wtorek, 16 grudnia 2008

Brak weny! /16 grudnia 2008/

Coś ostatnio nie idzie mi pisanie postów na blogu. Nie, nie ogarnęło mnie świąteczne szaleństwo. Zwyczajnie nie mam weny do pisania. Jak pisałam wcześniej wydaje mi się wszystko nadzwyczaj monotonne. Weekend przeminął niepostrzeżenie. Moja kochana siostra w końcu doszła do wniosku, że jak sama nie zrobi u mnie porządków, to ja nie wezmę się za to. Pewnie ma rację. Jakoś jaśniej w pokoju się zrobiło. Ona miała na oku Agi, a ja skupiłam się na kuchni. Jednak to jest większy problem, bo do póki nie skończę świątecznych wypieków, to porządku nie będzie. Moja czterometrowa kuchnia nie daje rady pomieścić takiego asortymentu bez szkód dla estetyki. A dzisiaj zrobiłam te konkretniejsze zakupy i dopiero się zrobiło pełno! Arek po powrocie z pracy zabrał się za łazienkę i jakoś do 16 zrobiło się jaśniej w całym mieszkaniu! Dzięki wielkie siostrunia!
W poniedziałek dzwonili z hospicjum, czy nie potrzebuję czegoś od pediatry. Byli rozczarowani. Ja przecież nie broniłam im przyjechać, pytali to powiedziałam. Receptę załatwić to nie problem. Nawet skierowanie na sms Pani doktor nam wystawiła! Kochana jest nie? Nie każdy może mieć tak dobrze jak moja mała dziewczynka!!
W niedzielę byliśmy u przyjaciół. Agunia spała trzymając wuja za rękę. Kokietka jedna! Zawsze lubiła wuja Krzysia! Ciocia tylko buziaczka dała bo pilnowała taty żeby kompa naprawił, bo rży!! Do tego pies wpadł, wylizał Agusię, a tak się bali, że będzie ją gryzł. Skąd, mnie uszczypnął, Agi tylko lizał!! Szczeniak a wie co wolno małemu dziecku zrobić!
Wczoraj zadzwoniła Dagmara i umówiłyśmy się na wieczór. Właściwie to dobrze, bo już zaczynałam się dołować. Mam takie huśtawki, że szkoda gadać! Może to menopauza? Ciąża nie… Głupoty plotę. Co zrobić, taki już ze mnie głupol!
Koło południa przyleciała zasapana Sonia. Wymasował nam Aginka. Aguś po masażu była taka zmęczona, że niemal natychmiast usnęła po wyjściu Soni. Krótko później miałyśmy miłe odwiedziny. Weszła do nas Pani Monika z „Tygodnika Wągrowieckiego”. Chciała się dowiedzieć jak będziemy spędzać święta z Agusią. Czy ubierzemy choinkę, czy prezenty dostanie, czy będzie Wieczerza i gdzie. W skrócie mówiąc, chcą jakiś artykuł napisać o dzieciach o których pisali wcześniej. Taka mała wzmianka. Tylko ja jeszcze nie wiem jak spędzimy święta. Najchętniej spędziłabym je w domu. tym bardziej, że zaraz po Nowym Roku mamy wyjazd do Warszawy i Aginek musi być wzorcowo zdrowy! A w koło tyle chorób! Wiem, powiecie, że panikuję. Tylko, że ten typ tak ma. Już się z koleżankami umawiamy na jeden zakład dla umysłowo chorych. Może dadzą nam pokoje obok siebie, a w weekendy jakieś imprezki uda się zorganizować! Fajnie same babeczki o podobnym stanie umysłu! Mogłoby być ciekawie! Jedna większa panikara, albo pesymistka od drugiej. Ubaw po pachy!! Tak więc, przyjmuję zapisy!
U Dagmary jak zawsze się zasiedziałam! Potem mi głupio, ale jednocześnie jestem wygadana za wszystkie czasy. Do tego wiem, że ta osoba rozumie moje obawy, troski a do tego potrafi dobrze poradzić! Dzięki kochana!
Dzisiaj to w ogóle zakręcony dzień! Ostatnia w tym roku dogoterapia! Będziemy tęsknić, bo zobaczmy się najwcześniej za miesiąc. Smutno nam, ale tak musi być! Trudno! Danuś buziaczki!
Pani Irenka wpadła po prośbie. Ubawiłam się po pachy. Kochana Pani Irka!
A do tego Asia też w dobrym nastroju. No prawie, ale to dzielna kobieta jest i poradzi sobie. Agunia dzisiaj znowu czekoladkę zajadała. Połykała nawet samodzielnie, już leżąc na Mai. A takie wielkie hausty połykała, że aż ją wyginało. Tylko co dziwne nie denerwowała się tym. Ja bardziej przejęta jestem od niej. Serce prawie mi z piersi wyskakuje jak Agi się wygina. Tak mi smutno i żal tej mojej biednej kruszyny! Nie mogę sobie nawet wyobrazić co ona przeżywa i ile jej to bólu i cierpienia przynosi. To takie trudne dla matki, patrzeć na dziecko i nie móc mu pomóc! Niektórzy mówią, że trzeba być rodzicem, aby zrozumieć takie uczucia. Ja myślę, że wystarczy mieć serce! Wystarczy mieć wyobraźnię! Wystarczy kochać i mieć wrażliwą duszę! Bez tego, można mieć dwunastkę dzieci i tego się nie zrozumie! Są ludzie, którzy uciekają przed chorymi, czy niepełnosprawnymi dziećmi. Nie wiedzą jak się zachować, co zrobić, jak dziecko na nich zareaguje. Jest proste rozwiązanie, wystarczy to sprawdzić, zapytać rodzica. To są zwyczajne dzieci, tylko nie zawsze mogą robić to samo, co ich zdrowi rówieśnicy. Nie zawsze mogą to samo jeść. Rodzić będzie wiedział. Doradzi.
Ale się zagalopowałam. Tak jakoś mnie naszło.
Aguś dzisiaj koniecznie chciała wstawać. Już jak kołysałyśmy się przy piosence wyprostowana jak struna z mamą tańczyła. No i już Danie na piesku szalała, tylko tak jej pupa do góry wyskakiwała, żeby się wygłupiać!
U cioci Asi oczywiście dała popis, ciocia pozwoliła w końcu postać! Nareszcie, bo ciągle ten masaż i masaż, a małe Agnieszki chcą stać, biegać, skakać! Potem tata tak wymęczył, że całe jedzonko strawiła już po 3,5 godzinach! To sukces! Jak Agi uwielbia tatusia! Kocha się z nim wygłupiać, z wzajemnością!
Nie wiem kiedy znowu coś napiszę, ale może niedługo.
To co Agiś, co wymyślisz na święta? Może jakaś niespodzianka?

1 komentarz:

  1. ~BS mama Julci
    17 grudnia 2008 o 15:49

    Aniu, jak dobrze, że wreszcei cos napisałaś, bo sie o Was najzwyczajniej martwiłam. Nie odpuszczaj sobie z blogiem i żadne takie – że niby brak weny, bo z braku tej weny wysmarowałaś niezłego posta. Z tym zakładem to niezły pomysł, pewnie dużo chętnych by się znalazło, trzeba by tylko wydzielić odpowiednie podgrupy.Trzymajcie się cieplutko, zdrowia dla Aginki jak najwięcej, a na Święta, życzę Wam (mimo wszelkich trudności) radości i nadziei z Narodzenia Chrystusa.

    ~Marta
    17 grudnia 2008 o 16:38

    Aniu, bardzo libie czytać Tweje wpisy i wręcz na nie czekam. Jestem jednak zdania, ze nie powinnaś ich pisać z jakiegoś poczucia obowiązku, czy też dla kogoś, ale tylko wtedy, gdy TY tego potrzebujesz. pozdrawiam was gorąco:)

    ~Ania
    17 grudnia 2008 o 19:33

    Ja też czytam Waszego bloga Aniu, co do pomysłu a propo zakładu chętnie dołącze jak macie jeszcze miejsca, fiksacje też mi się dość często zdarzają;) Pozdrawiam serdecznie, buziaki dla Agusi:)

    ~Gowia B
    18 grudnia 2008 o 09:13

    ale mnie rozbawiłaś… brak weny!!! a tu taaaka długa strona, suwakiem myszki jade w dół i jade:) pisz to dla siebie a nie dla nas, my poczekamy:)

    ~Krajanka B.
    18 grudnia 2008 o 18:23

    Trzymajcie sie cieplo i jak potrzebujesz bratniej duszy w warszawie to sluze.

    OdpowiedzUsuń