piątek, 15 grudnia 2017

Termin, choroby i szykują sie zmiany blogowe /15 grudnia 2017/

Moi kochani, zacznę od najważniejszego. Mamy termin na operację. 16 styczeń 2018 mamy stawić się na oddziale. Stres z dnia na dzień robi się coraz większy. O terminie dowiedziałam się we wtorek, bo zadzwoniłam na ruch chorych, a papiery przyszły w środę. Cały czas żyliśmy w tej niepewności i strachu, że zadzwonią, bo ktoś się rozchorował i mamy dojechać. Teraz, jak jest termin, to jest już spokojniej, chyba… Choć ten spokój to za dużo powiedziane. Pewnie w styczniu się rozkręci. Teraz święta się zbliżają, staram się jakoś to ogarnąć, ale jestem tak zakręcona, że jadąc na zakupy, nie mam bladego pojęcia co ja mam kupić. Z ciast wiem, że mam upiec sernik i makowiec z kruszonką. Więcej zamówień nie było. A co jeszcze do zrobienia? Nie wiem. Ach, mam już choinkę, stoi i czeka na czas, kiedy będę ją ubierała, jak jeszcze jakieś bombki zostały, bo koteł się ułożył w kartonie z nimi i coś nieźle trzeszczało… Walczyła kilka dni, żeby tam się dostać i proszę. Można?
A tak już poważnie. Mam duży problem z Agnieszki zdrowiem. Trzeci tydzień, jak jest chora i w końcu poddałyśmy się i dostała antybiotyk, do tego bardzo silny. Na końcu listopada była przeziębiona. Jakieś zwykłe leki i inhalacja, myślę sobie, przejdzie jej. Świetnie, udało się. Wydzielina zeszła, dziecko spokojne, zadowolone i bez oznak choroby. To było w poprzedni wtorek. W czwartek już, zaczęła płakać, chować buzię w poduszkę i się zalewać. Stan podgorączkowy, coś się dzieje. Otoskop, sprawdzam ucho… Świetnie, piękny kolor czerwieni, a dziecko wije się z bólu. Pani doktor przyjmowała po południu, więc Agi w samochód i do lekarza. Postanowiliśmy zaszaleć i spróbować działać miejscowo. Cetraxal Plus do ucha, Pronasal do nosa i Ibum w zwiększonej dawce. Podziałało, w poniedziałek była pani doktor z żywienia. Obejrzała ucho i czysto! Pełna radość.
Do dzisiaj. Agi znowu się chowa, znowu płacze, znowu się zalewa. Mówię, pewnie gardło, ale zajrzałam do ucha. Wydało mi się, że jest coś nie tak. Przyjechała pani doktor, ucho znowu czerwone, gardło czyste, osłuchowo czysta. Jednak ten termin, nie ma co ryzykować. Cetraxal Plus, Pronasal i Cipronex – antybiotyk i Metronidazol wspomagająco, a do tego Enterol, bo jest lepszy z probiotyków. Od września w aptece ze 2 tys., już zostawiłam. Jak dobrze, że Agi ma to subkonto i dzięki Waszej pomocy, środki na nim…
Do tego wszystkiego przyszła informacja, że likwidują nasz Blog.pl i muszę przenieść zawartość bloga, żeby zachować swoje zapiski. Żal mi tego dziennika i tak sukcesywnie kopiuję treść bloga i przenoszę. Tego systemu WordPress nie ogarniam, więc męczę się starą sprawdzoną metodą „kopiuj-wklej”. Nie ma tego złego, bo dzięki temu pewne wpisy zostały usunięte. Nie, nie te, które dotyczą Agnieszki. Raczej te które dotyczą mojej naiwności związanej z Olą. Tego nie chcę widzieć już nigdy. Wystarczy, że nadal jest moja historia opisana na jednym z blogów.
A tak swoją drogą, czytam niektóre posty i mi słabo. Okazuje się, że pierwsza operacja była w styczniu. Pierwszy rezonans też w styczniu. Czytam i nie chce mi się wierzyć, ile to dziecko przeszło. Serce mnie boli jak pomyślę, ile się najeździliśmy, ile ona nachorowała. Żal mi, że nie możemy od pewnego czasu tak swobodnie spacerować, jak kiedyś. Czytam komentarze i serce mi rośnie, jak wiele osób pokochało Agnieszkę i uwierzyło w jej życie. Nie mogę pominąć Waszych wpisów, bo to kawałek naszej historii i Waszego serca. Podziwiam Waszą cierpliwość dla nas i wyrozumiałość. Dziękuję Najbardziej tęsknię za naszą dogoterapią. Jednak to już nie wróci. Majeczka odeszła w tym roku, spłakałam się czytając te wieści. To były piękne chwile. Patrzę na zdjęcia i widzę, że Agnieszka od zawsze z Karoliną pięknie ćwiczyła. Uwielbiała patrzeć jej w oczy. Ćwiczenia z Mirkiem też były dla niej przyjemnością. Kto by pomyślał, że to już 9 lat, jak razem pracują Wydaje się jakby zaczynali wczoraj.
Widzę jak wszyscy się zmieniliśmy. Ja okrzepłam. Oswoiłam się z Agnieszki dolegliwościami. Nauczyłam się z niej czytać i częściej zawierzam swojej intuicji. Już nie napawa mnie tak wielkim lękiem wymiana rurki, czy PEGa. Nie powiem, nadal wolałabym tego nie robić, jednak mam świadomość, że muszę i tyle. To jedyne najrozsądniejsze rozwiązanie. Ciągle przeraża mnie ogrom choroby i jej niepełnosprawność. Świadomość tego, że diagnozowanie jej czasami przypomina wróżenie z fusów, niż faktyczne badanie. Ona nigdy nie odpowie, że boli ją ucho, głowa, gardło czy brzuch. To ja muszę wiedzieć, że te łzy, to ból ucha, a nie problem z wypróżnieniem się. No i najczęściej wiem. To dobrze…
No dobra, na wspominki mi się zebrało. A nie wspomniałam Wam, że w środę byliśmy u neurolog. Udał się przełożyć wizytę z 18 grudnia. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze o terminie szpitalnym, bo pani dzwoniła rano, we wtorek. W sumie ta wizyta wiele nam nie dała. Depakiny nie zwiększamy, mimo tego, że wyniki poziomu kwasu walproinowego wskazują na jego niedobór. Skoro napadów nie ma, a mamy jeszcze Cezarius, to nie ma co ładować w dziecko leków. Dziewczyna się wyciągnęła, choć jej wysokość zjada skolioza. Następną wizytę umawiamy na lato. To by było na tyle.
Pozdrawia, Was serdecznie i dziękuję wszystkim, którzy przy nas trwają już tyle lat. Kochani, módlcie się, trzymajcie kciuki i wierzcie, że Agnieszka dotrwa do operacji w zdrowiu! No i że przetrwa ten trudny czas, jaki się przed nami pojawił. Przytulam i życzę udanych przygotowań do świąt!!!!

1 komentarz:

  1. ~Karolina90
    15 grudnia 2017 o 21:15

    Mam nadzieję, że operacja będzie udana i przyniesie oczekiwane skutki. Co do Oli D., cóż, czytałam o jej przekrętach i nóż mi się otwiera w kieszeni. Jak tak można ludźmi manipulować? Nic dziwnego, że potem czytelnicy są nieufni, skoro raz się sparzyli. Dobrze, że nie miałam z nią styczności.
    Ściskam serdecznie i życzę dużo zdrowia dla Guni.

    AnkaJ
    15 grudnia 2017 o 22:55

    Witaj Karolinko! Ja tez mam taką nadzieję! Właściwie, to nie chcę myśleć inaczej :)
    Co do Oli, to jest to jedna z najbardziej przykrych moich znajomości. Lubiłam ją, ufałam jej, a tu takie rozczarowanie, taki ból. Jednak człowiek uczy się na błędach. A mnie ta znajomość nauczyła tylko dużej rezerwy do osób, które próbują się do mnie zbliżyć. Jestem chorobliwie nieufna.
    Przytulam i dziękuję!!!

    ~Ula
    15 grudnia 2017 o 23:08

    Witajcie Kochani :) teraz się przygotowujcie do Świąt.. dopiero potem do Agi szpitala.. tylko, gdzie jest Agusi zdjęcie? Pewnie znów urosła, zmieniła się.. Niesamowita dziewczynka.. Pozdrawiamy i ściskamy serdecznie

    AnkaJ
    16 grudnia 2017 o 11:13

    Z tymi fotkami to jest problem. W tym roku wyjątkowo mało mam zdjęć Agi,bo niestety często jest w złej formie. Zbyt często. Mam nawet problem żeby coś sensownego do apelu wybrać! Masz rację, Agi schudła mi i się wyciągnęła :)
    Masz rację Ulu, najpierw święta, potem operacja. Ja również Was pozdrawiam i życzę zdrowia i spokoju!!!

    ~Fleur de Lys
    16 grudnia 2017 o 18:00

    Nie wiem, co napisać, po prostu nie wiem… Tak bardzo bym chciała, żeby już było „po” i żeby „po” wyszło dobrze.
    Ja nie odróżniam za bardzo tych witryn blogowych, ale mnie na blogspocie dobrze się pisze, najlepiej (zaliczyłam Onet, WP i windowslive w jakichś zamierzchłych czasach) ale blogspot jest w porządku, może tam się przenieś?
    Mocno przytulam <3

    AnkaJ
    16 grudnia 2017 o 21:15

    Tak, sama chciałabym się obudzić za kilka tygodni. Tyle przetrwaliśmy, przetrwamy i to, prawda?
    Ja właśnie na Blogspocie założyłam blog https://mojaagi.blogspot.com/ Jeszcze cały czas przeklejam stare posty i pracuję nad nim. Dla ułatwienia, adres jest podobny, a nazwa bloga jest taka sama :) Mam nadzieję, że do końca stycznia dam radę. Na chwilę obecną jestem w połowie 2013 roku. Nawet znalazłam pierwszy komentarz od Ciebie :)
    Przytulam!!!

    OdpowiedzUsuń