poniedziałek, 8 grudnia 2008

Bez narkozy! /8 grudnia 2008/

Wracam pomału do życia. Już stres zaczął o mnie zapominać i jakoś dajemy sobie znowu radę z Aginkiem. Aguś z mamą nie współpracuje, w związku z tym, pół dnia siedzimy razem. Agi u mnie na kolanach, albo się do mnie tuli. Dzisiaj nawet podczas cioci Soni masażu nie trzeba było jej odsysać! Jak na ostatnie poczynania mojej córki to sukces! I albo się za ciocią Sonią stęskniła, albo nie miała nastroju, bo nawet nie próbowała czkawkować cioci ani opluć z rurki! To baaardzo dziwne.
Zadzwoniłam dzisiaj do naszej Pani doktor Agnieszki do Warszawy. Jak pisałam, ona miała rozmawiać w piątek z chirurgami, co do zabiegu Aguni. Faktycznie rozmawiała. Bardzo zadowolona, oznajmiła mi, że Aginek będzie miała robioną gastromię endoskopowo. Jednocześnie złożą jej jakieś obejście do jelita, żeby odciążyć żołądek. Jednak potwierdziła, że to zwolnione opróżnianie żołądka to przez brak ruchu i leżącą pozycję. Już zapowiedziała, że przed wyjściem dostaniemy zalecenie pionizowania dziecka. Jak najczęściej w pionie. Może wtedy pionizator dostaniemy, a jak nie to poproszę ceurologa na konsultację i o wypisanie zlecenia! Ale wykombinowałam nie?
Ach, już sama nie wiem! Może faktycznie nie powinnam jej pionizować? Jasny gwint! Ja poprosze o jakiś proroczy sen, ze dobrze robię! Albo chociaż o wskazówki co robię źle!!!!
Wiecie, może się powtarzam, ale nie może mi wyjść z głowy Hania. Jutro wszyscy żegnają się z nią po raz ostatni. Zapalmy znicz Hani:
Chociaż tak wirtualnie! Jeden z komentarzy u Hani na blogu wzbudził we mnie szczególne uczucia. Pozwólcie, ze go zacytuję:
„…Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam tu wielu przyjaciół, wiele zabawy i radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy starszym ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich rodziny, mężów, dzieci, żeby mogli się spotkać tu w niebie. Możesz być ze mnie dumna, mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę. No…czasami tylko robimy sobie psikusy i troszkę rozrabiamy..
Wiesz kiedy się tu znalazłem jeden Aniołek ,mój Przyjaciel wytłumaczył mi że nie mogę się skontaktować z Tobą osobiście. Czasem tylko wolno mi pojawić się w Twoich snach …nic więcej.
Ostatnio jednak zacząłem się robić przeźroczysty. I skrzydełka mi nie działają tak jak kiedyś. Mój Przyjaciel popatrzył na mnie smutny i…zabrał mnie na ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i nagle Cię zobaczyłem. Wiedziałem że to Ty. Poznałem Twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś. Powtarzałaś ze bardzo cierpisz…tęsknisz… Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś z tym zrobić, bo nie możesz tak dalej cierpieć. Musisz żyć, bo wobec Ciebie jest jeszcze wiele planów. Bo są gdzieś dzieci którym musisz pomóc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką, jak tą która powoduje teraz Twój wielki ból. Więc piszę, mamo ten list. Pierwszy i ostatni. Musisz wziąć się w garść, uśmiechać ,żyć. Ja Cię bardzo mocno kocham i wiem że to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można. Każda Twoja łza powoduje, że moje skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz, ja też zniknę. Tu na górze istnieję dzięki tobie i Twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym myślom. Mamo uśmiechaj się częściej. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna chwila. Dzięki Tobie mogę jeszcze zrobić tyle dobrego.
Proszę, mamo, żyj dalej. Nie jesteś sama …pamiętaj o tym. Nie smuć się bo smutek powoduje, że znikam. Pamiętaj, że ja jestem cały czas przy tobie.
Kocham Cię mamo…”
Aguś daj buziaczka Hani i wracaj! Powiesz mamusi czy Hanusi wszystko się tam podoba!

1 komentarz:

  1. ~polaczka
    9 grudnia 2008 o 09:34

    To bardzo dobre wieści Agusi.Trzymamy kciuki.Piękny ten cytat.

    ~R.
    11 grudnia 2008 o 07:42

    Cieszy mnie że u Was wszystko w porządku jednak ten post o Hani tak jakoś wbił się w mój umysł, że nie potrafię przestać o niej mysleć, maleńka istotka a tyle wycierpiała. Mam nadzieję, że teraz jest już szczęśliwa….Choć jej nie znałam na długo pozostanie w mojej pamięci. Ściskam Was mocno

    OdpowiedzUsuń