Do wyjazdu coraz mniej czasu, a moja choroba nie odpuszcza! Wczoraj
jechałam do Piły na rezonans z Agi. Powiem Wam, że jechałam jak pijana.
W głowie szum, światłowstręt – musiałam ubrać ciemne okulary. Dzisiaj
pojechałam z Agi do naszej kochanej Pani doktor, bo coś za dużo
wydzielinki ma, a przed turnusem wolę, żeby była zdrowa. No i okazało
się, że Agi całkiem, całkiem, za to mamusia niekoniecznie. Dostałam
antybiotyk i zalecenie, żeby zaraz wziąć. No cóż, Agunia zaraziła
mamusię anginą. Na szczęście bez gorączki, ale poty na mnie biją przy
każdym wysiłku. Choćby przejście się do kuchni i spowrotem –
wysiłek…ponad siły. Najważniejsze, jednak, że już mam leki i wszystko zmierza ku lepszemu. Do niedzieli wydobrzeję!
Wczoraj byłam z siostrą na zakupach. Musiałam Agi obiadki kupić
na te dwa tygodnie i trochę brakujących jeszcze rzeczy. Poza tym,
Arkowi też muszę zostawić jakieś obiady i jedzonko w lodówce.
No to jeszcze muszę pochwalić Agniesię. Mój mały skarb podczas
wczorajszych ćwiczeń kopał ciocię Karolinę! Najpierw myślałyśmy, że to
mimowolny skurcz. Jednak ruch szedł od biodra, więc zrobiony był przez
Agniesię samodzielnie. W końcu w jakimś celu ćwiczy to moje dziecko!
Czas zacząć rehabilitantów kopać!!! Niech wiedzą, że Agi też potrafi dać
popalić! Ciekawa jestem czy coś zaczyna się poprawiać na lepsze. Może
to ten rezonans na który jeździmy, kto wie? Dzisiaj znowu się powtórzyły
te ruchy nóżkami, teraz obydwoma. Cieszę się z jej postępów!!!
Jutro na rezonans nie pojedziemy, odwołam. Nie czuję się najlepiej,
a Agi nie będę narażać. Teraz czeka mnie pranie, prasowanie i
pakowanie. To coś czego najbardziej tygryski nie lubią… Ech… Jutro sobie
rosołek ugotuję, w sam raz dla choruszków.
Agusiu, mój króliczku, tylko się nie zaraź od mamusi!!!
~jola
OdpowiedzUsuń13 maja 2010 o 05:44
Czy ten mąż Ci czasami w czymkolwiek pomaga. Pogonilabym faceta. To on powinien zakupy robić. Co z tego ,że pracuje. Robisz za dużo. Zdecydowanie.
~Ola
20 maja 2010 o 13:26
zgadzam się; dziwię się, że jeszcze nie zwariowałaś, odrobina wytchnienia Ci się należy- chociaż jeden dzień!!!! wiem, że trudno (jestem samotną matką, która przerobiła chorobę dziecka, ale wtedy wszyscy starali się mi ulżyć „idź coś zjeść, idź na parę godzin się przespać” itp) Nie mogę porównywać, bo u mnie to była „dwumiesięczna błahostka”, ale tym bardziej dziwi mnie, że wszystko jest na Twojej głowie!. Podziwiam Cię i rozumiem Twoje oddanie, ale kurczę! POTRZEBUJESZ TROCHĘ CZASU DLA SIEBIE!! Niech tatuś nauczy się odsysać i zajmować córką- wszystko Ty! Mam nadzieję, że Twoja walka przyniesie efekt, ale niech to nie będzie tylko Twoja zasługa- Agnieszka ma również ojca.
~Beata
13 maja 2010 o 17:49
Kochani! To świetne wieści z tym kopaniem;). Agniesiu życzę Tobie zdrowia i sił do pracy na turnusie oraz coraz większych postępów!!! Aniu zdrowia, i wytrwałości :):):) Jeszcze zaświeci słoneczko! Trzymajcie się, całusy:)
~LONGINA
13 maja 2010 o 19:17
BRAWO AGNIESIU. A CO POKAŻ WSZYSTKIM NA CO CIĘ STAĆ SŁONKO. MOJA BIEDNA CHORUSZKO. SZYBCIUTKO ZDROWIEJ :)
~Sasecia
16 maja 2010 o 18:32
Super postępy cieszę się jak nie wiem co!