.2015c.pdf?1433756775

Pozdrawiam Was serdecznie!!

2 komentarze:

  1. ~Fleur de Lys
    23 czerwca 2015 o 21:11

    Narzekaj,ile potrzebujesz.Już Ci kiedyś mówiłam,że jeśli TY jesteś roszczeniowa,to NIE MA ludzi nieroszczeniowych.
    Myślę,że hoscpicjów jest,niestety,za mało,bo przyjmowanie dzieci tylko na respi to trochę naciągane wymaganie,ale pewnie zwyczajnie są przeciążeni.Ale to jest nie w porządku,bo to,co opisałaś to prawdziwy dreszczowiec…
    Może kiedyś znajdziesz emocjonalną siłę,by spytać w tym hospicjum.Bo stanowczo za dużo masz na głowie.Takie historie nie powinny mieć miejsca,a ta nie jest ani pierwszą,ani ostatnią,a ile nerwów Cię kosztuje,to wiesz tylko Ty.Ściskam*

    AnkaJ
    24 czerwca 2015 o 11:46

    Zauważyłam, ze ostatnio zbyt szybko popadam w stany depresyjne. Mam nadzieję, że te wakacje pozwolą mi zregenerować trochę siły. Potrzebuję tego, jak żadnego roku! A z rurkami uspokoję się dopiero, kiedy będę miała prawidłowe u siebie w domu. Jednak to nie rozwiązuje moich problemów. Nie wiem co kupię pod koniec roku, bo nie wiem, czy te, których używamy będą nadal dostępne…
    Dziękuję Liluś!!! Przytulam!!!

    ~Fleur de Lys
    24 czerwca 2015 o 19:10

    Jesteś”zwyczajnie”(dziękuję za taką zwyczajność!)przemęczona i mocno zestresowana.Potrzebujesz jakiejś terapii.Może słońca i odpoczynku,a może czegoś więcej.Ja ostatnio z doła wpadam w dół i sama nie wiem,jak się wygrzebać.Niemniej-co najmniej od roku,od tego pierwszego ropnia-jesteś nieustannie wprowadzana w jakieś napięcie nerwowe przez to,co się dzieje w Twoim życiu.”Obserwuję”Cię przez ten rok i mam wrażenie,że byłaś wyjątkowo zestresowana.A to,niestety,odbija się na zdrowiu i to w bardzo różny sposób.Czasem człowiek nie może się pozbierać,nawet,jeśli chce.Mam nadzieję,że przybędzie Twoje ukochane ciepełko(co tam,ja włączę klimę i przeżyję:P)i zdołasz”uszczknąć”trochę wakacji dla siebie.Jest Ci to wyjątkowo potrzebne.Całuję Was,Dziewczynki:)

    AnkaJ
    24 czerwca 2015 o 20:39

    Masz rację Liluś. Ten ostatni czas był nerwowy. Nie tylko w związku z Agnieszką, ale też i sprawy rodzinne się pogmatwały. Mam nadzieję, że uda mi się jednak nabrać do tego wszystkiego jakiegoś dystansu i wrócić do formy.
    Przytulam i Tobie też życzę wyjścia z dołka, tak już na zawsze!! :)

    ~Anna
    24 czerwca 2015 o 08:34

    Pani Aniu,
    wierzę, że łaskawy Bóg da Pani duużo siły, aby móc walczyc z przeciwnościami. Tego życzę Pani z całego serca.

    AnkaJ
    24 czerwca 2015 o 11:43

    Serdecznie dziękuję za ciepłe słowa!
    Gorąco pozdrawiam i wszystkiego dobrego życzę!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lolek90
    24 czerwca 2015 o 13:01

    Oj, nie zazdroszczę emocji i zdenerwowania. Ja chyba też wyżyłabym się na sprzedawczyni w aptece. I nie ma Pani co przepraszać za ton postu – każdy ma prawo do swoich emocji i ich wyrażania. Co do hospicjum, to sprawa trudna i delikatna, jednak życie polega głównie na podejmowaniu takich decyzji. Pozdrawiam i życzę jak najmniej tracheotomijnych niespodzianek.

    P.S. W piątek Agi ma urodziny. Mam pomysł na pewien wirtualny chociaż prezent, jednak potrzebuję zgody na wykorzystaniu w nim kilku fotografii Agi. Jednocześnie obiecuję w razie pozytywnej Pani decyzji, że wykorzystam zdjęcia tylko w celach prezentowych. Oczywiście, w razie Pani odmownej decyzji nie będę zła.

    AnkaJ
    24 czerwca 2015 o 13:45

    Agnieszka ma w niedzielę urodzinki, nie w piątek :) W celach prezentu, zgadzam się na wykorzystania jej zdjęć :)
    No tak, zdenerwowałam się tą rurką i do czasu jak nie dostanę nowych, nie będę spokojna. Co do hospicjum, nie jestem przekonana. Muszę przemyśleć to dokładnie…
    Przytulam Karolinko :)

    ~Ania ze Szczecina
    24 czerwca 2015 o 19:51

    Prawda jest taka,ze my wszyscy życzylibyśmy Tobie i sobie abyś nie miała powodów do narzekania,bardzo byśmy chcieli aby Wasze życie wyglądało inaczej.Ale jest tak ,jak jest i to jest idealne miejsce do wypłakania swojego bólu,wykrzyczenia strachu,i poskarżenia się ,że jesteś po prostu zmęczona!Aniu,uwierz,ze my jesteśmy po to aby Ciebie wesprzeć,i naprawdę rozumiemy Twój strach,niepokój,Kobietko,wykrzycz wszystko co leży tobie na wątrobie,i wcale nie jesteś ,,roszczeniowa,,Dla nas jesteś mamą która walczy o swoje dziecko!Serdecznie Ciebie pozdrawiam a Agulka całuję.

    AnkaJ
    24 czerwca 2015 o 20:43

    Cieszę się Aniu, że jesteś!!! Masz rację, miło by było mieć bajkowe życie w spokoju, ze zdrowym dzieckiem. Jednak jest jak jest i nic tego nie zmieni. Nastąpiło u mnie jakieś przesilenie i muszę to jakoś zwalczyć. Cały czas mam wrażenie, że muszę walczyć o wszystko. Choć przyznaję, nie zawsze tak jest. Wtedy moja radość jest ogromna. Czuję się Aniu czasami taka samotna, do tego niezrozumiana. Mam nadzieję, że to uczucie szybko minie.
    Przytulam Cię serdecznie i gorąco pozdrawiam!! Gucia ucałowana!!!

    ~Longina
    28 czerwca 2015 o 19:18

    Aniu zagotowałam się ze złości, więc Ty i tak podeszłaś do sprawy dość delikatnie. Nosz kurde, jak może nikt nic nie wiedzieć?! Kochana świętego by to wszystko wyprowadziło z równowagi. Mam nadzieję, że raz dwa do Was te rurki przyjdą i będziesz mogła odetchnąć z ulgą. buziaczki ogromniaste

    Ps. Pensjonat z białymi ścianami? Ale że igloo? Przecież tam zimno jest :P

    AnkaJ
    28 czerwca 2015 o 19:41

    Na szczęście Pani dotrzymała słowa i rurki już w czwartek dotarły. Agnieszka ma wymienioną, na tą bez wady. Wadliwe rurki czekają na odbiór. Najadłam się strachu i ta bezradność do tego. Niemoc, bo z nikim nie mogłam się dogadać.
    Na szczęście to już za nami :)
    Igloo? Nie, chyba, że w ciepłych krajach ;)
    Buziaczki!!!

    OdpowiedzUsuń