wtorek, 30 grudnia 2008

Ten rok nie był taki zły… /30 grudnia 2008/

No i co? Po świętach! Zamieszanie nieziemskie, a nim się człowiek obejrzy Sylwester! Jak sobie przypomnę zeszły rok, to skóra mi cierpnie! Od 30 grudnia byłam z Agi w naszym szpitalu. To były trudne trzy tygodnie! W Nowy Rok Aginek prawie się udusiła!!! Bałam się zasnąć w nocy. Spałam po dwie godziny. Majątek straciłam na telewizor, bo był płatny. Włączałam go w nocy, żeby nie zasnąć. Z czasem i to przestawało działać. Panicznie bałam się, ze nie będę słyszała, jak Agiś nie może złapać oddechu i trzeba ją odessać. Niestety pielęgniarki zaglądały do nas dopiero koło 4-5 rano, aby zmierzyć dziecku temperaturę. Nie zapomnę nigdy odpowiedzi jednej z nich jak poprosiłam, o zaglądanie do nas w nocy. Pani zapytała czy ja wychodzę na noc! Załamała mnie. W noc Sylwestrową miałam najpiękniejszy widok na niebo rozbłyskujące fajerwerkami. Czwarte piętro na skraju miasta, dawało mi możliwość podziwiania najpiękniejszych fajerwerków. Tylko nie miałam z tego żadnej przyjemności… Nie tak miał wyglądać tamten Sylwester, nie tak…
Nie mogę powiedzieć, że ten rok był zły. Poprzedni, 2007 zakończył się źle. Natomiast 2008 rok dał nam jakąś odrobinkę nadziei. Dał nam olbrzymią wiedzę, odwagę i pozwolił poznać serca ludzi. Już wielokrotnie o tym pisałam, ale takie końcowe podsumowanie roku daje mi możliwość kolejnego podziękowania wszystkim, którzy nam pomogli nam wytrwać. Nigdy nie zapomnę naszej Pani doktor tego, ze pozwalała mi się wypłakać w słuchawkę. Mojej siostrze i bratu, że byli na każde moje zawołanie. Przyjaciołom, tego, że przyszli i wysłuchali naszych wspomnień o nasze cudnej królewnie i naszym cierpieniu. Rodzicom, że wytrzymali mój paskudny charakter. Wszystkim, którzy pomogli nam materialnie, finansowo, duchowo. Jest Was tylu, że trudno wszystkich wyliczyć. Jednak myślę, że nie muszę. Wszyscy wiedzą do kogo się zwracam i nie muszę podawać ich nazwisk. Powiem Wam więcej, liczba naszych e-przyjaciół nadal rośnie. Pozwoliliście mi uwierzyć w niemożliwe. Może ma Pani rację Pani Beato. To będzie ten rok! Wierzmy w to wszyscy, a się spełni nasze marzenie! A wtedy ja również będę mogła pomagać potrzebującym rodzinom. Na razie niestety ogranicza mnie choroba mojej królewny!
Agnieszka w ciągu tego roku poczyniła ogromne postępy. W styczniu Agnieszkę można było porównać do kłody drewna. Generalnie moje dziecko mogło występować jako hostessa u magika. Nie potrzebowała blatu aby być wyprostowaną. Jej postępy zawdzięczamy Asi i Soni. Nie zdawałam sobie nigdy sprawy z właściwości i zalet masażu czy rehabilitacji. Traktowałam tą dziedzinę medycyny jak pewnie 90% mieszkańców naszego kraju. Coś to pomaga ale niewiele. Teraz wiem, że się myliłam. Dzięki Aguni wiele osób dowiedziało się jak wygląda ktoś w śpiączce. Do tej pory bawią mnie komentarze zachwyconych spokojem mojego dziecka ludzi. Nawet nie wiedza jak chciałabym, aby poszalał, abym się na nią wkurzyła za rozrabianie. Długo odchorowywałam kontakt ze zdrowymi rówieśnikami. W tej chwili nie jest to obojętne, ale jest mi łatwiej, o wiele łatwiej tulić i bawić się ze zdrowymi dziećmi. Mogę nawet powiedzieć, że sprawia mi to przyjemność. Czasami boli mocniej, że to nie Agi, ale generalnie daję radę.
Agusia w końcu ma „swoje” żywe pieski, za którymi zawsze biegała. Teraz one przyjeżdżają do niej, na jednym może leżeć jak na poduszce, a dwa pozostałe tulą się do niej i całują robaczka. No i razem z pieskami kolejna zakochana ciocia.
Tak, ten rok nie był najgorszy. Ważne, aby następny był lepszy.
Chciałabym, aby ten zabieg, od którego zaczniemy ten rok, przebiegł bez najmniejszych komplikacji. Ja boję się potwornie, chciałabym aby Aguś nie musiała przez to przechodzić. Nie mamy jednak wyjścia. Aguś zaczyna połykać jedzonko, ale bardzo powoli. To za wcześnie aby rezygnować z zabiegu, jest większe ryzyko kolejnego zakłucia sondą, albo odleżyn w przełyku.
Niektórzy mówią, co nas nie zabije, to nas wzmocni. Może i tak, ale w takim razie ja wolę być słaba. No tak, czasu nie cofniemy.
Żyjemy dalej i wierzymy w naszą Agunię, że do nas wróci. Mój mały kombinator chciałby być troszkę z nami i troszkę z Aniołkami. Tak się nie da skarbie. Nie obiecuję Ci kochanie życia bez bólu i cierpienia, bo to nieprawda. Mogę Ci obiecać, że czeka Cię tu miłość i ciepło z naszej strony.
Aguś, szybciutko do mamusi, na nóżkach!

1 komentarz:

  1. ~Madlen
    31 grudnia 2008 o 07:43

    ,,Jeśli niebo zmęczyło Cię swym błękitem nigdy nie gaś światła nadziei,,Dużo wytrwałości w Nowym Roku

    ~Sylwia
    31 grudnia 2008 o 09:07

    Życzę nadziei i wytrwałości na nadchodzący rok – ze swej strony obiecuję pamięć w modlitwie zarówno w kwestii zabiegu jak i powrotu Agniesi do pełni formy. Oczywiście o rodzicach też pamiętam – bardzo Was podziwiam …

    ~Madzia
    31 grudnia 2008 o 11:05

    Z ostatnią kartką kalendarza zerwij złe nastroje, zapomnij wszystkie złe chwile i dni. W Nowy Rok wejdź tak jak na najwspanialszy bal, który nazywa się ŻYCIE!


    ~tygrysek235
    31 grudnia 2008 o 11:32

    Aniu! dwa dni zajelo mi przeczytanie calego bloga…czytalam go w chwilach wolnych i wtedy gdy powinnam zajac sie domem…nic sie nie stalo – dom nie runal a ja poznalam historie pieknej Krolewny ktora nie moze sie zdecydowac w ktorym swiecie zyc…I jej dzielnej mamy ktora usilnie o nia walczy…Ciesze sie ze macie wokol siebie grono przepelnionych dobrocia ludzi, ktorzy Wam pomagaja…Czytajac Wasza historie plakalam, cieszylam sie – tak jakby ktos opowiadal mi historie o bliskiej mi osobie…Agunia podbila moje serce…Jestem kolejna osoba, ktora chociaz w duchu bedzie Was wspierac w tej walce, ktora pragnie aby Wasza corcia znow usmiechala sie i biegala…Wierze, ze zabieg sie uda…ze wszysko bedzie w porzadku..Zycze Wam Szczesliwego Nowego Roku – alby byl napawde szczesliwy i przyniosl wiele milych niespodzianek, a szczegolnie te jedna -najwieksza i nabardziej upragniona…

    ~basik71
    31 grudnia 2008 o 15:06

    Życzę wam z całego serca, by ten Nowy Rok był łaskawszy i przyniósł CUD o którym marzycie. A tymczasem pomodlę sie o pomyślność zabiegu.Szczęśliwego Nowego Roku!

    ~olika0203-kaka0203
    31 grudnia 2008 o 17:35

    Takiej milosci, co teraz w Was jest, zdrowia, radosci i usmiechu. Agusia jest wielka szczęsciarą, bo Wasza milosc prowadzi Ją codziennie od nowa. Kazdego dnia inaczej. Karolina

    ~Magdulenka
    31 grudnia 2008 o 18:00

    WYTRWAŁOŚCI I DUŻO MIŁOŚCI !!! I CUDU O KTÓRYM MARZYCIE I WY I JA I WIELE INNYCH LUDZI WSPIERAJĄCYCH WAS !!!dużo zdrówka dla Agi i dla was !! buziaki !!!!!

    OdpowiedzUsuń