piątek, 26 czerwca 2009

Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą! /26 czerwca 2009/

Nie chce mi się ostatnio pisać. Nie mam o czym. Po raz kolejny przychodzi mi pisać smutny post. Niestety, śmierć mojego ojca jakoś nie przeminęła bez echa w moim umyśle. Cały czas o Nim myślę. Czuję jakiś żal do siebie, że nie zdążyłam do Niego pojechać, przedstawić Aginka. Wiele stracił. Agusię kochają wszyscy, którzy ją poznali. Dobrze, że ją mam. Mogę zawsze przytulić moje słoneczko do serca i ucałować!
W sobotę w południe jest pogrzeb. Najpierw msza w kościele a potem pochówek na cmentarzu. Zamówiliśmy wieńce, ciemne ubrania uszykowane… To jest takie abstrakcyjne, takie nierealne, jak wtedy, kiedy Agi była reanimowana. Jest człowiek a za chwilkę już go nie ma…Wszystko jest takie ulotne, tak trudne do zrozumienia.
Zapomniałam przez te wszystkie wydarzenia, o ataku padaczki w środę zeszłego tygodnia. Krótko po przyjeździe do Asi, jak poszłyśmy z dzieciaczkami na spacerek, Agunia dostała ataku. Spała w wózku jak wychodziłyśmy i tak się obudziła. Różnica między tym atakiem, a poprzednimi była taka, za Agiś tym razem miała sine usta. Teraz tak sobie pomyślałam, że może właśnie dlatego tak głęboko długo spała w nocy. Kto to może wiedzieć. Wystraszyłam się całkiem poważnie, tym bardziej, że Asia uświadomiła mi coś, o czym pewnie nie chciałam pamiętać. Każdy atak może powodować niedotlenienie mózgu, a tym razem, te przeraźliwie sine usta!
W niedzielę Agi ma urodziny, jak pewnie zauważyliście po suwaczku. Standardowo, nie pomaga mi to w odzyskaniu dobrego nastroju. Byłam zamówić Agniesi tort na sobotę. Wiecie, chciałam taki bajkowy, jak miała na roczek. Okazało się jednak, że przyjechałam za późno, nie udało mi się zamówić bajkowego. Pewnie to głupie, ale zrobiło mi się tak smutno, jakby to Agi wybierała sobie ten torcik. Potem zrobiło mi się jeszcze smutniej, bo uświadomiłam sobie, że tak naprawdę Agniesia miała tylko pierwsze urodzinki i nie wiadomo kiedy będzie miała takie prawdziwe. Takie, gdzie będzie się uśmiechać, nawijać, biegać i ubabra się tortem po same uszy.
Wiecie, ja chcę mieć znowu takie zwyczajne problemy. Nie takie, czy lekarz laryngolog w poniedziałek podejmie się próby wyjęcia rurki tracheostomijnej, czy balonik przy PEG-u długo wytrzyma i czy nie wystawiła sobie jakiegoś stawu boleśnie… Wiem, wiem, macie dosyć. Chcecie przeczytać coś optymistycznego, coś wesołego. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo chcę coś takiego napisać. Może w przyszłym tygodniu, jak będziemy po wizycie w Poznaniu, po pogrzebie, po urodzinach… Kurcze nie wiem! Obiecuję, napisze coś fajniejszego. Kiedyś musi w końcu być dobrze!
Napiszę Wam tylko o postępach Agniesi. Agunia coraz dłużej utrzymuje główkę w pionie. Coraz śmielej nią obraca w tej pozycji. Do tego we wtorek, na rehabilitacji zaczęła głośno szlochać cioci Asi. Fakt, Asia sprawiała jej ból, bo coś się stało z prawym kolankiem i było opuchnięte. Pierwszy raz, Agniesia tak otwarcie zareagowała na ból! Do tej pory ograniczało się to do tego, że robiły się czerwone, pełne łez oczka i spinała się cała. Teraz dla odmiany, jak za długo do niej nie przychodzę w nocy, zaczyna szlochać! Wydaje mi się, że jest to powód do radości!
Dzwoniłam dzisiaj do genetyki, bo już prawie rok czekamy za wynikamy Aginkowych badań. Okazało się, że kariotyp, który badali w Poznaniu, wykluczył jakby dziedziczenie choroby. Czyli ja to rozumiem jako pierwotną mutację genu. Innymi słowy, jeżeli potwierdzi się diagnoza Treachera – Collinsa, kolejne dziecko ma szansę jak 1 do 10000 a nie jak 1 do 2. No właśnie, jeżeli się potwierdzi Treacher – Collins. Za tym wynikiem czekamy. Z tego co pamiętam, badają to we Wrocławiu. Niestety, miało zająć to pół roku, zajmuje dwa razy tyle. Co robić, czekamy dalej…
Tylko, czy ja powinnam mieć drugie dziecko? To tak złożony problem, że nawet nie będę o tym pisać. Zwyczajnie, ono nie zasłużyło na takich rodziców. Otrzymali już jeden skarb i prawie Go utracili, a teraz cierpi…
Aguniu, moja mała dziewczynko, w końcu musi być dobrze!!! Kocham Cię!
**********************
Serdecznie dziękuję wszystkim za wyrazy współczucia i kondolencje! Dzięki Wam troszkę mi lżej na duszy. Wiem, że nie jestem sama!! Jesteście kochani!!!

3 komentarze:

  1. ~Suonko.
    26 czerwca 2009 o 10:09

    Aniu, na początku składam kondolencje z powodu śmierci taty. Mimo, że piszesz, że nie byliście ostatnio specjalnie ze sobą związani, to wyobrażam sobie, że mimo wszystko to tato i pozostaje wielka pustka w sercu. Cieszę się, że Agusia robi postępy. Wierzę mocno, że dalej tak będzie, że będzie nadrabiać zaległości i wszystkich zadziwiać.Ale najważniejsze, o czym chciałam napisać, to … POKRZYCZEĆ na Ciebie !!!!!! Nie możesz mówić, że jesteście złymi rodzicami, że nie zasługujecie na kolejne dziecko. Aniu, zastanów się, co Ty piszesz !!!!!!!!!!! To, że Agusia się zadławiła, to był wypadek. TYLKO I WYŁĄCZNIE WYPADEK !!!! Owszem, kupiłaś parówkę, ale sama jej do gardła nie wtykałaś !!! To mogło być zupełnie coś innego, mogła się zadławić czymkolwiek innym, w innych okolicznościach. To żadna Twoja wina. A jakby tą nieszczęsną parówkę kupił i dał Twój mąż??? Czy wyrzucałabyś mu, że dopuścił do zadławienia? Jakby tak myśleć, to Wasze małżeństwo dawno by się już rozpadło, bo nikt na dłuższą metę nie wytrzyma takich oskarżeń. A oskarżając siebie tylko niepotrzebnie się zadręczasz !!! Czy myślisz, że te oskarżenia w stosunku do siebie, pomagają Agniesi? Dla jej dobra weź się w garść, przestań myśleć, że to przez Ciebie. Agniesi potrzebna jest uśmiechnięta mama !!! Czekam na optymistyczną notkę !

    ~l.
    26 czerwca 2009 o 14:08

    Aniu nie możesz obwiniać Was za to co się dzieje z Agniesią. Jesteście wspaniałymi rodzicami, każde dziecko chciałoby takich mieć!

    ~Iwa;)
    26 czerwca 2009 o 15:05

    Przykro mi z powodu smierci Twojego Ojca..A ta przypowiesc pewne czytalas juz ale nie moglam sie powstrzymac…ja wierze i w ciebie i w agi i wiem ze bedzie dobrze:)Pisz smutno, wesolo, tylko pisz chyba pomaga co??Czy zastanawialiście się kiedyś, w jaki sposób Pan Bóg wybiera matki niepełnosprawnych dzieci?- Tej damy dziecko niepełnosprawne.A na to ciekawski anioł:- Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa.- Właśnie tylko dlatego – mówi uśmiechnięty Bóg – Czy mógłbym powierzyć niepełnosprawne dziecko kobiecie, która nie wie czym jest radość? Byłoby to okrutne.- Ale czy będzie miała cierpliwość? -pytał anioł.- Nie chcę , aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęłaby w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem. A tak, jak tylko przejdzie jej szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić.- Panie wydaje mi się, że ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie.Bóg uśmiechnął się:- To nieważne. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu.Anioł nie mógł uwierzyć swoim uszom.- Egoizmu? Czyżby egoizm był cnotą?Bóg przytaknął.- Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swoim synem, nie da sobie nigdy rady. Tak, taka właśnie ma być kobieta, którą, obdaruję dzieckiem dalekim od doskonałości. Kobieta, która teraz nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że kiedyś będą jej tego zazdrościć. Nigdy nie będzie pewna żadnego słowa. Nigdy nie będzie ufała żadnemu swemu krokowi, ale kiedy jej dziecko powie po raz pierwszy: „mamo” uświadomi sobie cud, którego doświadczyła. Widząc drzewo lub zachód słońca lub niewidome dziecko, będzie potrafiła bardziej niż ktokolwiek inny dostrzec moją moc. Pozwolę jej, aby widziała rzeczy tak, jak ja sam widzę (ciemnotę, okrucieństwo, uprzedzenia) i pomogę jej, aby potrafiła wzbić się ponad nie. Nigdy nie będzie samotna. Będę przy niej w każdej minucie jej życia, bo to ona w tak troskliwy sposób wykonuje swoją pracę, jakby była wciąż przy mnie.- A święty patron?- zapytał anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do pisania pióro.Bóg uśmiechnął się.- Wystarczy jej lustro.”

    OdpowiedzUsuń
  2. ~[*] dla Twojego Ojca
    26 czerwca 2009 o 15:38

    czytam Cię od początku.. i zawsze modle sie o zdrowie dla twojego szczęścia!! musi byc dobrze!!Jesteś dobrym człowiekiem- to co sie stało, .. wypadek- każdemu może się przytrafić:( przykre, że jedna sekunda- tak drastycznie zmienia nasze życie:(Przykro, mi że Twój tata odszedł.. trzymaj się cieplutkopamietaj, że duzo osób cię czyta- i mocno trzyma kciuki!! Ja czytam ale nie komentuje- bo nie mam prawa..podziwiam Cię i mysle o WasMała Iskiereczko obudz się!!! cichy czytający

    ~ada
    26 czerwca 2009 o 18:46

    Nie może Pani mówić, że dziecko nie zasługuje na takich rodziców jak Wy!!!!! Pani Aniu, już dawno chciałam to napisać, ale jesteście cudownymi rodzicami! To, że Agniesia miała tak ciężki wypadek i tyle przeszła i dalej przechodzi, absolutnie nie jest Państwa winą!!! Domyślam się, że różne myśli typu „a gdyby…” cały czas plączą się Pani po głowie, że można było tego uniknąć… Ale to przecież nie ma już znaczenia… Agunia otrzymuje od Państwa coś, czego pozazdrościć by jej mogło mnóstwo dzieci – wielką, nieograniczoną miłość. Mimo tak ciężkiej sytuacji nie poddajecie się, walczycie wciąż o jej zdrowie, o – przynajmniej trochę – lepsze, łatwiejsze życie. Macie w sobie ogromną siłę i moc, aby jej to zapewnić i gorąco wierzę, że Wam się to uda! Nie może Pani wątpić w samą siebie, ponieważ Agi Pani potrzebuje, jeśli Pani będzie wątpić, Ona też zacznie! Gorąco pozdrawiam i bardzo Panią proszę, aby odrzuciła Pani takie myśli od siebie. Moi rodzice również po moim urodzeniu przeszli kilkuletnią walkę o moją lepszą przyszłość. Udało im się a także 2 lata po moich narodzinach przyszła na świat moja siostra, która była dla nich – można tak powiedzieć – wytchnieniem i odpoczynkiem od ciągłego stresu związanego ze mną. Jestem pełna nadziei, że i w Państwa rodzinie przyjdzie kiedyś chwila wytchnienia i satysfakcji. Całusy dla Agnieszki! :*:*:*

    ~kasia819
    26 czerwca 2009 o 20:08

    Aniu wiem ze teraz na pewno wszystko Cie przerasta.. to normalne, nawet wowczas gdy sie mialo np mniejszy kontakt z Tatą, do tego dochodzą problemy z Aginkiem…a Ty i tak taka dzielna , naprawde uważam że wspaniale sobie ze wszystkim radzisz..ciesze sie z kolejnych postepow Aguni, z kazdych nawet najmniejszych, podobnie jak Wy:) a co tam niech szlocha jesli boli, lub jeśli cos krolewnę boli, ale najwazniejsze ze przybliza ją to do was, do normalnego funkcjonowania:) iedlugo z pewnościa usłyszysz i śmiech i wszystko inne na co zasługujecie, Wy rodzice jak i Agunia:)Aniu ja tez pzeszlam calkiem niedawno spore załamanie po śmierci babci…wiedz ze czas leczy lub choc koi rany..bedzie dobrze zobaczysz, musi przeciez:)trzymaj sie cieplutko kochana, buziaki dla Was! i samych słonecznych dni w Waszym życiu!

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Dana
    26 czerwca 2009 o 22:11

    ANIA!!!!!!!!!…………no!

    ~Ania ze Szczecina
    27 czerwca 2009 o 00:49

    To nieprawda,że oczekujemy czegoś śmiesznego,wesołego,fantastycznego.Oczekujemy normalności a to niestety jest normalność.Różni się od innych,ale to dlatego,że Ty,Twój mąż,i oczywiście Nasza Królewna jesteście nadzwyczajni.Nie zmieniaj się na siłe,bo te osobe ,które Wam ,,kibicują,, też Was rozumieją.Przed Tobą bardzo trudny dzień,ale dasz radę i pamiętaj myślami jestem zTobą i Twoją rodziną,

    ~martulka86
    27 czerwca 2009 o 10:21

    Kochana, wszytsko co sie dzieje , nie jest bez powodu -to już jest zapsiane tam na GORZE.Wierze w to i Ty też musisz , będzie dobrze musi być!Pamiętaj że wiara czyni cuda,jest na to miliardy dowodów.głowa do góry
    Odpowiedz
    ~Ola Daukszewicz.
    28 czerwca 2009 o 08:42

    Kochana – jestem z Tobą! Pamiętaj o tym!

    ~ina
    29 czerwca 2009 o 07:28

    kazde dziecko byłoby bardzo szczęśliwe mając takich rodziców. Trzymam kciuki

    ~polaczka
    29 czerwca 2009 o 08:55

    Aniu jak możesz pisać czy zasłużyłaś na dziecko czy nie.Tak po prostu miało być.Przecież tak wielu dzieciom zdarza się zakrztuszenie nie możesz mówić że to Twoja wina.Współczuję Ci śmierci ojca.Trzymaj się .

    ~Guga
    29 czerwca 2009 o 12:02

    Nie wierzę! Jak możesz tak pisać! Agi ma cudownych rodziców! Wypadki po prostu się zdarzają. W każdej minucie, sekundzie, każdego może coś spotkać!!!! Przecież to nmie jest Wasza wina!

    ~Marysia mama Mateuszka autystycznego
    29 czerwca 2009 o 16:10

    Aniu, musisz byc dzielna! Wiem, że łatwo się mówi. Ja czasem już też nie wytrzymuje, choć myśle, że nie moge się do Ciebie porównywać, masz dużo trudniej. Jedyne co mogę napisac to to, że jesteśmy z Wami! choć myślami! trzymajcie sie! wierze, w lepsze jutro i tego Wam życzę!

    ~Marysia mama Mateuszka autystycznego
    29 czerwca 2009 o 16:10

    Aniu, musisz byc dzielna! Wiem, że łatwo się mówi. Ja czasem już też nie wytrzymuje, choć myśle, że nie moge się do Ciebie porównywać, masz dużo trudniej. Jedyne co mogę napisac to to, że jesteśmy z Wami! choć myślami! trzymajcie sie! wierze, w lepsze jutro i tego Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń