niedziela, 21 września 2014

Padaczka /21 września 2014/

Agniesia dobrze sobie poradziła, po tak bolesnej rehabilitacji i późniejszym masażu. W piątek, umówiłam się z Robertem na rozluźnienie przestrzeni międzyżebrowych. Cały czas mam w głowie te jej opuchnięte żebra i potworny ból, sprzed blisko roku. Wujek masował, masował i trafił… Agnieszka wyskoczyła w powietrze, okazało się, że ma podrażnione dolne żebra z prawej strony. Jak dotknęłam, jedno było lekko opuchnięte Posmarowałam naproxenem, smaruję do dzisiaj i widzę poprawę. W poniedziałek planuję odbarczyć kolanka z wody i opuchlizny.
Wczoraj Agusia spędziła cały dzień na świeżym powietrzu. Gucia spacerowała w wózku, huśtała się, słuchała uważnie przygód „Dzieci z Bullerbyn” i była szczęśliwa. Pomogła mamie uprzątnąć zielsko z chodnika, przy ulicy, a tacie znaleźć odpowiednie śrubki. Moja mała pomocnica
Nie pisałam Wam, że dołożylam Agnieszce na początku września, do Contrahistu jeszcze kropelki do oczu Opatanol i krople do nosa Tafen Nasal. Przyznaję, że bardzo jej to pomaga. Oczka tylko sporadycznie są przekrwiona, a z noska naprawdę nie ma dużo wydzieliny.
Niestety, dzisiaj rano Agnieszka nie ma już wodnistego kataru, tylko podejrzanie żółty. Jest ospała i obolała. Widać, że boli ją gardełko. Jeszcze chwilę poczekam i zdecyduję co z wczorajszym dniem, może odwołam zajęcia i dam jej odpocząć?
W sobotę, o piątej rano, Agnieszka mnie obudziła szybkim i urywanym oddechem. To kolejny atak padaczki, jaki jej się przytrafił od sierpnia. W sierpniu, pojawiły się dwa takie ataki, noc, po nocy. Nie trwały specjalnie długo, jakieś 10-15 minut. Później się Agnieszka uspokajała i spała dalej. Po tych dwóch atakach, podniosłam jej depakinę o 50 mg. Agnieszka dostawała 750 jednego dnia, 800 drugiego i tak na zmianę. Jednak Pani doktor mówiła, że będziemy dążyć do tych 800 mg. Tak więc podniosłam i sytuacja się uspokoiła, do teraz. Dzisiejszej nocy nic się nie działo. Musiałabym zrobić jej poziom leku, wizyta u neurologa w styczniu. Waga Agnieszki się nie zmienia, trochę urosła. Zastanawiam się też, kiedy jest u niej ten moment, żeby podać wlewkę. Wtedy, kiedy mieliśmy zapisany ten lek, ona dostała ataku, który trwał znacznie dłużej, usta zaczęły jej sinieć. Muszę porozmawiać z lekarką na ten temat. Najdziwniejsze jest to, że Agnieszkę trzęsie zawsze tylko podczas snu. Nie można jej wtedy dobudzić, próbowaliśmy. Jak atak się kończy, otwiera oczy, jakby nigdy nic. No nic, jak coś wymyślę, dam Wam znać!
Przytulam i spokojnej niedzieli wszystkim życzę!!!

2 komentarze:

  1. ~Lila Liv
    21 września 2014 o 14:50

    Bardzo mi przykro z powodu padaczki,Anuś.Naprawdę nie wiem,co napisać…Ściskam mocno***

    AnkaJ
    21 września 2014 o 16:37

    Liluś, ja sama nie wiem co o tym myśleć. Teoretycznie nie powinno się nic dziać, bo Agnieszka nie przytyła gwałtownie. Zadzwonię do lekarki i spróbuję się czegoś dowiedzieć więcej.
    Przytulam!!

    ~Żaklina
    21 września 2014 o 20:58

    My też ściskamy mocno i Kochamy Was <3

    AnkaJ
    22 września 2014 o 07:23

    Przytulam i kocham Was!!!!!!!!! :*

    ~Mama Calineczki
    22 września 2014 o 11:37

    Oby ten katar to nic poważnego. Trzymam kciuki.

    AnkaJ
    22 września 2014 o 13:43

    Z tego wygląda, że to nie katar, a alergia. Dzisiaj już jest wszystko dobrze. Agnieszka jest spokojna, ale łatwo się spina. Mam zlecenie do alergologa na cito, więc będę zmieniała termin!
    Przytulam i pozdrawiam!!

    ~nitka82
    22 września 2014 o 12:48

    Nasz neurolog zawsze twierdził, że sen nie chroni przed atakami wręcz przeciwnie, częściej zdarzają się podczas snu.
    Moja Darka też miała swój pierwszy atak w nocy. Jak do tej pory ostatni i oby tak było.

    AnkaJ
    22 września 2014 o 13:46

    Agnieszka ma zawsze w czasie snu. Kiedyś udało nam się nagrać jej atak, stało się to w przeddzień wyjazdu do neurolog. Nasza neurolog jest na urlopie do końca miesiąca. Zlecenie na poziom leku daje tylko neurolog, a robienie prywatnie i tak niewiele mi daje jak nie ma lekarki. Pediatra mi nie zmieni leków neurologicznych. Poczekamy tydzień i zobaczymy. Zaczynam podejrzewać, że to wszystko efekt okresu dojrzewania, jaki może trochę przedwcześnie, dopadł Agnieszkę. No nic, zobaczymy co będzie dalej!!
    Pozdrawiam i mam nadzieję że Darka nie będzie miała już ataków!!!

    ~nitka82
    22 września 2014 o 14:42

    Prawda to. Trzeba popaść na lek lub ich kombinację najlepszą dla danego organizmu . To sprawa indywidualna i czasem trzeba trochę przetestować tych leków. Szkoda tylko że tymi testerami są nasze dzieciaczki i to one muszą odczuwać działanie leków lub ich skutki uboczne :(
    Po pierwszym ataku mieliśmy wprowadzony Convulex a że zdarzały się drżenia ( najczęściej powiek, brody, nogi) i zawieszki wprowadzono nam Topamax. Od tego czasu jest ok nawet dawek nie musimy zwiększać wraz ze wzrostem wagi. Nasza neurolog sugeruję odstawienie convulexu ale jest teraz tak dobrze że zwyczajnie się boję . Bo ten nasz spokój taki kruchy a choroba wredna i podstępna zwłaszcza , że Daria też mi dojrzewa . Trzymam kciuki żeby wszystko wam się szybko ułożyło z tym alergologiem i neurologiem. tak jak Was czytam to mam wrażenie że problemy mamy tak podobne.

    AnkaJ
    22 września 2014 o 15:29

    A no właśnie. Nie pojmuję, dlaczego lekarze tak chętnie schodzą z leków na padaczkę. Skoro nie ma ataków, to znaczy, że są dobrane prawidłowo. Później co rusz to słyszę, że dziecko dostaje potężnego kopa, bo padaczka wróciła. Ja wiem, że te leki obciążają organizm, ale nie wiem co jest gorsze, leki, czy atak…
    Smutne to, że musicie przez to wszystko przechodzić :( Ja to czasami mam wrażenie, że nikt mi nie uwierzy, jak piszę co się dzieje z Agnieszką. Jest wszystko dobrze i tak z grubej rury. Już nawet dzisiaj nasza pediatra się za głowę trzymała.
    Pozdrawiam i trzymam za Was kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~okiem kobiety
    22 września 2014 o 18:25

    o kurcze! jeszcze padaczka do tego, niefajnie. Mam nadzieje, że te ataki nie będą często się pojawiały. Trzymajcie się dziewczyny, też Was przytulamy. PS.Fajnie, że macie małą pomocnice :)

    AnkaJ
    22 września 2014 o 20:27

    Trzymamy się :) Nasza neurolog jest na urlopie do końca miesiąca, więc nic nie zrobię. Badanie poziomu leku może zlecić tylko ona, a robienie prywatnie mija się z celem, bo niestety nikt nam dawki leku nie zmieni. Poczekamy, zobaczymy.
    Tak, nasz pomocnik jest cudny :) Zawsze stała nad mężem i przez ramię mu zaglądała jak coś robił, czy grzebał w jakichś swoich śrubkach :)
    Buziaki!!!

    ~okiem kobiety
    22 września 2014 o 20:33

    a właśnie: miałaś rację z tym badaniem – scyntygrafia żołądka – mamy to na wypisie i miałyśmy jeszcze przed zabiegiem poszerzania ten pasaż przewodu pokarmowego. Też było strasznie, wyszłam stamtąd cała spocona po mocowaniu się z Małą. Takie to małe i chude a tyle siły ma. Niemożliwe to jest. Pozdrowionka!!!

    AnkaJ
    23 września 2014 o 09:39

    Oj tak, wiem ile siły ma takie dzieciątko. Agnieszce prawie szczękę złamali, bo próbowali jej „na żywca” podciąć język. Roczne dziecko, 6 kg żywej wagi, a po kilku minutach walki 4 kobiet, dały spokój. A ja jak ta dupa siedziałam nie wiedząc co się dzieje!!! Jeszcze mi słabo, jak sobie pomyślę…
    Buziaki i mam nadzieję, że najczęściej, to raz w roku na taki zabieg będziecie musiały jeździć :)

    OdpowiedzUsuń