niedziela, 7 września 2008

Bąbelkowa kąpiel jest najlepsiejsza! /7 września 2008/

Weekend minął tak szybko i sprawnie, ze nawet nie zauważyłam kiedy! Jutro znowu poniedziałek i znowu dni od początku się zaczynają. W zasadzie dla mnie i Agi to bez większego znaczenia. I tak cały czas siedzimy w domku razem. Jednak tym razem przyjechała rodzina do mojej mamy, a sobota była taka piękna, ze skorzystałyśmy z okazji i podczepiłyśmy się na grilla. Super, pół dnia spędziłyśmy na dworze! Ela narobiła tyle jedzenia pysznego, ze jak nigdy objadłam się jak pasibrzuch. Cwana gapa, sama dba o linię, a nas tuczy bidulki!! Prędzej czy później jednak odegramy się na niej!! Ale wszystko pyszniutkie było! A tak poza tym, to muszę podziękować Ci Elu! Ty już wiesz za co!!!! Kochana jesteś, kiedyś uda mi się może odwdzięczyć!
Agi dzisiaj tak się wygłupiała z tatą, ze padła jak kafka! Oczywiście jak zawsze przed kąpielą, no i nie było wyjścia trzeba było ją budzić. Niestety wczoraj nie była kąpana, i dzisiaj nie było wyboru. Do tego wypadał dzień na macie ozonowej. Ja się poddałam i kazałam Arkowi nie włączać maty, bo uszykował kąpiel z matą. Standardowo jednak, mój małżonek musiał zrobić po swojemu. Zabrał małą do kąpania i oczywiście włączył matę. Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu, Agi nie była ani odrobinę zestresowana. Całkowity luzik! Najzabawniejsze było to, ze Agula w pewnym momencie zaczęła odpływać w wannie. To jest dziecko! Bąbelki wkoło niej, tata kula z boku na bok, mata okropnie hałasuje, a jej się na spanie zbiera!! Mały mocarz nie?? Niektóre dzieci boją się tego hałasu, a nasza Agi śpi! Mam nadzieję, ze ta mata jej pomorze na te przykurcze!
Dzisiaj jak ćwiczyłyśmy, Agi tak pięknie podnosiła rączki do góry nad głowę, do tego udało nam się zgiąć lewy łokieć. Z prawy poszło trochę gorzej, ale coś drgnęło.
Dzisiaj Arek próbował rozszyfrować co tam się popsuło w tym naszym kompie i ogromnie ubolewał, ze jego mała pomocnica nie mogła mu pomóc. Jak tylko Arek zabierał się za naprawę jakiegoś sprzętu, Agi natychmiast stała nad nim i zaglądała co robi tata. Najzabawniej wyglądało, jak przyszedł kiedyś pan z tepsy, bo internet nam nie działał i coś tam przy gniazdku telefonicznym robił. Agi weszła pod biurko i zaciekawiona patrzyła mu przez ramię. Dopiero po jakimś czasie gościu się zreflektował, ze jest cały czas bacznie obserwowany! Nasz mały majsterkowicz! Przy komputerze też zawsze tati pomagała. Sprzątała tacie biurko. Wszystko, łącznie z klawiaturą, myszką i wszystkimi szpargałami lądowało na podłodze. Na końcu brała się za monitor. Jednak nie dawała rady!
Jutro jadę do Justynki i Zosi do Budzynia. Nareszcie!! Wybieram się do nich jak sójka za morze. Szkoda, ze nie mogę zabrać ze sobą Agi! Sama nie dam rady, bo trzeba ją odsysać po drodze, a tam za wąska droga, żeby się można było w każdej chwili zatrzymać. Z ledwością dojeżdżam do mamy albo lekarza.
Agi obudź się to pojedziesz z mamusia i poznasz Zosieńkę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz