sobota, 10 listopada 2012

Szykujemy się i zaprzysiężenie /10 listopada 2012/

Szykowanie się na jutrzejszy wyjazd do szpitala już rozpoczęte. Zupki Agniesi zawekowane, pierwszy chlebek wyrasta i coś do kawy już się piecze. Tym razem babka piaskowa. Zostawimy tacie, żeby nie było mu smutno
Agniesia wczoraj była jakaś rozchwiana, jeżeli tak mogę to określić. Potrafiła sobie spokojnie leżeć, czy siedzieć na moich kolanach. To znowu za chwilkę zdenerwowana i spięta. Nie potrafię określić czy to z bólu, czy coś w jej główce się pojawiło. Może słyszy i denerwuje się z mamą? Kto wie, kto wie… Na rehabilitacji taki dreszcz ją przeszedł, jak była przewieszona przez wałek, że ciotka Asia zwątpiła. Od pewnego czasu Agniesia ma właśnie takie drgawki, całego ciała. Jakby to opisać, jak nas zimno przeszyje i się mimowolnie wstrząsamy. Pamiętam, że takie dreszcze pojawiły się u niej jak miła trochę ponad rok. Właśnie wówczas próbowaliśmy zrobić jej pierwsze EEG. Nie udało się, kolejne zrobiliśmy dopiero po wypadku. Pamiętam, że Pani neurolog, nie ta, do której obecnie jeździmy, podejrzewała, że to skutek szybkiego wzrostu. Jak będzie się to częściej pojawiało, zadzwonię do naszej Pani neurolog i porozmawiam z nią. Może trzeba zwiększyć depackinę do 750, podnieść dawkę o te 50 jednostek. Pod koniec rehabilitacji, Agniesia była już całkowicie rozluźniona i wyciszona. Dzisiaj ma podobne zmiany nastroju. Podobała jej się za to, zabawa przed lustrem z tatą. Później wrzucę kilka fotek do galerii. Obserwowała siebie w lustrze, a później mamę, która robiła zdjęcia. Tylko chętnego do umycia lustra już nie ma
Co do zaprzysiężenia pierwszaków…. Oczywiście okazało się, że cała uroczystość już się dawno odbyła, na początku października. Nie będę już tego komentować, powiem tylko, że zrobiło mi się bardzo przykro. Pani twierdziła, że było oddzielnie dla każdej z klas, ale sama twierdziła, że Pani dyrektor kazała zapisać Agnieszkę do jednej z klas, dziękujemy obydwu paniom. Wychowawczyni i naszej Pani oligo. Dowodzi to tylko jednego. Ta szkoła zwyczajnie nie próbuje nawet nic zmienić. Zastanawiam się w związku z tym, czy ja mam dalej próbować. Myślę, czy warto pchać się tam, gdzie nas nie chcą?
Jutro wyjazd o wpół do siódmej, Agnieszka musi być naczczo. Od razu bedzie zaopatrzona w wenflon i pobiorą jej krew na badania. Direktoskopia będzie w poniedziałek. Zabieram się za konkretne juz pakowanie. Prasowanie zrobiłam, zostało mi spakowanie się.  Wszystkie posiłki dla Agnieszki zabieram ze sobą, szpital jeszcze nigdy nie podał Agnieszce takiego posiłku jak chciałam, więc wolę sama zrobić.
Życzcie nam powodzenia, a ja ślę dużo ciepła do Was!!

1 komentarz:

  1. ~basik71
    10 listopada 2012 o 22:38

    Kciuki zaciśnięte:)

    ~Liv
    11 listopada 2012 o 19:45

    Kochanie, mocno trzymam kciuki… I czekam na dobre wieści!

    ~Krzysztof
    12 listopada 2012 o 08:13

    Powodzenia. :)

    ~Kajuga
    12 listopada 2012 o 10:53

    Kraków też trzyma za Was kciuki :)

    OdpowiedzUsuń