środa, 25 czerwca 2008

Trochę wspomnień /25 czerwca 2008/

Witam wszystkich serdecznie!
Moja kochana Agunia przyszła na świat 28 czerwca 2006 roku. Poród był bardzo długi. Trwał dobę. Jednak przestało to być ważne w momencie kiedy okazło się, że moje dziecko nie płacze. Dodatkowo lekarz i położne były strasznie poważne i nerwowe. W końcu moja Agi zaczęła płakać. Ja jednak wiedziałam, że jest z nią coś nie tak…
Okazało się, że mój skarb ma zdeformowaną prawą stronę buźki. Nie ma uszka tylko fragment małżowiny, do tego brak prawego ramienia żuchwy i przyrośnięty języczek. W drugiej dobie życia zabrano mi Agi do szpitala do Poznania. Nie chciała jeść, nie miala odruchu ssania. Mnie wypuścili dobę później. Pojechałam do Agi i z nią zostałam.
Przez pierwsze dwa tygodnie Agi przeszła zapalenie płuc i była karmiona sondą. W trzecim tygodniu nastąiła poprawa i Agi zaczęła walczyć i pić z butelki. Dowiedziałam się też, że podejrzewają u mojego dziecka zespół Treachera – Collinsa. Lekka odmiana. Jest to choroba genetyczna, ale mogła też powstać podczas zlego podziału komórki…
18 lipca, mój mąż dostał najpiękniejszy prezent urodzinowy. Wyszłyśmy ze szpitala.
Moje dziecko radziło sobie świetnie. Wesoła, stale uśmiechnięta i uczepiona nogawki mamy. Piękne wspomnienia…
Jestem szczęśliwa, że wybrałam tak wspaniałą i ciepłą Panią doktor dla Aguni. Dzięki niej jakoś sobie jeszcze z tym wszystkim radzę.
Agi rosla baaardzo wolno. Mając rok ważyła zaledwie 5 kg i nosiła ciuszki 62-68 cm. Innymi słowy roczny noworodek.
Swoją słodką buźką, wielkimi oczami zaopatrzonymi w dłuuugie rzęsy, zjednywała sobie serca wszystkich. Na spacerach zaczepiała wszystkie starsze małżeństwa, sprawiając im tym samym ogromną frajdę.
Agi kochała pieski, dla niej nawet kroliki w Teletubisiach robiły hau hau. Lubiła się bawić, oglądać książeczki, słuchać muzyki i tańczyć. Nade wszystko uwielbiała (co zostało jej do dziś) spacery. Najlepiej pieszo, pchając wózek, albo na rękach u mamy – tam zawsze najlepiej.
Do listopada Agi ważyła już 6 kg!!
Niestety, 16 listopada 2007 zakończyły się szczęśliwe dla mnie chwile z moją córką. Zdażyła się tragedia, której widok i wspomnienie będzie prześladować mnie do końca życia…

1 komentarz:

  1. No ale co sie stało??? Dlaczego piszesz o Agi w czasie przeszłym??? Przecież ona ciągle jest, co wnioskuje z kolejnych wpisów i na pewno ciągle lubi pieski….Co się stało?
    ~mk

    OdpowiedzUsuń