środa, 6 sierpnia 2008

Szczepienie. /6 sierpnia 2008/

Kochani witam Was serdecznie. Ostatnio jakoś dziwnie burzliwie się tu zrobiło. To dobrze. Oznacza to, ze są osoby, którym mogę zaufać i na których mogę liczyć. Napisałam jednak na ten temat już wszystko, mogę jedynie dodać kolejne podziękowania. Z przyjemnością wracam do niektórych komentarzy. A poza tym, może te osoby nauczą się czegoś od nas. Może potrzebują kilku słów, żeby pomogły im zobaczyć świat naszymi oczami.
Coś ostatnio nie mogę się pozbierać. Jestem tak zakręcona, ze wczoraj pojechałam do przychodni z Agi i nie zabrałam ssaka! Dobrze, że byłam samochodem! Żeby było zabawniej, okazało się, że Pani doktor pozmieniały się plany i nie było jej w przychodni tylko była w terenie. Szczepienia nie było!
Wcześniej Agi miała pieska. Ja oczywiście zaspałam, ledwo zdołałam się wygrzebać! Przyjechała Dana z Mają. Maja mnie zaczepiała, psina jedna. Tak mi wydzwoniła głową w krtań, że później pół dnia czułam ból. Zapomniałam już, jak to jest się bawić z takim dużym pieskiem i ile ona może mieć siły. Ale za to nauczyłam się „obsługi” Mai. Szczekała na moje polecenie. Agi była wczoraj trochę spięta, ale jak się rozluźniła to zaczęła zginać łokieć. Paluszki ma też luźniejsze, dłonie bardziej otwarte, a palec od prawej nogi opada w dół. Maja wylizała Agi rączki i nóżki. Za to ja w międzyczasie pogadałam sobie z Daną. To jest super kobieta. Rozumie nasze problemy i potrafi wczuć się w nasze położenie. Chociaż swoją drogą nie chciałabym się jej narazić! Cieszę się, że Cię poznałam Dana!
Po południu był masaż, a jak Arek wrócił,  pojechałam na moment do Madzi. Ona też nie bardzo może się pozbierać. A tyle ma do załatwiania. Jeszcze 24 dwie loterie w jednym dniu. Ale na jedną obsługa załatwiona! Na drugiej też sobie poradzą. A ja dojadę później, bo akurat mam wyjazd do neurologa z Agi. 
Dzisiaj znowu pojechałam do przychodni. Jednak tym razem wszystko ok. Pani doktor była. Posłuchała bestyję i orzekła że zdrowa, można szczepić!. W końcu zrobiłyśmy to szczepienie, które miała mieć na 1,5 roku. Agi była dzielna. Trochę się spięła, jednak nie płakała. Robiła tylko wielkie oczy, kiedy słyszała płacz innych dzieci. Po powrocie stwierdziłam, że Agi jest naprawdę ciężka. Byłam taka skonana, jakbym nie wiem co robiła! No tak ale Agi, ssak i torebka, prawie 20 kg. Jest co nosić! Koło 15 przyjechała Pani Asia, świeżo po lekturze naszego bloga. Zbulwersowana i zaskoczona. Po cichu mogę powiedzieć, że bioderka Agi troszkę się poprawiły. Nie strzelają tak i są miękciejsze, ale cicho sza, żeby nie zapeszyć! Zgłaszaja się pierwsi chętni z karnetami na masaże. Obiecała, że jeszcze kilka zafunduje. Superwomen!
Wieczorem zrobiliśmy kąpiel bąbelkową. Agi troszkę się spinała i denerwowała, ale nie było źle. Wkrótce znowu się wykąpiemy. Muszę skądś załatwić taką matę, bo trzeba oddać tą Madzi. Jeszcze nic nie mówiła, ale co za dużo to niezdrowo!
Pozdrawiam gorąco wszystkich z Naszej Klasy, którzy nas zaprosili i wspaniałe forumowiczki z Baby Boom!
Wszyscy kochają Agi!

1 komentarz:

  1. ~Janka
    7 sierpnia 2008 o 09:25

    Droga Aniu kilka dni temu trafiłam na twój blog i w chwilach wolnych czytam kolejne wpisy komentarze dzisiaj dobrnęłam do końca. Nawet nie potrafię co więcej nawet nie chcę sobie wyobrazić przez co przeszłaś ty twoja rodzina przyjaciele i najważniejsza osoba Agusia. Za chwile pewnie ktoś zada mi pytanie czy wiem co to jest EMPATIA tak wiem. Tak naprawdę nie wiem co czujecie nikt nie wie bo dopóki nie przejdzie się tego co wy to nie będzie wiedzieć.Wiele osób pisze, że wam współczuje ale we mnie rodzi się pytanie czego wam współczują wspaniałej córeczki którą kochacie, która daje wam tyle radości szczęścia i trosk (na tym polega chyba życie) przecież to ona nadaje waszemu życiu sens. To małe dziecko daje wam siłę aby co rano wstać i zaczynać nowy dzień. Współczucie to chyba nie jest odpowiednie słowo. Nie chciałabym żeby mnie źle zrozumiano. To nie powinno tak być że małe bezbronne dzieci muszą tak cierpieć a ich rodzice są wystawiani na wielką próbę miłości, pokory. Nie potrafię odnaleźć odpowiedzi na to pytanie dlaczego tak jest. Tak jak każdy człowiek macie do spełnienia misję w swoim życiu tyle że wasza misja jest trudna bardzo trudna wymaga wielkiej siły ale ten który układał ten plan musiał wiedzieć że podołacie temu wyzwaniu. Pozwól że powtórzę twoje słowa bardzo piękne i szczere słowa „Jestem tylko człowiekiem. Słabym człowiekiem, który nie radzi sobie ze swoimi problemami. Nie użalam się nad sobą, w każdym razie staram się. Często mam smutne i niedobre dni. Jestem wtedy rozbita. Nie potrafię sobie znaleźć miejsca. Łzy same płyną mi z oczu, jak patrzę na zdrowe dzieci. Są to łzy żalu, zazdrości i smutku.” To one uświadamiają nam że jesteśmy tylko słabymi a jednak tak twardymi istotami. Kiedyś napisałaś że twój krzyż życia jest ciężki tak to prawda ale kiedyś usłyszałam stwierdzenie że każdy dostaje taki krzyż jaki jest w stanie udźwignąć. Chciałabym ci napisać że wszystko będzie dobrze ale nie potrafię bo nie wiem jak będzie nikt nie wie niestety. Życie każdego człowieka jest takie kruche dziś się śmiejemy jutro płaczemy. Dziś jesteśmy a za chwilę może nas nie być. Jedyne co mogę ci powiedzieć to ciesz się z każdego dnia który ci dano choć to trudne ciesz się. Kochana Aniu pokładam nadzieję że kiedyś wszystko będzie tak jak byś sobie tego życzyła.

    ~Ania i Zuzia
    7 sierpnia 2008 o 09:40

    Pewnie, że wszyscy kochaja Agi, jest przecudnym skarbem Swoich rodziców, pozdrawiam gorąco. Życze dużo sił i wytrwałości dla rodziców, a dla Agusi zdrówka. Pamietajcie, że nie jestescie sami…. Agusiu, przebudź się, Kochanie…Ania mama ZuziJesteście niesamowici, podziwiam z całego serca….

    ~Dana
    7 sierpnia 2008 o 17:21

    Aniu…..Ja również się cieszę , że mogłyśmy się poznać. Każde spotkanie z Wami daje mi niesamowite pokłady energi na kolejne godziny dnia. Zmagając się z trudami życia codziennego , człowiek zapomina o prostej rzeczy , jaką jest uśmiech. U Was znajdę go zawsze. Dziękuję.pozdrawiam ciepło-Danap.s……cyt.”Chociaż swoją drogą nie chciałabym się jej narazić! ” – aż taka straszna jestem?……..hm……

    ~Madzia
    8 sierpnia 2008 o 13:24

    Bestyję fajnie powiedzianeNie bój się uczynić wielkiego kroku, gdy to wskazane. Nie da się pokonać przepaści dwoma krokami.

    OdpowiedzUsuń