No i co? Po świętach! Zamieszanie nieziemskie, a nim się człowiek
obejrzy Sylwester! Jak sobie przypomnę zeszły rok, to skóra mi cierpnie!
Od 30 grudnia byłam z Agi w naszym szpitalu. To były trudne trzy
tygodnie! W Nowy Rok Aginek prawie się udusiła!!! Bałam się zasnąć w
nocy. Spałam po dwie godziny. Majątek straciłam na telewizor, bo był
płatny. Włączałam go w nocy, żeby nie zasnąć. Z czasem i to przestawało
działać. Panicznie bałam się, ze nie będę słyszała, jak Agiś nie może
złapać oddechu i trzeba ją odessać. Niestety pielęgniarki zaglądały do
nas dopiero koło 4-5 rano, aby zmierzyć dziecku temperaturę. Nie zapomnę
nigdy odpowiedzi jednej z nich jak poprosiłam, o zaglądanie do nas w
nocy. Pani zapytała czy ja wychodzę na noc! Załamała mnie. W noc
Sylwestrową miałam najpiękniejszy widok na niebo rozbłyskujące
fajerwerkami. Czwarte piętro na skraju miasta, dawało mi możliwość
podziwiania najpiękniejszych fajerwerków. Tylko nie miałam z tego żadnej
przyjemności… Nie tak miał wyglądać tamten Sylwester, nie tak…
Nie
mogę powiedzieć, że ten rok był zły. Poprzedni, 2007 zakończył się źle.
Natomiast 2008 rok dał nam jakąś odrobinkę nadziei. Dał nam olbrzymią
wiedzę, odwagę i pozwolił poznać serca ludzi. Już wielokrotnie o tym
pisałam, ale takie końcowe podsumowanie roku daje mi możliwość kolejnego
podziękowania wszystkim, którzy nam pomogli nam wytrwać. Nigdy nie
zapomnę naszej Pani doktor tego, ze pozwalała mi się wypłakać w
słuchawkę. Mojej siostrze i bratu, że byli na każde moje zawołanie.
Przyjaciołom, tego, że przyszli i wysłuchali naszych wspomnień o nasze
cudnej królewnie i naszym cierpieniu. Rodzicom, że wytrzymali mój
paskudny charakter. Wszystkim, którzy pomogli nam materialnie,
finansowo, duchowo. Jest Was tylu, że trudno wszystkich wyliczyć. Jednak
myślę, że nie muszę. Wszyscy wiedzą do kogo się zwracam i nie muszę
podawać ich nazwisk. Powiem Wam więcej, liczba naszych e-przyjaciół
nadal rośnie. Pozwoliliście mi uwierzyć w niemożliwe. Może ma Pani rację
Pani Beato. To będzie ten rok! Wierzmy w to wszyscy, a się spełni nasze
marzenie! A wtedy ja również będę mogła pomagać potrzebującym rodzinom.
Na razie niestety ogranicza mnie choroba mojej królewny!
Agnieszka w
ciągu tego roku poczyniła ogromne postępy. W styczniu Agnieszkę można
było porównać do kłody drewna. Generalnie moje dziecko mogło występować
jako hostessa u magika. Nie potrzebowała blatu aby być wyprostowaną. Jej
postępy zawdzięczamy Asi i Soni. Nie zdawałam sobie nigdy sprawy z
właściwości i zalet masażu czy rehabilitacji. Traktowałam tą dziedzinę
medycyny jak pewnie 90% mieszkańców naszego kraju. Coś to pomaga ale
niewiele. Teraz wiem, że się myliłam. Dzięki Aguni wiele osób
dowiedziało się jak wygląda ktoś w śpiączce. Do tej pory bawią mnie
komentarze zachwyconych spokojem mojego dziecka ludzi. Nawet nie wiedza
jak chciałabym, aby poszalał, abym się na nią wkurzyła za rozrabianie.
Długo odchorowywałam kontakt ze zdrowymi rówieśnikami. W tej chwili nie
jest to obojętne, ale jest mi łatwiej, o wiele łatwiej tulić i bawić się
ze zdrowymi dziećmi. Mogę nawet powiedzieć, że sprawia mi to
przyjemność. Czasami boli mocniej, że to nie Agi, ale generalnie daję
radę.
Agusia w końcu ma „swoje” żywe pieski, za którymi zawsze
biegała. Teraz one przyjeżdżają do niej, na jednym może leżeć jak na
poduszce, a dwa pozostałe tulą się do niej i całują robaczka. No i razem
z pieskami kolejna zakochana ciocia.
Tak, ten rok nie był najgorszy. Ważne, aby następny był lepszy.
Chciałabym,
aby ten zabieg, od którego zaczniemy ten rok, przebiegł bez
najmniejszych komplikacji. Ja boję się potwornie, chciałabym aby Aguś
nie musiała przez to przechodzić. Nie mamy jednak wyjścia. Aguś zaczyna
połykać jedzonko, ale bardzo powoli. To za wcześnie aby rezygnować z
zabiegu, jest większe ryzyko kolejnego zakłucia sondą, albo odleżyn w
przełyku.
Niektórzy mówią, co nas nie zabije, to nas wzmocni. Może i
tak, ale w takim razie ja wolę być słaba. No tak, czasu nie cofniemy.
Żyjemy
dalej i wierzymy w naszą Agunię, że do nas wróci. Mój mały kombinator
chciałby być troszkę z nami i troszkę z Aniołkami. Tak się nie da
skarbie. Nie obiecuję Ci kochanie życia bez bólu i cierpienia, bo to
nieprawda. Mogę Ci obiecać, że czeka Cię tu miłość i ciepło z naszej
strony.
Aguś, szybciutko do mamusi, na nóżkach!
~Madlen
OdpowiedzUsuń31 grudnia 2008 o 07:43
,,Jeśli niebo zmęczyło Cię swym błękitem nigdy nie gaś światła nadziei,,Dużo wytrwałości w Nowym Roku
~Sylwia
31 grudnia 2008 o 09:07
Życzę nadziei i wytrwałości na nadchodzący rok – ze swej strony obiecuję pamięć w modlitwie zarówno w kwestii zabiegu jak i powrotu Agniesi do pełni formy. Oczywiście o rodzicach też pamiętam – bardzo Was podziwiam …
~Madzia
31 grudnia 2008 o 11:05
Z ostatnią kartką kalendarza zerwij złe nastroje, zapomnij wszystkie złe chwile i dni. W Nowy Rok wejdź tak jak na najwspanialszy bal, który nazywa się ŻYCIE!
~tygrysek235
31 grudnia 2008 o 11:32
Aniu! dwa dni zajelo mi przeczytanie calego bloga…czytalam go w chwilach wolnych i wtedy gdy powinnam zajac sie domem…nic sie nie stalo – dom nie runal a ja poznalam historie pieknej Krolewny ktora nie moze sie zdecydowac w ktorym swiecie zyc…I jej dzielnej mamy ktora usilnie o nia walczy…Ciesze sie ze macie wokol siebie grono przepelnionych dobrocia ludzi, ktorzy Wam pomagaja…Czytajac Wasza historie plakalam, cieszylam sie – tak jakby ktos opowiadal mi historie o bliskiej mi osobie…Agunia podbila moje serce…Jestem kolejna osoba, ktora chociaz w duchu bedzie Was wspierac w tej walce, ktora pragnie aby Wasza corcia znow usmiechala sie i biegala…Wierze, ze zabieg sie uda…ze wszysko bedzie w porzadku..Zycze Wam Szczesliwego Nowego Roku – alby byl napawde szczesliwy i przyniosl wiele milych niespodzianek, a szczegolnie te jedna -najwieksza i nabardziej upragniona…
~basik71
31 grudnia 2008 o 15:06
Życzę wam z całego serca, by ten Nowy Rok był łaskawszy i przyniósł CUD o którym marzycie. A tymczasem pomodlę sie o pomyślność zabiegu.Szczęśliwego Nowego Roku!
~olika0203-kaka0203
31 grudnia 2008 o 17:35
Takiej milosci, co teraz w Was jest, zdrowia, radosci i usmiechu. Agusia jest wielka szczęsciarą, bo Wasza milosc prowadzi Ją codziennie od nowa. Kazdego dnia inaczej. Karolina
~Magdulenka
31 grudnia 2008 o 18:00
WYTRWAŁOŚCI I DUŻO MIŁOŚCI !!! I CUDU O KTÓRYM MARZYCIE I WY I JA I WIELE INNYCH LUDZI WSPIERAJĄCYCH WAS !!!dużo zdrówka dla Agi i dla was !! buziaki !!!!!