wtorek, 10 sierpnia 2010

Wymiana PEG-a z przeszkodami /10 sierpnia 2010/

Ssak naprawiony. Pan dzisiaj z serwisu do mnie dzwonił i okazało się, że bateria padła. Po włączeniu ssaka powinien chodzić jakąś godzinę na baterii, padł po kwadransie. Podoba mi się serwis DeVilbiss, miło, szybko i bez niepotrzebnych ścięć. Jutro ssak będzie u nas w domku, a kurier zabierze ten zastępczy.
Agniesi kręgosłup jakoś już mniej doskwiera. Jednak w poniedziałek rano zdjęłam jej tejpy i Asia jak jej ustawiła to tylko było słychać chrupnięcie. No i Agi się uspokoiła. Po rehabilitacji wczorajszej, dałam Agi obiadek i chciałyśmy na spacerek iść… A tu jak nie grzmotnie, jak nie lunie deszczem, gradem! No i tyle wszystkiego, że na klatce musiałam wodę zbierać. Okazało się, że jakiś luft na dachu był od dłuższego czasu otwarty i jak padało to nam na strop. W końcu pleśń zaczęła wychodzić, a woda lać się strumieniami. Nam też nieźle po ścianie polało się. Mam nadzieję, że uda mi się w końcu jakieś mieszkanie wyczaić!!
Dzisiaj za to byłyśmy na wspaniałym spacerku! Chodziłyśmy ponad dwie godzinki. Tak cudnie dzisiaj na dworze, że nie chciało się wracać. Obiadek jednak trzeba było podać mojemu skarbowi. Nawet mój kręgosłup mi dzisiaj odpuścił. Milutko. No i od obiadku zaczęły się kłopociki. PEG się zapchał i nie mogłam go przepchać. Doszłam do wniosku, bo obiadek był z lekiem na padaczkę, że podam jej resztę później. Jak żołądek trochę strawi. W końcu jak teraz wyciągnę Foleya, to jedzonko może się wydostać na zewnątrz. Nie chciałam męczyć Agulka. Koło 18 zabrałam się za wymianę cewnika. Arek oczywiście musiał mi udowodnić, że PEG-a przepcha. Skończyło się wielkim wystrzałem, bo zrobił się wielki balon i ja dostałam po nogach jedzonkiem! Faceci…
Próbowaliśmy z Arkiem odciągnąć wodę z balonika, ale wyszło tylko jakieś 3 ml, a powinno co najmniej 7, do tego powinna to być woda, a nie jedzenie. Tu już było coś podejrzanego. Wzięłam dużą strzykawkę, żanetę i próbowałam wyciągnąć jedzenie. Nic z tego. Arek znalazł igłę do strzykawki, odcięliśmy część foleya i próbowaliśmy przez tą igłę strzykawką wyciągnąć wodę. Nic to nie dało. Włożyliśmy drut do Foleja, próbując przetkać zator. Udało się. Jednak jak próbowałam wyciągnąć cewnik, to wyczuwałam pod palcami pięciocentymetrowy balonik w środku. Byłam przerażona, bo już nie miałam pomysłu. Przed oczami miałam już wyjazd do szpitala. Wstałam, zeby poszukać po szafie jakiegoś pomysłu i wtedy Arkowi udało się przebić ten balon. Cewnik został usunięty! Moje biedne dziecko znowu musiało się nacierpieć. Znowu krewka popłynęła. Na szczęście znieczuliliśmy to miejsce Lignocaine A, bo próbowaliśmy i tak wyjąć tego PEG-a. Teraz już szybko poszło. Założyłam nowego, napełniłam balonik wodą, oczyściłam brzuszek, zrobiłam opatrunek i po krzyku. Jeszcze teraz ściska mnie w dołku, jak sobie przypomnę!
Dlaczego nie jechaliśmy od razu do szpitala? Przerabiałam to już. Nie zrobili by nic więcej. Wągrowiecki szpital odesłał by nas do Poznania, a w Poznaniu zaproponowaliby operację. W końcu tak najprościej… Najważniejsze jednak, że znowu odnieśliśmy mały sukces! Daliśmy radę!
Aginek teraz smacznie śpi. A ja w ramach relaksu zrobiłam sobie paznokcie. Wszystkie 20 sztuk!! Wyszło piknie! A co najważniejsze nie było żadnych zahaczeń i nie musiałam poprawiać!!
Koteczku Ty mój, jak ja Cię kocham i przepraszam, że znowu musiałaś cierpieć!
Olu, pamiętaj – masz przyjaciół!!!

1 komentarz:

  1. ~Beata
    10 sierpnia 2010 o 23:48

    No, Aniu, ale Ty jesteś dzielna, przepraszam – jesteście. W szpitalu operacja, a Wy migiem bez niepotrzebnego krojenia! Jesteście super!!! Tak trzymać! Podziwiam! Tę fontannę w Wągrowcu macie wspaniałą, mogła bym ją oglądać każdego dnia. Trzy razy wieczorami zabierałam tam ciocie, też im się podobała.Dziękuję za pozdrowienia :) i również gorąco pozdrawiam i życzę zdrowia :)

    ~sasecik
    20 sierpnia 2010 o 14:33

    kochana jak to wszystko czytałam to ciężko było mi sobie wyobrazić te wszystkie rzeczy PEG Foley… itp.ale wiem że ty się na tym znasz i ratowałaś sytuację

    OdpowiedzUsuń