środa, 27 sierpnia 2008

Bogusia o wielkim sercu!! /27 sierpnia 2008/

Dzisiejszy dzień tak szybko upłynął, że trudno powiedzieć, co ja nawet zrobiłam. Dzisiaj przyjechała do mnie Pani z opieki na wywiad. Magda, mnie zgłosiła, ze przydałaby nam sie pomoc. Wiecie, podobno coś nawet nam przysługuje, ale jakoś tak, zawsze mi się wydaje, ze inni mają gorzej, a jak ja skorzystam z ich pomocy, to dla bardziej potrzebujących nie będzie. W sumie długo rozmawiałam z tą Panią, skądinąd, bardzo sympatyczną. Zachwycała się naszą Księżniczką, wypytywała i notowała. Pytała co nam najbardziej potrzebne. Nie umiem określić co najbardziej potrzebujemy. W momencie, kiedy nam coś jest potrzebne wtedy myślimy jak to kupić, albo zdobyć. Człowiek nie odczuwa tak tego co potrzebuje, jeżeli wszystko na bieżąco sie kupuje. Nie mogę sobie pozwolić na to, żeby zabrakło mi czegoś dla Agnieszki. Najwyżej nie zapłacę jakiegoś rachunku w terminie, ale dla Agi musi starczyć! Pani obiecała postarać się o jakąś pomoc finansową i może jakieś ciuszki dla Agi na jesień. Tylko ciuszki ślą mi kochane e-ciotki z Babyboom. Pani była zafascynowana dogoterapią. Bardzo ją to interesowało. Na początku widziałam ewidentne skrępowanie czy zapytać, czy nie będzie nietaktem i rozdrapywaniem ran. Jednak sama zaczęłam mówić i tak kobietka przełamała się i też się dopytywała. Trzeba pytać i nie krępujcie się pytać. Nie ma głupich pytań, sa tylko głupie odpowiedzi. Ktoś mądry to kiedyś powiedział, miał rację. Tak jak kiedyś pisałam, skąd zwykły, szary człowieczek, ma wiedzieć, co to jest śpiączka, jak wygląda rehabilitacja, jak wygląda dogoterapia. Ja też tego nie wiedziałam. Cały czas się uczę.
Była Pani Asia. Zachwycona ciągle stanem Agi, która w dalszym ciągu rewelacyjnie rozluźniona, śledziła każdy mój krok. Dowiedziała się jak ma rehabilitować Agi, aby zachęcić ją do powrotu. Na razie to działa. Agi jest bliżej! Wasze modlitwy i myśli jej pomagają trafić do domu! Proszę róbcie tak dalej!
Może razem nam się uda!!!
Dzisiaj przyszła do nas paczka od wspaniałej mamy przecudnej Oliwki, która jest Aguli rówieśnicą. W tej paczce był śliczny różowy piesek dla Agi, który dała jej Oliwka. Ale nie tylko. Wyobraźcie sobie, ze Bogusia z mężem postanowili nam pomóc. Przysłali nam swoją matę ozonową, którą kupili kiedyś dla Oliwii, ona jednak bała się wejść do wody, gdy mata była włączona. Na szczęście Agi się nie boi.

Bogusiu, jesteście cudowną rodziną, i wasza piękna córeczka ma wspaniałych rodziców!!!

Jutro wypróbujemy naszą nową matę. Podarowana z dobrego serca, musi Agi pomóc dwa razy tak mocno! Szkoda, że Bogusia mieszka tak daleko. Może kiedyś uda nam się spotkać, bo po rozmowie telefonicznej wydaje mi się, że zaprzyjaźniłybyśmy się.
Ostatnio rozmawiając z kilkoma osobami, zauważyłam, że boją się przy mnie wspominać, o tym co ich zdenerwowało i stanowi dla nich problem. Uważają bowiem, że problemy moje są tak wielkie, że ich przy tym to nic. To nieprawda. Każdy problem jest istotny, tym bardziej jeżeli spędza sen z powiek i nie daje o sobie zapomnieć. Niech to będzie nawet zepsuty samochód. Ja się zmieniłam, ale nie aż do tego stopnia, żeby bagatelizować tego typu kłopoty innych ludzi. Poza problemami, o których wszyscy wiecie, ja w dalszym ciągu prowadzę normalne życie i też borykam się z tymi, nazwijmy to „małymi problemami”. Pokłócę się z mężem, zepsuje się komputer, przypalą się ziemniaki, wypiorę ubrania z paczką chusteczek higienicznych, zapomnę czegoś ważnego kupić. powiecie, że to są błahe problemy. A próbowaliście kiedyś wyczyścić 10 t-shert-ów z paprochów od chusteczek? Albo doszorować przypalony garnek? A wyobraźcie sobie człowieka z takim nałogiem komputerowym jak ja ostatnio i nie mogę nawet sprawdzić poczty!! Tragedia.
Takie „małe problemy” trzymają nas w stanie jakiejś równowagi psychicznej. Dzięki temu wiem, że jeszcze żyję, że zdarzają mi się taki normalne rzeczy, jak wam. I jeżeli ktoś ma ochotę sobie ze mną o tym porozmawiać, nie krępujcie się. Większego doła mieć nie można! A taka rozmowa odwraca uwagę od tych ważnych dla mnie spraw.
Dziękuję, że ze mną jesteście. Dziękuję, że mi pomagacie.
Agi, obudź się i powiedz ładnie dziękuję!
 

1 komentarz:

  1. ~Joanna
    28 sierpnia 2008 o 01:42

    Witaj Aniu, dziękuję Ci za poprzednie wyjaśnienia. Miło czytać, że Agniesia jest taka rozluźniona i wodzi za Tobą wzrokiem. Wiesz, masz rację, tak to już jest, że ludzie nie zawsze wiedzą jak się zachować i o co można zapytać osobę, która jest w takiej lub podobnej sytuacji jak Ty, osobę która przeżyła czy przeżywa tragedię. Mam inny przykład- mam w pracy koleżankę, która choruje na raka. Lekarze nie dają jej już żadnych szans, bo mimo intensywnego leczenia jest coraz gorzej. Czasami nas jeszcze odwiedza i my nie wiemy jak z nią rozmawiać. Pytanie jak się czujesz wydaje się głupie i nie na miejscu, powiedzenie- fajnie wyglądasz, hmmm. Nawet powiedzenie- fajną masz sukienkę, też dziwne, bo zaraz przychodzi myśl- ja jej tu o kiecce, a ona już ma policzone miesiące życia. To oczywiście przykład z zupełnie innej sytuacji, ale my, tak jak Twoi niektórzy znajomi- nie wiemy jak rozmawiać. Drugi przykład- córka koleżanki poroniła w trzecim miesiącu ciąży. Po jakimś czasie pytam jej mamę, jak się córka czuje. Usłyszałam- nie rozmawiamy o tym. Ona /córka/ nie porusza tego tematu, więc my też nie. Aniu, to cudownie, że dajesz przykład, że rozmawiać można, chyba nawet trzeba Pewnie nie z wszystkimi, bo różnie ludzie przeżywają takie sytuacje, zamykają się w sobie. Może jednak niektórzy czekają żeby ktoś w końcu zapytał, żeby mogli z siebie w końcu wyrzucić ten lęk i zal? Wiesz, choć jestem duużo starsza od Ciebie, uczę się czytając ten blog wielu nowych rzeczy.Ale przyznaję Ci rację. Nie raz kiedy miałam jakiś problem i przeczytałam co Ty musisz przejść, jak walczysz o zdrowie swojej córki, pomyślałam o sobie- głupia babo, Ty masz problem? Wyprałaś chusteczki z T-shirtami? A wyprałaś mężowi telefon komórkowy i to w 60 stopniach? A budzik do lodówki schowałaś przy okazji wyjmowania mleka do porannej kawy? A wiesz co zrobiłam ostatnio? Obudziłam się w sobotę- mam w soboty wolne i z przerażeniem zauważyłam, że zaspałam do pracy. Więc szybko mycie, makijaż /żeby nie straszyć w autobusie/ włożenie ciuchów i bieg na przystanek- w połowie drogi naszła mnie myśl czemu tak mało ludzi na tym przystanku. Dopiero jak czekałam na autobus spojrzałam na telefon komórkowy, a tam -9 lipiec. sob. To tak, dla oderwania Cię od Twoich smutków, ale ja wiem, że niedługo one się skończą. Agi się obudzi i wtedy Ona będzie Twoim rozweselaczem-terapeutą. No dobra, przyznam się. Dziś się pokłóciłam z mężem i dlatego tak długo siedzę przy komputerze.Miłej nocki Wam życzę i żeby jutrzejszy dzień był jeszcze lepszy od poprzednich. Agniesiu wracaj do Twojej cudownej mamy- to rozkaz .

    ~Bogusia
    28 sierpnia 2008 o 10:17

    Kochana Aniu,dziękuje Ci za te miłe słowa w moim kierunku. Przyznam się szczerze,ryczałam jak bóbr czytajac Twój post. Jestes kochana. Pisząc o tych wypranych husteczkach,przypomniałas mi jak i ja zbierajac pranie,włożyłam do pralki pampersa Oliwii. Przez caly tydzień czyściłam ciuszki niuni ,najgorszy był ten pyłek,który się z nich sypał.Ale dałąm radę. Pewnie,ze jestes taka sama jak my wszystkie,po prostu oprócz problemów,z którymi borykamy sie na co dzień Ty masz chora córeczkę. Aniu największe podziękowania należą się Tobie i Agi,bo to dzięki Wam uczymy sie patrzeć na życie inaczej,to dzięki Wam mozemy nauczyc się walczyć. Jesteście wielkie!!!!!!!! Całuję Was mocno. DZIĘKUJĘ!!!!!!!

    ~AgaP
    28 sierpnia 2008 o 16:42

    Aniu…. czytam i raz płaczę a raz się cieszę….wiadomo dlaczego….Agi wróci wierzę w to mocno… widzę że zaczyna mieć coś do powiedzenia….tyle bym chciała napisać, ale nie wiem jak…..chcę Ci dać nadzieję, wiarę , siłe i radość…….więc patrzę na Wasze zdjęcie i przytulam Was obie . Jeżeli czegoś potrzebujecie to pisz śmiało na pewno, któraś z nas pomoże, tak jak pomogła Bogusia, czasami się coś kupi a potem leży w kącie i robi sztuczny tłok na półce, a Wam by się przydało, więc pisz a my postaramy się pomóc……… nie za bardzo wiem o co chodzi z tą Moskwą :((Pozdrawiam Was gorąco, i niezapominam o Tatusiu Agi.

    OdpowiedzUsuń