Wiele ciepłych słów od Was dostałam. Nie tylko w komentarzach
publicznych ale także na prywatny e-meil. Dziękuję wam bardzo
serdecznie. Świadomość, że jesteście z nami i pokochaliście moją małą
Agi, jest bardzo ważna dla mnie, i bardzo mi pomaga. Żaden z komentarzy
mnie nie uraził ani nie zabolał. Nie obawiajcie się.
Dzisiaj dzień
błogiego lenistwa! Nie miałam siły się rano podnieść… Znowu! Muszę
zmienić godziny kładzenia się spać, stanowczo tak!! Agi dzisiaj też
sobie pospała. Ubierałam małego gzuba dopiero przed 11. A ona jeszcze
dalej była śpiąca.
Koło 12 przyszła Asia. I dobrze, bo pomijając
główny cel w którym przyszła, przydała mi się rozmowa z nią. Obydwie
obgadałyśmy wczorajszą bioterapię Agi. Wyciągnęłyśmy wnioski. A teraz
podstawowa kwestia, której tyczyła się jej wizyta. Agunia była trochę
spięta, ale ciocia Asia jako inteligentna kobiecina, wpadła na trop
dzisiejszej dolegliwości. Kręgosłup. A dokładniej, bioderka i miednica
się przekrzywiły. Wiem, brzmi to trochę kosmicznie, ale coś tam
przestawiło się i musiała nastawić, wymasować i było dobrze. Agi została
pozostawiona mamie w całkiem dobrym stanie. Po południu, dopiero koło
18 przyjechała ciocia Dana i Maja! Maja już na klatce z radości zaczęła
szczekać. A jak wpadła do domu, to stratowałaby mnie po drodze. Arek nie
mógł się powstrzymać od śmiechu. Maja jak szalona kręciła ósemki w
naszym „olbrzymim” mieszkaniu. Nie wiem jak, ale Maja ma chyba radary
nietoperzy w uszach, bo nigdy nie walnęła w żadną szafę ani w drzwi!
Zadziwiające. Muszę kiedyś nagrać jej wejście! Nawet dzisiaj się ze mną
powygłupiała! Hi, hi, ciotka nie była dzisiaj w stanie nas powstrzymać!
Aleśmy sobie pogupkowały!!! No niestety, wszystko co dobre szybko się
kończy. Znaczy dla mnie, Maja przystąpiła do pracy. Agi w pełni
szczęścia, rozluźniona. Po chwili pracy zaczęła zginać łokcie. Paluszki
luźne, nadgarstki też. Do tego nóżki rewelacyjnie ułożone, kolankami do
zewnątrz (były już takie w czasie rehabilitacji z Asią), a stópki
ułożone na bokach. Chwila nie minęła, a Agi zaczęła odpływać. Jednym
słowem, tak jej dobrze, ze senność zaczęła nachodzić naszego króliczka.
Najlepsze było to, jak Dana ułożyła Maję głową przy nóżkach Agi. Ta ni stąd ni zowąd, zaczęła lizać stopy Agi!! Nawet ja się zdziwiłam, a Dana
była zszokowana! Już drugi raz zdarzyło się, żeby Maja polizała tak
wylewnie Agi. Dana mówi, ze żadnego dziecka nigdy nie lizała w czasie
zajęć. Po zajęciach, chwile sobie rozmawiałyśmy, a Maja leżała sobie i
spała. Dowcip polega na tym, ze tak zasnęła, że nie można jej było
dobudzić. Dobrze jej u nas. Wiesz Danuś, generalnie może zostać. Po co
masz ją wozić w tą i z powrotem! Jakoś byśmy dali radę!!
Wiecie, miło mieć taki spokojny dzień po tym długim i zagmatwanym tygodniu!
Madziu, proszę bardzo!
Agunia, teraz słodko śpij, ale rano obudź się, ale tak naprawdę się obudź!!
~Dana
OdpowiedzUsuń5 września 2008 o 22:36
Tak Aniu, Tylko podczas zajęć z Agą zdażyło się , że Maja lizała po stópkach. Ona dzieci nie „traktuje” językiem. Jej praca z dziećmi = magiczny sposób. I co widać – powoli skuteczny. Bardzo się cieszę, ze nasze zajęcia przebiegają zgodnie z planem, że po każdych zajęciach wychodzimy zadowolone, Agi jest rozlużniona, spokojna i i Twoja buzia Aniu-szczęsliwa. To wszystko jest ważne! Buziaki!!
~Dana
5 września 2008 o 22:40
Zapomniam napisać. Majki to ja nie oddam!! Co ja bym beż niej zrobiła…..
~dm
6 września 2008 o 01:36
Czyli Maja wycalowala stopki Agi :) Tez bym na tych stopkach zlozyla najszczersze i najczulsze buziaki. Nie z litosci zadnej, ale tak z radosci, ze moglabym… Wasza corunia zajela miejsce w moim sercu i w mojej modlitwie.
~mama_nuli1
7 września 2008 o 11:30
Aniu, czy konsultowaliście się w Centrum Zdrowia Dziecka. Jestem w szoku, że do tej pory Agi nie miała tomografii. Napisz do mnie maila na mama_nuli1@gazeta.pl jakie są Agi najpilniejsze potrzeby. Pozdrawiam. Ewa