środa, 14 marca 2018

Kolejna operacja już w poniedziałek

Czas przeleciał nam między palcami. Zgodnie z zaleceniami mojego małżonka, nie zdążyłam się nawet odstresować, bo po co? Za chwilę jedziemy z powrotem. Nie myślałam jednak, że to tak szybko nastąpi. Wiem, powtarzam się od dawna, jednak nie ogarniam tego, jak ten czas mi ucieka. Mam tylko nadzieję, że w szpitalu przeleci tak samo szybko, wyjątkowo, wyrażam zgodę na jeszcze szybszy jego upływ ;)
Jak Agnieszka się czuje po poprzedniej operacji? Powiem Wam, że zaskakująco dobrze! Biodro nie jest już bolesne, blizna ładnie się zagoiła. Już mogę nawet smarować maścią, która troszkę ją zmniejszy. Mam taką nadzieję. Wszyscy mówią, że blizna jest piękna. Ja w tym nic pięknego nie widzę, wielka czerwona krecha na 20 cm. Patrzę na nią i mi serce pęka. To drugi, tak olbrzymi ślad po operacji, a za chwilę będzie trzeci. Żadna matka nie chce czegoś takiego na ciele swojego dziecka. Wiem wszystko. Wiem, że to pomogło jej pozbyć się olbrzymiego bólu. Przez chwilę było nawet tak fajnie, bo nie dokuczało jej to drugie biodro. Nie ma jednak lekko. Jak tylko Agnieszka przestała odczuwać ból w operowanym biodrze, tak zaczęła się wiercić i skutek tego był taki jak zwykle. Biodro prawe zaczęło jej dokuczać i teraz wiem na 100%, że trzeba to szybko zrobić. Będzie ją to boleć, będzie znowu cierpieć i się bać. Pociechą jest jednak świadomość, że to potrwa dwa - trzy tygodnie, a niezoperowane biodro będzie dokuczało coraz bardziej. Pełno sprzeczności w mojej głowie... Początek schizofrenii, a może innej choroby psychicznej?? Kto wie, kto wie...
Wszyscy mi dookoła powtarzają. Teraz będzie Ci łatwiej. Już wszystko wiesz, to z górki. Tylko nie zawsze jest dobrze wiedzieć. Czasami ta błoga nieświadomość pozwala łatwiej przebrnąć przez trudy życia. Nie na darmo mówią "Mniej wiesz, lepiej śpisz". A ja od dwóch tygodni rzucam się w łóżku jak ryba wyrzucona na brzeg. Na szczęście już jutro jedziemy, a wtedy funkcjonuję na innym poziomie. Mój organizm przestawia się na tryb "szpital". Mam nadzieję, że i teraz przełącznik zadziała ;)
Agnieszka przetrwała, dostaje Neozine, bo w poprzednim tygodniu trochę mnie zaniepokoiła. Jednak pomogło, póki co. Zajęć od czwartku też nie mamy, tylko rehabilitacja z Karoliną. Tego nie możemy odpuścić, bo ona ją rozmasuje i ewentualnie naprawi, a przed wyjazdem to bardzo potrzebne!
Pakowanie myślę, że będzie o tyle prostsze, że nie wszystko rozpakowałam. Zostawiłam w walizkach to co mogłam, to co wyprałam i dokupiłam, dorzucam na stos. Miałam nadzieję, że będzie cieplej, a tu znów przymrozki. Znów trzeba coś ciepłego do spanie zabrać. Ciekawe, kiedy nas wypuszczą, tak swoją drogą. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się zagoi, Agi się nie rozchoruje, jak poprzednio i świąt nie będzie musiał NFZ nam sponsorować.
I tak mnie jeszcze zastanawia... Na ile wyrównają jej nogi. Nie wiem, czy Wam pisałam, ale Agnieszka ma teraz lewą nogę krótszą. Na zdjęciu z przed i po operacji widać, jak dużo kości musieli jej obciąć. Ma teraz jakieś 10 cm krótsza lewą nogę. Prawe biodro nie jest tak mocno wystawione. Widać to na zdjęciu. I teraz, pani doktor z Poradni Żywienia, czy neurolog, mierząc Agi po krzywiźnie, będą miały dwa pomiary. W zależności, którą nogę będzie mierzyć :D
No nic, życzcie na powodzenia i módlcie się, trzymajcie kciuki za Agnieszkę! Przytulam Was serdecznie!!!!!!!!

3 komentarze:

  1. W sumie chyba każdy na Twoim miejscu miałby mętlik w głowie w takiej sytuacji. Ale będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Strach jest normalny, strach mobilizuje - tym bardziej matkę. Wiem, że bezsilność w obliczu czyjegoś bólu jest okropna, ale potem będzie lepiej, tylko lepiej - proszę się trzymać tej myśli. Życzę ciepła i wytrwałości dla Was obu :) Justyna

    OdpowiedzUsuń