piątek, 22 lipca 2011

Znowu obolała Aguśka /22 lipca 2011/

Kolejny tydzień lata za nami. Nie lubię jak czas przecieka mi między palcami i nie mogę zatrzymać tych przyjemnych słonecznych dni. Teraz znowu deszcz rozpadał się na dobre i nie mogłyśmy iść choć na krótki spacerek. Od poniedziałku codziennie, choć na chwilkę korzystałyśmy z pogody. Agniesi mina jest bezcenna, jak wkładam ją do wózka. Ostatnio jednak w ciągu dnia jest jakaś taka przemęczona i leje się przez ręce. Ma problemy z trzymaniem główki i jest płaczliwa. W piątek Asia okleiła ją tejpami. Teraz, Asi nie ma, ma urlop, z którego mam nadzieję baaaaaaardzo szybko wróci, pełna energii i zapału do pracy. Tomasz zdjął tejpy przy masażu w poniedziałek, przekonany, że będzie Karolcia. Niestety, był Mirek. A Mirek, ani nie nastawi Agi dobrze kręgosłupa, ani nie oklei jej tejpami. Mirek zrobi czaszkowo-krzyżową, rozmasuje, poćwiczy, pogada z Agniesią. Hiropraktykiem niestety nie jest. Takie wykształcenie mają tylko Asia i Karolcia. Ponieważ Karolina nie była przewidziana w tym tygodniu, miała trasę, zadzwoniłam i poprosiłam o pomoc. W czwartek zajechała i ponaprawiała moją płaczącą dziewczynkę. Okazało się, że bioderko miała wystawione. Dawno jej to nie doskwierało, więc nie przyszło mi to do głowy. A to moje biedne zapłakane dziecko, nie mogło ani leżeć długo w jednej pozycji, ani zrobić kupki, bo kręgosłup obolały. Dopiero podany nurofen troszkę jej ulżył i kaszka na rozluźnienie (taka dla maluchów, jest świetna, wystarczy dodać łyżeczkę czy dwie do obiadku i pomaga w zrobieniu kupki, nie powodując biegunki, ja mam z Nestle).
Swoją drogą we wtorek i czwartek mamy właśnie terapię czaszkowo-krzyżową z masażem buzi. Ku mojemu zdumieni, Agniesia nie denerwuje się, jak Mirek jej masuje buźkę. Trochę bardziej jest pobudzona jak zaczyna robić coś w okolicach języczka, ale to zawsze było jej wrażliwe miejsce.
Zastanawiam się, czy nie zrobić Agniesi tygodnia przerwy w rehabilitacji. Jedyną przerwę jaką ma, to jak jest chora, ale z drugiej strony, boję się, że będzie miała znowu problemy z kręgosłupem. Agniesia znowu mi się troszkę wyciągnęła, jednak waży nadal swoje 18 kg. Paznokieć już całkiem ładnie schodzi, znaczy zrasta ta narośnięta warstwa.
W dalszym ciągu nie podjęłam decyzji, czy rozwieszać zdjęcia Agniesi. Stoją w paczce i czekają aż coś postanowię. Ostatnio jednak zauważyłam, ze brakuje mi fotografii mojej Agniesi. Postawie sobie jakieś zdjęcie w sypialni. W salonie chyba też coś zrobię… sama nie wiem. Boję się, że takie zdjęcia będą przywoływały złe wspomnienia i smutek. Z drugiej strony naprawdę mi ich brakuje czasami.
Padający za oknem deszcz powoduje marny nastrój, jednak łudzę się, że weekend będzie słoneczny. Strasznie chce mi się wyjść z domu. W ubiegłą niedzielę leżałyśmy z Agi na ogródku na leżaczkach. Agniesia przyglądała się szalejącym nad naszymi głowami jaskółkom. Mają na blokach masę gniazd i latają z piskiem łapiąc owady, żeby nakarmić młode. Bardzo ją interesował ten dźwięk jaki wydawały robiąc kolejne kółko.
Życzę Wam również pięknej pogody. A Ciebie mój króliczku kocham najbardziej na świecie.

1 komentarz:

  1. ~babcia gosia
    23 lipca 2011 o 09:55

    Kochana Pani Aniu, tak bardzo rozumiem Pani niepokój w chwilach, gdzie stan pewnej stabilizacji nagle się zmienia. Wierzmy, że i tym razem z udziałem specjalistów Agusi ktoś ulży…Wiem też na milion procent, że choć pozornie nieświadoma dziecinka , tego, co dzieje się wokół czuje swoim malutkim SERDUSZKIEM tą przeogromną MATCZYNĄ MIŁOŚĆ . Zapewne i Pani widzi mimikę buźki, wodzenie oczkami , kiedy szepce Jej Pani o tym , co wokół się dzieje. Trzeba tak funkcjonować,i Pani wie o tym najlepiej jakby Agusia wszystko widziała, słyszała, była w pełni zdrowym dzieckiem. ONA SŁYSZY, CZUJE…Tyle razy zdarzały się przypadki, że ludzie budzili się po 30 latach…I ten cały okres czasu ktoś bliski dawał im MIŁOŚĆ …pokornie czekając na ten dzień. Pani jest przykładem właśnie takiej osoby…dając tony miłości czeka….i WIERZY, a to najważniejsze…Zastanawia się Pani nad rozwieszeniem zdjęć Dziecinki…Kilka w różnych miejscach mieszkania z Jej radosną buźką..jak najbardziej. Swojego Aniołka ma Pani przy sobie…Przepiękne jest zdjęcie pierwsze, gdzie MALEŃKA AGUSIA jak laleczka siedzi z Panią na ławce i chwyta torebkę…śliczne zdjęcie pod wpisem.”.Z pomoc dziękujemy”. Tony sił ślę i miliardy buziaczków od babci Gosi ….Już Agusię, Jej bliskich dawno dodałam do grona tych istotek, które w swojej modlitwie zawierzam Bogu…Będzie dobrze…MUSI…

    ~Longina
    25 lipca 2011 o 16:52

    Zapraszam do mnie na bloga po odbiór wyróżnienia. buziaki

    OdpowiedzUsuń