piątek, 22 marca 2019

Jak zwykle...

Teraz już mogę napisać. Emocje trochę opadły, choć jeszcze mnie nosi...
Wczoraj nadszedł ten wielki dzień i w końcu pojechaliśmy do szpitala w Kaliszu. Jak wiecie doczytałam na ich stronie, że mają jedyny w Wlkp oddział chirurgii szczękowo - twarzowej i robią w narkozie zęby, a nigdzie nie chcieli nas przyjąć. Zrezygnowałam nawet z Warszawy.
Dojechaliśmy nawet dosyć sprawnie. Droga spokojna, tylko 2,5 godziny jechałam, bez korków i przygód. Agnieszka w dobrym nastroju przetrwała podróż. Cudem udało się nawet miejsce na parkingu dla niepełnosprawnych znaleźć. Uprzejmi pracownicy otworzyli nam windę, żebyśmy mogli dotrzeć na 9 piętro. A tam tłum ludzi. Ja to zawsze zapominam, że mamy zaświadczenie, umożliwiające nam wejście bez kolejki do lekarza, i z reguły grzecznie czekamy. Na szczęście, nikomu specjalnie nie spieszyło się na fotel i kazali nam wejść bez czekania.
W gabinecie pani doktor oświeciła nas, że oni nie mają kontraktu na narkozę, bo zabrał NFZ. I niepotrzebnie przyjechaliśmy. Utworzyły się prywatne punkty, które takie kontrakty mają i tam nam kazała jechać. A właściwie może jednak nie, bo i tak nic nie załatwimy bez skierowania, ale skoro już jesteśmy w Kaliszu to może jednak... A może jednak bez sensu, bo przez telefon to samo załatwimy...
W takim razie próbowałam się dowiedzieć, jak to się stało, że mimo tego, iż przedstawiłam dokładnie naszą sytuację w rejestracji, została Agnieszka zapisana. W rejestracji nie wiedzą o takich szczegółach!!! Do tej pory łączono mnie na oddział, jak były jakieś wątpliwości, a nie kazano jechać w ciemno, bo pani była niepoinformowana... Słabo mi się zrobiło...
Na szczęście do dyskusji włączył się drugi lekarz. Tutaj pan doktor zaczął doradzać nam innych lekarzy z praktyką w rekonstrukcji twarzoczaszki. Najlepszy lekarz jest wg nich w Olsztynie(!!!) Fakt, opinie całkiem przyjemne. Dzisiaj się nie dodzwoniłam. W poniedziałek będę próbowała dalej.
Potem dostałam lekcję, że przecież Poznań, miasto uniwersyteckie i tam powinni nam pomóc. Przecież jest oddział dokładnie taki sam w jednym szpitalu. Ciężko było wytłumaczyć, że dzieci nie przyjmują, a jedyny dziecięcy już się tym też nie zajmuje. A tak poza tym, powinniśmy iść do swojego stomatologa i on powinien powiedzieć, co dokładnie trzeba u Agnieszki zrobić. Tak, bo każdy chce ją obejrzeć!
W końcu lekarze założyli rękawiczki i obejrzeli buzię Agnieszki. Zęby zdrowe, a mleczakami nie mamy się przejmować (pewnie Wróżka Zębuszka je sama usunie). Przerost dziąseł to od padaczki (eureka!). Żuchwa się zapada i za chwilę się udusi (może dlatego ma rurkę tracheo?). A tak właściwie to tam nie ma nic do zrobienia... Tu potrzebna jest plastyka. Tylko plastycy nie zajmują się zębami. A dentysta się nie podejmie, bo nawet jej zdjęcia nie zrobi, bo dziecko nie współpracuje...
Potem dostałam cenną radę, o tym w sumie nie wiedziałam, że jeżeli nie chcą nam nigdzie pomóc, trzeba dzwonić do NFZ. Muszą wyznaczyć najbliższą placówkę, która obsłuży pacjenta.
Poza tym, to powinniśmy byli już dawno trafić do Polanicy Zdrój. Możemy jeszcze do Prokocimia jechać, bo tam jest też świetny lekarz.
Tylko jakoś nikt nie polecił dobrego lekarza z Poznania...
Rozumiem, że lekarze z oddziału chcieli nam pomóc. Jednak mam totalny mętlik w głowie. Jechałam do Koszalina, bo wierzyłam, że nam pomogą. Liczyłam na to, że w końcu trafimy tam, gdzie trzeba. Okazuje się, że jest jak zwykle. Zauważyłam, że jak szukamy pomocy, to albo słyszymy, że przyjechaliśmy niepotrzebnie, albo dlaczego do nas, albo dlaczego tak późno... Smutne to. Od czasu Agnieszki wypadku zawsze męczył mnie ten problem. Problem zagubionych ludzi, którzy szukają pomocy dla swoich dzieci czy bliskich. Nie ma drogowskazów czy GPS, który powie nam co robić. Większości specjalistów musimy szukać sami. Sami musimy decydować, czy to jest już czas, żeby szukać konkretnego lekarza, czy też rodzinny wystarczy. Moja córka nie mówi mi jak się czuje. Moja córka nie pokazuje mi, że ją coś boli. Leczenie jej to forma szarady. Leczenie objawowe. Ja nie wiem, czy te zęby jej przeszkadzają. Nie wiem, co też się stanie z tymi, które są wrośnięte i zakryte dziąsłami. Od ponad roku dostaje drugi lek na padaczkę i od tego czasu dziąsła się w widoczny sposób powiększyły. Odstawić leków nie mogę. Dziecko nie gryzie, dzięki temu nie ma próchnicy, ale dzięki temu też dziąsła są tak spuchnięte. Chyba są zdrowe, bo co się dzieje z tymi zarośniętymi to akurat nie wiem. Do tego wszystkiego umycie jej zębów nie jest łatwe i z pewnością nie robię tego dokładnie, bo nie dojdę tam szczoteczką. Muszę przemyśleć to wszystko. Muszę podjęć decyzję co dalej robić. W poniedziałek mam nadzieję, że będę już bardziej ogarnięta...
Jak słusznie dzisiaj wuja Robert zauważył, bardzo blada była jak zasnęła. Ucho czerwone i znowu bardzo boli. A od rana do popołudnia taki spokojny dzień miała. Tak dobrze wszystkie zajęcia zniosła. Nawet ciocia Małgosia buzię wymasowała. I co teraz? Terapia kroplami nie pomogła... Znowu...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przypominam, że nadal możecie przekazać 1% Agnieszce! Dziękujemy!!!!



8 komentarzy:

  1. Aniu... Szlag mnie trafił. Przeczytałam, rzuciłam kubkiem o podłogę i wróciłam, żeby skomentować... Tyle, że nie wiem, jak. Wychodzi na to, że naraziliście w najlepszej wierze Agi na ryzyko zetknięcia się z podziębionymi o tej porze roku ludźmi, wyjechaliście z domu z osłabioną dziewczyną, po to, żeby niczego się nie dowiedzieć. Ręce mi opadły. W sumie faktycznie, ten spis potencjalnych lekarzy mogliście otrzymać przez telefon, albo mailowo. A tak sobie naszą Agi pooglądali. Jak fajnie... Przytulam bardzo mocno, przepraszam za chaotyczny i emocjonalny komentarz, ale naprawdę - mnie też szlag trafił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj. Ja sama nie doszłam jeszcze do siebie. Nie wiem co o tym myśleć. Nie wiem co robić dalej. Jechać do Olsztyna? Spróbować z Warszawą? Czy może szukać pomocy na miejscu? Mam kompletny kociokwik w głowie. Tulę!

      Usuń
  2. To są chyba jakieś kpiny. Kur... szukają kolejnego królika doświadczalnego czy co? Ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolinko, takie jest nasze życie. Ciągle poszukujemy i najczęściej odbijamy się od ściany. Tyle dobrego, że chociaż podali nam jakieś nazwiska i adresy. Nadal nie wiem co robić, ale w końcu chyba coś wymyślę... Chyba ;)
      Przytulam!!!!

      Usuń
  3. Brak slow... no poprostu brak slow. Niemoc, znieczulica, brak odpowiedzialnosci. Nie wiem nawet co napisac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ręce opadają na przepływ wiadomości w tym szpitalu. Nie pojmuję jak mogę rejestrować ludzi na oddział, który nie ma na coś kontraktu. Widać tak bywa częściej, bo nie wzbudziło to w nikim zaskoczenia. Mam nadzieję, że w końcu wymyślę co robić dalej!
      Pozdrawiam serdecznie!!!

      Usuń
  4. napiszę tylko gr gr grrrrrrr, bo sszkoda słów na to wszystko

    OdpowiedzUsuń
  5. Wkurw przez duże W! Paranoja jakaś

    OdpowiedzUsuń