czwartek, 17 grudnia 2015

Trudny grudzień /17 grudnia 2015/

Jesienna zima nie pozwala cieszyć się spacerami. Brak mrozów sprzyja chorobom i alergiom. Niestety pleśnie i grzyby świetnie się mają i trzeba z tym walczyć. Strach wychodzić z Agnieszką na spacery. Zasadniczo tylko w weekendy mamy tyle czasu, żeby sobie na to pozwolić. Sami jednak wiecie, że pogoda na to nie zawsze pozwala. Poprzedni weekend to wiatr i deszcz. Nie dało się wyjść, ale poprzednie soboty mamy zaliczone. Ten tydzień deszczowy i samej, nie chce mi się wychylać nosa z domu. A tu święta za pasem i trzeba jakieś zakupy zrobić…
Na ostatnim spacerze miałyśmy też dosyć przykrą przygodę. Przechodziłyśmy przez pasy, żeby było jasne, na światłach. Wcisnęłam przycisk, pojawiło się zielone. Auta na przeciwnym pasie się zatrzymały. Jednak (na szczęście) chwilę trwa zanim odwrócę wózek do jezdni i wejdę na pasy. Mimo zielonego światła, zawsze patrzę czy auta stoją. To dobry nawyk. W ostatniej chwili udało mi się cofnąć wózek. Samochód pędził dosyć szybko. Ładny, czarny sedan. Dwóch młodych ludzi. Kierowca się na mnie spojrzał, obojętny wzrok. Mam nadzieję, że tym, na następnych pasach, też się uda. Cała sobota była do bani. 5 grudnia 2015.
Ostatnio Agnieszka ma trudny czas. Jakoś nie umiem jej zmierzyć Próbowałam, ale za każdym razem wychodził mi inny pomiar. Według wszelkich znaków jednak, Agnieszka urosła. Skutkiem tego nie, nie jest brak pasujących ubrań. Skutkiem tego są problemy z kręgosłupem. Już tydzień temu, w czwartek, Karolina walczyła z szyją i odcinkiem piersiowym, a Robert rozluźniał żebra i splot słoneczny. Pani Iwonka, pielęgniarka z hospicjum, już drugi tydzień nie oklepuje małej, bo jest zwyczajnie obolała i wymęczona. Od poniedziałku walczymy z kolejnymi kontuzjami. Staw biodrowo – krzyżowy nastawiony najpierw przez Mirka, a we wtorek zakończona operacja przez Karolinę, do tego przejście piersiowo – krzyżowe… Wczoraj Mirek znowu walczył, piersiówka, dzisiaj Karola skończyła, bo bark prawy…
Patrzę na to moje biedne, obolałe dziecko i mnie serce boli. Jak jej pomóc? Nie wiem, nie da się. Przyznaję, dawno takiej czarnej serii nie mieliśmy. Dawno nie urosła widocznie tak gwałtownie.  Do tego mamy problemy z alergią. Cały czas, od listopada lecimy z inhalacjami. Już nawet był moment, na początku grudnia, że kusiło mnie, żeby przerwać to. Jednak Agnieszka sama dała mi znać, że lepiej nie próbować. Zwyczajnie się przytkała, a jak tak robi, to wydaje głos buzią. Widzicie, mimo tego, że dostaje lek na alergię, inhalację, są dni, kiedy zalewa się wydzieliną. Do tego te oczka. Przypomniałam sobie, że mam Opatanol (skleroza nie boli), wystarczyło dwa razy zakropić i oczka zrobiły się piękne. Jednak od wczoraj znowu oczy przekrwione i przesuszone. Jak nic będzie to owrzodzenie rogówki.
Dzisiaj była Pani doktor z hospicjum. Bez najmniejszego problemu przepisała mi kropelki, które dostaliśmy od okulistki ponad rok temu, stwierdzając, że są bardzo dobre (Tobradex). A żeby tak jeszcze mieć pełen komplet. Właśnie jak wchodziła Pani doktor przebrałam Agnieszce pampersa i co? Jak to co, infekcja intymna… Szlag! Pani doktor obejrzała, zaleciła przemywanie rumiankiem, Clorotrimazolum, Furaginę, żeby przez przypadek na układ moczowy nie poszło i zatwierdziła moją decyzję o podaniu Fluconazolu.
Na domiar wszystkiego, Agnieszka przywitała Panią doktor (znowu) pięknym atakiem spastycznym. Usłyszałam pytanie, jak często jej się to na dobę zdarza. Nie wiem, nie liczę. A może powinnam? Tylko jak to policzyć? Ona się uspokaja na kilka minut i zaczyna od początku. Liczyć to jako jeden czy dwa? Pani doktor kazało podawać jej wlewki. Stwierdziła, że trzeba to przerwać. Zrobiło mi się tak jakoś…. Puki mam siłę, będę walczyła z nią, żeby leki ograniczać. Nie jest łatwo, bo mam wrażenie, że to Agnieszka zaczyna coraz częściej wygrywać. A u mnie zaczynają szwankować stawy w nadgarstkach, żebra i krzyże. Jednak to nie sztuka uśpić dziecko na cały dzień Ja muszę dać radę, najwyżej będziecie narażeni na moje użalanie się nad sobą
Żyć nie umierać…
Fakt, cieszę się bardzo, że Agnieszkę wszelkie infekcje omijają. Mam na myśli grypy, przeziębienia itp. Wierzę i gorąco liczę na to, że damy radę przetrwać ten sezon bez antybiotyku!!!!
Dobrze, że nie jesteśmy same Dziękuję naszym nauczycielom i rehabilitantom za cierpliwość dla Agnieszki i jej rozhisteryzowanej matki
Pozdrawiam gorąco i życzę dużo zdrowia i sił w przygotowaniach do świąt. Trzymajcie się w dobrej formie!!

2 komentarze:

  1. ~Vanessa
    17 grudnia 2015 o 22:48

    Jestem z Wami! Walczcie i trzymajcie się cieplutko! <3
    Buziaki dla Agi :*
    Do zobaczenia w święta?

    AnkaJ
    18 grudnia 2015 o 21:50

    Vanesska, skarbie, dziękuję!!! Masz rację, będziemy musieli się w święta spotkać, już tak dawno się nie widzieliśmy, choć z Twoim tatą jakoś tak ostatnio często się widzę ;) To pewnie dlatego :P
    Kochanie, do zobaczenia i gorąco tulę!!! :****

    ~Lila-Fleur de Lys
    17 grudnia 2015 o 23:37

    Witaj,w klubie…Nie pamiętam,kiedy czułam się tak podle.I nie pomagają żadne sprawdzone dotąd metody,ani medyczne,ani pozamedyczne.
    Wiem,że przy Twoich problemach moje są niewielkie,no ale subiektywnie zaczynają mnie przerastać…
    Chyba pogoda,która mi nigdy nie przeszkadzała,porządnie daje mi się we znaki.Już dziś ściągnęłam choinkę i szopkę.Lampki pomogły…na chwilę.(Swoją drogą zawsze żelazną moją zasadą było:choinka dzień przed Wigilią.Łamię wszystkie swoje zasady i co?I dół)
    Ściskam mocno i mam nadzieję,że obie wrócimy do formy,jakiejś tam formy,bo…co nam innego pozostaje.
    Ucałuj Agnisię…Mocno i ode mnie.Strasznie mi na tym zależy,dobrze?A ja przytulam się do Ciebie i przytulam Ciebie i w ogóle idę,bo zacznę płakać…Buziaczki***

    AnkaJ
    18 grudnia 2015 o 21:48

    Nie zgodzę się z Tobą. Problemy, to są problemy i jeżeli mamy wrażenie, że nas przerastają, nie oznacza to, że te kogoś innego są mniejsze, czy też większe. Ja nigdy nie bagatelizuje niczyich problemów (no może czasami, jeżeli widzę, że ktoś szuka ich na siłę, a nie robi nic, by zmienić swoje życie, pomimo ofiarowanej pomocy, zwyczajnie niektórzy lubią użalanie się nad sobą). Ja też czasami się nad sobą użalam, niestety. Jednak bywają te gorsze dni, kiedy niemoc zwycięża.
    Tak bardzo chcę, żeby pogoda się unormowała. Niech zimą będzie zima, a jesienią jesień. A teraz, teraz nie wiadomo jaką porę roku mamy. Powinniśmy narzekać na mrozy i śnieg, a nie na deszcz i szarugę. Świat staje na głowie.
    Agnieszka dzisiejszy dzień praktycznie przespała, może to i lepiej, bo mnie prawie nie było. Święta i masa zakupów, sama rozumiesz. Mam wrażenie, że już jest lepiej, organizm odpoczywa. Z infekcją zareagowaliśmy w samą porę.
    Agnieszka wyściskana (i wycałowana), leży wieczorkiem w swoim łóżku i obserwuje zmieniające się kolory na świecących motylkach i światełka choinkowe na ścianie, które wiszą już od niedzieli. Nie ma opcji, żeby coś nie świeciło. Mała cwaniara wzdycha i zerka wymownie na sufit, żeby jej jeszcze tańczące światełka włączyć, ale nie ma zmiłuj ;)
    Liluś, przytulam i mam nadzieję, że dobry nastrój pojawi się wraz z nadchodzącymi świętami. Przytulam Cię i pomyśl, już niedługo nowy, lepszy rok :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Karolina90
    18 grudnia 2015 o 22:48

    Ojej, biedna Agnieszka. Jak nie urok to wiadomo co. Że też ta spastyka aż tak daje jej się we znaki. I jeszcze ta infekcja narządów płciowych… Dobrze, że przynajmniej przygoda z samochodem skończyła się w miarę dobrze, a nie tak, jak ostatnio bodajże w Tychach. Niestety, dla młodych kierowców coraz częściej liczy się szpan na drodze niż bezpieczeństwo innych osób. Przez ten brak mrozów za jakiś czas pojawi się wysyp wirusów, bakterii i innych świństw, których nie zamroziło, więc proszę uważać na Agniesię. Pozdrawiam serdecznie i trzymajcie się ciepło

    AnkaJ
    18 grudnia 2015 o 23:02

    Dziękuję, masz rację. Biedna ta nasza Gucia. Na szczęście jest już lepiej. Udało się zadziałać na czas. Dzisiaj był dzień odsypiania.
    Nie rozumiem tych kierowców, którzy widząc pomarańczowe światło przyciskają gaz do dechy. Czy rzeczywiście tak im się spieszy? Przecież to światło paliło się kilkanaście sekund… Dlatego nie lubię jeździć po dużych miastach.
    Przytulam i pozdrawiam!!!

    ~okiem kobiety
    20 grudnia 2015 o 12:26

    Znowu Agnieszka musi się tak męczyć, bidula! U nas odpukać od początku grudnia nic się nie dzieje.
    Zdrówka życzymy, dużo sił i wytrwałości. Trzymajcie się dziewczyny!!!

    AnkaJ
    24 grudnia 2015 o 14:08

    Dziękuję!!! Taki już los tej mojej sroczki :) Mam tylko nadzieję, że chociaż te święta będą dla niej czasem spokoju od bólu :)
    Przytulam!!!

    OdpowiedzUsuń