piątek, 27 listopada 2015

Poradnia żywienia i kot czarny /27 listopada 2015/

Witam serdecznie
Niesamowite, ale za miesiąc będzie już po świętach, a potem już tylko kilka dni do Nowego Roku. Z roku na rok przeraża mnie ten upływający czas. Ucieka coraz szybciej, zauważam to też po częstotliwości postów. Jakoś tak ciągle mi się wydaje, że dopiero co pisałam. Nagle okazuje się, że minął już tydzień, dramat!
Dzisiaj dotarliśmy do Poradni Żywienia. Ważenie Agnieszki wykazało niezbicie, że dziecko przytyło, ma już 26,9 kg. To wyjaśnia, dlaczego coraz trudniej jest mi ją podnosić i przenosić. Dlaczego walka z jej napadami spastycznymi jest coraz trudniejsza. Coraz bardziej dojrzewam do myśli, że trzeba będzie zainwestować w podnośnik. Arek jeszcze się broni,ale nie będzie miał wyboru, bo to ja dźwigam córkę częściej. Chyba się rozleniwiłam przez ten podjazd Muszę się rozejrzeć i zobaczyć, który sprzęt jest najlepszy, najtańszy. A może jakiś używany… Zobaczę, ale to w przyszłym roku.
Wracając jednak do tematu. Niestety nie udało się rzetelnie zmierzyć Agnieszki. Po ubraniach wiem, że urosła, ale córcia była strasznie spięta przy mierzeniu i nie udało się tego dobrze zrobić.
Miałyśmy też gotowe wyniki badań krwi i moczu. W zasadzie cała morfologia w normie. Płytki trochę zaniżone, ale nieznacznie, więc poczekamy i zobaczymy w lutym jakie wyniki nam wyjdą. Wtedy będziemy się zastanawiać. Pani doktor zaproponowała też, żeby  w następnym badaniu sprawdzić poziom hormonów tarczycy. Może tutaj ukryty jest problem z jej przybieraniem na wadze? W końcu mamy niską kaloryczność w diecie, a mimo tego, Agnieszka przybiera na wadze. Zobaczymy. Tylko czy ja będę o tym pamiętać za 3 miesiące??? Trzeba sobie wpisać w jakiś kalendarz do przepisania do nowego. A tak w ogóle, to chyba czas już do księgarni po nowy kalendarz!
Kto jest zdania, że czarny kot przynosi pecha? Ja uważam, że raczej miałam szczęście. Otóż kiedy wracaliśmy, to niepokorne zwierzę, tuż przed Obornikami (było już prawie ciemno), wyskoczyło na lewy pas i w ostatniej chwili zobaczyłam go, bo zlewał się z asfaltem. Odruch bezwarunkowy – ostre hamowanie. Na szczęście człowiek jadący za mną zachował odległość przepisową, bo mogło to się źle skończyć. Poza tym, mogłam trafić na bardziej nerwowego kierowcę, który na światłach mógł przyjść do mnie, żeby „wyjaśnić” sprawę No i co? Szczęście miałam, nie?
A tak poważnie, to mam nadzieję, że Agnieszce nic się nie stało, bo trochę jej głowa poleciała do przodu. Puki co, leży spokojna. Nie widać, żeby coś tam więcej ją bolało. Dzisiaj doskwiera brzuszek i jest trochę płaczliwa. Mam nadzieję, że za chwilkę wszystko będzie dobrze.
To dzisiaj na tyle, dzisiaj jakiś taki ciężki dzień, chyba jednak jakiś śnieg spadnie, choć mamy 3 stopnie w plusie. Zobaczymy, a może to wrażenia po spotkaniu z czarnym kotem?
Życzę udanego i spokojnego weekendu. A tym, którzy będą balować na andrzejkowych imprezkach, udanej zabawy

1 komentarz:

  1. ~okiem kobiety
    28 listopada 2015 o 12:22

    mi też ten czas leci bardzo szybko, patrzę poniedziałek, a za chwilę już weekend i tak w kółko. Co do przesądów, mój ojciec mówi że jak zobaczy zakonnicę to ma pecha. Ja często wyjeżdżając z garażu widze zakonnicę i to nie jedną (bo mieszkają niedaleko) i wtedy mówię „mój ojciec już by chyba nigdzie nie pojechał”, a mi jakoś nic złego się nie dzieje i pecha nie mam.
    Współczuję Ci z tym dźwiganiem Agnieszki. Moja Mała waży o połowę mniej, ale jak ją podźwigam dłużej to odczuwa to mój kręgosłup.
    Trzymajcie się zdrowo!!!

    AnkaJ
    28 listopada 2015 o 21:59

    Ja wiem, że to banalne. Jednak zauważyłam, że coraz częściej zauważam, że czas mi zbyt szybko ucieka, zdecydowanie za szybko. Ja tam nie wierzę w przesądy, to nie ma sensu. Wierzę, że to co nam zapisane, spotka nas w życiu i nawet jeżeli czegoś unikniemy, będzie czekać na nas na kolejnym zakręcie życia. A poza tym, bywają dni gorsze i lepsze, ale to nie ma nic wspólnego z piątkiem 13-go ;)
    Niestety mój kręgosłup nie jest w dobrym stanie, a każda próba jego wzmocnienia kończy się kontuzją. Zaczyna mi już brakować pomysłów. Jak Agnieszka Ważyła 12 kg, wydawało mi się, że nie jest lekka, a chodziłam z nią wszędzie na rękach ;)
    Przytulam gorąco i pozdrawiam!!!

    ~Aga Cichon
    3 grudnia 2015 o 14:52

    A brała Pani pod uwagę, że takie przybieranie Agi na wadze może też brać się od tych wziewnych leków? One obojętne dla zdrowia nie są. Ja sama po ich stosowaniu mam problemy z wagą (nigdy szczupła nie byłam, ale po ich zażywaniu było jeszcze gorzej).

    AnkaJ
    3 grudnia 2015 o 18:52

    Ja wiem, że te leki nie są obojętne. Jednak córka z wagą ma problemy od momentu założenia PEG-a. Właściwie wcześniej mieliśmy problem z tym, żeby przybrała, a potem jakby się wszystko odwróciło.
    Co do pulmicortu, Agnieszka tylko ostatni rok tak dużo inhalacji miała. A trzeba wziąć pod uwagę fakt, że przez 3 lata stała z wagą, za to wyciągnęła się trochę. Myślę, że te leki to jednak nie jest przyczyna przybierania na wadze.
    Przyznam, że nigdy nie pomyślałam o tym, choć faktem jest, ze to sterydy jednak są!
    Dziękuję za uwagę. Przeanalizuję ją z lekarzem.
    Pozdrawiam :)

    ~Mama Lilki
    9 grudnia 2015 o 09:57

    Aniu a jak Agusi układ moczowy? Obrzęki? Myślałaś o tym?

    AnkaJ
    17 grudnia 2015 o 20:20

    Na szczęście nie mamy problemów z układem moczowym. Owszem, jest lekki obrzęk, ale lekarka ostatnio stwierdziła, że to skutek tego, że Agnieszka jest dzieckiem leżącym. Co dalej, zobaczymy…
    Przytulam, Aguś!

    OdpowiedzUsuń