poniedziałek, 19 marca 2018

Jak zwykle...

Witajcie! Jesteśmy na oddziale, wszystko zgodnie z planem, znaczy się od czwartku. W piątek dostałyśmy tę samą izolatkę, co ostatnio. To dobrze.
Dzisiaj Agnieszka miała operację. W końcu, bo weekend był trudny dla niej i bolesny. Bolało ją biodro, to niezoperowane. Skończyło się przeciwbólem. Agnieszka szła na operację czwarta. Zabrali ją o 13, choć miało być później. Spadło jedno dziecko z planu. Tak to jest. Godziny są bardzo ruchome w takie dni. Szybko poszło, bo już po 14.30 Agi była na sali pooperacyjnej. Niestety wołali mnie do niej, a to nie wróży nic dobrego.
Była bledziutka i mocno spała. Po chwili dostała drgawek. Dostała jeden raz lek, nic. Druga dawka zaczęła po chwili skutkować. Niestety, tylko na pół godziny. Znowu drgawki, znów ta sama historia. Lekarz wysłał mnie po Agi depakinę i relsed. Jak wróciłam, była spokojna.  Nie kazali podawać. Po pół godzinie historia się powtórzyła. Przyszedł lekarz, dali swój lek i kazali depakinę podać.
Przyszła pani doktor i orzekła, że za chwilę pojedziemy na neurologię. Na co Agnieszka westchnęła sobie głęboko i po chwili się obudziła. Poczułam się jakby mi kamień z serca spadł. Mogłąm w końcu oddychać. Jeszcze godzinkę poleżała na POP-ie i wróciłyśmy na oddział.
Na szczęście rana podobno nie krwawa mocno. Nie powinno być problemów. Zobaczymy. Teraz Agi jest w miarę spokojna. Dostała traumal. Noc pewnie będzie trudna. Przeżyjemy. Byle się nic nie działo!

3 komentarze:

  1. Trzymam za Was mocno kciuki. Pozdrawiam cieplutko.Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu modlę sie za Was.... juz teraz z górki więc bedzie dobrze :)
    buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie dobrze. Przecież nie może być inaczej...

    OdpowiedzUsuń