Witam ponownie. Jesteśmy już po wizycie u neurologa. Generalnie nie wiem
sama co Wam powiedzieć. Pani doktor bardzo sympatyczna. Badanie
tomografem generalnie odradzała. Niepotrzebne naświetlanie a obrazu
dokładnego by nam to nie dało. Wskazane byłoby raczej badanie
rezonansem, ale na razie nie wchodzi to w grę. Podczas tego badania
Agnieszka musiałaby być pod narkozą… Jeżeli Pani doktor uzna, że taką
narkozę bezpiecznie (na ile to jest oczywiście możliwe) można podać Agi,
wtedy wypisze nam skierowanie. Na chwilę obecną zastanawia się nad
zmianą leku pobudzającego komórki mózgowe na inny o podobnym działaniu.
Myśli również o zejściu ze środka przeciw padaczce, uważa, że
niepotrzebnie Agi jest nim faszerowana. Jednak na ten temat będziemy
rozmawiać przy następnej wizycie. Pani doktor zauważyła, że Agi jest
rehabilitowana. Wspomniałam również o naszej Danie i pieskach. Pani
doktor uznała to za bardzo dobrą i przynoszącą efekty metodę. Ja też tak
uważam, dlatego nadal się spotykamy z naszą Daną i Majeczką. Pieski
towarzyszące mile widziane!!!
Najtragiczniej wyszłam ze zleceniem na
nasz nieszczęsny pionizator! Pani doktor generalnie wyraziła pozytywną
opinię na wypisanie tego zlecenia. Jednak jak to się stała, że nam go
nie wypisała? Tego niestety nie wiem, ani ja ani mój mąż. Ja ubierałam
Agi i byłam święcie przekonana, że Pani doktor wypisuje nam zlecenie…
Niestety, nic z tego! Mamy stawić się w kwietniu, to do tego czasu mamy
czekać? No nic, będzie trzeba skorzystać z „wyjścia awaryjnego”! No ale
zobaczymy co nam z tego wyjdzie. Do wyjazdu, do stolicy za dużo czasu
już nie pozostało. A właśnie, a’propos zabiegu zakładania PEG-a. Pani
doktor potwierdziła nam, że narkoza to nie bardzo w jej stanie.
Najbezpieczniejsze jest wybrane przez nich, lekarzy z CZD rozwiązanie. A
założenie PEG-a jest dobrym rozwiązaniem. Mimo wszystko nie bardzo mnie
to uspokaja!
Muszę się Wam przyznać, że napracowałam się przy tych
świątecznych wypiekach. Piekę od wczoraj, tzn od poniedziałku, a końca
nie widać. Już nawet dwie osoby odebrały swoje placuszki. Reszta na
jutro. Wiecie jak jest, trzeba sobie pomagać, niektórzy lubią jeść, ale
nie piec. A ja lubię piec, więc dlaczego nie wykorzystać mojej małej
pasji. Tylko akurat dzisiaj dzień się bardzo wcześnie zaczął, a noc
znowu niespecjalnie przespana.
Aguś całą podróż była nadzwyczaj
spokojna. Nie szalała, ani nie wymiotowała. Podobało jej się, a
najbardziej w odwiedzinach u Czarusia! Agiś zachowywała się jakby była u
siebie w domu. Może pamięta, że ganiała z tatą po mieszkaniu cioci Eli i
wuja Arka? Kto wie co w tak małej główce siedzi.
Dziękujemy
wszystkim za wspaniałe prezenty świąteczne dla Aginka! Kolekcja
malutkich figurek aniołków nam się powiększa! W zasadzie maskotek też!
Ostatnio nawet koleżanki córeczka, Martynka liczyła maskotki. Bidulka
nie zdawała sobie sprawy, że to zaledwie połowa. Reszta jest pochowana w
skrzyni z zabawkami i w Aginka tapczanie.
Agi wróć, przyjdzie Martynka i policzycie razem wszystkie maskotki! Agi lubi liczyć!!
~mk
OdpowiedzUsuń25 grudnia 2008 o 11:05
A moze Pani doktor zwyczajnie zapomniała o tym zleceniu? Nie warto by przedzwonic i powiedzieć, ze chyba umkneło wam obydwu w tym przedswiątecznym ferworze. Sama mówiłas, ze długo i o rówznych rzeczach roamawialiście, więc mogło jej to zwyczajnie umknąć. Jak jej przypomnisz, to pewnie wypisze i kaze tylko odebrać:)A co można kupić Agi na prezent? Co by jej mogło pomóc, albo co by jej się spodobało? Chciałam coś wyslać, ale najzwyczajniej w świecie, nie wiedziałam co….