Dokładnie, jak tytuł notki mówi, byliśmy dzisiaj u alergologa!
Zastosowałam się do zalecenia Pani w rejestracji i dostałam skierowanie z
przyspieszeniem. U Agnieszki są ku temu wskazania, kiedy coś jej
dolega, wszystko się sypie!! Na szczęście Pani doktor to rozumie i
zgodziła się z nami. Wiem, że nie jest tak prosto dostać skierowanie
„cito”, dlatego jestem bardzo wdzięczna naszej Pani doktor.
Pani alergolog, również nie podważyła zasadności skierowania, czego się bałam. Niby człowiek wie, że jest wszystko dobrze, ale nie mamy pojęcia kto będzie siedział w gabinecie. Różni bywają lekarze. Jednak do rzeczy
Pani doktor zrobiła z nami dokładny wywiad, osłuchała Agnieszkę i zaproponowała testy wziewne z krwi. Rano Agnieszce nie dałam contrahistu, ale ten który dostała wcześniej, i tak miałby wpływ na wynik testów, dlatego będziemy szukać w krwi. Agnieszka jak na złość nie chciała uronić kropelki krwi. Pani starała się bardzo, wkłuwała się 2 razy, i dopiero ten drugi raz, w nadgarstek, dał efekt. Bolało Pani pielęgniarka wzięła się jednak na sposób, i nakapała więcej niż było potrzebne. Nadwyżkę krwi zamroziła! Bardzo mądre posunięcie!
Pani alergolog pochwaliła leki jakie Agnieszka bierze, czyli: contrahist, opatanol (do oczu), tafen nasal (do noska). Kazała to wszystko brać, tak jak do tej pory i dołożyła nam jeszcze inhalację z pulmicortu. Przez 3 miesiące będziemy się inhalować i sprawdzimy, jak to się ma do jej chorowania. Dostałam też zaświadczenie dla Pani doktor na pulmicort ze zniżką. Pozostało nam czekać na wyniki testów i inhalować się regularnie! Dla usprawnienia tej czynności, zamówiłam lepszy inhalator. Nasz staruszek jest w wieku Agnieszki, działa, ale inhalowanie 2 ml trwa blisko pół godziny. Nowe inhalatory robią to szybciej i rozbijają płyn na drobniejsze cząsteczki, dzięki czemu dochodzą one do niższych partii oskrzeli i płuc.
Agnieszka miała dosyć bolesny tydzień. Tylko raz udało się poćwiczyć w kombinezonie, a już następnego dnia Robert rozmasowywał plecy. Agnieszkę tak bolało, że leżąc na boczku, łezki się jej kulały Niby wuja starał się być delikatny, ale mimo wszystko… Teraz jest wszystko dobrze, na szczęście, bo bałam się, że Agnieszka się ode mnie zarazi. Troszkę się w piątek pochorowałam. Węzły chłonne, migdałki i ból gardła. Dzisiaj już mogę przełykać, ale słaba jestem nadal. Ważne, że już dochodzę do siebie, i że udało się dotrzeć do alergologa!
W czwartek mamy pokaz wózków u ciotki Eli, mamy Fabiana, a w następny wtorek jedziemy na żywienie. Co ja się najeżdżę w ostatnim czasie. Zaczynam się czuć, jak zawodowy kierowca A nasz „ukochany” ropień pomalutku, powolutku się odbudowuje. Zwariuję kiedyś!! Tak po cichutku myślałam, że może jednak to było wszystko! Że już się wysączył i nie zrobi się ponownie
Kochani, życzę Wam wspaniałego tygodnia, pełnego słońca i zdrowia! Nie chorujcie, to nic fajnego Pozdrawiam!!
Pani alergolog, również nie podważyła zasadności skierowania, czego się bałam. Niby człowiek wie, że jest wszystko dobrze, ale nie mamy pojęcia kto będzie siedział w gabinecie. Różni bywają lekarze. Jednak do rzeczy
Pani doktor zrobiła z nami dokładny wywiad, osłuchała Agnieszkę i zaproponowała testy wziewne z krwi. Rano Agnieszce nie dałam contrahistu, ale ten który dostała wcześniej, i tak miałby wpływ na wynik testów, dlatego będziemy szukać w krwi. Agnieszka jak na złość nie chciała uronić kropelki krwi. Pani starała się bardzo, wkłuwała się 2 razy, i dopiero ten drugi raz, w nadgarstek, dał efekt. Bolało Pani pielęgniarka wzięła się jednak na sposób, i nakapała więcej niż było potrzebne. Nadwyżkę krwi zamroziła! Bardzo mądre posunięcie!
Pani alergolog pochwaliła leki jakie Agnieszka bierze, czyli: contrahist, opatanol (do oczu), tafen nasal (do noska). Kazała to wszystko brać, tak jak do tej pory i dołożyła nam jeszcze inhalację z pulmicortu. Przez 3 miesiące będziemy się inhalować i sprawdzimy, jak to się ma do jej chorowania. Dostałam też zaświadczenie dla Pani doktor na pulmicort ze zniżką. Pozostało nam czekać na wyniki testów i inhalować się regularnie! Dla usprawnienia tej czynności, zamówiłam lepszy inhalator. Nasz staruszek jest w wieku Agnieszki, działa, ale inhalowanie 2 ml trwa blisko pół godziny. Nowe inhalatory robią to szybciej i rozbijają płyn na drobniejsze cząsteczki, dzięki czemu dochodzą one do niższych partii oskrzeli i płuc.
Agnieszka miała dosyć bolesny tydzień. Tylko raz udało się poćwiczyć w kombinezonie, a już następnego dnia Robert rozmasowywał plecy. Agnieszkę tak bolało, że leżąc na boczku, łezki się jej kulały Niby wuja starał się być delikatny, ale mimo wszystko… Teraz jest wszystko dobrze, na szczęście, bo bałam się, że Agnieszka się ode mnie zarazi. Troszkę się w piątek pochorowałam. Węzły chłonne, migdałki i ból gardła. Dzisiaj już mogę przełykać, ale słaba jestem nadal. Ważne, że już dochodzę do siebie, i że udało się dotrzeć do alergologa!
W czwartek mamy pokaz wózków u ciotki Eli, mamy Fabiana, a w następny wtorek jedziemy na żywienie. Co ja się najeżdżę w ostatnim czasie. Zaczynam się czuć, jak zawodowy kierowca A nasz „ukochany” ropień pomalutku, powolutku się odbudowuje. Zwariuję kiedyś!! Tak po cichutku myślałam, że może jednak to było wszystko! Że już się wysączył i nie zrobi się ponownie
Kochani, życzę Wam wspaniałego tygodnia, pełnego słońca i zdrowia! Nie chorujcie, to nic fajnego Pozdrawiam!!
~okiem kobiety
OdpowiedzUsuń30 września 2014 o 20:46
fajną macie panią doktor.
Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Więcej informacji u mnie na blogu. Pozdrawiam :)
AnkaJ
1 października 2014 o 07:31
Dziękuję za nominację :)
Pozdrawiam gorąco!