poniedziałek, 8 września 2008

Wyjazd do Zośki się udał! /8 września 2008/

Dzisiaj dzień wyjazdu do małej Zosieńki Nowak!
Ponieważ nocka nie należała do najlżejszych, obydwie z Agi nie mogłyśmy jakoś się pozbierać rano. Koło 9 mamusia wylazła z wyrka, córcia miała jeszcze godzinkę na dosypianie. Kawa w tym czasie wypita niewiele mi pomogła. Agunia dzisiaj tak jakoś dziwnie, jednocześnie ożywiona i zapłakana. Poczytałyśmy książeczkę. Ciocia, Arielka nam się skończyła. Powygłupiałyśmy się, a potem poczytaliśmy na głos mamy książkę. Ponieważ to nie Agi klimaty, z reguły przy takiej książce zasypia. Ale spanka to tylko chwilka była. Rehabilitacja nam nie wyszła dzisiaj, może i dobrze, bo na tą piątą i tak bym się nie wyrobiła. Nim się obejrzałam, przyjechała opiekunka do Aguni, babcia. Zgodnie z zastrzeżeniem, babci, wszyscy mobilni pod telefonem, jakby co. Lepiej panikować i przygotowywać się na górkę niż olewać i katastrofa gotowa! Ja to rozumiem w pełni, ale co się ponabijam to moje. Dobrze, że mama ma poczucie humoru. Pojechałam do Justynki. Miała tam być też babyboomowa cioteczka Agata. Wszyscy byli w komplecie. No ale oczywiście pewna sierotka boża zapomniała zabrać dla Justynki ulotki o żywieniu wysokokalorycznym i aparatu fotograficznego! Ofiara losu!
Zosia tak urosła, że szok. Wyciągnęła się gąsieniczka jedna. Ale słodka jeszcze bardziej jest niż była. Przylepa mamy taka sama jak kiedyś Agi. W zasadzie teraz też, bo długo bez mamy nie daje rady! Płacz, nerwy i spięcia! Cóż, córeczki mamusi, baz dwóch zdań. Justynka chodzi z Zosią przyklejoną do siebie, tak jak ja z Agi jeszcze niespełna rok temu. Szkoda tylko, ze Zosia tak mało zjada. To jest bardzo poważny problem dla Justynki.
Jak wspomniałam, była też Agata z córeczką Wiktorią. Wikusia taka jak moja Agi teraz będzie kończyła dwa latka. Fajny smyk. Następna córeczka mamusi! Z tymi córeczkami to chyba już tak jest. Najukochańsze i najbardziej wypieszczone przez mamusie! Bardzo dobrze, że Justyna ma taką cudowną przyjaciółkę. Już jej zapowiedziała, że nie opuści jej w czasie operacji Zosi. A lekko wtedy nie będzie… Prawdziwi przyjaciele na czas zawsze zdążą.
Naprawdę rewelacyjnie nam się rozmawiało. Bardzo chętnie spotkam się jeszcze kiedyś z nimi. Może zabiorę swoją Agi, ale wtedy muszę z kimś jechać. Zobaczymy. Mam nadzieję, ze ciuszki się przydadzą.
Czy ktoś może potrzebuje cewniki do odsysania 6. Proszę o kontakt, jeżeli są osoby zainteresowane!
Agi, mama chciałaby, żebyś też się do mamy przytuliła, tak jak kiedyś!

1 komentarz:

  1. ~czarnyaniol
    9 września 2008 o 07:39

    Dobrze, że znalazłaś chwilke dla siebie, Tobie też jest to potrzebne a Agunia pod taką troskliwą opieka nawet nie zdążyła pewnie zatęsknić. Aniu zobaczysz już niedługo Agulka tak pieknie sama się do Ciebie przytuli…pozdrawiam

    ~Dana
    9 września 2008 o 07:49

    Aniu, pozytywny dzień i do tego poniedziałek….. super!! :-) Cieszę się, że znalazłaś dla siebie chwilkę. Czy Agi zna „Brzydkie kaczątko”?Proszę o inf sms :-) Buziaki

    ~Magdulenka
    10 września 2008 o 17:04

    oj bardzo się cieszę Aniu że znalazłas dla siebie chwilkę czasu i poznałaś Agatę ! ! Oj Agunia wstawaj śpioszku kochany czas poznać e-cioteczki i Zosiaczka !Aniu bardzo lubię czytać Twojego bloga ! I moooocno trzymam kciuki za przebudzenie Agnisi !!!!!Całuski dla was kochani !!!! Pozdrawiam Magdulenka z Nadią i Zuzanną ! :)))

    OdpowiedzUsuń